ja w sumie spodziewałam się większej zgrozy ale było momentami "ostro" na początku jak Arizona się darła masakra.. głupio, że zakonczyli odc niewyjaśniony/ dokonczony (moga zrobic niespodzianke w 1 odc 9 sezonu ze smiercia kolejnej osoby ... ;p) NIE DOCZEKAM DO WRZEŚNIA !!!
*na szczęście (wg mnie) przeżyła .....
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
na szczęście (wg mnie) przeżyła .....
Arizona (ufff maja szczęście, że jej nie usmiercili!!) a biedna Lexie musiała odejść .. (szkoda, że Mer nie zdążyła się pożegnać z nią). Głupi Owen !! gdyby odbierał wiadomości to może Lexie by żyła bo zorganizowaliby poszukiwania... a tak... i oczywiście "na szczęście" dla nich flara nie wypalila.. bo po co .... nie zamoczyla sie ale wypalic nie wypalila... i na konicu odc zamiast Mer i Christina dokladac do ogniska to sobie siedzialy ... lol... rozumiem zmeczenie.. szok ale chyba nie sa na tyle glupie zeby nie wiedziec, ze jak sie nie dolozy do ogniska to w koncu zgasnie.. LOL
ogolnie odc spoko...
Nie wiem czemu ale jakoś tak coś czuję że Lexie z tego wyjdzie... no wiem wiem wyziębienie, i w ogóle brak płynów itp. Ale jakoś tak czuję, nie wiem jak dla mnie gdyby Derek odnalazł się szybciej to w 4 ( Christina, Mer, Derek, Sloan) daliby jakoś radę unieść tą głupią część samolotu...........
Z tego co wiem, Lexie z tego nie wyjdzie... niestety,wielka szkoda była moja ulubiona postacia i z niecierpliwoscia czekałam aż sie zejda z Markiem.Fajnie by bylo gdyby z tego wyszla:P ale to watpliwe.
Nie sadze ze, Lexie to przezyje... a szkoda.. bo bez niej ten serial juz nie bedzie taki sam jak byl.. a dzieki niej bylo troche rozrywki..i duzo zabawnych sytuacji.. typu "Tak jestem zlodziejką" kradnac rzeczy ze szpitala do mieszkania... albo zakladajac pampersa..aby byc na dluuuuugiej operacji..Cos mi sie zdaje ze juz drugiej takiej "zlodziejki" nie bedzie:|
na początku nie przepadalam za Lexie (strasznie mnie irytowala) ale pozniej jakos sie ta postac "wtopila" miedzy inne.. i nawet czasami byla "zabawna"... ale jakos nie ubolewam nad tym, ze umarla... i hmm jej "ozywienie" byloby bardzo ciekawym zwrotem (nieoczekiwanym)... szkoda mi Marka bo tak przezyl jej smierc ... (i Meredith).... fajniebyloby gdyby Izzie wrocila w 9 sezonie :D
Odcinek bardzo fajny. Szkoda Lexie, ale na całe szczęście Arizona przeżyła. Ale w sumie wątek Lexie tak bardzo został zepsuty w 8. sezonie, że ja na miejscu tej aktorki też bym już wolała nie grać. Z niecierpliwością będę czekać na 9. sezon, który mam nadzieję, że będzie trzymał poziom poprzednich sezonów.
tak bardzo czekałem na reakcję ludzi w szpitalu, że samolot się rozbił, ale no cóż poczekam do 9 sezonu :)
Co się stało z tym serialem? Co to było ja się pytam? Durne, durne do kwadratu. Ilość dramy już dawno przekroczyła wszelkie limity w tym serialu ale to co teraz zobaczyłem to już przegięcie. Co na finał 9 sezonu? Może Meredith do piachu? A co tam.
Naprawdę pod znakiem zapytania stawiam chęć obejrzenia następnego sezonu.
Zacznę oglądać kolejną serię tylko jeśli przeczytam że Lexie jednak żyje a umarła Arizona (przepraszam wszystkich fanów ale jeśli ma ktoś zginąć to niech to nie będzie ani Mark ani Lexie). Mogłoby być ciekawie jak by wróciła Izzy lub Burk (nie wiem jak się prawidłowo pisze), a najlepiej oboje.
