PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=654010}

Detektyw

True Detective
8,4 157 292
oceny
8,4 10 1 157292
7,7 31
ocen krytyków
Detektyw
powrót do forum serialu Detektyw

póki nie jest za późno

ocenił(a) serial na 10
Grifter

Kwestia ilości gwiazdek faktycznie jest śmiesznym problemem. Według mnie istotniejsze jest to, że kiedy te dwa sezony są razem nie można nawet ustawić sensownego opisu fabuły, a obsady są wymieszane i twórcy też. Kadry, plakaty, ciekawostki wymieszane również - choć to jest nieco mniej istotne. No i w końcu, co chyba najgorsze, jeden wielki śmietnik na forum dyskusyjnym.

Szkoda, zwłaszcza jak ktoś się zakochał w jednym sezonie (dla mnie to sezon drugi) i mógłby czasem chcieć poczytać sobie czy podyskutować na jego temat. No ale się tego nie przeskoczy skoro taki regulamin, że bez podtytułów nie rozdzielają.

ocenił(a) serial na 7
Eleonora

I tu już argumenty znacznie bardziej sensowniejsze!!
Jeszcze większy bajzel zrobi się zapewne po kolejnych sezonach (o ile takowe powstaną). Tym bardziej dziwię się, że dla większości tu komentujących największym problemem jest teraz w jaką gwiazdkę kliknąć :)

A forum dyskusyjne z reguły jest śmietnikiem (choć zdarzają się i wartościowe przemyślenia, nie przeczę), więc w tym aspekcie raczej nic się nie zmieni.

ocenił(a) serial na 10

Popieram. Rozdzielcie na dwa osobne seriale, bo będę musiał obniżyć ocenę. Zwłaszcza, że prócz nazwy i twórców nie ma nic wspólnego z sezonem 1.

ocenił(a) serial na 9
lilkqbig

hehe, dobre! po jednym odcinku leci na filmweb i daje notę.

ocenił(a) serial na 10
Monika_2000

Przeczytałem Pani wcześniejsze komentarze i znam Pani zdanie. Tak, uważam, że mam prawo oceniać serial po jednym odcinku jak każdy. I widzę, że nie tylko ja mam podobne zdanie. Dla mnie pierwszy sezon jest kultowy, a już po pierwszym odcinku drugiego sezonu nie spodziewam się po nim, by dorównał klimatowi pierwszemu sezonowi. Zbyt wiele rzeczy mnie irytuje, a najbardziej główni bohaterowie.

ocenił(a) serial na 10
lilkqbig

Gdybym miał oceniać seriale po jednym odcinku to przeszło by mi koło nosa mnóstwa genialnych produkcji.
"Prócz nazwy i twórców nie ma nic wspólnego z sezonem 1". To już było wiadome rok temu. Ten sezon zwyczajnie trzeba potraktować jako osobną produkcję ale żeby pisać, że jest słaby po jednym odcinku? Wręcz przeciwnie, świetny pilot.

ocenił(a) serial na 10
maly_ostr

Pańskie prawo i Pańskie zdanie, a ja mam takie, a nie inne i mam do niego tak samo prawo.
Rzadko zmieniam zdanie co do filmów i seriali. Albo mi się coś podoba albo nie.

lilkqbig

A kto powiedział, że ten sezon MA dorównać geniuszowi pierwszego ? To zupełnie osobna historia, więc myślę, że nie powinna być oceniana wyłącznie przez pryzmat 1 serii. Również uważam, że skreślanie serialu po 1 odcinku nigdy nie równa się właściwej ocenie. To tak jakby rzucić książkę w kąt po przeczytaniu pierwszych kilku stron, bo a to akcja się nie rozwinęła, a to bohaterowie nieciekawi ;)
I jest jeszcze jedna kwestia. Dużo zależy od tego w jakich okolicznościach bierzemy się za serial (już nie mówię konkretnie o Detektywie). Czasami oglądamy pierwszy odc. nieuważnie, "jednym okiem" wykonując w tym czasie inne czynności i nie skupiając się na rzeczach pokazywanych na ekranie. A potem łatwo jest powiedzieć jaka to produkcja była nudna i nas nie wciągnęła, A trudniej po prostu przyznać, że się wiele fragmentów przegapiło ;)
Osobiście uważam, że warto tej 2 serii dać szansę.

ocenił(a) serial na 10
Rena39

Specjalnie obejrzałem ten odcinek dwa razy. Wcale nie mówię, że ma dorównać kultowości pierwszemu sezonowi, ale skoro nie dorówna (z mojej perspektywy), to wolałbym by były to dwa odrębne seriale. Dlaczego pierwszy sezon ma cierpieć z powodu nijakości sezonu drugiego ?
Cały drugi sezon obejrzę, ale już widzę i jestem pewien, że będzie gorszy.
Póki co czuję, że twórcy i marketingowcy chcą sprzedać produkt na bazie powodzenia 1 serii i nic poza tym. Przecież tak naprawdę prócz nazwy nie ma tu żadnych przesłanek, by to był jeden serial. Dlatego też sprzeciwiam się robieniu siebie w jajo.

