SPOILERY!!!!!!!!!!!!!!!!
Odcinek oceniam na dobry, trzyma poziom poprzednich.
Dobrze, że było mało Sama i tego całego wątku z Wilkołakami. Tara mogłaby się upiec, ale
OCZYWIŚCIE Pam w chwili przypływu obowiązku ją uratuje. Szybko Sookie wyjawiła prawdę
Alcidowi, myślałam, że to jeszcze pociągną przez parę odcinków. Błagam tylko niech nie
wracają do tego całego wątku z wróżkami, bo tego nie zdzierżę. Fajnie, że pociągnęli te
flashbacki z Pam i Erikiem. Trochę niekonsekwencja, bo jak Pam się pocięła to Eric nie
musiał jej przemieniać, tylko wystarczyło, że dałby jej krew i by wyzdrowiała.
No i mało Billfejsów. Mam nadzieję, że w przyszłym odcinku się poprawią.
Dla mnie odcinek był strasznie słaby. Cały czas wałkują to samo- Sookie lata za Tarą, Terremu odbija, a Eric i Bill siedzą w lochach. Niech akcja się trochę ruszy, a nie nic nie idzie dalej. Zwłaszcza ten wątek Erica i Billa- no ile jeszcze tam zostaną? I kółko- Nora żyje, Nora nie żyje oo i nagle znowu żyje. I oczywiście zapomniałam o tarze, która nie może wybaczyc Sookie, że uratowała jej gówniane życie. Tak naprawdę w tym odcinku podobały mi się tylko retrospekcje. I mam nadzieję, że kolejny będzie lepszy.
ktoś wie o co cho z tym krzyżem dlaczego Tara się nim przejęła? Wierzy w te przesądy czy przypomniało jej się kim była?
Jak dla mnie to był jasny przekaz, że Tara nie zatraciła swoich ludzkich odruchów. Przypomniała sobie, że w naprawdę trudnych chwilach wiara w Boga, jaką wyznawała jej matka pomogła jej uciec od kłopotów. Tak było i teraz.
Moim zdaniem sredniawka. I zgadzam się z Alien :)
Wątek Crazy Terry mam głęboko w dupie, dobrze, że było tego tak mało.
To oczywiste, że Pam za chwilę poleci i uratuje tyłek Tarze, nie bez przyczyny ukazali scenę kiedy to Eric jej mówi że porzucenie nowego wampira jest jak porzucenie noworodka. Choć jak na moje to mogłaby już poczekac te parę godzin do switu niż włamywać się komuś na solarę i paskudzić łóżko :P
Retrospekcje zawsze były jedną z najmocniejszych części serialu. W tym wypadku w ciekawy sposób spleciono wątek Erica oraz Billa i Loreny. Nie spodziewałem się, że twórcy pokażą w jaki sposób ci dwaj panowie się poznali.
Wątek Terry'ego jest dla mnie jednym z ciekawszych obecnie, gdyż swoim tematem wraca niejako do pierwszych sezonów w których w taki to właśnie ciekawy sposób przedstawiano współczesne problemy społeczne Ameryki. W tym wypadku jest to plaga nerwic frontowej u byłych żołnierzy. Równie ciekawie ukazano wpływ Facebooka i jego rolę w obecnym społeczeństwie. Prywatności jest coraz mniej i mniej...
Nużący i nieco sztuczny jest wątek Jasona. Która to już jego próba nawrócenia? Trzecia?
Skoncentrowanie się na wątku wampirów i ich struktur władzy służy serialowi. Jednak gdy na scenę wkroczy ponownie menażeria różnych nadprzyrodzonych postaci czar pryśnie...
No i tak główny wątek się trochę ruszył choć by z tego względu na Newlin który będzie mydił oczy mediom ciekawa sprawa czy i jak potoczy się ta cała historia bo póki co dużo się nie dzieje choć doszła jeszcze nowa postać Salomona? chyba jednak chcą by Erick i Bill ich poparli w sowim "nawracaniu ludzi" , czuję że szykuję się wojna dwóch vampirzych wiar a to może być na prawdę ciekawe ale zobaczmy.
