Ten serial to Arcydzieło, samo klasyfikowanie go w jednym szeregu z jakąś 'Grą o tron" czy innymi "Vikingami" to profanacja.
Popieram. GoT i Vikings to zwykłe seriale fantasy, zrobione na zasadzie "szokuje, bo szokuje", ale niestety są to chyba jedyne w miarę dopracowane produkcje telewizyjne tego gatunku, co przynosi im ogromny sukces komercyjny. W dodatku dla mało wymagających widzów (których jest mnóstwo) zapewniają dużo rozrywki. Deadwood to serial o jakieś pięć klas lepszy, ale niestety jest bardzo często pomijany przez widzów. Sam fakt, że został przedwcześnie anulowany, ze względu na zbliżający się finał Rodziny Soprano świadczy o tym, że nawet HBO zbytnio na nim nie zależało. Podziwiam twórców z tego powodu, iż pomimo wszelkich przeciwności zdołali zrobić z tego serialu wielkie arcydzieło.
Gra o Tron ma przynajmniej tę zaletę, że ten fantastyczny świat jest faktycznie ogromny, niezwykły i wciągający, ergo jeśli ktoś lubi się od czasu do czasu zatopić w takiej niezwykłej, wyimaginowanej rzeczywistości, to GOT będzie mu odpowiadać. Vikingowie są zwyczajnie nudni, jedyna zaleta tego serialu to klimat no i te piękne norweskie krajobrazy. Natomiast Deadwood to serial, który wzniósł się na wyżyny wielkiej literatury. Może nie tej największej z największych, ale myślę, że śmiało można postawić produkcję HBO np. obok powieści Faulknera, a nad powieściami Marqueza "Deadwood" góruje, i głębią psychologiczną, i poetyckością.
Dla mnie Deadwood to coś więcej - duch Szekspira wtłoczony w światek brudnego, Dzikiego Zachodu. Nie wiem jak twórcom udało się tak doskonale połączyć bezpardonową wulgarność z poetyckością. GoT to moim zdaniem zwyczajne guilty pleasure, w które włożono ogromną ilość pieniędzy, przez co część techniczna jest perfekcyjna. Pod względem scenariusza jest po prostu słabo. Poza tym fantasy to nie moje klimaty, a seria G.R.R Martina zwyczajnie mi się nie podoba.
Pewnie dlatego, że to raczej kiepski pisarz(warsztatowo nawet taki Sapkowski bije go na głowę). Szczerze, nie znam za bardzo Szekspira(tj. czytałem go, ale bez głębszego zrozumienia), więc nie dostrzegam tych analogii, o jakich piszesz. Chyba najważniejsze w konstrukcji tego serialu jest to, że on właściwie nie opowiada żadnej skończonej historii: po prostu poznajemy to okrutne, przygnębiające Deadwood w pewnym momencie, obserwujemy bohaterów, a na końcu Herst osiąga swój cel, wyjezdża dalej, i serial się kończy, a życie w Deadwood będzie biegło tak samo, jak wcześniej. Ten serial nie tylko znakomicie portetuje postaci, ich psychikę, duchowość: myślę, że właśnie taka musiała być psychika i stan duchowy ludzi, którzy rzeczywiście kiedyś mieszkali w tym Deadwood; skrywana rozpacz, nihilizm, poczucie beznadziei, chyba wszystkie postaci z tego serialu są pod tym względem jednakowe, od Doktora, przez Bullocka, Trixie, aż do Doritego, który jest zbrodniarzem z zszarganą psychiką, ale również u niego widać ten nihilizm. Oczywiście, nie można wszystkiego sprowadzać do faktu, że to Deadwood było takie okrutne i tylko stąd ten nihilizm; to raczej stała składowa kondycji ludzkiej, tylko że w takim miejscu, jak Deadwood nabierało to jeszcze innego wymiaru. Pod tym aspektem "Mad men" jest trochę podobny do Deadwod, tyle że tam rzecz nie jest w okrutnym, nieludzkim środowisku, tylko w tragicznej, pogmatwanej sytuacji życiowej i egzystencjalnej głównego bohatera, tj. główną osią fabularną w "Mad Men" jest osobisty los Dona Drapera, a w "Deadwood" główną osią fabularną jest samo Deadwood.