Boże, ale dlaczego Lexie? Najpierw George, teraz ona (o Denny'm nawet nie wspominam), dlaczego nie mogli uśmiercić Arizony albo Kepner? Jeszcze niech umrze Mark, Webber dostanie zawału i już w ogóle serial straci jakikolwiek wątek humorystyczny i zostanie ciężkim tasiemcem.
Ponoć Izzy może się pojawić. Heigl mówiła w którymś wywiadzie, że bardzo by chciała wrócić, a Shonda nie mówi nie.
yyy, nie. Wyjechała na dobre. Zostawiła Kareva, a potem wróciła na trochę, bo jakiś jej znajomy był chory. Na koniec chciała chyba zostać, ale Karev ją wygonił...
yyy, rozumiem. spoko, nie znam wszystkich odcinków na pamięć. po prostu wydawalo mi sie, ze ona umarla i george umarl i razem jako'duchy'spotkali sie w windzie. haha, pewnie cos pokrecilam. a co z jej rakiem?przeciez miala 5% szans na przezycie+bylo cos tam ze umarla i karev wlasnie mega rozpaczal.albo to moja wyobraznia ale kurde..dziwne! a gdzie wyjechala?wyzdrowiala?
To było tak dawno, że sama już nie pamiętam, ale wydaje mi się, że z tego wyszła. Z ta windą to był taki motyw, ze ona zatrzymała się na chwilę, ale ja odratowali. Stawiam na to, ze Izzy żyje, ale pracuje gdzieś na drugim krańcu USA. Tak mi się wydaje...
Tak jakoś było, ostatnio jak ją wspominali to Karev dostał papiery rozwodowe do podpisania... Tak mi się wydaje :) Tak czy siak, Izze żyje i może wrócić jako postać do serialu niespodzianie...
Lepiej nie, bo serial jest bez niej znacznie lepszy. Izzy była mega irytująca, całe szczęście, że odeszła i oby tak zostało.
To jest względne, ja tam ją akurat polubiłam w pewnym momencie. Za to nie polubiłam ani George'a ani Burke :) a wielu ludzi ich lubi.
Oczywiście, wyraziłam tylko swoją opinię. George był dziwny, ale jakoś mi nie przeszkadzał, chociaż jak teraz czasami oglądam serie gdzie grał, to mi go nie brakuje. Jak nie przepadałam za Owenem, to teraz z kolei i jego bardzo polubiłam. Imo Burke był ok, ale przyzwyczaiłam się, że go nie ma. Za to momentami nieustannie brakuje mi Addison... ale koniec offa :)
a ja własnie mialam nadzieje ze "zabija" Ariyone i pasowalo to do tego ye Torres wsyzstkim powtarzala wszystkim ze nigdz nie wiadomo co sie stanie mam nadzieje ze arizona miala jekies uszkodzenia wewnetrzne o ktorych nickt nie wiedzial i umrze a Lexi i mark przezyja no bo litosci ja caly sezon na to czekalam
heh raczej juz Lexie nie zmartwychwstanie zwlaszcza, ze byla przygnieciona kilkuset kilogramowa częscia samolotu... wiec to niemozliwe... zreszta w USA widzowie nie przepadali za lexie (europejczycy ja lubili)... natomiast amerykanie "szaleja" za Arizoną.. i Callie (więc Shonda musialaby bc glupia zeby usmiercic Arizone.. bo aktorka nie wspomina nic o checi opuszczenia serialu... nawet mimo ciązy..)