Wątek Jasona -WTF? spotyka sex teacher i po czym spierdziela z dylematami moralnymi nie wieże co się dzieje w tym odcinku mnie zirytowało aż nad to :D , na końcu będą próbować być best firend z Jess ehh totalnie skopane i do tego jeszcze jakiś pachnący gościu kolenia nadprzyrodzona rasa z 16 siostrami i Hoyt bahahha z emo lajnerem pod oczami litości xD
No i bardzo ładny się skończy ten wątek pam erika i williama :D chyba każdemu przypadnie do gusty mocny koniec i pozanie sie billa z Erikiem ah taka miłość ;) nic tylko piękna historia :)
Wątek Wików i żołnierzy bez zmian znaczących wiec w sunnie na razie nie ma o czym nawet pisać.
Sooke i Tara tutaj przyznanie się do zabójstwa w końcu wilczek się wkurzył :), no i tara próbuję się zabić a tak na prawdę to jak zawsze uratuję ja pam i zaczną się mścić na ludziach coś tak czuję
Aha no i Jezus powrócił może na chwilę ale zawsze :)
Że niby Eric i Bill znali się wcześniej???
Ech, pewnie scenarzyście spodobał się ten wątek w VD, więc postanowił go tu wkręcic...;)
Aczkolwiek tu mi to ni cholery nie pasuje.
Wzięte z dupy.
Jedyne, co mi się podobało w retrospekcjach, to drenowanie tych dziwoszek i atencja Northmana względem swej przyszłej "córeczki":)))
1905 r. do 2012 to tylko 107 lat, więc SEKUNDA :P:P
A, że nic nie wskazywało hm to co z tego ? :P mieli dobrą furtkę...
czemu ? jakoś się musieli poznać, a że Eric jest starszy, a Bill ma za matkę psychopatkę to nic dziwnego, że w miłych okolicznościach się nie poznali... a jak kogoś nie lubisz to łatwiej mieć go gdzieś i zapomnieć :P
Nie chodzi mi o sam przebieg poznania, bo ten akurat był spoko, ale o czas.
Kiedy w 1 sezonie się spotykali, wiadomo było że się znają, ale sprawiali wrażenie jakby znali się od jakichś kilku miesięcy, może kilku lat, nie setki;)
Tym bardziej, że Bill właściwie tylko tego pierwszego razu w barze okazywał Ericowi szacunek, potem to tak się zachowywał, jakby byli na równych prawach.
A znając go od 1905 Bill niby powinien wiedzieć, że z Erickiem się tak nie pogrywa, a jednak...
Dla mnie naciągane jak majty Baby Jagi, ewentualnie stringi Siwiec;)
to tylko 107 lat nie taka długa znajomość :P
wiesz Bill jest taki pewny własnej siły i możliwości, że Erica się nie boi... Tu jest problem w naturze Billa, a nie scenariuszu :P
Wtedy Bill wyszedł by na kompletnego idiotę...
A o taki brak rozumu go nie podejrzewam, mimo że go nie lubię;)
Dla mnie jest to właśnie nieścisłość w fabule.
Ech, nie chce mi się już kłócić;)
IMO wątek bezbrzeżnie bzdurny. Głupsze byłoby tylko połączenie Hoyta z Pam;)
Jak Minutus mówi, od pierwszego spotkania z Erikiem było wiadomo, że znają się z Comptonem już jakiś czas. Podobało mi się jak się poznali - no oprócz tego juz chyba obowiązkowego wtrętu na jakiego to super wampa Bill się zapowiadał... *eye roll*
Odcinek zaskoczył mnie. Widzę, że się nie podobał kilku osobom, a mi właśnie odwrotnie. Pierwsze dwa odcinki były koszmarne, ale ten mnie wkręcił. I retrospekcje przypadły mi do gustu, i to, co się działo w Bon Temps. Chciałabym tylko, żeby wreszcie rozbili ten duecik Eric-Bill. Karmią mnie na siłę Billem, a on i tak staje mi kołkiem w gardle, no pun intended. :)
Dokładnie.
