To jest to, co akurat w Black Mirror osobiście uznaję za najlepsze: odcinek, który zapada w pamięci, i nad którym dyskutujemy ze znajomymi. Bo choć ze sfery science-fiction, to jednak tak bardzo realistyczny. A do tego smutny i przerażający. Najbardziej przygnębiły mnie wątki reklam i systemu subskrypcyjnego, bo te dobra współczesnego świata wciskane są nam na każdym kroku: abonamentowe poszerzanie funkcjonalności, kreowanie zbędnych potrzeb, płatne uwalnianie się od reklam itd.
Dosłownie skręcało mnie podczas oglądania. Pomijając kwestie braku zaradności poruszonej w innych wątkach forum. Ten odcinek był zwy
ale kogo tu niby zalowac. bohaterami odcinka sa pospolite lemingi, ktorych ignorancja pasywnie doprowadzila do takiej wlasnie sytuacji. i nie ma znaczenia czy chodzi o super extra kawalek pasztetu na promocji czy o subskrypcje netfliksa. mentalnosc leminga zawsze jest dokladnie taka sama przy konsumpcji, a refleksja i finalnie dysonans przychodza kiedy jest juz zbyt pozno.
nie rozumiesz pojęcia "leming", prawdopodobnie nie rozumiesz co sam/a napisałeś/łaś. skleiłeś trochę haseł nie do końca sensownie... prawdopodobnie sam/a jesteś lemingiem i próbujesz błysnąć swoją gminną ęteligencją.... :)
no nie mogę się zgodzić, nie zrobił tego z głupoty, sytuacja była bez wyjścia, żona umierała...
w prawdziwym swiecie zwyczajnie pojdziesz zrobic sobie jailbreaka swojego wlasnego mozgu albo zainstalujesz adblocka i korporacje moga spadac na bambus gdzie ich miejsce. zwykly leming pospolity nie ogarnia niestety tak podstawowych i niezbednych do zycia tematow.
można tylko powtórzyć - nie rozumiesz pojęcia "leming", prawdopodobnie nie rozumiesz co sam/a napisałeś/łaś. skleiłeś trochę haseł nie do końca sensownie... prawdopodobnie sam/a jesteś lemingiem i próbujesz błysnąć swoją gminną ęteligencją.... :)
Określenie "leming" stosowane jest w Polsce głównie przez ludzi zaliczających się do tzw. ciemnego ludu, który wszystko łyka, wszystko kupi. Jest to paradoks językowy a raczej bolszewizacja języka, o której zresztą mówił już w roku 1989 Jacek Kuroń, gdy przypominał, że bolszewizm (językowy) odwraca znaczenia pojęć. Kuroń twierdził, że najniebezpieczniejszym słowem było słowo "bezpieczeństwo". Z charakterystyczną dla siebie przekorą informował dziennikarzy zgromadzonych w Sejmie, że Solidarność weszła do Sejmu (kontraktowego) nie tylko po to, by przywrócić Polsce suwerenność, dać ludziom wolność (wolność słowa, poglądów, zgromadzeń, zrzeszania się), ale że ważnym elementem zmian ma być przywrócenie słowom ich właściwych znaczeń. W 2015 roku partia w pewnym sensie post-bolszewicka doszła w Polsce do władzy na fali fałszowania pojęć. Sama nazwała się prawicą (choć to partia socjalistyczna) i ruchem konserwatywnym (choć gwałciła wszystkie podstawowe doktryny konserwatyzmu).