;p zawsze mozna ;p ale czasami SERIALOWA RZECZYWISTOŚĆ jest brutalna i nieodwracalna :(
LiamC- absolutnie sie z Toba zgadzam. Gorszego odcinka GA nie było!!! Jestem troche wsciekla na sama siebie, bo przez ostatnie 3 tygodnie naczytalam sie spekulacji na temat finalu. Ogolnie odcinek byl tragiczny i niczym sie nie rowna do strzelaniny w szpitalu z sezonu 6. Było mowione, ze smierc bedzie taka "wielka scena", ze widzowie nigdy tego nie zapomna, ze cala ekipa filmowa plakala... No tak dennie i nudno to pokazali (a to jest wina tego, ze odcinek mial 40 min, a nie 80) scena smierci powinna byc prawie pod koniec odcinka i Lexie powinna miec szanse na pozegnanie z kazdym..Przynajmniej z Mer. Dla mnie ta scena smierci prawie w ogole nie byla wzruszajaca-a to dlatego, ze zalozylam, ze nie moze tak szybko umrzec. Pozniej Cristina z Mer sie tylko włóczyły od Dereka do Arizony i wszyscy pytali "Co z Lexie? nie zyje" i znowu "gdzie jest Lexie? nie zyje ... Juz sie nudne to zrobilo, po pewnym czasie i czekalam co sie stanie dalej, jakies "wielkie cos" na MIARE FINALOWEGO ODCINKA. Ale nie bylo ! nie bylo zadnego wielkiego czegos- bo z tego co pamietam to "Tym czyms" miala byc czyjas smierc Jednak dla mnie nie bylo to przedstawione w taki sposob jaki mozna to by bylo zrobic. Zawiodlam sie i tyle;( Oczywiscie bylo to wzruszajace i absolutnie istotne, ale w zwiazku z tym, ze smierc zaczela sie w 9 minucie i skonczyla w 17, to w połowie odcinka przeszla "owa smierc" juz na drugi plan. Bo juz nas ciekawilo co dalej, co dalej, czy moze ktos jeszcze umrze, czy moze Lexie tylko stracila przytomnosc....I caly czas na cos czekalam...Co sie jeszcze wydarzy...i sie nie wydarzyło. NO CRISTINA ZNALAZLA BUTA. ;)
Już dosyć tandetnie to zrobili- założyli, że zginie postać, której druga połówka będzie na pokładzie- Lexie- Mark a jeszcze chcesz dokładać pożegnań ze wszystkimi. W życiu tak nie jest i chociaż serialowy realizm jest jaki jest, czasami z innego wymiaru to umówmy się zwykle nie udaje załatwić się wszystkiego za życia. Też uważam, że odcinek był niedopracowany i poniżej oczekiwań, ale akurat takie przeciąganie też nie wyszłoby na dobre, bo ono zwykle jest oklepane. Mam nadzieję, że nie umrze jeszcze Arizona- oczywiście po ckliwym pożegnaniu z Callie i Alexem jak dowiozą ją do szpitala.
No ja akurat potrzebowalam tego pozegnania, nie bylo tego- trudno, no juz taka jestem, ze lubie takie sceny i juz. Chyba mam prawo powiedziec co mysle na tym o to wspanialym forum. Dziekuje, ze mi uswiadomiles/łas, ze "W życiu tak nie jest i chociaż serialowy realizm jest jaki jest, czasami z innego wymiaru to umówmy się zwykle nie udaje załatwić się wszystkiego za życia".
Jakby zabili Arizone, to nie wytrzymalabym rozpaczy Callie-strasznie jej nie lubie.
no przecież nie odbieram Ci prawa do wypowiedzi ;) odpowiadam tylko co ja o tym sądzę, też lubię takie sceny tylko czasami to jest takie na siłę.
Nie zrozumiałam ostatniego zdania, nie lubisz Callie i nie wytrzymałabyś jej rozpaczy? Jak jej nie lubisz to chyba byłoby Ci to obojętne? Chyba że lubisz z kolei Arizonę:D
Niestety Callie od samego poczatku- odkad zaczela sie interesowac Georgem strasznie mnie irytowala. Wszystkie sceny z Izzie, Hahn rozne sprzeczki... Odkad pojawila sie Arizona - ich watek jest ok. Jakby odeszla Arizona, Callie pograzyla by sie w rozpaczy i zaczelyby sie sceny placzu, wrzaskow, depresji... Akurat u Callie nie lubie tego.
Zgadzam się w zupełności. Właśnie skończyłam oglądać i z całej sympatii dla tego serialu był to najgorszy odcinek... Shonda powinna się za niego wstydzić. Robiono wokół finałowego odcinka wielką, emocjonalną otoczkę, że umrze jedna z ulubionych przez widzów postaci, że cała ekipa płakała przy kręceniu odcinka.. bla bla bla bla.. Było wiele odcinków, które mnie wzruszały w GA i motywem przewodnim nie była w nich śmierć, wzruszałam się dlatego bo ja to poczułam, bo coś do mnie trafiło głębiej, a ten odcinek został zbyt mocno pod względem emocjonalnym nagłośniony jakby chcieli wymusić w nas płacz jadąc po najniższej linii oporu- śmierci bohatera.. i klapa.. nawet łezka nie spadła... Odcinek był tak sztuczny, że wstyd.. katastrofa samolotu, rozerwanego na części w dużej odległości od siebie, a wszyscy żyją po katastrofie, i co najlepsze?? żyje też pilot i siedzi w kokpicie cały czas.. no błagam ..... Mer i Christina wstają i krzyczą do Arizony żeby się zamknęła nawet nie sprawdzają co jej jest.. później Arizona zaczyna pluć krwią i nawet ją to nie przestraszyło.. Poza tym odcinek finałowy niewiele zakończył- nic się nie wyjaśniło.. ehh szkoda gadać, zniesmaczyłam się i tyle.. wstyd wstyd i jeszcze raz wstyd !
