Dark (2017-2020)
Dark: Sezon 3 Dark Sezon 3, Odcinek 8
Odcinek Dark (2017-2020)

Raj

The Paradise 1h 13m
8,6 1 298
ocen
8,6 10 1 1298
Dark
powrót do forum s3e8

Po finale całości stwierdzam, że to bardzo przyjemne i cwane oszustwo. Nic tu nie ma większego znaczenia od plątania dla samego plątania, ale to ładna plątanina. Nic poza tym. Warstwa dramaturgiczna leży, bo bohaterowie ewoluują w magiczny sposób poza kadrem, nie mają jasnych motywacji, sami nie wiedzą co robią, a jeżeli już coś robią, to dlatego, że ktoś im tak kazał. Głównego bohatera znamy w co najmniej dwóch wersjach i każda jest diametralnie inna. Jak wczuć się w jego emocje w takiej sytuacji? Niemożliwe.

Ale jest też inny problem.

Pamiętam, że sporo osób obawiało się zakończenia "Lost", w którym wszystko okazałoby się snem jednego z bohaterów. Wtedy nie trzeba by rozwiązywać wszystkich narosłych przez lata zagadek i tajemnic, tłumaczyć zawiłości fabuły. Taka droga na skróty, która nie mogłaby usatysfakcjonować fanów, pragnących rozwiązania zagadki. Stwierdzenie, że coś było snem jest ucieczką od rozwiązania.

Twórcy "Dark" podążyli podobną drogą. Może nie mamy tutaj snu, ale w sumie chodzi o coś bardzo podobnego, bo ten trzeci świat odkryty przed nami nagle w ostatnim odcinku pełni identyczną funkcję jak marzenie senne - zewnętrzna przyczyna, negująca i każąca wziąć w nawias to wszystko, co widzieliśmy przez te trzy sezony. Jak to mówią bohaterowie - "to błąd Matrixa", czyli coś nieprawdziwego. Sen. Okazało się, że rozwiązanie całej intrygi, tych wszystkich piętrowych rodzinnych powiązań i twistów wynikłych z pomieszania przeszłości z przyszłością nie znajduje się pośród tej plątaniny, ale gdzieś na zewnątrz i z tą plątaniną nie ma nic wspólnego. Więc przez trzy sezony twórcy każą nam śledzić z wypiekami na twarzy te wszystkie niewiarygodne sploty pokrewieństwa, a nagle okazuje się, że to wszystko nie ma znaczenia. Wszelkie zdarzenia straciły wagę. Nieważne kto był czyim dzieckiem, wnukiem, siostrą, bratem i dziadkiem jednocześnie, nieważne co knuje Adam i Ewa, bo rozwiązania historii w "Dark" nie ma w czynach bohaterów czy w przedziwnych rodzinnych relacjach. Naukowiec odpalił maszynę czasu i nieświadomie "wyśnił sobie" nieprawdopodobną opowieść.

Świetnie się to oglądało, ale czuję się oszukany zakończeniem, które dosłownie skasowało te trzy sezony fajnej historii, odebrało im wartość i sprawiło, że te wszystkie twisty okazały się jałowe.

ocenił(a) serial na 10
voagar

Mam dokładnie takie same odczucia... Twórcy są mistrzami w zwodzeniu widzów, a dowodem na to są te wszystkie komentarze w stylu "wszystko było przemyślane od początku". Za przeproszeniem g... prawda. To tylko iluzja. Zostawiali sobie wiele furtek nie podając nam w niektórych przypadkach kim są rodzicie danego bohatera. A później tak dobierali ojca, czy matkę, żeby to się jako tako kleiło. I potem mamy takie kwiatki jak Silja, która urodziła się w latach 50. następnie dorastała w przyszłości, żeby potem ją cofnąć na początek XX wieku, żeby spłodziła dwoje dzieci. Ale najwierniejsi fani powiedzą, że to ma sens. Tak samo jest z Bezimiennym. Dla niektórych może to być dowód, że ta postać była już wymyślona dawno temu, bo przecież ona jest przodkiem wielu ważnych postaci. Nic bardziej mylnego. Oczywiście wszystko się ładnie spina, ale tak jak mówiłem mieli pootwierane furtki i tak naprawdę to drzewo genealogiczne układali z klocków, które można dowolnie ustawiać i zawsze będą one miały sens, bo nie ma żadnych ograniczeń kiedy możemy się dowolnie cofać na linii czasu.

