Ja od początku wiedziałam, że Kirk nie jest jej ojcem :D. Takie przeczucie ;) Red jest jej ojcem, tak myślę.

Red musi mieć pewność 100% że to On jest ojcem Liz.może zrobił test dna zanim jeszcze Tom Keen go zdradził dla Berlina.

Zrobił ten test o wiele wcześniej, na pewno. On brał udział w tym pożarze przecież. Jest jej ojcem, na stówę. No bo kto inny? ;)

No właśnie niby który przestępca poszukiwany na całym świecie nagle się ujawnia niby pod pretekstem współpracy z fbi i to w dniu kiedy Liz zaczyna pracę. Takie rzeczy tylko prawdziwy ojciec chroniąc córkę by zrobił i na 100% jest nim Red.tym bardziej dziwię się że zaprzeczył jak sama liz pytała czy jest jej ojcem może poznając prawdę inaczej by postępowała niż dotychczas.jestem ciekawa kiedy sama do tego dojdzie że red to jej ojciec.szkoda że nie miała okazji zobaczyć jego blizny na plecach może wtedy by sobie przypomniała

No właśnie. Chociaż Red w sumie mówił, że nigdy jej nie okłamał... I mówił, że nie jest jej ojcem. Nawet jeśli to kto? Znowu wprowadzać wątek jakiegoś nowego ''tatusia''? ;P Ehh już połowa 4 sezonu, a my dalej mało wiemy :D

Już trochę mi się to nudzi wszystko, ale oglądam ten serial dla Spader'a. Gra swoją rolę niesamowicie. Aktorka, która gra Liz bardzo słabo gra, chociaż w sumie trochę się poprawiła, ale momentami ciężko się ogląda ją na ekranie. A co Ty o tym sądzisz? ;)

Red był w domu podczas pożaru, ale to nie znaczy, że jest jej ojcem. Był facet z którym kłóciła się Katerina i którego postrzeliła/zabiła Liz - Red twierdzi, że to był jej ojciec. Wychodzi na to, że jednak Red nie kłamał w sprawie Kirka więc i to może być prawda. Obserwując/słuchając Reda można odczuć, że ma ogromne poczucie winy z powodu Liz i to go napędza + miłość do Liz. Zobaczymy co ujawnią w 4x08 podobno ma się wiele wyjaśnić :)
Szkoda, że po tym odcinku jest przerwa i trzeba czekać do stycznia :(

Co za odcinek, co za plot-twist! Red sfingował testy DNA w przeszłości, aby chronić Liz i aby Constantin aka Alexander Kirk MYŚLAŁ, że Liz to jego córka. Nie dziwię się, że na koniec odcinka, przy cliffhangerze, Red mówi Liz na te wieści, żeby spieprzała - przez tyle lat Kirk WIERZYŁ, że Liz to jego córka i wiedział, że była jedynie ukryta przez Reda a tutaj zonk, nie jest jego córka a on i tak dalej śmiertelnie chory. Kapitalne zagranie ze strony scenarzystów - Kirk oczywiście był mężem Katariny ale nie jest/był ojcem Liz.. w zasadzie przychodzi mi do głowy jedno: Kirk zdaje sobie sprawę (albo będzie dopiero zdawał jak ochłonie :p), że został wydymany przez Reda. Niby wiadomym było, że tak będzie (że Kirk to nie ojciec Liz.. chociaż chciałem się łudzić) ale sympatycznie wyszło to w tym odcinku, zwłaszcza w tych ostatnich scenach (jak z rasowego thrillera poniekąd ale bez uczucia strachu xP).

Postanowiłam zaczekać i obejrzeć 4x07 & 4x08 jednocześnie.
Kolejny odcinek zapowiada się jeszcze lepiej :)

Ja też czekam na 8 odcinek i na 7 z napisami wtedy obejrzę dwa na raz..ale powiem sam że lepiej się ogląda kilka odcinków pod rząd niż czekać do następnego tyg.ja 3sezony przerobiłam w 5dni+ 6odcinków 4sezonu. I przynajmniej mam jakaś ciaglosc zdarzeń.red na 100 jest ojcem liz tylko nie chce jej tego ujawniać żeby ona go nie odtracila z pomocą i ochrona w końcu on był zawsze wtedy kiedy wpadała w tarapaty dzięki niemu oczywiście on ja pakowal w bagno i z niego Red wyciągał Liz..ojcowska miłość :) dzięki tej więzi to Liz ufa redowi choć nie zawsze to on ma rację..