Tak więc ledwo skończyłem oglądać 1 epizod 3 sezonu i pytam się - CO DO CIĘŻKIEJ CHOLERY? Spokojnie oglądałem sobie te dosyć tandetne przygody nierozgarniętych wampirów, kiedy nagle pojawiło się podejrzane pytanie nt. koszuli jednego z głównych bohaterów. Pytam się zatem ponownie - CO TO MIAŁO BYĆ?!
Nadal jestem w szoku. Całą fabułę tego odcinka pamiętam jak przez mgłę i nadal nie mogę zrozumieć jaki był sens tej sceny. Błagam o wytłumaczenie, gdyż mam ochotę zdezelować sobie twarz zaostrzoną łyżką.
ARGH!
Jeśli chodzi Ci o sen Sama o Billu to chodzi o to, że człowiek, który wypił wampirzą krew nawiązuje swoistą więź z wampirem. Od tego momentu wampir ten będzie odczuwał emocje człowieka. Może też wpływać na erotyczne doznania takiej osoby, bo wampirza krew jest silnym afrodyzjakiem. Człowiek zaczyna pożądać wampira, snuć fantazje erotyczne itp. A sam musiał wypić krew Billa pod koniec II serii, po tym jak Eggs prawie go zabił.
Mnie osobiście ta scena rozwaliła na łopatki;P
Skoro tak, to dlaczego wampir, który oddaje swoją krew dilerowi jako V ( królowa lub jakiś inny ) nie odczuwa emocji tych co zażywają V???
Albo jak Sookie pije krew Billa to dlaczego nie jest na takim haju jak np. jej brat po V???
Lub jeszcze coś innego, skro krew wampirów leczy to dlaczego Laffayet ( nie wiem jak się pisze) nie zażył sobie V zamiast pić krew Erica?
Strasznie jest tu dużo nieścisłości z tą krwią...
Na każdego V działa inaczej. Lafayette nie mógł wtedy napić się wampirzej krwi, bo jej nie miał. Jego dostawca został porwany przez Jasona, a wkrótce potem on sam został schwytany przez Erica, który przetrzymywał go w piwnicy Fangtasji przez 2 tygodnie. Nie mógł więc w tym czasie zdobyć krwi...
a tu nie chodzi przypadkiem o to, że krew, żeby tak działała - uzdrawiała i stwarzała więź, musi być pita świeża? Taka z fiolki daje siłę, ale nie ma tych magicznych mocy?
Mnie zastanawia z kolei Tara która po kontakcie z krwią Franklina nie wydaje się wcale być na haju kompletnie nic po niej nie widać.. .a przecież powinno coś się z nią dziać, czy nie?
Gdyby mieli za każdym razem poświęcać uwagę odczuciom bohaterów po zażyciu V, to trzeba by było zrobić na ten temat osobny serial :P Wątek Jasona i jego byłej dziewczyny w 1. sezonie służył za przykład. Potem było jeszcze kilka mniejszych. Tak czy owak nie było sensu dalej się nad tym roztrząsać. Są ważniejsze i ciekawsze rzeczy niż odczucia Tary po wypiciu krwi Franklina :P
Gratuluje tolerancji oraz elokwentnego poslugiwania sie "wyszukanym" slownictwem. Niestety jesli chodzi o TŁAJLAJT to TB nie ma z nim nic wspolnego. Wampiry nie iskrza i nie sa piekielnie przyjacielskie. Mnie serial zaskakuje z kazdym odc, a zreszta nie tylko mnie:)
Mów co zechcesz ale TB w wielu aspektach przypomina zmierzch i ewidentnym jest, że całe te chmary fanek mają bezpośredni wpływ na rozwój wydarzeń. Nikt mi nie wmówi, że autorzy zdecydowali się wstawić takie niszowe sceny homoseksualne zupełnie bez powodu. Na kilometr czuć płacz poprzez e-mail niezaspokojonych tłumów pań po czterdziestce z nadwagą o więcej wyzywających scen. Również nie wątpię, że poleciały oskarżenia o seksizm z racji nadmiaru scen erotycznych w poprzednich sezonach.
Tak czy inaczej to wszystko jest dla mnie jedynie gwoździem do trumny. Nic nie zmieni faktu, że serial tak samo jak zmierzch opiera się na przegranych założeniach i nie nadaje się dla rozsądnego widza.
Owszem, są podobieństwa (choć zupełnie różne style) - lecz jeśli już to Zmierzch jest podobny do TB. Meyer wiele zaczerpnęła z powieści Harris, gdzie Harris swoją pierwszą wydała w 2001, a Meyer dopiero w 2005.
Niektórzy niemal każdy film/serial ocierający się o tematykę wampirów podpinają pod "Zmierzchomanie"...
Podobieństwa zawsze się znajdą, ale jak dla mnie różnic jest znacznie więcej...
"Płacz przez email"? Tak myślisz? A nie przyszło Ci do głowy, że... twórcy TB wzorują się na serii książek Charlaine Harris, gdzie wątki homoseksualne nie są niczym nadzwyczajnym? Gdzie sceny seksu przewijają się w co trzecim rozdziale? Może gdybyś się z nią zaznajomił, nie plótłbyś takich bzdur...
W tym wypadku nie jest to mylne założenie.
Scenariusz w TB przekracza granice dobrego smaku, przechodząc w skrajności w obie strony.
Cały mit wampira został tu zbezczeszczony i przeistoczony w kicz - zupełnie jak w "zmierzchu".
Jeżeli myślisz, że zniżyłbym się do obcowania z taką ramotą na której te "dzieła" były oparte to jesteś w wielkim błędzie.
"Jeżeli myślisz, że zniżyłbym się do obcowania z taką ramotą na której te "dzieła" były oparte to jesteś w wielkim błędzie."
Oczywiście, że byś się nie zniżył. Na kilometr czuć od Ciebie ignorancję i powierzchowną krytykę. Zakładasz z góry, że książka jest kiepska, pomimo tego, że jej nie czytałeś. Głupie, nieprawdaż?