Ale wyjechanie z trzecim światem dopiero w ostatnim odcinku jest jak naplucie w twarz. Ja serio, czuję się oszukany. Takie zagrywki mogły przejść w filmie rozrywkowym typu avengers, ale nie tutaj. Jeszcze taka dygresja... Czy teraz avengersi za każdym razem jak przegrają będą się cofać w czasie? Ale wróćmy do tematu. Po finale drugiego sezonu pojawiały się głosy, że alternatywne światy będą tylko po to, żeby załatać dziury w fabule. Nie zgadzałem się wtedy z malkontentami. Wierzyłem w twórców i byłem pewny, że zostanie to jakoś logicznie wytłumaczone. No i nieźle się przejechałem na tym optymizmie.
Dostajemy więc takie głupotki jak wspomniany wcześniej Bezimienny, który na ślinę jest wpleciony w fabułę. Że to niby dzięki niemu (nim) niektóre wydarzenia potoczyły się tak, a nie inaczej. Znowu jesteśmy mamieni, że to wszystko było przemyślane od początku.
Ale w końcu dochodzimy do momentu w którym fabuły nie dało się już logicznie kontynuować, więc twórcy z rękawa wyciągają "trzeci świat", czyli remedium na ten cały burdel. Żeby to jakoś uwiarygodnić rzucają hasłem, że przecież to oczywiste, że są trzy światy, bo trójka przewija się przez cały serial. No nieźle z nami pogrywacie... Szkoda, że Adam i Ewa nie wpadli na to przez 66 lat mimo, że są takimi ekspertami, mistrzami, guru, prorokami, czy sam nie wiem co jeszcze.

Podsumowując... Pomimo mojego czepialstwa to i tak jestem pod ogromnym wrażeniem co udało się osiągnąć twórcom przez trzy sezony. Do tej pory nie było chyba jeszcze tak dopracowanego pod każdym względem serialu. Wielu próbowało, ale chyba tylko im udało się stworzyć mimo wszystko trzymający się kupy finał. Wiem, że jestem w tym jednym procencie ludzi, którym się on nie podobał, ale cała reszta była zachwycona.

ocenił(a) serial na 7
McGyverPL

"Oczywiście wszystko się ładnie spina, ale tak jak mówiłem mieli pootwierane furtki i tak naprawdę to drzewo genealogiczne układali z klocków, które można dowolnie ustawiać i zawsze będą one miały sens, bo nie ma żadnych ograniczeń kiedy możemy się dowolnie cofać na linii czasu."

Otóż to! :)

ocenił(a) serial na 10
McGyverPL

Co do Silji, nie wydaje mi się, żeby nagle wpadł im do głowy pomysł, że to ona będzie matką Agnes i Noah po cofnięciu się w czasie, bo nie mieli pomysłu na kogoś innego. Prawdziwe imię Noah to Hanno(które zostało nam podane już w 1 sezonie), takie chciała nadać mu Silja, której matką jest... Hannah. Tak samo w pierwszej scenie drugiego sezonu gdy Noah zabija Bartosza, swojego ojca, Bartosz mówi coś takiego ,,zabawne, że to akurat ty,,. Nie dość, że jego syn, to jeszcze osoba, która mu pokazała w pierwszym sezonie wehikuł, osoba, która go wprowadziła w podróże w czasie. Może się komuś nie podobać coś, zakończenie czy inne wątki, ale myślę, ż twórcy mieli konkretne pomysły i nic nie było przypadkowe.

