Intro sezonu drugiego to dla mnie miazga!

Nie wiem czemu ale dla mnie znacznie lepsze od tego z 1 sezonu, mimo że też było rewelacyjne.

Mi muzyka z tego nowego intro się nie podoba ;P o wiele lepsza w 1 sezonie.

Liczyłem na tę nutkę z trailera :(

Ja też.

Nie zauważyłem tematu i założyłem identyczny za co przepraszam, a co do pierwszego odcinka, zupełnie inna historia, która również się znakomicie zapowiada, co prawda jego odpowiednik z pierwszego sezonu zrobił na mnie jednak większe wrażenie. Klimat jak w pierwszym sezonie genialny, historie głównych bohaterów również na plus, chociaż dla mnie rola Rusta była rewelacyjna i ciężko będzie temu dorównać. Miałem wątpliwości co do Colina Farrella, ale jak na razie w pierwszym odcinku również zdecydowanie na plus i oczywiście końcówka odcinka która splata losy głównych bohaterów - super. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek.

Dla mnie aż za bardzo zawiesisty klimat. Fragment w barze i brzmienie śpiewanej tam piosenki, jest kwintesencją klimatu odcinka, a być może i serialu. W połowie, pomyślałem, że gdzieś już takie zgęszczenie widziałem - od razu przypomniał mi się The Killing, sezon 1. Tutaj co prawda, jest inna sceneria, ale też z początkowego natłoku wielu scen, wykluwa się właściwy wątek. Na minus - niestety, zastosowano stary chwyt, gdy w ostatnich sekundach, wszystko zdaje się zazębiać i wtedy następuje koniec odcinka. Oczywiście, rzuca się w oczy też to, że w postacie pierwszoplanowe w drugim sezonie, są jeszcze bardziej są niejednoznaczne moralnie.

Dla mnie bardzo przypadła do gustu postać Colina Farella, człowiek z którym lepiej nie zadzierać, do tego fajna fryzurka i ogólnie styl życia mi pasują,ogoś takiego brakowało w The Wire zamiast bezbarwnego Mc Nultyego

szykuje się jeszcze lepszy sezon. Odcinek 1 rewelka!

Dawać Rustiego razem z Farellem !! :D to był by rozpier... połączyć losy tych postaci w 3 sezonie ;d

W napisach było nazwisko Matthewa McConaugheya.

Poniewaz Mc razem z Harrelsonem sa wspolproducentami serialu.

aha :)

Nie wiem w czym jeszcze lepszy,1 miał specyficzny duszny klimat,tutaj tego nie ma.Wątek główny i bohaterowie też mniej ciekawi.Ta laska gliniarz czuje że bedzie irytująca.

