Nie wiem czy ten odcinek jest dla mnie najlepszy, bo wzruszający scenariusz czy to, że gra Paul Giamatti…
To jest to, co akurat w Black Mirror osobiście uznaję za najlepsze: odcinek, który zapada w pamięci, i nad którym dyskutujemy ze znajomymi. Bo choć ze sfery science-fiction, to jednak tak bardzo realistyczny. A do tego smutny i przerażający. Najbardziej przygnębiły mnie wątki reklam i systemu subskrypcyjnego, bo te...
Jestem w trakcie oglądania, za każdym razem gdy wyskakuje plansza z dniem tygodnia, dostaję zawału serca...
Dla mnie lipa totalna, podobnie jak w odcinku z Miley Cyrus z zeszłego sezonu - ciekawy koncept i to podobny bo też chodzi o możliwości sztucznej inteligencji, ale zrobiony infantylnie-komediowo jakby dla dzieci.
Zero wytłumaczenia jak w ogóle przez smartfon ta firma/komputer jest w stanie rejestrować całe życie...
Gwiazdorska obsada, teoretycznie bardzo "blackmirrorowa" tematyka i długość odcinka rozciągnięta na pełny metraż. I co dostajemy?
Kompletnie nietrzymający się żadnych zasad logiki, nudny i pozbawiony suspensu gniot.
Jeśli tak mają wyglądać nowe sezony "Czarnego Lustra", to darujmy już sobie kontynuację. A ten...
Ja rozumiem że przekaz miał być silny, ale jeśli kogoś stać tylko na taki koncept jesli chodzi o scenariusz i zakończenie, to ewidentnie brakuje mu polotu, mocne rozczarowanie, powtorze to raz jeszcze - po przejsciu do netfliksa ten serial zalicza równie pochyłą, niestety. Pierwsze 2 sezony wybitne.
Poza tym, że ten odcinek przynudza jest też okropnie absurdalny. Co to za remake filmu w którym podmieniamy jednego aktora, a reszta pozostaje bez zmian? Kto by chciał coś takiego oglądać? Nie możemy zacząć od początku, bo nie mamy czasu, bo zaraz coś innego tam kręcą. Serio? Przecież do nagrania tego wystarczy jeden...
więcejTej murzynki była tak tragiczna że ciężko było wytrwać do końca. Przynajmniej Emmę dobrze się ogladało
Każdy wyborca Mentzena powinien to obejrzeć i zobaczyć, co się dzieje, gdy uwolni się rynek całkowicie.
"Lepiej znamy intencje naszych czynów niż owe czyny. Lepiej wiemy, co chcieliśmy powiedzieć, niż co naprawdę powiedzieliśmy. Wiemy, kim chcemy być - nie wiemy, kim jesteśmy."
Odetnę się trochę od kwestii logicznych i poruszę tę społeczną. Kwestia, jaka rzuca mi się w oczy, wydaje się nie być przypadkowa, a umiejscowienie akcji w latach 60-tych jest dobrym argumentem na popracie tej tezy.
Otóż: możliwe, że żaden z tych dramatów by się nie wydarzył, gdyby akcja rozgrywała się w...