ocenił(a) serial na 10
Martyna4filmweb

Po kolei... Pierwsza scena z drugiego sezonu już i tak miała sens i działała (bo w pierwszym sezonie był młody Bartosz i dorosły Noah, a tu na odwrót). Zrobienie z nich ojca i syna dodało tej scenie jeszcze więcej dramatyzmu, ale nie było to konieczne.
Jeśli chodzi o Silję to zobacz jak wyglądała sprawa z imieniem Katariny. Hannah chciała usunąć dziecko i poszła do Obendorfów i tam spotkała Helene (matkę Katariny)... Dalej raczej pamiętasz co było. Czyli tak naprawdę to o czym piszesz niczego nie dowodzi. Równie dobrze mogli zrobić z Hanny matkę Noah, a Agnes mogła mieć innego ojca... Kombinacji było multum. I widać to ewidentnie na przykładzie Reginy, której ojcem jest Bernd. Przecież Claudia była sporo młodsza od niego (jakieś 30 lat). Oczywiście zdarzają się takie przypadki w prawdziwym życiu, ale wydaję mi się, że tutaj po prostu już nie mieli innych możliwości....
Niektóre rzeczy były przemyślne jak np. topielica o której wspominano w sezonie 2 (ale to tylko smaczek), a niektóre rzeczy się układają w całość tylko w teoriach fanów.

McGyverPL

Jeśli na 9 oceniasz serial który ci się nie podoba, to na ile oceniasz te które ci się podobają? :P

ocenił(a) serial na 10
Ancient_Behemoth

To jest ocena po dwóch sezonach. Trzecim jestem tak rozczarowany, że jeszcze nie wiem o ile obniżyć ocenę.

voagar

weźmy pod uwagę, że to jest jednak serial rozrywkowy, a nie rozprawa filozoficzna czy traktat z fizyki kwantowej. Z tej perspektywy rozrywkowej trzeba docenić fantastyczny pomysł, doskonałą realizację i ogromną precyzję w rozpisaniu tej całej historii.

To były aż 3 sezony trzymające poziom, dające pole do analiz, będące niezłą łamigłówką dla głów odbiorców. Docenić to trzeba, zwłaszcza na ogólnym pejzażu produkcji telewizyjnej, gdzie w większości seriali możesz w trakcie odcinka iść na 10 minut na spacer i nic nie umknie.

Co do warstwy dramaturgicznej i pewnego meta-przesłania, cóż, mnie to w rozrywce nie potrzebne, ale tu i tam czytam (reddedit itd.) jak ludzie dopatrują się jakiejś głębszej myśli w stylu: to historia o stracie, o decyzji, o konsekwencjach i gotowości na poświęcenie (np. z punktu widzenia Adama). Może i tak, choć wg mnie naciągane. Mnie wystarcza, że to kawał fantastycznie pomyślanej i zrealizowanej rozrywki na poziomie wyższym niż "zabili go i uciekł" albo typowego produkcyjniaka "kto zabił dziewczynkę z sąsiedztwa".

Tak czy inaczej: Dark to na pewno perełka, o której będzie się pamiętać latami i porównywać do niej różne produkcje.

ocenił(a) serial na 7
mecenas17

No właśnie, ja mam wrażenie, że konstrukcja nie jest precyzyjna, tylko świetnie taką udaje. Zrzucając rozwiązanie całej historii na jakiś zewnętrzny świat, twórcy zostawili sobie olbrzymią furtkę bezpieczeństwa i mogli dowolnie mieszać rodzinnymi relacjami w tych dwóch błędnych światach, byleby zachować paradoksalność drzewa genealogicznego (żeby Jonas był swoim własnym przodkiem). A to nie wymaga aż takiej precyzji.