lilkqbig

Szacunek za to, że spróbowałeś drugi raz podejść do tej nowej serii żeby być może wyrobić sobie inną opinię ;) Ogólnie, tak jak wielu tutejszych użytkowników, chciałabym żeby oba sezony były rozdzielone. Tym samym jeżeli komuś nie spodoba się zupełnie druga seria, to pierwsza na tym ocenowo nie ucierpi.
Być może tak będzie, ze twórcy będą chcieli po sukcesie 1 sezonu wypromować również tę produkcję. Jednak biorąc pod uwagę, że 1 sezon był fantastyczny i szczegółowo dopracowany, wciąż mam nadzieję, że twórcom starczy dobrych pomysłów na poprowadzenie akcji w 2 sezonie. Pożyjemy, zobaczymy :)

ocenił(a) serial na 10
Rena39

Może rzeczywiście zbyt lamentuję na początku, ale już mleko się rozlało. Dla mnie pierwszy sezon miał niepowtarzalny klimat. Bardzo utożsamiłem się z Rustem i jego sposobem bycia. W pewnym okresie swojego życia byłem takim abnegatem. Stąd tak emocjonalne traktowanie tego tematu, bo ogólnie bardzo rzadko się wypowiadam.
Dodatkowo, nie ukrywam, że jakoś tam McConnaghuey'a i Harrelsona znam z innych produkcji, a aktorzy drugiego sezonu są mi nieznani albo nie budzą sympatii.
Oczywiście poczekamy, zobaczymy. Mi głównie chodzi o rozdzielenie ze względu na obniżenie oceny (do 7-8), ale też porządkowo na forum i obsadę. Bo za 5 lat wątpię bym pamiętał, kto wystąpił w roli drugoplanowej bądź epizodycznej w 1 czy 2 sezonie.

lilkqbig

Spokojnie, rozumiem Twe podejście :) Może trochę głupio publicznie przyznać, ale sama przez te kilka odcinków 1 sezonu niespotykanie zżyłam się z bohaterami i po zakończeniu bardzo przeżywałam, że nie wysłucham już więcej filozoficznych tekstów Rusta, ani nie będę mogła zobaczyć świata jego oczami ;) Matthew swoją rolą totalnie mnie powalił na łopatki. Mówiąc krótko, więcej nie mógł już z siebie dać nawet jakby chciał :) Żeby nie było, Woody dotrzymywał mu kroku i obaj stworzyli jeden z najlepszych telewizyjnych duetów jakie miałam przyjemność oglądać.
Co do obsady 2 sezonu. O ile ogłoszenie Colina nie było dla mnie jakąś przykrą wiadomością, to Vince już mi nie podszedł, bo nigdy nie przepadałam za nim. Ale obu będę na pewno bacznie obserwować, pewnie się jeszcze rozkręcą.

ocenił(a) serial na 10
Rena39

No właśnie. Pierwszy sezon był krótki, bo to tylko 8 odcinków. Była to jednak dla mnie niesamowicie spójna i ciekawa seria. Mam już trochę lat i widziałem wiele seriali, jednak ten trafił absolutnie do mojej pierwszej trójki. Rust to dla mnie mężczyzna z krwi i kości. Ma wady i zalety. Alkoholizm jest jego słabością, ale pomimo to jest niesłychanie silny. Kryzys wiary i sensu istnienia jaki przeżywa, sprawia, że żyje bez celu i próbuje znaleźć jakiś erzac, wytłumaczyć sobie samemu powód istnienia. Odrzucenie ślepych dogmatów wiary i uczuć sprawia, że myśli on niesłychanie logicznie. Jednocześnie wisi u niego krzyż, który pozwala mu się skupić. Nikogo nie krzywdzi prócz bandytów. Miał jednak humanitarny i utylitarny system zasad. Na początku irytował mnie nieco Woody (bo nie był tak doskonały;-) jak Rust (głównie poprzez niezrozumiałą niewierność wobec wspaniałej żony). Potem jednak zrozumiał swoje błędy i poprawił się. Podejście do kobiet w drugiej serii zresztą bardzo mnie uwiera. Wracając do filozofii. Prawda, że Farrell próbuje wypowiadać filozoficzne kwestie w stylu Rusta, ale jednak już to dla mnie nie jest to samo. Ponadto jest dla mnie skorumpowanym, czarnym charakterem i nie może dorównać Rustowi w moim systemie wartości.

