2 sezon to totalna porażka. Przerost formy nad treścią, tony patosu i cała reszta powodują, że serial w żadnym nawet procencie nie umywa się do 1 sezonu. Nie ratuje tego Farrell czy intro z nutą Cohena.
Jednak najbardziej nie lubię jak ktoś chce ze mnie zrobić debila, patrz chociażby ostatni odcinek:
Pomijając sens akcji w domku orgii mamy tak:
- Bezzerides jest wybrana (ok to jeszcze można przeżyć)
- Velcoro i Woodrugh trafiają idealnie pod pokój w którym znajduje się typ, który dogadywał się Semyon, rozmawiają oni o dealu związanym z zaginionym księgowym, ale żeby było mało to w szufladzie chowają dokumenty dotyczące tego dealu, które Woodrugh zabiera EPIC
- Bezzerides znajduje tam poszukiwaną przez nich meksykankę
- Woodrugh idealnie czeka pod drzwiami przez, które ucieka Bezzerides
- Wszyscy ładnie uciekają furą Velcoro
Brakuje jeszcze żeby znaleźli tam poszukiwany dysk i liczby na jutrzejszego totka, w sumie by mnie to nie zdziwiło.
Widać, że drugi sezon powstał za szybko, byle jak i na odwal. Cała akcja w domku kuriozalna i kiczowata do granic.
Gorzej być już nie może.
" Bezzerides znajduje tam poszukiwaną przez nich meksykankę"
Co jest mega logiczne, bo przecież tam wciąż się mówi o tych panienkach jako "eastern block girls", a tu raptem Vera czyli latino girl raczej :-)