jakie wrażenia po nim?
strasznie smutny i trzymający w napięciu odcinek..
wiadomo callie, mark, arizona..
ale christina i tedyy - nie dziwię się teddy , że nie chce już jej uczyć.. troszkę ją poniżyła, gdy webber kazał jej przestać i dokańczać miała christina..
a lexie wybrała jacksona..
odcinek "wow", pięknie śpiewała callie, w szczególności na końcu, ogólnie taki hm.. muzyczny... fajnie było zobaczyć choć na chwilę Addison :) ogólnie zgadzam się, że smutny i trzymający w napięciu...
Callie & Arizona -uwielbiam tę parę :D
Naprawdę nic innego nie przychodzi do głowy, tylko "wow" ... Dawno nie było odcinka, który bym cały przepłakała :)
No, Greysi wracają do gry! ;)
nie był najnudniejszy, w zasadzie scenariusz na ten odcinek był rozpisany nieźle, ale wtf ze śpiewaniem?! Dramat się dzieje a wszyscy sobie chodzą i nieudolnie synchronizują usta z muzyką, co sprawiało, że zamiast skupiać się na historii zastanawiałam się tylko dlaczego, na boga, kazali śpiewać aktorom, którzy ABSOLUTNIE nie są stworzeni do ról musicalowych.
A mi się pomysł z piosenkami spodobał, jednak mogli wybrać inny odcinek, jakis luźniejszy. Na tym, chciało mi się płakać i śmiać jednocześnie, gdy tylko zaczynali śpiewać. Mimo wszystko uważam epizod za udany. Następny też zapowiada się ciekawie. Co do samego śpiewania, wcale nie było najgorzej. Choć mogę tak sądzić dlatego, że wcale nie spodziewałam się usłyszeć lepszych wykonań.No i oczywiście mam nadzieję zobaczyć Addison również w przyszłym odcinku skoro już się pojawiła ;-)
hej to moja opinia :) To śpiewanie na tyle mnie denerwowalo, że spadało całe napięcie i odcinek okropnie się dłużył..
muszę przyłączyć się do opinii, coś im się nie udało... fabuła świetna, mógł być naprawdę dobry, wzruszający odcinek, ale to śpiewanie tylko mnie denerwowało, spadało przez nie napięcie...pewnie gdyby nie ten śpiew to przepłakałabym odcinek a tak... zawiodłam się... ale dobrze, że Addison wróciła i że Lexie wybrała Jacksona;d:)
zgadzam się w 100%. ale jednocześnie był to odcinek, który się najszybciej ogląda, bo 80% przewinęłam - właśnie to całe śpiewanie. strasznie czerstwy pomysł... nie wiem, co za ciołek to wymyślił - już chyba faktycznie nie mają ciekawych pomysłów na pociągnięcie fabuły.
Odcinek bym powiedział, że jest bardziej komediowy niż dramatyczny! W szczególności gdy śpiewał Owen. W zupełności wystarczył by śpiew tylko Callie! Dla mnie stracił on przez to całą dramaturgię!
ja jestem na 15 minucie i becze od poczatku ;/ jeszcze tak nie mialam nigdy 0_o
jak dla mnie odcinek dramatyczny. Strasznie podobało mi się jak Callie śpiewała. Ma zniewalający głos. Dawno nie przepłakałam całego odcinka. Ale w gruncie rzeczy za dużo tego śpiewania było. Odcinek mega, ale kilka piosenek bym wycięła.