lilkqbig

To prawda, Rust ma swoje wady i słabości, ale wciąż widzi się go w pozytywnym świetle. Doświadczył wielu ciężkich chwil (utrata córki, współpraca pod przykrywką z gangiem, która na pewno nieźle namieszała mu w głowie), jednak odnajdywał w sobie siłę żeby stawiać czoła dalszym wyzwaniom w życiu. Nawet jeśli nie widział sensu swego istnienia ;) Konsekwentny człowiek, nie myślący stereotypowo, przez co nieraz wystawił się na lekceważenie ze strony współpracowników czy przełożonych. Raz zaczętą sprawę chciał doprowadzić do końca, tylko dzięki niemu udało się rozwiązać tajemnicę morderstw.
Co do Martina granego przez Woody'ego. Jego głupie zachowania i nielojalność wobec żony pewnie niejedna osoba tłumaczyła jako odreagowywanie stresów w pracy. Nie kupuję tego ;) Dla mnie osobiście był to tyko dowód, że pomimo wieku był z niego nadal niedojrzały chłopiec, kierujący się zbyt często gniewem i zazdrością. Ale co mnie najbardziej zaskoczyło, jest to nadal postać, którą da się szczerze lubić.
Co do postaci Colina. Hmm nie zauważyłam tam jakiś większych filozofii z jego strony. Ale już podoba mi się to, że nie jest to jednoznaczna postać. Bo właściwie nie wiadomo czy bardziej stoi po stronie dobra czy jednak po ciemnej stronie mocy ;) Na pewno widać, że jest to facet z którym lepiej nie zaczynać sporów, bo można boleśnie odczuć wymianę zdań. Bardziej intryguje mnie to jak rozwiną postać graną przez Vince'a. Bo na razie nie wiem co o nim myśleć.

ocenił(a) serial na 10
Rena39

Tak, to prawda. Po utracie córki i żony Rust nie miał w zasadzie nic do stracenia i postanowił poświęcić się całkowicie pracy. Uważał, że jest złym człowiekiem. Powiedział, że świat potrzebuje złych ludzi (takich jak on), by trzymali naprawdę złych ludzi daleko od tego świata.
Trzeba mu przyznać, że tylko jego upór rzeczywiście doprowadził do "sprawiedliwości". Jednak gdyby te rytualne zabójstwa nie zaczęły się powtarzać, to pewnie nie wyszłoby to na jaw. Ponadto obaj detektywi mieli świadomość, dzięki znalezionej taśmie, że wszystkich nie ukarali. Przynajmniej przerwali makabryczny proceder.
Woody to rzeczywiście zwyczajny facet ;-) Z wadami, niby kochający, ale jakoś nie mający dyscypliny i jakiegoś poczucia zasad. Dopiero się ich uczy. Dwóch bohaterów tak innych od siebie, a jednak dopełniających się wzajemnie. Według mnie stworzyli razem jeden z najlepszych duetów w historii seriali detektywistycznych.
Przejrzałem jeszcze raz kwestie ewentualnych filozoficznych dywagacji Colina, i rzeczywiście ich tam nie ma ;-) Na pewno nie na miarę Rusta.

lilkqbig

Zauważyłeś bardzo istotną rzecz, że Rust i Martin byli swoimi totalnymi przeciwieństwami, a jednak uzupełniali się nawzajem. Martin był bardziej luzacki, otwarty w kontaktach z innymi ludźmi, a Rust wycofany. Rust to typ cichego obserwatora, więc wolał jak ktoś inny mówił ;) Natomiast Martinowi imponowała inteligencja i spostrzegawczość Rusta, który skupiał się na tym czego inni nie widzieli, albo woleli udawać, że nie widzą. Dwaj faceci, których różniło praktycznie wszystko, ale jednak potrafili znaleźć wspólny język. Warto sobie przypomnieć scenę w szpitalu i tekst Marty'ego: "Don't ever change, man". I wymianę gestów "przyjaźni" ;p Genialny duet, który na pewno na długo zostanie zapamiętany.