Dokladnie. Specjalnie zrobili taka otoczke a jak doszlo do emisji to wiekszosc fanow sie zawiodla. Ale widze , ze wielu fanom sie podobalo , wiec chociaz tyle:-)
ja tez sie troche zawiodlam spodziewalam się "wielkiej tragedii" (m.in przez to, ze w szpitalu dowiedzieliby sie, ze ich samolot nie dotarl tam gdzie lecieli.. i wszyscy by przezywali..) a tu tak wszystko sie przeciagalo... śmierc Lexie nijaka..... i Derek miazdzacy sobie dlon... lol zamiast walic w ten metal zeby Mer go uslyszala to sobie reke zmiazdzyl ...LOL
A ja się zgadzam absolutnie z Tobą, w większości miałam takie same odczucia do śmierci Lex - nie wzruszająca, oraz do całego odcinka - nudny i głupi. Motyw z butem żenujący - można pokzać rozpacz, ale to trzeba w całości, a nie tak, jakby Cristinie odebrało zmysły: niby jest sobą, ale dostała jakąś manię na punkcie buta... matko....
1)Lexie nie zyje i nie wroci - Chyler pozegnala sie na Twitterze z ta postacia. Zmartwychwstania pewnie nie planuje :P
2)Kim Raver odeszla z serialu,aczkolwiek jej zostawili furtke powrotna - i fajnie,zawsze cos :)
3)Dlaczego nie dokladaly do ognia hmm... Moze fakt,ze organizmy byly wyziebione,obie mialy urazy glowy,obie mialy PTSD - po kilku godzinach w lesie po katastrofie lotniczej wierze,ze taka sytuacja moglaby miec miejsce.
4)Ciesze sie,ze nie usmiercili Arizony!
5) A ilosc dramatow jest taka,jaka byc powinna w serialy dramatycznym - aczkolwiek Shonda konsekwentnie udowadnia,ze jest totalnie nieobliczalna.
Odcinek świetny, jak każdy z resztą : ) W przeciwieństwie do niektórych ,z tego co widzę, lubię takie zwroty akcji, wszystko dobrze, a nagle katastrofa, czekałam ze zniecierpliwieniem na reakcję ludzi w szpitalu, no, ale cóż.. jak ktoś tam ujął "Głupi Owen", na początku go lubiłam.. teraz ledwo znoszę jego osobę. W każdym razie motyw ostatniego odcinka - fenomenalny, ale nie mogę nie wspomnieć, że jestem zawiedziona, przerywać szczytowy moment akcji w połowie na jaki9eś 4 miesiące... akurat według mnie dobrym pomysłem, to to nie jest.
chyba najgorszy odcinek GE ever. chcieli zrobić coś na wzór Lostów, a wyszło tandetnie i śmiesznie. serio, jak Meredith płakała po Lexie to się śmiałam. Wiadomo, że muszą narobić trochę nierealnego dramatu, żeby było ciekawiej, ale bez przesady nie musieli robić takiej żałosnej szopki. Np. finał 7. sezonu (strzelanina) był dramatyczny, trochę naciągany, ale trzymał w napięciu. a to? sory, ale Meredith i Christina nie wyglądały jak po katastrofie, ale jak para bezdomnych. Ten odcinek to była jakaś komedia. Każdy serial z każdym sezonem staje się coraz gorszy, z chirurgami jest oczywiście tak samo, ale ten finał pobił wszystko.