Jakiś czas.
Jednak w życiu nie datowałabym ich znajomości na ponad 100 lat wstecz.
W książkach tego nie było.
Nie żeby była to dla mnie wyrocznia, aczkolwiek niestety, mnie to nie przekonało ni cholery;)
To było pierwsze ich spotkanie. Być może nie widzieli się przez następne 100 lat, ale wzajemna niechęć pozostała. Od samego początku Bill ewidentnie nie lubi i nieco obawia się Erica. I teraz mamy odpowiedź dlaczego.
Ja tam nie widzę żeby Bill sie w jakikolwiek sposób bał Erica, ciągle mu pyskuje.
Nie wiem, jakoś mnie to doskwiera.
Jakby w ksiązce Bill pozwolił sobie na podobne impertynencje, to Eric wdeptałby go w ziemię;)
Gdy został królem to może sobie na to pozwolić, ale przypomnij sobie jego zachowanie w czasie pierwszej wizyty w barze. :)
No, to byl jeden raz i ostatni.
Potem to tylko się stawiał;) co dla mnie jest komiczne...zważywszy na nierównowagę sił pomiędzy panami.
Poza tym bardzo lubię takie nachodzenia na siebie wątków. We wcześniejszych retrospekcjach było ukazywane żerowanie Loreny i Billa na różnych paniach, więc akurat ten zabieg w żaden sposób nie jest sztuczny. Nie wiem czy ten "super wamp in spe" nie był po prostu kolejną ironią Erica. :)
Tak jak w trzech pierwszych sezonach królował motyw Bill-Sookie z odcinka na odcinek silniejszym udziałem Erica, w czwartym Eric-Sookie, tak teraz przyszła kolej na konfigurację Bill-Eric. Osobiście nie uważam tego za nietrafiony pomysł, gdyż cały ten trójkącik zrobił się już nudny. Króla i szeryfa wiąże teraz nie tylko urażona męska duma, ale przede wszystkim wspólna walka o przetrwanie. Zastanawiam się również czy w gruncie rzeczy nie mają oni wspólnego światopoglądu, który Eric skutecznie maskuje swoją umiejętnością stosowania ironii.
Dla mnie strasznie sztuczne.
I nie chodzi mi to o żerowanie, tylko stricte o Eric/Bill.
Wybaczcie, mi to w żaden sposób nie podchodzi. Skończyły im się pomysły jak poprowadzic ten trójkąt, to go rozbili i sądzą że to coś pomoże.
Ech, mnie to nie bierze.
No z tym że chcieli się zabić a teraz są nawet mili dla siebie to chyba normalna rzecz u ludzi i vampirów też :), eh co by nie było może być sztuczne ale patrząc na lajner hoyta czy sex teacher Jasona to na prawdę ten wątek nie wygląda najbardziej sztuczny ;D i tak ciężko żeby teraz z 2 złego wybrać zabijanie siebie :), czy skoczyły bym nie powiedział po prostu wybrali coś takiego i może w następnym sezonie zaczną walczyć ze sobą znowu , w tym serialu dużo rzeczy przekomobunują chyba to już normalka.
Ja nie mówię żeby się mieli zabijać nazwajem, skoro dotąd tego nie zrobili, to by nawet nie wypadało...;)
Ale to lizanie sobie dup???
I stanie za sobą murem?
Skąd, no przepraszam bardzo.
Mnie to śmierdzi rażącą niekonsekwencją, zwłaszcza że zrodziło się zupełnie znagła i znikąd.
Mi to śmierdzi Bill-bonerem Alana Balla. ;) Może jak jego wkład w produkcję serialu się zmniejszy, to nie będa nam tego tak wciskali na siłę (zakładając, że będzie 6 sezon).