ocenił(a) serial na 10
Rena39

Tak, to wszystko prawda. Znamienna była scena w której Rust przyszedł do domu Marty'ego i Maggie w 5 minut dowiedziała się więcej o Cohle'u niż Marty w ciągu 1-2 miesięcy :D Po prostu nie pytał, a wręcz kazał mu być cicho, gdy ten wypowiadał filozoficzne kwestie. Jednocześnie Marty uchodził za jedynego przyjaciela Rusta w biurze (jak sam nadmienił), bo choć go nie rozumiał i uważał za dziwaka, to widział jego talent i dostrzegał nieprzeciętny rozum.
Nawet wymiana wzajemnych "uprzejmości" w gabinecie szefa była dosyć "przyjacielska". Marty miał rzeczywiście dar zjednywania ludzi poprzez rozmowę. Za to Rust wolał słuchać i przez to zauważał rzeczy, które inni przeoczyli albo nawet nie byli w stanie ich dostrzec. Marty, pomimo urazy, nie ukrywał wobec przesłuchujących agentów, że miał dobre zdanie o Cohle'u. Maggie i Marty pewnie i tak by się rozstali. Maggie miała w końcu i tak dowody na ciągłe zdrady męża, a Rust był tylko nadarzającą się okazją do zemsty. Marty wiedział, że i tak jest winny, a wyrzucanie żonie zdrady byłoby tylko z jego strony hipokryzją.

lilkqbig

Dobry ten przykład rozmowy z Maggie. Rust opowiedział jej o przeszłości, bo prawdopodobnie od razu wyczuł, że jest to osoba, która wysłucha go, nie oceni pochopnie i nie wyśmieje (czego nieraz zaznał ze strony Marty'ego). Chociaż był też wtedy nieźle wstawiony, więc to na pewno rozwiązało mu nieco język i pozwoliło na szczerość ;p

ocenił(a) serial na 10
Rena39

Na pewno alkohol odegrał tu niebagatelną rolę, ale też cała sytuacja i magia rodzinnej kolacji. Rust po prostu poznał się też na Maggie, a może zwyczajnie potrzebował się komuś wygadać, a ona okazała się dobrą słuchaczką. Zwłaszcza, że w pewnym momencie zostali sami.
Zresztą potem na "podwójnej randce" z koleżanką Maggie w "remizie" Rust też bez skrępowania opowiadał o swojej wrażliwej stronie. Bardzo ubawiła mnie uwaga Marty'ego, skierowana do tej koleżanki, że Rust na pewno nawet szybko się nie zbliży do jej kolan :D

ocenił(a) serial na 8
maly_ostr

Wypadałoby rozdzielić te sezony, bo to mimo tej samej nazwy i twórcy (+ subtelnych podobieństw zamysłu), są dwa różne seriale, które różnie będą widzowie oceniać.

Dla mnie od początku seansu pierwszego odcinka drugiego sezonu było widoczne, że zmieniono reżysera, tzn. śledziłam newsy związane z powstawaniem nowego sezonu i naprawdę czekałam z niecierpliwością by go zobaczyć, pełna nadziei, że może w tym sezonie odbiją się po słabym wg mnie zakończeniu sezonu pierwszego (wiele znanych nazwisk wśród twórców).
Nie wiem co będzie dalej, ale ten pierwszy odcinek zgasił trochę mój entuzjazm. Scenariusz Pizzolatto pisał chyba na kolanie, bo to jak "zdecentralizowany" jest wątek główny aż razi po oczach - twórcy nie mogli się zdecydować na kim skupić uwagę w tym odcinku, natłok postaci, natłok wątków spowodował marginalizację motywu przewodniego - kryminalnej intrygi, która zepchnięta gdzieś na ubocze (dosłownie, jak widzieliśmy w finale odcinka) ani ziębi ani grzeje, zamiast nurtować.

Wszystko to grubymi nićmi szyte i strasznie niemrawe, rozmyte - sceny (zwłaszcza na początku) "poszatkowane" są wręcz nieznośnie, szereg randomowych ujęć i dialogów, które zamiast zainteresowania, budzą konsternację i dekoncentrują. Widz zastanawia się kilkukrotnie obserwując te szybkie zmiany planów - to penthouse, to kasyno, to restauracja, po cholerę ten Vaughn tam jest? Charyzmy ta postać ma 0 jak na zajebiście wpływowego gangstera, a jego znaczącej roli w dalszym przebiegu akcji można się jedynie domyślać. Dodatkowo mam wrażenie, że gaśnie i wypada drętwo przy nim tak fajna aktorka jak Kelly Reilly, razem tworzą wyjatkowo bezbarwną parkę, a obserwowanie ich ekranowych poczynań zamiast dreszczyku emocji pozostawia widza obojętnym - dałoby się lepiej to "ograć" i w bardziej dobitny sposób przedstawić, w końcu to co obserwujemy jest grą kryminalnego światka grubych ryb, który po cichu chce przejąć władzę nad LA, ale to jak to jest włożone między wódkę, a zakąskę i w jak drewniany sposób, byle jak zagrane, sprawia, że mamy w dupie te ich intrygi, czekając na konkrety i na coś co naprawdę nas wciągnie.

