Można by pisać, że trzyma w napięciu. Można by pisać o tym jak trudno o tak znakomitą ekranizację twórczości S. Kinga. Wiem, wiem to niby nie jest ekranizacja konkretnej powieści czy opowiadania, za to jest to coś jak projekcja jego mózgu. Można by skupić się na urokach małego miasteczka w stanie Maine.
Tylko po co? "Castel Rock" serwuje najdoskonalszy obraz walki pięknego umysłu z chorobą Alzheimera jaki kiedy kolwiek widziałem. Sissy Spacek w tej roli wspina się na wyżyny aktorskiego kunsztu. Prawie z przykrością stwierdzam, że przyćmiła swoją grą nawet B. Skarsgarda, któremu rola dzieciaka pasuje jak psu sierść.
Co tu dużo gadać - do zakochania jeden krok.