Trafne porównanie nihilizmu w obu serialach. No właśnie, Deadwood to nie jest serial, który rozpoczyna się i kończy. Widz po prostu zostaje wrzucony w sam środek tej historii, aby poznać losy bohaterów luźno opartych na prawdziwych postaciach historycznych. Ogólnie zakończenie tej produkcji miało wyglądać zupełnie inaczej, jednak twórcy zostali zmuszeni to wczesnego anulowania serialu, więc skończyło się jak się skończyło. To jak potraktowano Hersta było dla mnie wręcz zabawne i żałosne, ale ostatecznie przymknąłem na to oko, gdyż jako całokształt jest to wybitne arcydzieło. Swoją drogą, może serial ten zajmowałby u mnie drugie miejsce, gdyby nakręcono 4-5 sezonów. Jeszcze tyle wątków historycznych można było poruszyć, jak na przykład spalenie wioski, czy zamknięcie lokalu Ala, jednak nie będę narzekał, jestem usatysfakcjonowany. Co do Mad Men, to główną osią fabularną nie jest do końca sam los Donalda aka Dicka, ale również zmiany obyczajowe, jakie zaszły w Ameryce w latach 60-tych, chociaż obserwujemy to właśnie z perspektywy Drapera.
Hearst to Bush i inne tego rodzaju typy. Nigdy ich nie pokonasz. Zawsze będzie ich więcej, taka jest cena za wspólnotę społeczeństwa.
Ale z seriali HBO przecież najbardziej ambitne to
Sopranos, The Wire i Sześć stóp pod ziemią.
Rzym i GOT też klasa. Podobnie jak Oz, Deadwood, Zakazane imperium i Detektyw.
Deadwood jest dobre, ale to Sopranos, The Wire i Sześć stóp pod ziemią to najlepsze seriale HBO.
Oglądałem The Wire i fakt, świetny serial, ale pod względem głębi i zawartości intelektualnej z Deadwood nawet nie ma co go porownywać. Poza tym, w sumie nie wiem, dlaczego niby The Wire miałoby jakoś bardzo ambitne? Nie mam tam ani żadnej bardziej skomplikowanej, subtelnej psychologii, ani pogłębionej ontologii, jak w Deadwood.
Sopranos I Sześć stóp pod ziemią nie znam, więc się nie wypowiadam, aczkolwiek jakoś nie potrafię sobie wyobrazić serialu, który może przewyższyć Deadwood.
Twin Peaks, Sopranos, Sześć stóp pod ziemią, Prawo ulicy, Breaking bad są uznawane za najlepsze seriale. Deadwood daleko na wszelkich listach.
Zresztą nawet jeśli chodzi o same seriale HBO to najwyżej cenione są Sopranos, Sześć stóp pod ziemią, Prawo ulicy, Kompania braci, Rzym, Gra o tron, Detektyw. A dopiero za nimi są Oz, Deadwood, Zakazane imperium. Dziwię, że lubisz Deadwood, a ich nie widziałeś wszystkich jak styl HBO ma podobny w większości swoich seriali , brak tabu, wielowątkowość, dobry scenariusz, dobre dialogi, wyróżniające się postacie, surowy realizm, rozmach itd
Jakich 'listach", lol? Kiepski argument, to trochę tak, jak obstawać przy tym, że Elifrede Jellinek to lepsza pisarka, niż Nabokov albo Borges, bo dostała nagrodę Nobla, a ci dwaj nie, to raz.
Dwa, że pewnie te listy są przeważnie tworzone przez Amerykanów a Amerykanie to specyficzna nacja. Podejrzewam, że gdyby jakiś tego rodzaju ranking powstał w Europie, to kolejność byłaby zupełnie odmienna.
Jeśli dla kogoś "Deadwood" jest za 'Grą o Tron", to mogę mu tylko szczerze współczuć;)
A co ma takiego Deadwood dobrego ? Nie rozśmieszaj ludzi.
