Oglądając pierwszy sezon zastanawiam się czy ktoś w ogóle czytał scenariusz zanim zaczęli kręcić to "coś". Nawet się nie starali żeby zachować chociaż odrobinę realizmu. Wieśniackie sceny hakowania, gdzie im więcej wizualizacji tym lepiej, przestępcy w swoich planach widocznie uwzględniają to że agenci FBI będą ich gonić w ściśle wyznaczonych miejscach i znają ich drogi ewakuacji świadków. Porwanie córki admirała to idealny przykład. Wzięli dziewczynkę wcześniej niż koniec zajęć baletu, wsadzili do innego samochodu i zmienili trasę przejazdu (chyba ze to byla jedyna droga w miescie), a przestępcy niczym nie wzruszeni dokładnie wiedzieli gdzie jest dziecko i nawet przygotowali się na odbicie jej z rąk FBI. W życiu nie widziałem większego lenistwa ze strony twórców. Nawet nie chciało im się wymyślać jakiegoś prawdopodobnego ciągu wydarzeń. Nie polecam tego serialu nikomu, chyba że komuś po prostu coś musi lecieć w tle w czasie pracy albo nauki.