też się śmiałam... śmiechem politowania... emocje przedstawione żałośnie u wszystkich postaci. Większość zachowywała się nieralnie, jak wariaci, bez charakterów swoich. Przeszli wiele traum i każdy reagował na swój sposób, ale w tym finale tutaj to była żenada :(
Moje pierwsze wrażenie: Lost! :) Odcinek bardzo słaby! I nie wiem, ale Mer błąkając się z Christiną po tym lesie i reagując na to wszystko BYŁY NA MAKSA SZTUCZNE! W ogóle nie czułam tego. Jak ktoś wspomniał, jarali się że śmierć będzie legendarna, płacz, łzy i zgrzytanie zębami... A tu taka lipa. Wg mnie bardzo słabe pożegnanie Shonda zgotowała Lexie. Zawód. Zawód. Zawód. I za dużo już tych dramatów, we wcześniejszych sezonach faktycznie to było coś. Ale to już się zrobiło nudne i przewidywalne. Chciałabym coś nowego :) I szkoda, że tylko 40 minut. Same minusy jak na razie. A co do plusów: podobała mi się scena jak Owen wylewał Altman. Lubiłam tę postać, a ktoś tu pisał, że aktorka odeszła z serialu. Szkoda.
Chcę już 9ty sezon, wiadomka -> reakcje pozostałych. I ciekawe jak Avery zareaguje na śmierć Lexie.
Reasumując 8 sezon był dobry, serial wciąż trzyma poziom, wielkie brawa dla scenarzystów! :D Jedynie ten finał skopali...
Szczerze mówiąc po obejrzeniu 23 odcinka z niecierpliwością czekałam na odcinek finalny ale już po obejrzeniu zwiastunu opadła mi szczęka i już wiedziałam że ten ostatni odcinek będzie tragiczny. Nie rozumiem jak można tak zmasakrować odcinek... te sceny po "katastrofie" były tak sztuczne że aż komiczne a gdzie tu dopiero wczuć się w ten dramat sytuacji. Aktorzy również sobie słabo poradzili... Zachowywali się tak, że można było odnieść wrażenie, że Shonda umówiła się z nimi, że w tej katastrofie zginie jedna osoba, więc gdy umarła Lexi w pierwszej połowie, reszta odetchnęła z ulgą i już nikt się nikim nie zajmował, ani nikomu nie pomagał wiedząc, że limit wyczerpany. Arizona pluje krwią i nic ją to nie rusza.. Jak dla mnie to wyszła z tej katastrofy niezła parodia a jest to dla mnie tym bardziej smutne bo naprawdę uwielbiam ten serial...
Avery zareaguje jak cała reszta bo teraz kocha się w kepner. Odcinek faktycznie ciezka miernota- większość scen ogladalam z ironicznym usmiechem. Naprawde ogromne rozczarowanie- celowo odlozylam odcinek na pozniej zeby moc troche poprzezywac a tu nic- zero emocji.
Komentarz meredith na koniec- hmm taki troche nie w temacie.
jak dla mnie beznadziejne zakończenie sezonu. po pierwsze, jak mogli uśmiercić Lexie i to w dodatku w połowie odcinka? sama scena umierania nijaka. po drugie, jakim cudem w Seattle Grace się nie zorientowali, że coś jest nie tak? nie wiem, naciągane to wszystko. i oczywiście teraz będą do października w tym lesie siedzieć.
słabe, słabe.
Zgadzam się jak najbardziej. No jak mogli zabić Lexi?! No jak ?! Za dużo dramatu.
Poza tym myślę, że jakaś brzoza macała w tym swoje witki.
nie zorientowali sie w szpitalu przez Owena!! bo mu sie nagle tego dnia zachcialo w szpitalu operacje prowadzic i wszystkie telefony na poczte przelaczac.. a sekretarka za nim chodzila i mowila mu, ze ma wiadomosci... a on ze pozniej oedslucha...!! a Lexie usmiercili bo w usa ta postac nie byla zbytnio lubiana...
Nie podobał i to wcale nie dlatego, że Lexi zginęła.
Po pierwsze, już poprzedni odcinek (jego końcówka) był do dupy. Jakiś taki bez napięcia. Ja w ogóle nie przyczaiłem, gdzie oni lecą i po co. A już tym bardziej, kto był w samolocie.
Potem nagle wszyscy leżą w lesie. I tyle.
Akcja bardzo dziwnie poprowadzona moim zdaniem. Brak było budowania napięcia - ot, Meredith wsiadła do samolotu, a w następnym momencie wszyscy leżą w lesie. Dziwne jest też to, że tylko jedna osoba zginęła po katastrofie samolotowej.
Jedno jest pewne - pół kolejnego sezonu Derek będzie zmagał się ze swoją ręką i nie chodzi mi tu o ciche dni z Meredith.