Co dostajemy zatem? Kolejną postać dodaną na przyczepkę - kobieta-policjant, tego jeszcze nie było: babochłop bo wiadome, że policjantka musi taka być, na każdym kroku w tym odcinku potyka się o swoją zwariowaną rodzinkę - a to podczas akcji z dupy gdzie bez nakazu wpadają gościowi na chatę (po czym stwierdzają, że ot biznes jest legalny niepotrzebnie wpadli całą brygadą - serio?!) i akurat wpada tam na swoją patologiczną siostrę, a to po tym jak wręczają nakaz eksmisji/ekstradycji (?) Meksykance, która z kolei zwraca ich uwagę na swoją zaginioną siostrę, która pracowała tu i tu i tam, a domyślna policjantka przy okazji zgaduje, że ostatnim miejscem pracy nieszczęśnicy był ośrodek religijny w którym spotyka swojego tatę (guru religijne?) i odbywa z nim bardzo pasjonującą rozmowę, z której w ostateczności nic ciekawego się nie dowiadujemy, swoją drogą to dużo tych zbiegów okoliczności jak na jedną postać i jeden odcinek; plus za interesujący highlight związany z rysem charakterolog. bohaterki - "Hagakure" na jej stoliku nocnym, move along.

Cień nadziei rzuca nam postać policjanta-motocyklisty, zdeklarowanego stróża prawa, weterana wojennego, w całkiem klimatycznej (i znamiennej - w końcu to Los Angeles) scence w której w starciu z "nielegalną" blondi przejawia się osobowość postaci + systemowa niesprawiedliwość w traktowaniu tych co swoje obowiązki spełniają starannie, a przegrywają z tymi których kasa i fejm stawiają w pozycji szczególnie uprzywilejowanych (ważne w kontekście jednego z głównych zamysłów tego sezonu). Tutaj także bardzo ładny ukłon do sezonu poprzedniego, gdzie charakter głównych bohaterów ukazywany był przez ich relacje z otoczeniem, co wypadało o wiele naturalniej niż natrętnie wtykane retrospekcje czy na siłę robione scenki rodzajowe (jak McAdams i jej rodzinne perypetie), wszystko jednak jest do ogrania jeśli zmierzy się z tym dobry aktor - jak bezbłędny w swojej roli Farrell.
Co do motocyklisty wątpliwości rozwiewają ostatnie sceny z nim - bo oto kolejny przykład postaci w stylu weteran wojenny, który nie umie sobie poradzić z demonami przeszłości, to już było tysiąc razy i ten tysiąc pierwszy raz wcale nie zapowiada się ciekawiej od poprzednich. To w jakich okolicznościach natknął się na naczelnego truposza odcinka również wygląda na podejrzany, na tym etapie seansu, zbieg okoliczności: oto w ciemną noc, zasuwając na pełnej prędkości, ledwo wyhamował w ślepym zaułku, a tam na ławeczce czeka już na niego trup z wypalonymi oczami, brakowało tylko tabliczki na jego kolanach "no elo".

Kolejna rzecz, to ciekawa jestem jak na stałe "przytwierdzą" do śledztwa postać tego policjanta, jego rola w śledztwie powinna się zakończyć już w sumie na tym etapie, chyba że jego "egzystencja serialowa" jest związana z postacią obciągary na mieszkaniu - przeszło mi przez myśl, że może ona jest tą zaginioną siostrą Meksykanki? Ale to już chyba byłoby przegięcie.

Mocnym punktem tego pilota była na pewno postać grana przez Farrella - każda scena z nim wydawała się lepiej dopracowana, lepiej zagrana, bardziej "charakterna" od każdej innej, widać że to aktor z krwi i kości i pociągnięcie nawet pretensjonalnie rozpisanej postaci nie stanowi dla niego problemu, w dodatku rolę nadgorliwych, rozpitych tatuśków jakoś ze szczególnym namaszczeniem potrafi odegrać, na tyle, że nawet sceptyczny widz jest w stanie zaangażować się emocjonalnie (h/t "Saving Mr Banks"). Jego podwójna gra, skomplikowana przeszłość również składają się na obraz złożonej, pełnokrwistej postaci.

Podsumowując: nie przekreślam ani nie oceniam tego sezonu tylko ze względu i przez pryzmat recepcji tego pierwszego odcinka, ale to jaki obraz twórcy mi tutaj nakreślili jest trochę niepokojącym zwiastunem, bo oto zamiast prawdziwych detektywów, mamy jednego naprawdę "true" (Farrell), a reszta jest na siłę, doczepiona dla urozmaicenia, nieporywająca.

Tęsknie też trochę za długimi ujęciami z pierwszego sezonu kiedy Fukunaga był w pełni u sterów, nie jako producent wykonawczy: za tym jak wyczerpująco eksplorował atmosferę związaną z konkretnym "landscapem"/miejscem, perfekcyjnie zmontowane sceny, fabularna spójność - to wszystko gdzieś się rozmyło w tym pierwszym odcinku, miejmy nadzieję że nie poskąpią nam tego w tym sezonie, bo pod tym względem LA ma wielki potencjał.