Sopranos , Sześć stóp pod ziemią, Prawo ulicy, Rzym, Gra o tron, Detektyw są
lepsze pod każdym względem.
Najważniejsze aspekty jak scenariusz, aktorstwo, dialogi, klimat w tych wymienionych przeze mnie serialach dużo lepiej się prezentują niż w Deadwood. Nie rozśmieszaj ludzi, że Prawo ulicy, Sześć stóp pod ziemią czy Sopranos są mniej inteligentnymi serialami od Deadwood.
Co do GOT nie wiem co się jej tak czepiasz. Czerpie styl z innego serialu HBO Rzymu, który był historyczny i na pewno lepszy od Deadwood.
GOT jest na bazie cyklu powieści PLIO, który ma genialny scenariusz.
Pisarz stworzył powieść fantasy, ale bazuje w dużym stopniu na średniowiecznej Anglii i Francji oraz trochę na starożytnym Rzymie.
7 królestw, kilkanaście rodów, walka o tron, sojusze, zdrady, intrygi, polityka.
Owszem w serialu dużo wycinają rzeczy z sagi, albo zmieniają na gorsze, ale nadal serial się broni, zwłaszcza w pierwszych 4 sezonach, 5 był gorszy.
Pozostałe jeszcze 3 sezony i one zadecydują w jakim miejscu będzie ten serial.
Nie znam osoby dla której najlepszym serialem HBO jest Deadwood.
Zawsze pada Prawo ulicy, Sopranos, Sześć stóp pod ziemią, Rzym, Gra o tron lub Detektyw.
Oz imdb 8,8
Sopranos imdb 9,2 - 5 złotych globów
kompania braci imdb 9,6
Sześć stóp pod ziemią imdb 8,8 - 3 złote globy
Prawo ulicy imdb 9,4 (kiedyś 9,7)
Deadwood imdb 8,8
Rzym imdb 8,9 (kiedyś 9,2)
Detektyw imdb 9,1
Gra o tron imdb 9,5
Filmweb nie jest jakimś tam wyznacznikiem, ale prześledź seriale HBO jakie mają miejsca.
1 - GOT -HBO
2 - Breaking bad
3 - Kompania braci -HBO
6 - Detektyw -HBO
10 - Twin Peaks
12 - Prawo ulicy - HBO
16 - Sopranos -HBO
17 - Dexter
41 - Zakazane imperium -HBO
55 - Rzym -HBO (Zaniżona pozycja)
95 - Sześć stóp pod ziemią - HBO (Zaniżona pozycja)
139 -Deadwood -HBO (Zaniżona pozycja)
167 - Oz - HBO (Zaniżona pozycja)
"Deadwood" nie jest komerycjną promocją, więc choćby z tego względu jakiekolwiek zestawienia rankingowe z np. Grą o Tron itp nie mają sensu.
Jeśli chodzi o nagrody itp, to obaliłem Twoją tezę odwołując się do dziejów literackiej nagrody Nobla, którą doćś często przyznawano przeciętnym pisarzom, podczas gdy Ci genialni(Borges, Nabokov, Joyce, Virginia Voolf i sporo innych) byli konsekwentnie pomijani.
"A co ma takiego Deadwood dobrego?"
Nie wiem, jak Ci to wytłumaczyć. To chyba jest kwestia tzw. kompetencji kulturowych, tj. mogę mówić o subtelnej, głębokiej psychologii tego serialu; o tym, że ten serial w poetycki i głęboki sposób portretuje naszą condition humaine; że w tym wszystkim zawiera się pewna mądra i przenikliwa ontologia, i tak dalej, ale to będzie trochę tak, jak objaśnianie głuchemu Szopena(sorry).
A "Dexter" jako studium psychopatyzmu jest o poziom niżej od dwóch pierwszych sezonów "Hannibala", zarówno jeśli chodzi o przenikliwość i głębię, jak i walory artystyczne.