Chodzi mi o to, że spokojnie potrafię wyobrazić sobie inne ułożenie pionków w tej historii i nic by się de facto nie zmieniło przy takim zakończeniu jakie dostaliśmy.

voagar

zrobili jak zrobili, można dyskutować. Dla mnie faktem jest, że takiej konstrukcji rozłożonej na 3 sezony jeszcze chyba nie widziałem. Punktem odniesienia może być jeszcze Twin Peaks, ale to jednak inna specyfika

voagar

Totalne deus ex machina z rodzina zegarmistrza zawiodlam sie ale bardziej mnie meczy,ze nie wyjasnili co stalo sie z okiem tego policjanta i reka eh...

ocenił(a) serial na 7
Fortunesfool

No własnie, wydawało się to mieć jakieś znaczenie :D

voagar

Mialam jeszcze nadzieje,ze probujac ostrzec rodzine zegramistrza sami doprowadza do wypadku i rozpacz oni byliby poczatkiem wszystkiego

ocenił(a) serial na 10
Fortunesfool

Też się nad tym ciągle zastanawiam, ale policjant (on był policjantem w 2019, nie w 1986) to właśnie mógł być ten sławny kierowca ciężarówki... wypadek się zdarzył, ale ciężarówka nie uderzyła w dzieci zegarmiastrza....
może mi się juz wszystko pomieszało doszczętnie, ale policjant przychodził na parking do transwestyty jakby znał go dobrze - w sensie było to miejsce, gdzie zatrzymywały się ciężarówki, był też motyw ciężarówki, która przewoziła chemikalia (nie pamiętam już poprzednich sezonów) - nie mam z kim tej sprawy przedyskutować, a pamięć mnie zawodzi

ocenił(a) serial na 10
nadajnik

Pomijam już fakt, że policjant też pojawia się znikąd, nigdy nie tłumaczy kim jest, ani skąd się wziął - zawsze odwracał kota ogonem w tej kwestii.... jest to chyba jedyna osoba, której los się nie wyjaśnił - co więcej .. w świecie 0 okazuje się być ojcem "nowego" mającego narodzić się Jonasa - czyżby czekał nas 4 sezon? Czy nie byłoby to już za dużo? :)

ocenił(a) serial na 9
nadajnik

Nie będzie 4 sezonu. Nowy ojciec Jonasa, jak dla mnie, to tylko wskazówka, że pętla się zamknęła. Nie będzie już takiego samego Jonasa, bo nie ma jego ojca, który był w tę pętlę wkręcony po uszy, nie będzie też takiej samej Marty, bo nie istnieje jej ojciec. Działa tylko świat zero, a bohaterowie, których tam mamy mogą wreszcie żyć normalnie bez tych wszystkich ewolucji emocjonalnych. Zauważ, że Hanna jest tu całkiem inną kobietą. Żaden Urlich jej w życiu nie namieszał, a ona nie kręci się wokół swojego niespełnienia.

ocenił(a) serial na 8
nadajnik

Transwestyta z przyczepy na parkingu to chyba brat policjanta. A motyw ze zranionym okiem jest zamierzonym running gagiem - stoi za tym jakaś historia, ale nie jest powiązana z pętlą czasową i Wollerowi (tak ma na nazwisko policjant) nigdy nie udaje się nikomu wyjaśnić, jak do tego doszło.

Fortunesfool

widocznie oko i ręka to ukryty cliffhanger :)

mecenas17

Nie...

Fortunesfool

ale naprawdę nie? czy tylko chcesz mnie załamać?

mecenas17

Naprawde liczysz na dalsze losy Winden czy tylko chcesz mnie zalamac?

