Taka forma poprowadzenia tego serialu po prostu do mnie nie trafia i nie jest to związane z żadną awersją do netflixa, którą mam, ani z tym, że są wymienione polskie nazwiska (być może słusznie). Serial mnie nudzi, a wynika to głównie z nienawiści do biografii. A ktoś się ewidentnie pokusił to takiej biografii - przypominam obrzydliwego mordercy. Na ekranie ciągle widzimy jego, więc nie dziwię się, że zrobili z niego jakąś genialną postać. Nie ma co się dziwić, serial poświęca mu większość czasu. W głównej mierze, jest to krytyka całego systemu - na szczęście nie ma wątków politycznych. Ale przekaz jest prosty - nie ma sprawiedliwości, system nie nie interesuje się kolorowymi, ani gejami. Naprawdę przydało by się trochę wrażliwości twórcom, czy zapewne showrunnerkom. Takie prowadzenie historii i wybielanie tej gnidy, robienie specjalnie serialu za grube miliony, specjalnie o nim, jest dla mnie jakimś wyższym poziomem bycia mendą. To jest po prostu obrzydliwe i chyba ktoś z BLM posmarował za to. Przecież można było zrobić klasycznie serial z detektywami, którzy go szukają, z procesem jaki zaszedł w ich głowach, kiedy go szukali. Ale spróbowali czegoś innego, co dla mnie jest przekroczeniem pewnych granic przyzwoitości.