Odcinek dobry ale za dużo piosenek. Pierwszy raz zrozumiałam cały odcinek bez napisów i to dlatego że aktorzy prawie nic nie mówili tylko chodzili i śpiewali. Nie wiedziałąm czy mam się śmiać czy płakać :O Callie pięknie śpiewa ale reszta? To brzmiało troche komicznie. Szkoda że na końcu Lexie wyszła z Jacksonem.. Ale nie tracę nadziei że się jeszcze zejdą z Markiem :)
Byłam wzruszona, choć śpiew w nie których momentach psuł całą atmosferę napięcia, paniki i smutku. W sumie jedyne co mnie irytowało to śpiew Hounta (za pisownie przepraszam), i wymuszenie aktorów, było widać po ich grze, że coś jest nie tak, byli bardziej sztywni. Ale nie przesadzajmy mówiąc, że to najgorszy odcinek. Jeden z lepszych. Może tak, przypadł mi do gustu, ze swoimi niedociągnięciami ;)
odcinek bardzo dobry, chociaż miałam wrażenie, że gdy ktoś zaczynał śpiewać pozostali przybierali miny, jakby się ledwie mogli powstrzymać od śmiechu;)... Callie faktycznie świetny głos i Owen w sumie też ( nie spodziewałam się;):)... i bardzo się cieszę, że Lexie wybrała Jacksona...ufff... oby tak dalej bo już mnie zmęczyły te zagrywki z Markiem, początkowo im dopingowałam, ale ileż można;]
Ten odcinek mógł być naprawdę dobry, jeden z najleszych. Ale... to śpiewanie... nie chodzi o to, że śpiewali źle, bo Sara była świetna. Scena Meredith i Dereka w windzie też. Ogólnie wszystkie momenty bez śpiewania były fajne. Według mnie dużo lepiej by było, gdyby piosenki były użyte jako muzyka z tła, bo to całe ruszanie ustami było troche tandetne. Ogólnie wydaje mi się, że potraktowali teksty troche zbyt dosłownie przez co można się było łatwo domyślić jaka piosenka bedzie za chwilę. Nie podobał mi się też powrót Kate Walsh-uwielbiam Addison i liczyłam na większą ilość scen z jej udziałem, a była praktycznie statystką ;D Dla tego mam nadzieję, że zobaczymy ją też w następnym odcinku. Wydaje mi się, że na musicalowy odcinek mogli wybrać taki o troche "lżejszej" fabule, bo cześć scen, które miały być w założeniu dramatyczne zniszczył śpiew. No i niech mi ktoś wyjaśni o co chodziło z tą radosną scenką przy “Running on Sunshine”? Była wg. mnie totalnie od czapy. Ogólnie: pomysł fajny, brawo za odwagę i sam scenariusz b.dobry, ale śpiewania było troche za dużo nawet jak na musicalowy odcinek co wg. mnie na minus.
Nie zgodzę się ze stwierdzeniem jakoby musicalowa koncepcja była zła.
Jeśli sie nie mylę- scenarzystka mowiła że to było od zawsze jej marzenie, moim zdaniem odcinek rewelacyjny.
Naprawdę można bylo się domyslić jaka piosenka będzie za chwilę? Gomez się kompletnie nie spodziewałam- bardzo miła niespodzianka.
Brak synchornizacji obraz/dźwięk nie musi być wina montazu tylko kopii serialu :p
Nie wiem skąd takie odczucia, ale kazdy lubi co innego. Nie jestem pewna, czy gdyby bylo to odcinek klasyczny- sceny mówione + muzyka w tle to bym cały przepłakala.
Wątpię.
Callie jak Callie, ale Hunt jaki ma glos!!
Hunt fantastyczny głos, ale odcinek stracił na tym śpiewaniu. Sztucznie, śmiesznie i żenująco.
Sam pomysł musicalu uważam za dobry, poprostu jakoś nie umiałam się przezwyczaić do śpiewania zamiast mówienia ;) A co do przewidywalnych piosenek- Gomez rzeczywiście było zaskoczeniem, ale np. The Story czy Breathe już nie ;) Doceniam fakt, że scenarzyści zdecydowali się na tak odważny krok w sumie to przecież tylko jeden odcinek tego rodzaju-zawsze to coś innego. Ale nie będzie mi przykro gdy wrócą do poprzedniej konwencji ( siła przezwyczajenia ;P)
zgadzam się w 100%. Scena Meredith i Dereka w windzie świetna. Addison o wiele za mało niech jeszcze nie wraca do LA :). A na "Running on Sunshine" w głowie miałam jedną myśl, a mianowicie: WTF?!?!?! :O
Ogólnie fajny pomysł, ale jak dla mnie nie na ten odcinek.
Witam
Czy ktoś wie co sie stanie z dzieckiem Callie ?? Tylko niech da znac, dla innych ze spoiler ;]
Pozdrowionka
Moim zdaniem musical to był świetny pomysł a jego realizacja była dobra. Piosenki wykonywane przez "chirurgów" nie odebrały dramatycznego nastroju odcinka a moim zdaniem nawet pozwoliły lepiej odczuć emocje panujące wśród bohaterów. Świetna finałowa piosenka Sary Ramirez.
Najgorszy odcinek EVER, chyba chcieli sie wspiac nim na wyzyny. Niestety wyglada to jakby mocno spadli na dno w polowie drogi.
a macie może listę piosenek, które śpiewali?
odcinek inny niż wszystkie, trzymający w napięciu i bardzo wzruszający.