Fortunesfool

skoro nie zrozumiałeś żartu z cliffhangerem kilka linijek wyżej to żartuję sobie dalej :)

ocenił(a) serial na 10
mecenas17

Aktor miał wypadek przed rozpoczęciem zdjęć. Autorzy sprytnie ten fakt wykorzystali żebyście myśleli, ze to ma znaczenie ;)

ocenił(a) serial na 8
voagar

Akurat w nastoletniego Jonasa sie nie da wczuc, bo to kompletne drewno z martwicą twarzy. No ale z reszta sie zgadzam.

ocenił(a) serial na 9
celebes

Nigdy nie pojmę jak można tak ocenić tę postać. Dramat.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) serial na 7
BartasBartas

Nie powinienem odpowiadać na taki post, ale gdzie niby ten spoiler?

ocenił(a) serial na 9
voagar

nie ma. sory

ocenił(a) serial na 10
voagar

W 100% zgodzę sie..
Ogólnie ten serial to dla mnie majstersztyk. Klimat, wątki poboczne, obyczajowe, wciągające, ludzkie i prawdziwe, muzyka -to wszystko dla mnie świadczy o tym, że jest to najlepsza produkcja Netflixa. Jestem zakochana w tym uniwersum. Pierwszy sezon, zwłaszcza wątek Mikkela, dziecka skazanego na życie w nieswoim świecie to materiał na oddzielny film/ serial, jestem urzeczona tym wątkiem. Drugi sezon to poniekąd "to samo", w tym przypadku na plus. Znów mamy cudowny klimat lat 50 i 20, fantastycznie pokazany rok 2019 (spotkanie Jonasa z ojcem i doprowadzenie do samobojstwa, impreza u Nielsenow) i mój faworyt chyba całego serialu : spotkanie Ulricha i Mikkela w latach 80, łzy ciekły mi ciurkiem) Trzeci sezon jednak rozczarował.. nie jest on może nielogiczny i nieprzemyślany, ale finał nie wbija w fotel, momentami można znudzić się tym wiecznym zapewnieniem że koniec jest poczatkiem i odwrotnie, a końcówka to serio typowe pójście na łatwiznę, zakończenie typu " to było snem", bo po co z wypiekami na twarzach przeżywaliśmy powiązania na drzewach genealogicznych i poczynania Ulricha, Mikkela, Jonasa, Bartosza, Aleksandra by ostatecznie pojąć że tak naprawdę nie istnieli, ich losy zostały wymazane i do niczego nie doprowadziły.. gra warta świeczki. I "nagroda" pod postacią sceny z najbardziej nudnymi i mało ciekawymi postaciami kreującymi świat 0.
Twierdzę, że rozumiem każdy szczegół fabuly. Prócz jednego. Skąd Claudia wiedziała o świecie 0, jak na to wpadła, dlaczego sama nie udała się do tego świata by uratować Marka i Sonie i skąd wiedziała że to jedyny świat w którym Regina nie zachoruje (przecież to nie ma nic wspólnego z genealogia)?

evilcookie

No właśnie wątek Claudii i Reginy to już deus ex machina z napędem atomowym. Można jeszcze przyjąć mocno naciągane wyjaśnienie, że Claudia "domyśliła się", że istnieje trzeci świat. Ale magiczne uleczenie Reginy w świecie 0 to już przegięcie. Claudia zapowiada, że poruszy piekło i niebo, aby uratować córkę. Ciekawe jakim magicznym sposobem Regina, chora na raka w obu światach, w świece 0 została uleczona?

ocenił(a) serial na 10
RoBird

Claudia posiadała notatki, które z każdym cyklem uzupełniała. Tutaj akurat deusa nie ma.

ocenił(a) serial na 10
RoBird

"Ciekawe jakim magicznym sposobem Regina, chora na raka w obu światach, w świecie 0 została uleczona." Nie wiem, czy to niezbyt naciągane ale możliwe, że dlatego, że w świecie 0 nie ma w Winden elektrowni atomowej. Tym samym ani jej matka, ani mąż tam nie pracują co mogło wg Claudii zmniejszyć ryzyko powstania nowotworu.