Czytając Wasze wypowiedzi wyczerpaliście wszystko, w ich treści, co ja chciałbym o tym serialu napisać. Może nie uważam go za arcydzieło ale muszę przyznać, iż rewelacyjny jest - 9/110 !!!
To że pod płaszyczykiem westernu opowiada o formowaniu się Amerykańskiego społeczeństwa, w której jednostki porzucają własne ideały na rzecz dobra większości. Plus jest to jeden wielki meta-komentarz do polityki Busha.
Myślę, że to akurat jest spłycona interpretacja, albo nawet bardziej spłycona. Trochę, jakby powiedzieć, że "Dżuma" Camusa to opowieść o wielkiej epidemii i że ludzie w nie radzą sobie z wielką epidemią.
Jasne że spłycona. ale coś mi mówiło, że kolega na górze nie miał ochoty na czytanie długich elaboratów.
Po 1 odc stwierdzam, że serial jest świetny, ale do GoT mu daleko. Nie ten rozmach, nie te intrygi, nie ta klasa. Różnica taka jak między... bo ja wiem... Wrocławiem, a New Yorkiem albo Legią i Realem. W swojej lidze klasa. W starciu z prawdziwym gigantem wyjdą słabości.
Nie osłabiaj mnie. Gra o Tron ma się do "Deadwood" mniej więcej tak, jak Sapkowski do Faulknera. Oczywiście, naturalną koleją rzeczy Sapkowski ma więcej "fanów", niż Faulkner, ale to nie jest i nie może być żaden wyznacznik. "Deadwood" jest serialem telewizyjnym, ale to nie oznacza, że przynależy do tzw. popkultury, ergo odczucia i recenzje tzw. szerokiej publiczności nie mają tutaj żadnego znaczenia. Możesz sobie oglądać "Grę o Tron", czytać Kalicińską czy innego Terrego Praczeta, ale kiedy zaczynasz brzęczeć publicznie, że Terry Praczet jest większy od Borgesa albo Nabokova to, jakby to ująć, wchodzisz w nie swój ogródek.
Bo ten komentarz miał być nie w tym miejscu :) W tym miejscu rzeczywiście brzmi bez sensu.
aaa, czyli pisałeś o "Grze o Tron"? W sumie to się zgadzam, tj. może jednak dałbym temu serialowi 8 za rozmach, efekty itd.
Najpierw obejrzałem odc 'Wikingów', a potem odc 'Deadwood'. Post miał być pod tym pierwszym serialem. A 'Wikingowie' mają już sporo wspólnego z 'GoT'.
A mówiąc wprost: jako nie-intelektualista nie posiadasz prawa głosu jeśli chodzi o dzieła kultury wższej, a takim bez wątpienia jest "Deadwood".
Ja pierdziele, głupszego tekstu już chyba dzisiaj nie przeczytam. To jest forum, a na nim się dyskutuje i prawo głosu ma każdy. Komuś może się bardziej podobać Gra o tron, Wikingowie czy choćby Pamiętniki z wakacji. Każdy ma swój gust i swoje upodobania. Nic mnie tak nie wkurza jak ludzie, którym się wydaje że mają prawo mówić innym jak mają żyć. No i ten żałosny protekcjonalizm uuuwaga mamy tutaj inteligenta. Żenada.
Serial przeciętny, przepakowany robieniem gały (w każdym odcinku przynajmniej jedna gałka musi być, rozumiem że to zaspokaja gimnazjalistów/niewyżytych osobników, ale większości ludzi to nie interesuje), wulgaryzmami (tak, to pewnie ten słynny HBOowski realizm?) i bzdurami (świnie wciągające zwłoki całymi stertami, w ubraniach). Kupa fajnie zapowiadających się wątków ucięta w zalążku, a z kolei totalnie nudne ciągnięte do porzygu.
Warto zobaczyć żeby poznać (jak ktoś nie znał) mechanizmy zdobywania zachodu, ale nie nastawiać się na nie wiadomo co. Ja obejrzałem tylko dlatego, że lubię klimaty westernowe.
tylko że "Deadwood" to nie jest western. Poza tym: chyba wypadłeś mamie z wózka kiedy byłeś niemowlakiem.