"Chłopów" przeczytałam od deski do deski cztery tomy. Wydaje mi się, że cała ich magia tkwi w języku pisanym. Większość powieści to narracja, a w filmie, siłą rzeczy, brakuje czegoś takiego. Ponadto w filmie główną uwagę przywiązuje się do samej akcji, do perypetii bohaterów. W książce opowieść o losach Boryny i jego ziomali to tylko pretekst do ukazania codziennego życia polskiego chłopa na przestrzeni jednego roku, polskich chłopskich obyczajów oraz wspaniałej polskiej wiejskiej natury. W filmie te sprawy wychodzą na jaw właściwie przypadkiem. I dlatego uważam, że błędem jest brać się za takie kobyły (pod względem doniosłości wkładu w literaturę). Obawiam się jednak, że już niedługo, dla pieniążków, jakiś "wybitny" polski reżyser znów sięgnie po "Chłopów".
To znakomita ekranizacja arydzieł polskiej literatury. To że dzieło literackie rządzi sie innymi prawami niz filowe jest oczywiste, dla mnie film jest doskonałym uzupełnieniem ksiażki. Lepiej bym sobie Lipiec nie wyobraziła
Mam nadzieję że będą trzymali się z dala od ponownej ekranizacji. Pierwotna była wystarczająco dobra. A trylogia książkowa przecudna (choć Lalka u mnie górą)
Na szczęście :) polska kinematografia jest niedoinwestowana, więc na ponowną ekranizację najprawdopodobniej pieniędzy nie będzie.
Dobre, he, he :D
Cenzura "Chłopów".
To chyba tylko zaborcy mogliby to zrobić, ale musieliby z dwóch tomów zrobić cztery, a potem jeden spalić. :P
DW: "Wojtulek: To nie trylogia, bo ma cztery części.
Tetralogią nazywamy cykl literacki, składający się z czterech utworów, z których każdy stanowi zamkniętą całość; utwory łączy wspólna tematyka czy grupa postaci.
Zgadzam się - książka lepsza, ale film też dobry - można poznać wiejską sztukę od strony wizualnej - nie wszystko można sobie wyobrazić. I książka, i film są super.
Moim zdaniem film jest znakomity. Bardzo dokładny, wiernie odtwarza wszystkie wątki podjęte w powieści. Rewelacyjna gra aktorska. Trudno oczekiwać po filmie, iż będzie miał partie narracyjne np ,,młodopolskiego artysty" czy ,,realistycznego obserwatora", gdyż jest to film, nie książka... A i na filmie moim zdaniem zwrócono uwagę na scenerię, acz trochę za mało mi samych obrazów ukazujących przyrodę, okolice Lipiec. Film i tak kocham. I bardzo nastrojową muzykę Sławińskiego.
Zgadzam się, że film nie odda książki zwłaszcza nastawionej na opisy obyczajów czy przyrody a nie losów jakiegoś bohatera czy grupki, jednak gdyby nie filmy to w dzisiejszych czasach ludzie, zwłaszcza młodzi nigdy by nie sięgnęli po coś takiego, lepiej, że choćby obejrzą ekranizację czy adaptację jakiejś książki (jeśli już nie przeczytają) niż by nie wiedzieli w ogóle o jej istnieniu.
Film jest genialny. Krytyka agathy sprowadza sie w zasadzie do pretensji, że film nie jest ksiażką.
"Większość powieści to narracja, a w filmie, siłą rzeczy, brakuje czegoś takiego" Niczego takiego mi nie brakowało. Trudno jest mi wyobrazic sobie film fabularny, w którym większość scen to narracja.
"w filmie główną uwagę przywiązuje się do samej akcji" , a ciekawe , na czym to film miałby sie skupiać? Nie jest to przecież film dokumentalny o życiu wsi czy przyrodniczy.
"W książce opowieść o losach Boryny i jego ziomali to tylko pretekst do ukazania codziennego życia polskiego chłopa na przestrzeni jednego roku, polskich chłopskich obyczajów oraz wspaniałej polskiej wiejskiej natury". Ciekawe, jak można oglądać ten film i nie zorietować sie, że film właśnie to wszystko ukazuje.
"Ziomale Boryny"...tego zwrotu nie da się zapomnieć.