emkfadrat

Załóżmy, że choroba była wynikiem nieprawidłowego składowania odpadów radioaktywnych. Do powstania elektrowni doszło dlatego, że synowie Marthy zamordowali tamtego lobbystę, (czy polityka? - już nie pamiętam) który sprzeciwiał się energii atomowej. W nowej sytuacji elektrownia zatem nie istnieje. Tu akurat twórcy są w stanie się wybronić.

ocenił(a) serial na 10
RoBird

Claudia domyśliła się, ponieważ jest dyrektorem elektrowni atomowej, czyli zna się na fizyce kwantowej. Tymczasem Jonas i Martha zakończyli swą edukację w liceum, nawet nie wiemy, czy się dobrze uczyli. Mieli świetne rozeznanie w wydarzeniach, ale fizykę znali na zasadzie "włączmy prąd i zobaczmy, co się stanie". Do tego Claudia osobiście dopilnowała, żeby Jonas za wiele się nie dowiedział, za to swe działania opierał na wierze w jej słowa.
REGINA miała zostać uratowana nie przed rakiem, ale przed śmiercią. Zauważ, że musiała mieć bardzo dobre rokowania, skoro matka ją leczyła, a potem uznała, że musi zginąć w inny sposób. Tymczasem w świecie 0 Regina mogła mieć niezdiagnozowanego raka.

ocenił(a) serial na 9
Bellatrix26

Skąd pomysł o dobrych rokowaniach, skoro matka mówi na koniec do mordercy córki, że życie Reginy to nie jest życie i tak trzeba. Przecież sama wysłała do niej mordercę. Jej starsza wersja. Więc jak miała niby chcieć ją uratować od tej właśnie śmierci?

ocenił(a) serial na 7
RoBird

Może nie została uleczona tylko nigdy nie zachorowała ...

ocenił(a) serial na 9
voagar

nie zgodzę się.
Serial wydaje się zaplanowany w najdrobniejszym szczególe od samego początku.
Nic nie zostawiono tu przypadkowi.
Wątki dopełniają się i cały świat jest jak najbardziej logiczny.
Wyraźna dyskusja niemieckich nurtów filozoficznych.
Wyraźna gra symboliki.
Jedyne do czego się czepię to bardzo luźny związek z naukowym podejściem do fizyki kwantowej. Coś ktoś gdzieś słyszał, ale.. Niewłaściwe używanie niektórych pojęć zgrzyta jak piach w korbowodzie..

ocenił(a) serial na 9
kor73

Komu zgrzyta, temu zgrzyta. To nie jest dzieło naukowe. Zjadacz przeciętny chleba naszego powszedniego, wcale nie zwróci na to uwagi, a większości i tak nie zrozumie. Dwie trzecie ludzkości nie wie o jakich pierwiastkach tak mowa, bo ich wiedza kończy się na węglu i tlenie.

ocenił(a) serial na 10
voagar

Nie zgodzę się.

Jakiego zakończenia oczekiwałbyś? Problem, z którym mamy do czynienia, to paradoks. Serial jest zbudowany na tym paradoksie, którego istnienie trudno sobie wyobrazić. Nie sposób w nim wskazać początku i końca, co brzmi po obejrzeniu serialu jak banał, ale jest jedynym kluczem do całej opowieści.

Jak zainicjować ten paradoks? Ano właśnie tak, jak pokazano to w serialu. Eksperymentem fizycznym, psującym czas. Nie da się tego, chcąc wyjaśnić to logicznie, zrobić inaczej niż poza metodę deus ex machina. Teorie poruszane w serialu są kompletną niewiadomą i moim zdaniem twórcy budując na nich całą opowieść mieli pełne prawo wykorzystać zakończenie zwyczajnie dowolne. I nie wiem, jak można nazwać to pójściem na łatwiznę, bo zwyczajnie moim zdaniem nie sposób napisać lepszego finału.