Wydaję mi się że to porostu zwykły chwyt marketingowy :) otóż mamy dwóch przystojniaków tacy no wiesz.... pobili się kuple ale za chwilę piją z sobą procentową krew ;) sooki ich olała to teraz będą się trzymać razem, jak piszę Milka ? (gosh ;p) Ball chciał ich zjednać coby mogli w tym pewnie sezonie zrobić coś razem nie bez kozery Roman ich będzie potrzebował do niecnych planów ;D tak wg mnie wygląda może jeszcze rzucą się na siebie ale wcześniej niż przy końcu sezonu bym się tego nie spodziewał :)
Em, no mnie ten duet jakoś nie kręci...
Ale ze mną coś się stało złego, mnie już nawet Eric solo nie kręciXDD
No właśnie co się z Tobą dzieje Demonie ! wiec co Cie kręci prócz karuzeli i czekoladowych gwiazdek milkiway? :D
Podobało mi się bardziej, gdy światopogląd Erica był ewidentnie Ericocentryczny. :) Wywracałam oczami ze zniecierpliwienia we wszystkich scenach, kiedy Eric okazuje lojalność wobec Billa. Przyjmuję ten wątek tylko pod warunkiem, że jest konieczne Ericowi do przetrwania i chce w ten sposób uratować własną skórę. Jeszcze rok temu Bill chciał zacementować Erica razem z Russellem, później też chciał się go pozbyć, gdy Eric miał amnezję. Dlatego to wszystko wydaje mi się strasznie wymuszone i sztuczne. I miałam wrażenie, że Eric mówił to całkiem serio, że Bill wydaje się taki silny jak na młodziaka. Ale Alan Ball i spółka może się dwoić i troić, i tak nie znoszę Billa. :)
Twórcy "True Blood" powinni po prostu pójść za przykładem innych produkcji HBO i nie bać się uśmiercania głównych bohaterów. I to chyba jedyny sposób na wprowadzenie świeżości do serialu.
No mnie się nie podobał.
Nadal flaki z olejem, jak dalej będą tak przynudzać to będzie mi smutno;)
Jeden z najbardziej porypanych, groteskowych, świeżych i naprawdę zabawnych seriali zmienia się w zbiorek pretensjonalnych wątków, i nie podoba mi się ta zmiana w ogóle.
Te problemy Tary, o jezuuu. Myślałam że to będzie coś oryginalnego, a tu smęt.
Jedyne co mi się podobało to koment Lafa do tego: Wsadził moją kuzynkę do piepsonej lodówki???;)
I szkoda mi Alcida, bo się zawiódł na Sookie i widac jak go to dotknęło;)
Myślałam, że z Tary zrobią takiego upośledzonego wampira jak książkowy Bubba, ale chyba nie ma co już na to liczyć. Chociaż dla mnie ten wątek nie jest jeszcze tragiczny. Może sie rozkręci jak Pam się za nią weźmie.
Zgadzam się, że wątek Eric/Bill jest beznadziejny. Jeszcze tylko brakuje trójkącika Bill-Eric i jakaś laska. Już przecież "resztki" po sobie zbierają...
A poza tym - dlaczego nikt jeszcze nie najechał Luizjany? Nie ma króla (jednorocznej Jessiki nawet nie ma co wspominać), nie ma Erica i nie ma chyba reszty szeryfów, bo zginęłi w starciu z wiedźmami... o_o
też nie rozumiem, dlaczego wszyscy mają to w dupie...
W książkach miało to wielkie znaczenie, a tu??
Pf..
A Jess to se chyba jaja robi, wielce mi aspirująca do tronu;)
Co do Tary. Wiesz co, szczerze powiedziawszy uważam że o NIEBO lepiej byłoby wprowadzić prawdziwego Bubbę, niż tworzyc taką siekę:(
Już kit jakby ten Elvis wyglądał...
W tym odcinku wspomniano Elvisa, więc kto wie, może jeszcze zobaczymy. :) Miałam wrażenie, ze to oczko w stronę czytelników książek.
Oczko, dokładnie.
Szkoda że nie wykorzystali potencjału tej postaci, czytając książki miałam niezły ubaw z niego.
Z Tary nie mam wcale;)