Ja I sezon obejrzałem jakieś 4 razy. Jak dla mnie mistrzostwo świata. No i wchodzę tu i dziwię się, że wszyscy tak przychylnie wypowiadają się o dwójce. Jak dla mnie strasznie sucha historia. Postacie niby ciekawe, ale jednak coś tu nie gra, jakoś płytko przedstawione (i do tego mam wrażenie, że widziałem te postacie już w kilku filmach/serialach). Od pierwszych scen zaskoczył mnie natłok osobistych problemów głównych bohaterów. Wg mnie Pizzolatto powinien zacząć od głównego wątku, a sprawy osobiste stopniować i wplatać w fabułę, tak żeby można było się z bohaterami oswoić. A tu zero tajemniczości, zaintrygowania widza - kawa na ławę, skondensowana historia traum i skopanego życia każdego z osobna. Jakby te nieszczęścia i dewiacje wg autorów miały jakiś magnetyczny wpływ na widza. Jak dla mnie one powinny być tłem na którym widać prawdziwą osobowość postaci. I tak w jedynce, Rust miał swoje problemy i nihilistyczne podejście, ale ponad to był silny, zawsze wiedział co robi (przynajmniej w trakcie trwania fabuły, wiem że miał wątek z pracą w jednostce antynarkotykowej). I to zestawienie było takie magnetyczne. W dwójce nie ma silnych postaci. Nikt nie panuje nad sobą i nie wie jaki jest jego/jej cel (przynajmniej takie wrażenie sprawiają w pierwszym odcinku). To jeszcze bardziej potęguje wrażenie nijakości. Kilka scen, które sprawiają wrażenie, jakby miały tylko zapełnić czas. Taki przykład - w jedynce sceny z życia codziennego, np jakieś sceny rodzinne z Martym, czy np sceny z szatni, z archiwum, etc były zawsze z podkładem Rusta mówiącego o pustce i bezsensie. I to do czegoś dążyło. Tu tak nie jest. Kolejna sprawa - przesłuchanie Rusta i Marty'ego przed kamerą, które spajało fabułę i narrację w jedynce, dawało możliwość wrzutek Rusta na temat jego poglądów, robienia przejrzystych retrospekcji itd - w dwójce nie ma żadnego odpowiednika. Po prostu fabuła odbębniona na sucho jak w pierwszym lepszym serialu. Muzyka - jak dla mnie tragedia. Jedyny plus to podsunięcie książki "Hagakure", być może kiedyś przeczytam. Tyle mojej subiektywnej, chaotycznej opinii. Zapewne zareagowałem jak każdy ortodoks na kontynuację jego ulubionego serialu (choć początkowo podchodziłem dość entuzjastycznie do totalnej zmiany bohaterów, fabuły, scereii, etc.) :)

Mnie bardzo sie podobał odcinek.
Mamy 4 bohaterów,z ciekawym charakterem,problemami,przeszłością...
Muzyka też ciekawa,taka klimatyczna.

Pozwolisz, że zgodzę się z Tobą, ale dopiero za jakieś trzy odcinki :) Wiele Twoich spostrzeżeń może być trafnych, ale na pewno jeszcze nie teraz. Jeden odcinek, to zbyt mało, żeby stwierdzić co będzie miało swój ciąg dalszy, a co jest tylko pryzmatem, przez który patrzeć będziemy na przyszłe losy i działania bohaterów. Osobiście początek mi się podoba i bardzo staram się, żeby nie porównywać go z pierwszym sezonem. A co do ścieżki dźwiękowej, nie zgodzę się z Tobą wcale. Klimatem kojarzy mi się z filmami Lyncha i sam nie wiem czy tak jest, czy wciąż sugeruje mi to Mulholland Drive Która przewija się tam parę razy.

Popieram.

Nie oceniam tego odcinka aż tak dobrze jak reszta powyżej.
Najlepiej z całej trójki wypada Colin, choć mam wrażenie że już to gdzieś widziałem. Vaughn gra tak sztywno, że niestety nie wpasowuje się w całą konwencję (choć pomysł obsadzenia był dobry). Już będą w połowie odcinka czułem się nieco zawiedziony. Na domiar złego przez prawie cały odcinek ktoś próbuje nadrobić niedociągnięcia za pomocą muzyki, która wypada fatalnie (przeszukanie domu Caspera).
Czekam na drugi odcinek, mam nadzieję, że pójdzie to w dobrą stronę.

Również Popieram.

Masz rację,
LukaszP1982 nigdy nie oceniam serialu po 1 odc,ale jakoś tutaj czuję,że będzie naprawdę nieźle!
A ja lubie filmy Lyncha,dlatego muzyka też mi sie podoba,czekamy na dalsze odc,ale jak ocenimy ten 2 sezon skoro nie ma osobnego detektyw 2 i by ocenic...;/

kurczę jak ja mam to teraz ocenić? 9 za pierwszy sezon i jak na razie 5 za dwójkę?

Po jednym odcinku? Nie rób ladacznicy z logiki.

Jak dla mnie na razie trzyma wysoki poziom, a muzyka mi się niesamowicie podoba. Od początku do końca mroczny klimat, przygaszone kolory to potęgują. Martwiłem się bardzo Farella, bo nie jestem jego fanem a tutaj naprawdę pasuje do swojej roli. Szkoda, że tak szybko wszystkie postacie się "spotkały" - liczyłem, że nastąpi to znacznie później i jakoś w bardziej nieprzewidywanych okolicznościach. Nie pasuje mi na razie McAdams, która niewiele wnosi ale pewnie się to jeszcze zmieni. Na razie żaden serial mi się tak nie podobał i oby tak było do ostatniego odcinka. I faktycznie na razie brakuje jakiejś większej zawiłości - ale podobnie było w 1 sezonie który się powoli rozkręcał.

Pierwszy sezon był fantastyczny, nie zaprzeczam, ale trzeba go kiedyś zostawić w spokoju. Nie widzę sensu porównywania do niego drugiego sezonu, który z innym miejscem akcji i bohaterami tworzy po prostu oddzielny wątek i właśnie o to chodziło, żeby się odseparować od pierwszego. Mimo tego, iż drugi sezon się dopiero rozpoczął, według mnie seria "Detektyw" ma być niczym zbiór opowiadań w książce - jedno jest takie, drugie inne.

No właśnie ja od początku byłem entuzjastą oddzielnej historii w s2. Ale liczyłem raczej na przeniesienie sposobu opowiadania, budowania postaci, no i ogólnie jakości i jakoś w dwójce tego nie czuję. Ale fakt, to dopiero pierwszy odcinek.

Bardzo ciekawa i trafna w wielu miejscach argumentacja :)
Tj. mi i tak się podoba, ale ładnieś podsumował najmocniejsze strony I sezonu. Mam nadzieję jednak, że II nie będzie aż tak bardzo od niego odbiegał jakościowo.

Jakaś część mnie chce przyznać ci rację, ale patrzę na to tak, że pierwszy odcinek to był trudny wstęp gdzie trzeba było przedstawić czwórkę bohaterów w godzinę, więc wyszło jak wyszło, chociaż i tak jest dobrze. A cała historia przed nami i oczywiście interakcje między naszymi bohaterami.

Ja tam się zgadzam w stu procentach.

Dla mnie bomba. Farell i McAdams wymiatają.

nudny. po 20 min wylaczylem siedzialem na necie w koncu wlaczylem i reszte odcinka wymeczylem.

Pszykro mi :chlip:

mi się podoba. nie porywa po 1 odc jak 1 sezon, ale jest dobrze. Rachel zaskoczy coś czuję, okaże się kimś więcej niż aktorką z komedii romantycznych/melodramatów. Into ok, ale poprzednie miażdżyło!
Pokładam wiele nadzieji w tym sezonie. Według mnie w pierwszym twórcy musieli się dobrze zarekalmować, sprzedać, stąd z grubej rury akcja od początku, teraz mają markę, zaufanie i wiedzą, że ludzie nie odpadną po pilocie, to mogą historię rozciągnąć.

I ma cudowną dupkę.

Rachel? Masz rację :) a mówię to jako kobieta.
Aha, właśnie zauważyłam swój popis ortograficzny z wczoraj, nadzieji, boże kochany, wstyd...

Farell i Vaughn daliby radę sami pociągnąć ten serial. Wątki postaci McAdams i Kitcha oddzielnie są po prostu średnie, ale jeśli cała trójka będzie współpracowała, a dodatkowo Semyon będzie czuwał gdzieś z boku - zmiotą wszystko.

Na razie słabo nawet bardzo słabo , zobaczymy co będzie dalej. Trochę rzuca się w oczy taki cukierkowy hollywoodzki styl którego brakowało w pierwszym sezonie i to było fajne.

I i II sezon to diametralnie inne seriale, ale nie mogę oprzeć się porównania. I sezon to arcydzieło, a aktorzy genialni, drugi sezon, co prawda to dopiero I odcinek, ale już po 20 minutach chciałem to wyłączyć. Jednym słowem: dno. Muzyka drażniąca i beznadziejna, historia przynajmniej dla mnie jakaś taka nudnawa. No i aktorzy. Vince Vaughn - kojarzy mi się z jakimiś filmami klasy B lub C i ogólnie aktor z niego żaden. Rachel McAdams - jakby w serialu zagrała Cichopek czy inna Mucha to byłby podobny efekt. Taylor Kitsch - jak przy poprzedniej aktorce, gdyby wstawili jednego z Mroczków do obsady nie zauważyłbym różnicy. Na koniec Colin Farrell - ten na tle innych aktorów zdecydowanie na plus i byłoby OK gdyby nie I sezon. Farrell w porównaniu z Matthew McConaughey czy Woodym Harrelsonem wypada bardzo blado. Dam jeszcze szansę temu serialowi w drugim odcinku, ale wydaje mi się, że na tym zakończę, bo to jakieś popłuczyny po pierwszym sezonie i coś co na siłę trzeba było zrobić dla kasy. Czekałem, a ostatecznie bardzo się zawiodłem.

Wprowadzenie kilku bohaterów niestety odbije się na tempie historii i klimacie. Liczyłem na to,że w dwójce też będzie para detektywów,ale twórcy poszli inną drogą. Na razie bez szału. Żaden element mnie nie porwał.

Zgadzam się. Przesadzili z ilością głównych bohaterów. Dwóch, tak jak w pierwszym sezonie, byłoby w sam raz. Pozwoliłoby to na lepsze poznanie ich charakterów (narracja Rusta była świetnym rozwiązaniem podczas tzw. "wypełniaczy"). Po pierwszym odcinku II sezonu mam mętlik w głowie. Zbyt dużo informacji podano naraz. Mogli chociaż wstrzymać się z wprowadzeniem jednego czy dwóch bohaterów do drugiego odcinka, a najlepiej jakby w każdym z pierwszych odcinków pojawiał się nowy bohater, a dopiero w połowie sezonu ich losy by się połączyły. Poza tym te postacie z nowego sezonu wydają się zbyt przerysowane, wręcz nierealistyczne. Może pierwszy sezon nie grzeszył idealnym realizmem, ale taki Martin był zwykłym facetem z policji, który wiódł sobie przeciętne życie, w którym raz wiodło mu się lepiej, a raz gorzej. To niezwykła sprawa, którą prowadził z Rusty'm była w centrum uwagi. W drugim sezonie jest na odwrót - postacie są nienormalne, mają problemy z psychiką, a sprawa, która się rozpoczyna, nie odbiega niczym od kryminalnych zagadek z serii "CSI". To może po pewnym czasie znudzić, ale poczekamy, zobaczymy...

Ale lament :D Lubię czytać ten wasz ból dupy. Specjaliści zdolni ocenić całą serię po jednym odcinku. Tylko na FIlmwebie!

Dzielimy się wrażeniami po pierwszym odcinku. Nikt tu nie feruje wyroków co do całego sezonu.

Przecież niektórzy już dali oceny za całą serię i jeszcze się do tego przyznają.

Gorzej, że filmwebowa ocena dla obu sezonów jest jedna ;)

Na to akurat nie mamy wpływu. Filmweb dał dupy.

Drugi sezon - inne miejsce, inni bohaterowie, inna zbrodnia...ale klimat ten sam:)) moja dyszka raczej się utrzyma

Jest dobrze. Mroczna nuta na początku, zmiana lokacji na Los Angeles, nowi bohaterowie - jestem "na tak". Podoba mi się senna nieco ekspozycja, zarysowanie problemów bohaterów w pierwszym odcinku a zebranie ich w jednym miejscu w epilogu to sprawdzona formułka, która osobiście mi nie przeszkadza w serialach.

Wiele osób zauważa pewne podobieństwa do "The Killing", co mi pasuje, jako że uważam go za jeden z lepszych seriali ostatniej dekady.

Jest okej.

Jestem fanka piewrwszego sezonu. Do drugiego podeszlam z duza dawka sceptycyzmu... A tu taka mila niespodzianka! Dobrze zachowany klimat. Z niecierpliwoscia czekam na kolejne odcinki.

Ach no i... Kelly Reilly - uwielbiam. Rachel McAdams tez milo zobaczyc w takiej roli.

Pozdrawiam.

*za brak polskich znakow przepraszam i za zalozenie podobnego tematu na froum tez.