Więc pytam: jakiego oczekiwałeś? Czy masz jakąś swoją propozycję? Można pobawić się przecież.

A swoją drogą zakończenie jest bardzo dramatyczne i dla mnie osobiście rozczulające, pięknie wpisuje się przesłanie całej produkcji. Z ogromnego cierpienia powstały kolejne pasma i oceany cierpień poszczególnych jednostek i całych światów. Z cierpienia małego w skali świata powstało coś potrafiącego naruszać podstawy świata takiego, jaki znamy. Połączenie tych emocji z twardą fizyką wyszło im mistrzowsko.

Ja nie byłem usatysfakcjonowany w pełni, bo chciałbym oprzeć to wszystko na logice, ale jej tutaj nie ma, bo nie ma prawa być jej tam, gdzie ludzka wiedza po prostu jest nikła lub nie ma jej wcale. Ale gdy się już to pojmie, satysfakcja się pojawia. Myślę, że masz podobnie. W końcu ten paradoks jest tylko i wyłącznie eksperymentem myślowym, jak i caly serial.

ocenił(a) serial na 9
voagar

A to nie było tak, że Ewa dobrze wiedziała o trzecim świecie tylko nic z tym nie robiła, bo wtedy wszyscy by zniknęli/zginęli? Musiałbym znowu obejrzeć, któryś z końcowych odcinków trzeciego sezonu, ale za bardzo mi się nie chce. Wydaje mi się, że to Claudia o tym mówiła, ale już nie jestem pewien.

ocenił(a) serial na 9
voagar

Moim zdaniem wszystko było przemyślane od A do Z. Trzeci sezon mógł być zdecydowanie krótszy, żeby przyśpieszyć akcję, bo rzeczywiście były dłużyzny i powtarzające się dialogi. Natomiast to, co utwierdziło mnie w przekonaniu o doskonałym zaplanowaniu całej serii były openingi/intra, które miały w sobie symbolikę np. w intrze drugiego sezonu w 52 sekundzie (mamy obraz 4 telefonów, w których dwa są połączone, czyli moim zdaniem może to symbolizować oryginalny świat, a potem dwa rozłączone, czyli dwa pozostałe światy + ułożenie trzech dłoni jako symbol triquetry), potem w 55 sekundzie (po trzy palce przeplatające się ze sobą) i 1 min 4 sekundzie mamy symbol triquetry (https://www.youtube.com/watch?v=UlBKfVoJe4k), a przecież to był drugi sezon i nic nie wiedzieliśmy o trzecim świecie, co zostało ujawnione pod koniec trzeciego sezonu. Kolejna kwestia to tekst openingu, gdzie znajduje się to:

"Find out I was just a bad dream
Let the bed sheet soak up my tears
And watch the only way out disappear
Don't tell me why
Kiss me goodbye
For neither ever nor never
Goodbye
Neither ever nor never
Goodbye
Neither ever nor never
Goodbye"

Tekst openingu to istny spoiler, ale wtedy nikt nie brał tego pod uwagę. Ja początkowo sądziłem, że symbol triquetry odnosi się do kolejnych 33-letnich cyklów, jako przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, a tak naprawdę chodziło też o trzy światy. Wykorzystanie akurat tego utworu nie było przypadkowe.

voagar

Jeśli ktoś myśli, że Lost okazał się snem jednego z bohaterów, to chyba niezbyt dokładnie oglądał tamten serial.