Mają dziewczynkę:)!
ja równiez jestem zawiedziona i przyłączam się do opinii, że to najgorszy odcinek.
często w tym serialu trafiaja się interesujące monologi, w tym odcinku był taki również - scena w windzie z Mer - ale to bardzo malo jak na 43 min:(
trochę zaczyna mnie drażnić jak duży procent bohaterów zostaje pacjentem.
ten śpiew dzieje się tylko w mózgu callie, co jest jak najbardziej medycznie wytłumaczalne, więc nie wiem czemu się niektórzy czepiają, że "Dramat się dzieje a wszyscy sobie chodzą" cytując jedną z wcześniejszych wypowiedzi. przecież oni tak naprawdę nie śpiewali :-)
Strasznie podobne do scen ze Scrubs Hoży Doktorzy. Tam też był musical gdy jedna z pacjentek każdy dźwięk odbierała jak muzykę. Ponadto piosenka Frey- How to save a life była tematem jednego odcinka dokładnie 5x20 My lunch, kiedy zmarło naraz 5 pacjentów po przeszczepie.
"How to save a life" nie jest znikąd ściągnięta, jest jedną z głównych piosenek Grace Anatomy, obok takich jak "Breathe" czy "Chasing cars", praktycznie od początku
zapomniałabym dodać, że Grey's Anatomy było pierwszym serialem, w którym pojawiła się ta piosenka i załatwiło to jej tym samym 3. miejsce w Billboard Top 100
Z takim głosem Callie i Hunt chyba powinni śpiewać jak najczęściej :) Kocham musicale, więc wykorzystanie tego gatunku w tym odcinku jak najbardziej mi się podobało. I tak jak niektórzy powyżej tłumaczyłam to stanem mózgu Callie, zresztą sama o tym wspomniała na początku odcinka.
Pomysł uważam za świetny, brawo !!
właśnie obejrzałam i niestety się zawiodłam...czekałam na musicalowy odcinek z niecierpliwością i spodziewałam się innej konwencji. callie i hunt wypadli dobrze, świetne głosy, ale całość wypadła strasznie sztucznie i nieprzekonująco. rozumiem zamysł scenarzystów, pomysł naprawdę świetny, niestety przedobrzyli. nie pamiętam, żebym się tak wynudziła na chirurgach i przez większość momentów śpiewanych nie mogłam się doczekać, ąż skończą śpiewać. spodziewałam się zupełnie czegoś innego, że odcinek będzie nakręcony totalnie w charakterze musicalu z tańcem, śpiewem, z jakąś wystrzałową scenografią, charakteryzacją. jak musical to musical. za mało odwagi w realizacji dobrego pomysłu. ale to tylko moje zdanie, rozumiem, że komuś odcinek mógł się podobać.
Sara Ramirez owszem śpiewa pięknie, ale Kevin McKidd? nie poszło mu za dobrze. Ale gratulacje za odwagę, to fakt.
zgadzam się z dmat i nie rozumiem niektórych wypowiedzi tutaj :O oni nie spiewali naprawde, to wszystko dzialo sie takjakby w swiecie Callie. No i nie rozumiem co was tak smieszylo w tym spiewaniu :-) piosenki dobrze dobrane, tworzyly klimat, no i ogolnie odcinek bardzo mi sie podobal, trzymal w napieciu.
ja myślałam że spadnę z krzesła kiedy Owen zaczął śpiewać. To było mega śmieszne! Ale nie dlatego że ten aktor brzydko śpiewa czy coś - on nawet całkiem nieźle śpiewał. Ale ta sytuacja mnie tak zaskoczyła, była tak nie na miejscu że aż to było komiczne. Decorum nie zachowane kompletnie xD. Zabawne były momenty niektóre. Odcinek ogólnie dobry - taki inny. Czasami odmiana jest potrzebna.
Mi się tam odcinek bardzo podobał!! Mieliśmy dramatyzm! A jak ktoś nie lubi go w konwencji musicalowej, to poczeka do następnego. Dla mnie Sara Ramirez jest po prostu niesamowita. W tym odcinku podobała mi się relacja Arizona- Mark- dodatkowo bardzo dobrze zagrane przez Jessicę i Erica. Ogólnie kocham Calzonę! Mer i Derek w windzie- naprawdę oddziaływało na emocję. Musze wspomnieć o Cristnie i Dr Altman- szkoda ich "rozstania", ale wcale się Altman nie dziwię. Wracając do śpiewania- najbardziej podobały mi się "The Story", "Runnin' On Sunshine", "Universe U" no i oczywiście "Chasing Cars";D oceniam na 9!