Widzę główny zamysł twórcy jeśli chodzi o postacie: troje zniszczonych przez życie, dręczonych demonami przeszłości glin połączonych jedną wyjątkowo trudną sprawą, mam jednak wrażenie, że zamiast skupić się na przedstawieniu porządnie i skrupulatnie (wiarygodnie?) historii, za bardzo się to rozbija w wyścigu postaci. Podstawowe spoiwo serialu kryminalnego czyli kryminalna historia per se zeszła tu na bok w celu wprowadzenia głównych bohaterów, których przedstawiono w moim odczuciu w chaotyczny, pretensjonalny sposób stąd taki mój zawód, że zamysł fabularny tego sezonu przedstawia się obiecująco, ale wykonanie kuleje.

Odnośnie fabuły: wyczuwam, że tym razem będzie coś o nowych ruchach religijnych, sektach na usługach krezusów LA, w to wplecione jakieś chore seksualne rytuały z wykorzystaniem nielegalnie "pozyskiwanych" prostytutek czy kobiet, kasa, narkotyki, tajemnicze morderstwa i psychodela ("Eyes Wide Shut" anyone?), te inklinacje policja - gangsterzy, zależność od "brudnego" pieniądza itd. itp. - wydają się bardzo interesującym tematem i czekam, żeby zobaczyć jak to rozwiną, natomiast w moim odczuciu szkoda zmarnowanego potencjału tego pierwszego morderstwa - ono gdzieś zniknęło w wirze zdarzeń wprowadzających w klimat postaci, zapowiadało się już ciekawie gdy Farrell z policyjnym partnerem weszli do zdemolowanego mieszkania ofiary-ekscentryka, ale później znów się to gdzieś rozmyło, żeby w nieco naiwnym wydaniu uderzyć na koniec.

Żeby nie było ja nie chcę w żaden sposób tu faworyzować sezonu pierwszego, który też był nierówny, "spusty" nad Rustem rozumiem, ale nie podzielam zachwytów, jak dla mnie kolejna w galerii pretensjonalnych postaci tego scenarzysty, stąd proszę mnie nie atakować zarzutami w stylu "o co ci chodzi, pierwszy sezon wcale nie był lepszy", bo ja nie o tym tutaj. Ja o odcinku i swoich wrażeniach, choć zdaję sobie sprawę, że nawet tak subiektywna opinia może się spotkać z atakiem tych mocniej zaangażowanych fanów o nieco innej wrażliwości i potrzebach, a w związku z tym i zupełnie różnym odbiorze odcinka.

ocenił(a) serial na 9
jouziou

Myślisz że ktoś to przeczyta?

ocenił(a) serial na 6
Jinno

Ja przeczytałem :p Panie @jouziou, prosimy o więcej tego typu merytorycznych, wyczerpujących postów na filmwebie.

Jinno

Ja również przeczytałam całość i jakoś nie ucierpiałam z tego powodu. To chyba dobrze, że ktoś ma coś do powiedzenia i nie ogranicza się do paru słów.
Wiem, że w dzisiejszych czasach to emotikony i jakieś skróty służą zazwyczaj za wypowiedź. Dlatego miło jak czasem ktoś rozwinie swoją myśl ;)

ocenił(a) serial na 10
Jinno

Ja przeczytałem i w paru miejscach się zgadzam. Też zauważyłem podobieństwo zaginionej do dziewczyny policjanta. Może niezamierzone. Ale oczywiście okoliczności znalezienia "zarządcy miasta" już chyba bardziej absurdalne nie mogły być. Szkoda, że na prędkościomierzu motoru nie wyświetliła się wiadomość tekstowa: "Teraz szybko zahamuj, bo to tu znajduje się poszukiwany zarządca".

lilkqbig

Hah może miał zainstalowany jakiś specjalny policyjny GPS, który miał doprowadzać do ofiar zbrodni ? Taki wynalazek na miarę XXI wieku :P A tak na serio, no może było tam sporo bardzo "nieoczekiwanych" zbiegów okoliczności (te powiązania rodzinne między bohaterami), ale na tę chwilę wybaczam. Wiem, że twórcy w 1 odcinku chcieli przedstawić jak najwięcej relacji między bohaterami żeby widz wiedział co i jak. Choć czasami co za dużo, to niezdrowo ;) Pod koniec odcinka poczułam jednak ulgę, że te wszystkie postacie i mnogość wątków zostały sprowadzone do jednej głównej sprawy.

ocenił(a) serial na 10
Rena39

Te nachalne zbiegi okoliczności mają za zwyczaj ułatwić twórcom wytłumaczenie widzom właśnie pewne ich zamysły i powiązania wątków. Grunt, żeby nie było tego za wiele. W pierwszym odcinku było tego trochę za dużo, ale tylko tak byli w stanie połączyć ten chaos wątków w ostatniej scenie. W połowie odcinka myślałem, że głównych bohaterów jest z sześciu :D. Ostatnia scena pokazała, że jest troje i pewnie jeszcze Vince. To i tak za dużo.

lilkqbig

Ja już też nie wiedziałam kto tam w końcu gra pierwsze skrzypce. Nikt jakoś nie wybijał się swą postacią ponad innych. Ale na pewno zawsze uważnie przyglądam się wszystkim postaciom na ekranie, bo każdy w tego typu serialu jest dla mnie potencjalnym zabójcą :D
Zresztą ten pan malarz-morderca z 1 sezonu również był w moim gronie podejrzanych jak pierwszy raz ujrzałam go koszącego trawę :P

Jinno

na szczęście nie wszyscy w tym kraju są analfabetami

ocenił(a) serial na 9
tolerancja91

W nich nadzieja tego kraju.

ocenił(a) serial na 8
jouziou

Masz rację z tym co piszesz. Pierwszy sezon przez 3odcinki wprowadzał widza, na następne 4 odcinki czekałem, a serial został rozjeb.. według mnie przez ostatni odcinek, ma się wrażenie, że jakby scenarzyście za pięć dwunasta kazali skończyć serial, gdy on najlepsze bawił się i pisał.
Siadając do nowego sezonu miałem nadzieje, że będzie to coś nowego i naprawią ten błąd z pierwszego sezony. Intro łudząco podobne do tego co zobaczyłem w pierwszym sezonie, zmieniona tylko muzyka i postacie zarys ten sam. Postać Rust'a jakby podzielili na 3 bohaterów, w tym najwięcej z niego przypadło Farrell'owi(według mnie też najlepszy w tym sezonie). Vince i ruda, beznadziejni, nasuwa się pytanie po jakiego ch... oni tam są. McAdams i ten weteran, jakoś mnie nie wciągnęli(te ich wątki grubymi nićmi szyte). Widać tutaj że nie będzie takiego wprowadzenia jak w pierwszym sezonie, a szkoda, bo potem w trakcie puszczania wracałem do nich i szukałem szczegółów, których wcześniej nie dałem rady zobaczyć. Szybciej zaczyna 'coś się dziać', według mnie teraz to ten serial bardziej dla mas, wcześniej nie każdy oglądał. Jeszcze trochę ponad 3h i jedziemy z 2 odcinkiem, zobaczymy czy coś się poprawi ;)

ocenił(a) serial na 8
thestig7776

W drugim odcinku poza postrzeleniem Collina przez "Czarnego Ptaka' w sumie nic się nie wydarzyło. Chyba trzeba będzie zmienić ocenę.

ocenił(a) serial na 7
thestig7776

Raz że nieźle zaspoilerowałeś, dwa śledztwo ruszyło na dobre, postać Farella jest świetnie ciągle rozwijana, Voughn się nieźle rozkręca w roli gangstera a ty mówisz że nic się nie wydarzyło? Ja rozumiem, że malkontenctwo niektórzy mają we krwi i będą jęczeć o 1 sezonie ile się da ale mówienie, że w 2 odcinku który był mega rozwojowy nic się nie wydarzyło to czysta ignorancja. Daleko mi do oceniania sezonu po 2 odcinkach ale póki co nie jestem ani trochę zawiedziony, klimat to cudo a zarysowana intryga zdaje się mieć równoważny potencjał jak rytualny mord z 1 sezonu . Oby tylko zostało to dobrze poprowadzone do końca, np jeden zbieg okoliczności z odnalezieniem ciała już wystarczy i będzie do wybaczenia :D

ocenił(a) serial na 8
Emeph

Masz rację z tym, że może zaszalałem z tą zmianą oceny, ale nie przesadzałbym z tym, że aż tyle się wydarzyło.
Co do spoiler'a to przepraszam byłem pewny, że temat jest oznaczony jako spoiler.
Rossati znowu jako ku..,yyy prostytutka, chyba w Luck'u też miała taką samą rolę.
Jechanie na pierwszym sezonie wynika z tego, że jest jeden topic i ten sam tytuł, zawsze się porównuje.
Z Vince'm masz rację dużo lepiej niż w pierwszym odcinku, ale szału nie było.
Wkurzające jest też cały czas przerywniki LA w nocy ze światełkami, mogliby to jakoś urozmaicić, bo akcja nie dzieje się tylko w nocy.

ocenił(a) serial na 7
thestig7776

To prawda, tych przerywników za dużo i ciągle są takie same..