ocenił(a) serial na 10
voagar

Zakończenie jest niezwykle poetyckie, dla mnie jest o niebo lepsze od typowego dramatu "rozwiążmy tajemnice rodzinne", jakiego najwyraźniej część widzów oczekiwała. Zamiast tego patrzymy na obraz, którego nie widzimy, musimy go sobie wyobrazić. Bez tego rzeczywiście wszystko wydaje się psu na budę.
Najpierw zobaczmy zrozpaczonego zegarmistrza, który poświęca lata na wynalezienie maszyny, która pozwoli mu ocalić od śmierci ukochaną rodzinę. Uruchamiając ją tworzy dwa światy. W metafizyczny sposób wkłada w te światy ból, masochistyczne dążenie do spełnienia własnych pragnień, co napędza te światy.
Maszyna zadziałała, doprowadziła do cofnięcia czasu, spełnienia marzenia. Troje istnień zostało uratowanych przez dwa anioły o smutnych oczach (zobaczcie, że, w przeciwieństwie do reszty serialu, Martha i Jonas są niezwykle lakoniczni w podawaniu argumentów. Po prostu: "zawroccie, most jest zamknięty". Żadnego "musisz ocalić świat i przyszłość"). Ale ani Marek, ani jego ojciec nigdy nie poznają całej prawdy, że ich życie zostało okupione setkami lat cierpień i milionami innych śmierci w świecie, który nie zdołał zaistnieć. Że jednocześnie stali się przyczyną tego prawdziwego cierpienia i jedynym źródłem ulgi dla umęczonych trybików konstrukcji. Właśnie tak o nich wszystkich myślę - trybiki w nieustannie poruszającej się maszynie, znajdującej się w bańce. Owa bańka pęka, gdy po wiekach cierpień jej niewolnicy wreszcie dowiadują się, po co istnieją.

ocenił(a) serial na 5
voagar

to czemu tak wysoko ocenione

ocenił(a) serial na 7
voagar

Widać, że nie rozumiesz zakończenia Losy, skoro uważasz, że wszystko było snem jednego z bohaterów xD Współczuję.

voagar

Zgadzam sie.i tak samo bylo w the rain

ocenił(a) serial na 7
voagar

Zupełnie nie zrozumiałeś/aś zakończenia Lost, skoro wydarzenia w serialu były dla Ciebie snem. Skąd w ogóle ten wniosek?

ocenił(a) serial na 7
wrzask_liter

Widzę, że sporo osób zarzuca mi, że nie zrozumiałem zakończenia "Lost"...

To wkleję jeszcze raz to, co napisałem:

"Pamiętam, że sporo osób obawiało się zakończenia "Lost", w którym wszystko OKAZAŁOBY SIĘ snem jednego z bohaterów. Wtedy nie trzeba by rozwiązywać wszystkich narosłych przez lata zagadek i tajemnic, tłumaczyć zawiłości fabuły. Taka droga na skróty, która nie mogłaby usatysfakcjonować fanów, pragnących rozwiązania zagadki. Stwierdzenie, że coś było snem jest ucieczką od rozwiązania."

Nie napisałem, że wszystko w finale "Zagubionych" okazało się snem, tylko że widzowie przez lata emisji obawiali się sytuacji, w której wszystko OKAZAŁOBY SIĘ SNEM, co byłoby prostackim wyjaśnieniem tych wszystkich dziwnych akcji, które wydarzały się na wyspie. Na szczęście do tego nie doszło, chociaż też nie do końca, bo przecież połowa ostatniego sezonu z akcją w Los Angeles to jakaś forma snu.

ocenił(a) serial na 7
voagar

To nie była jakaś forma snu, tylko

SPOILER

bohaterowie odnajdujący się w limbo/czyśćcu/próżni/pośmiertnej otchłani, by potem wspólnie odejść do kolejnego etapu życia w zaświatach.

ocenił(a) serial na 7
wrzask_liter

No tak i dlatego napisałem, że to forma snu, coś nierzeczywistego, wizja, zwał jak zwał, chodzi o to, że nic nie działo się tam naprawdę i tak jak w przypadku snu nie trzeba było się z niczego tłumaczyć na końcu, bo w snach nie ma żadnych zasad:)

ocenił(a) serial na 7
voagar

To nie było coś nierzeczywistego. Wszystko się wydarzyło. Wszystko miało miejsce. Jesteś bardzo oporny.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones