Nieobiektywnie sądzę, że to najlepszy sezon td. Fabuła wydaje się jedynie tłem. Istotnie, może pojawić się zawód rozwiązaniem i przebiegiem fabuły. Scenariuszowe rozwiązanie historii jest komediowe, taka skromna hiperbola prozy życia. To przytłaczające, ale w naszej rzeczywistości zdarza się sporo błahego i niezrozumiałego, wymykającego się poza wszelkie starania przypadku. To w przeciwieństwie do aniołów istnieje.
Dla mnie niezwykle istotne było przedstawienie kruchej psychiki głównych bohaterów. Jestem urzeczony przedstawieniem dynamiki nabywania oraz radzenia sobie z przewlekłą pustką i mrokiem/nieznanym w sobie. Brawo należą się także za perfekcyjne oddanie ich wrażliwości i beznadziejności.
Nie zdarza się często, że obraz tak intensywnie mnie porusza. Ciekaw jestem czy ktoś z was miał podobne wrażenia. Znacie coś co działa na was podobnie?