Emeph

Zgadzam się, że akcja wreszcie ruszyła do przodu, już można zacząć się w nią wciągać :) Postacie tez jakieś ciekawsze się zrobiły, w szczególności Vince coraz bardziej mi się w tym serialu podoba. [SPOILERY] Ciekawa była ta scena na początku jak opowiadał o dzieciństwie.
No i oczywiście końcówka odcinka była naprawdę interesująca. To oglądanie 2 domu nieboszczyka i tajemniczy gość na końcu. Poczułam przez chwilę klimat pierwszego sezonu ;)

ocenił(a) serial na 9

Nie miałem jeszcze czasu zabrać się za nowy sezon, ale zgadzam się że te sezony powinny stanowić odrębne strony na fb. Już o tym pisałem pół roku temu.

ocenił(a) serial na 10

popieram, wymieszane są zdjęcia oraz posty ... dopisać 2 i rozdzielić, bo to oddzielne historie.

ocenił(a) serial na 10
mieszkoxxx

ale kto to może zrobić? W ubiegłym tygodniu napisałam probe na ten temat do redakcji filmweb. Nawet odpowiedzi typu "pocałuj się babo w du.." nie dostałam.
Możemy wiec sobie pisać i argumentować rozdział sezonów ile wlezie tylko, ze nikt kto ma "władze" tego nie przeczyta.
Inny plakat inni wykonawcy, inna muzyka.. Bardzo bym chciała ciągle widzieć plakat sezonu 1 tam gdzie powinien być na wieki wiekow .

alja9

redakcja filmwebu zawsze miała w głębokim poważaniu zdanie użytkowników strony... dopiero teraz to zauważyłaś?

ocenił(a) serial na 10
tolerancja91

hyhy: tak, dopiero teraz na zasadzie: jaka stara jestem taka głupia ;)

alja9

swego czasu masowo pisaliśmy na forum ogólnym, co należy zmienić na stronie, pomimo zachęt ze strony samej redakcji, nic nie uległo zmianie, także wiesz :)

ocenił(a) serial na 10
tolerancja91

to są nazwiska ludzi którzy stwierdzili, ze nie zasługuję nawet na odpowiedz w stylu: "pocałuj mnie w dupę"
// michal.walkiewicz@filmweb.com, marcin.pietrzyk@filmweb.com, jakub.popielecki@filmweb.com//

ocenił(a) serial na 10

napisałam na fb do filmwebu, ale pewnie mają to gdzieś. jest mega nieprzejrzyście i wszystko nie tak jak powinno być w porządnej bazie filmów i seriali.

ocenił(a) serial na 10
interplaygirl

powinna być zakładka odzielająca sezony, i tyle ... a jak tego filmweb nie rozumie to jest amatorskim portalem.

podpisuje się po tym

ocenił(a) serial na 10

1 sezon True Detective - seryjni mordercy, niewyjaśnione zabójstwa związane z tym, że ktoś po prostu miał nawalone w bani. 2 sezon True Detective - korupcja, mafia.
Tak inne, a i tak zarąbiste, wystarczy się dostroić do zmiany "intencji zabijania". W 1 sezonie była to przyjemność mordercy, w drugim korzyści materialne. 10/10. Oba.

ocenił(a) serial na 9
Necromancienne

dokładnie, różne sprawy, różne miejsca, drugi sezon jest jednym z najlepszych seriali o korupcji, mafii, układach jaki powstał według mnie mimo że dopiero 4 odcinek obejrzałem. Zgadzam się że to 2 zupełnie inne seriale, ale np mi pod względem tematyki badzije przypasowuje 2. Więc ocenę zostawiam. Bo pierwszy nadrbiał grą mefju a ten nadrabia fabułą.

użytkownik usunięty
urbix

tak czy siak dwa różne seriale, dlatego je rozdzielić :)

ocenił(a) serial na 9

ale gdyby to było w zamyśle twórców to nie tworzyli by nowego sezonu pod tym samym tytułem. Chcieli aby tak go zostawić. Podjęli się mega trudnego zadania pociągnięcia serialu jako serie mini seriali.

np z wojennych Pacyfik był spadkobiercą Kompanii braci, jednak twórcy wiedzieli że nie podniosą poprzeczki kompanii braci więc stworzony został jako nowy mini serial.

wracajac do detektywa, w mojej opinii skoro twórcy nawet nie wcisneli tam podtytułu to uszanujmy ich wolę i zostawmy to jako jeden serial bo taka jest ich wola.

ocenił(a) serial na 9
Necromancienne

Właśnie skończyłam całość. Drugi sezon wg mnie rewelacyjny. Oba mają u mnie 9/10.
Vince - świetny! Uwielbiam, jak ktoś ocenia sezon po jednym odcinku.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones