Może wyprzedzam trochę fakty tworząc ten wątek, ale pojawiła się recenzja jutrzejszego
odcinka (autorstwa Paula Levinsona, więc jak najbardziej wiarygodna). Nie chciałem psuć
sobie zabawy, więc przeczytałem tylko sam początek, który wygląda następująco:
"In fact, I thought 6.6 was one of the best episodes ever of Dexter. It contains a decisive
move - to the dark side - in the fight for Dexter's soul."
Myślę, że to wystarczająca rekomendacja; pozostaje tylko czekać do poniedziałkowego
poranka ;)
Jeden z lepszych odcinków Dextera. Gdy wydawało się, że pójdzie ku lepszemu i stracimy Dextera bo od tej chwili stanie się "czysty i światły" ta-dam! Zacznie się dziać! Oby rozkręciło się na lepsze. Bo jest "osom" a może być znacznie lepiej.
Co do dysput o S06E07 i ich autorach. Wiedzcie, że nie każdy lubi oglądać trailery i nie każdy ma zamiar wyczytywać niespodziewanie wrażeń co to pojawi się w kolejnym odcinku albo czego nie będzie, ok? Uszanujcie to i chociaż ostrzegajcie. Wystarczy głupia wstawka [SPOILER]. To nie boli.
Ten serial urywa łeb. Teraz się zacznie , już nie mogę się doczekać następnego odcinka. Koncówka tego odcinka MIAŻDŻY!
Póki co najlepszy odcinek w tym dość powoli rozkręcającym się sezonie. Poniżej kilka luźnych spostrzeżeń.
- Bardzo fajnie przedstawione rozterki Dextera z wisienką na torcie w postaci pojawienia się Briana. skojarzyło mi się z Twin Peaks, gdzie w kluczowych dla psychiki bohaterów momentach pojawiały się postacie m.in. z Black Lodge.
- Brakuje mi elementu osaczenia obecnego w pozostałych sezonach. Nie oglądałem trailera do 06x07 ale wyrywkowo przeglądając ten temat coś czuję, że taki się pojawi.
- Główny wątek sam w sobie nie jest zbyt wciągający, cała nadzieja w Travisie.
Promo 7 odcinka zmiażdżyło mnie całkowicie. Pojawienie Briana to moim zdaniem najlepsze co mogło się zdarzyć, byłem w lekkim szoku kiedy go zobaczyłem. Siedzi teraz w psychice Dextera jako uosobienie zła (?) Dexterowi nie udało się przezwyciężyć swojego Mrocznego Pasażera, dał ponieść się pokusie zabijając Nicka. Moim zdaniem te 2 rzeczy łączą się ze sobą. Brat Sam był jedyną osobą, która odnalazła światło w Dexterze, jego śmierć niestety, a może i stety sprawiła, że w Dexterze pozostał pierwotny demon. Brat Sam mógł bardzo (za bardzo) wpłynąć na Dextera, dlatego zginął, a szkoda bo darzyłem go dużą sympatią, był świetną postacią, uosobieniem człowieka, który zdołał pokonać swój mrok. Dexterowi się to nie udaje, jego demon jest na tyle silny, że ma nad nim władzę natomiast Dexter nie wykazuje żadnej próby pokonania go. Wciąż go "żywi" nie pozwalając mu odejść. Wątek Travisa, choć mniej ciekawy wciąż zasługuje na uwagę. Jak było widać w zapowiedzi, wreszcie postawi się Gellarowi, ale co dalej? Czy go zabije ? Oczywiście nie da się pominąć powracającej sprawy trójkowego i Jonaha w roli oprawcy. Ciekawe, czy nowy trójkowy sprosta i stanie się godnym rywalem Dextera, chłopak z pozoru miły i sympatyczny - to także było dość zaskakujące, ojciec byłby z niego dumny...
grysik44 Moim zdaniem to osaczenie wyniknie właśnie ze sprawy trójkowego, ale nie chcę gdybać, wszystko wyjaśni się już za kilka dni :P
Nie mniej jednak sezon 6 naprawdę dobry, zdecydowanie lepszy od poprzedniego - ciekawe wątki, przemyślana fabuła, dużo zaskakujących momentów.
"Wszyscy jesteśmy tu zajebiści" - V. Masuka
:D
nie śledzę na bieżąco co się działo na forum ale wiem że ludzie zastanawiają się czy postać profesora jest autentyczna czy jest to wymysł Travisa,niby wszystko wskazuje na to że jednak jest wymyślona ALE pamiętacie sytuacja jak Travis przespał się z dziewczyna i kiedy się obudził to ona była skrępowana ?? i teraz pytanie przez kogo jak nie przez profesora ? czyli jednak jest to postać autentyczna.
Przerabialiśmy to już wiele razy - Travis równie dobrze mógł sam ją związać a potem tego nie pamiętać i wmawiać sobie, że zrobił to Gellar. Jak dotąd obie furtki są wciąż otwarte, bo nie dostaliśmy żadnego dowodu na potwierdzenie jednej bądź wykluczenie drugiej możliwości. Dlatego też z niecierpliwością czekam na zeznania uwolnionej w ostatnim odcinku kobiety.
Mi się wydaje, że doktorek jednak żyje. Gdyby nie żył nie padło by stwierdzenie, że musi się ukrywać gdy policja opublikowała jego zdjęcie. No chyba, że Travis jest tak zryty, że nie wie co real a co fake.
Zauważ, że w ostatnim odcinku Gellar przechadzał się jakby nigdy nic po jakimś pchlim targu wśród tłumu ludzi. Wydaje mi się, że w tym motywie z ukryciem chodziło o to, że przy najbliższej akcji Travis miał działać sam. Widzieliśmy, jak się to skończyło ;)
Niby tak i coś w tym jest. Ale w końcu to doktorek nacisnął pedał hamulca. Harry nie ingeruje "fizycznie" w świat Dextera. Dlaczego scenarzyści mieliby się posunąć do aż tak "barwnego" przedstawienia rozdwojenia jaźni u Travisa?
Travis może sobie po prostu sam to tak tłumaczyć na zasadzie "to nie uderzyłem autem w tych ludzi i nie ja ich wszystkich zabijam, tylko Gellar". Myślę, że tego typu działania nie wykluczają nierzeczywistego statusu, przykładowo w trailerze następnego odcinka Brian rzuca do Dextera worek ze zwłokami. Cała ta sprawa z wytworem wyobraźni Travisa trochę mi się nie podoba, bo serial zawsze opowiadany był tak jakby z perspektywy Dextera, słyszeliśmy jego myśli, widzieliśmy rozterki na podstawie rozmów z ojcem itp, a tu nagle jesteśmy świadkami zdarzeń dziejących się w głowie zupełnie innego bohatera. Niedawno rozmawiałem ze znajomymi na temat tego serialu i byli zaszokowani, że są w ogóle wątpliwości co do materialności Gellara, bo oni na nic takiego nie zwrócili uwagi. Myślę, że oznajmienie na koniec sezonu, że Gellar nie żyje może sprawić, że tacy "niedzielni" Dexterowicze, którzy nie śledzą wszelakich dyskusji na forach i nie analizują poklatkowo wszystkich scen mogą się poczuć oszukani takim obrotem spraw. Zakładając oczywiście, że Gellar faktycznie nie istnieje.
Ja coraz bardziej jestem przekonana do teorii o tym, że profesor to wytwór wyobraźni Travisa. Tak jak ktoś pisał na poprzedniej stronie - Travis jest utalentowanym artystą i to on może malować te wszystkie obrazy. Jest jeszcze jedna kwestia- sposób w jaki Dexter domyślił się, że za morderstwami stoją 2 osoby. Jedna część morderstwa była zawsze doskonale zaplanowana i perfekcyjnie wykonana, druga niedbale, siłowo. Dexter uważał, że to Travis odwala brudną robotę, a Gellar odpowiada za cały majstersztyk. Problem w tym, że Travis jest bardzo skrupulatny, zajmował się renowacją obrazów... A czy ktoś przyglądał się może ubiorowi profesora? Pamiętam, że ktoś wspominał, że ma ciągle te same ciuchy, ale nie sprawdzałam.
Poza tym dziwne jest, że rzeczywiście nikt go nie rozpoznaje, mimo że chodzi sobie do klubów z Travisem czy na jakiś targ, a w mediach pełno jego zdjęć.
To dlaczego kelnerka wzdryga się i przymyka oczy, kiedy Gellar głaszcze ją po włosach?
w innym poście napisałem, że mógłby to być sen Travisa, wizja w której dostałby wskazówki co dalej robić :) pamiętaj, ze było to gdy wstał z łóżka, więc moja teoria jest prawdopodobna
A nie uważacie, że to Harry sprawił, że Dex jest mordercą? Patrząc na to, jak Dex zajmuje się Harrisonem wiem, że ma w sobie pokłady światła. Dex mówi w którymś z odcinków tego sezonu, że musi myśleć o tym, kim będzie CHCIAŁ być Harrison, że może będzie się zastanawiał na "tego typu sprawami". A Dex właściwie nie miał wyboru. Stary, sfrustrowany Harry wpadł na genialny pomył "kontrolowania" potwora, który siedzi w Dexie, ani przez chwile nie myśląc, że może mógłby inaczej nim pokierować. Harry dowiaduje się prawdy o Dexterze, o jego "Mrocznym Pasażeru", gdy ten zabija psa sąsiadów czy coś w tym stylu. Sam mówi, że kiedyś oddałby Dexa do jakiegoś ośrodka, ale nie teraz. Gdy Dexter zabija tą pielęgniarkę dochodzi do niego jakiego potwora STWORZYŁ, ale już jest za późno.
A tak w ogóle chcę widzieć minę Deb, kiedy na swoim procesie Dex opowiada na czym polegał "Kodeks Harrego". Marzę o tym ;)
To absolutnie nie było tak, że Harry wszedł do kontenera, wybrał Dexa i pomyślał sobie, że zrobi z niego mordercę.
Początkowo liczył na to, że będzie normalnym dzieckiem, że nie zapamięta tych zdarzeń. Potem, po zabiciu psa i tych różnych dziwnych sytuacjach widać, że Harry nie ma konkretnych rad a kodeks dopiero raczkuje. Dopiero po jakimś czasie ogarnął się i zaczął nauczać Dextera. Nie pamiętam tylko czy byli u jakichś psychologów, czy Harry konsultował z kimś przypadek małego Morgana. Widać wyraźnie, że nie miał pomysłu jak wychować syna, na co zwracać uwagę - przyszło to po dłuższym czasie.
Dex nie miał wyboru, ale w innym kontekście. Po prostu od momentu śmierci matki zmienił się diametralnie, narodził się Pasażer i taki po prostu był przez resztę życia. Jak miał mieć wybór, skoro po takich wydarzeniach nie wyobrażał sobie innego życia niż pełne agresji i w odosobnieniu? Harry po prostu to zauważył i stwierdził, że może choć trochę ukierunkować Dextera, aby nie stał się psycholem mordującym jak popadnie. Gdyby nie wdrożył kodeksu za małego, a czekał aż Dexiu łaskawie się zdecyduje czy chce być mordercą czy nie, to pewnie w wieku 20 lat byłby świadkiem dosyć nieprzyjemnej egzekucji swojego syna.
Ale to Harry wybrał drogę Kodeksu zamiast leczenia Dextera. Z góry uznał, że jego Mrocznego Pasażera nie da się obezwładnić, wolał go ukierunkować. Dexter był dzieckiem, które potrzebowało leczenia, opieki. Harry uznał, że skoro Dexter ma problem to trzeba go obrobić, nie zaś podjąć z nim walkę (może walkę uznał z góry za przegraną).
Dexter był tylko i aż dzieckiem ze zrytą psychiką. Wiedząc, co Dex przeżył w kontenerze Harry zamiast konsultacji, wychowania, psychologów i psychiatrów wybrał Kodeks. I to Harry uznał, że psychika Dexa i mrok, który w nim siedzi wymaga ogłady, nie zaś destrukcji. Stwarzając Kodeks stworzył środowisko dla Mrocznego Pasażera. Właściwie to pozwolił mu przybrać dany kształt, ukształtował go.
Harry zaczął trenować Dextera dość wcześnie. Nie wiadomo jakby potoczyłyby się losy Dextera, gdyby Harry swą energię postawił na walkę z tym złem w Dexterze, nie zaś na formułowanie Kodeksu.
Nie sądzę, aby to dobro, które jest w Dexterze było wynikiem tworzenia przez Harrego Kodeksu. Postępując wobec zasad bądź co bądź dobrych Dexter nie stał się dobry. Dex miał w sobie potencjał, owe światło i ma je nadal, tylko Harry tego nie zauważył.
Moim zdaniem to Harry narzucił Dexterowi sposób myślenia o swoim Mrocznym Pasażeru, poglądy na temat tego Mroku. Dexter sam stwierdza, że zaakceptował swojego Mrocznego Pasażera i w tym pomógł mu niewątpliwie Harry, ale z drugiej strony to Harry przyczynia się do tego, że Dexter w ogóle myśli o akceptacji Pasażera, nie zaś o jego eliminacji.
Dexter był dzieckiem z problem agresji, przemocy. Harry wybrał nietuzinkową drogę poradzenia sobie z tym problem, ale nie ukrywajmy nie wiadomo czy Dexter stałby się mordercą, gdyby nie to "wychowanie" Harrego. Dexter miał w sobie skazę, miał ten problem, ale nie był na nic skazany, nie miał jednej drogi wyboru w postaci Kodeksu.
Dlatego sądzę, że to Harry stworzył mordercę. Co z tego, że z Kodeksem i "wymówką" w postaci Mrocznego Pasażera. Dexter nadal jest mordercą. I naprawdę sądzę, że w dużej jak i nie przeważającej części jest nim dzięki Harremu.
Zapominasz o istnieniu Briana. Wielokrotnie tutaj pisałam, że moim zdaniem 1. sezon ma za zadanie pokazać nam na przykładzie Rudy'ego kim mógłby stać się Dexter, gdyby nie kodeks i Harry.
Mamy więc Briana, który nie otrzymał kodeksu, ale miał za to opiekę psychologiczną. Skończył w szpitalu psychiatrycznym, odtrącony. Nie potrafiono mu pomóc, a po pewnym czasie po prostu pozbyto się go. Jego zapędy w ogóle nie zostały zidentyfikowane i wykorzenione, a nawet gorzej - Brian stał się okrutnym seryjnym mordercą, mającym fetysze i będącym dumnym z tego co robi. Myślę, że Harry obserwował losy Rudy'ego, może nie maniakalnie, ale na pewno zdawał sobie sprawę z tego gdzie się znajduje. Widział więc, że zaprowadzenie Dexa do jakiegokolwiek psychologa byłoby dla niego wielką krzywdą, skończyłoby się bowiem zamknięciem w psychiatryku.
Od wydarzeń w kontenerze do tych pierwszych znamiennych wydarzeń typu zabicie psa minęło całkiem sporo czasu - zapewne Harry pokochał go jak rodzonego syna i nie chciał zniszczyć mu życia szpitalami, lekami i terapiami. A może wiedział, że to i tak nie pomoże?
Do tego zmierzam: gdyby kodeks Harry'ego i sam Harry zrobił z Dexa mordercę, to logicznym jest, że Brian byłby normalny. Biney był jednak zabójcą, można powiedzieć że nawet bardziej brutalnym od brata. Dokładnie widać, że to zabójstwo matki było zdarzeniem determinującym charakter braci.
Dochodzi jeszcze jedna rzecz. Nie wiem czy pamiętasz te różne poryte sceny, kiedy np. młody Dexter stoi na skraju budynku, bo chce coś poczuć. To jest ważne, bo wielokrotnie wspominano że morderstwa to jedyne co go "pobudza", to jedyne co robi dobrze i po czym coś się w nim zmienia. W innych, niezwiązanych z zabójstwami, sytuacjach jest bezpłciowy, wydarzenia zdają się przeskakiwać mu przed oczami. Wykorzenienie czegoś, co bez cienia przesady trzyma go przy życiu byłoby niesamowicie trudne, a nawet niemożliwe. Dlatego też sądzę, że Harry głównie złagodził te zapędy, nadał im kształt - i to jedyne co tak naprawę mógł zrobić, bo psychiki na siłę nie zmienisz.
Ale psychiatra psychiatrze nierówny, psycholog psychologowi też.
Jeżeli 1 sezon miał na pokazać, heroiczność Harrego, który nie doprowadził do tego, aby Dex stał się potworem jak Rudy to ja tego nie kupuję.
Nie neguję problemu psychiki Dextera, ale jak wspomniałam wcześniej nie sądzę, że Dexter miał tylko dwa wyjścia: stać się potworem jak Rudy lub "dobrym potworem" jakim stał się obecnie.
w 6x07, gdy Rudy pyta, dlaczego Dex budzi swoje ofiary przed śmiercią ten odpowiada "Aby wiedziały co zrobiły" i nie mówi tego jako morderca, który opowiada o swoim motywie i rytuale, ale jak raczej mały "niewinny" chłopiec.
Wydaje mi się, że skoro Harry zdołał ustawić Mrocznego Pasażera tak, aby nie wiem "szło z nim dobro", to teoretycznie jest możliwe, aby Mrocznego Pasażera zamienić na to Światło.
Dexter jest postacią tragiczną, może budzić współczucie, ale mordercą też jest. Dlatego zawsze wyobrażam sobie jego proces jako pasmo zdziwień, współczucie, coś nieodgadnionego, ale mimo wszystko z zakończeniem negatywnym, bo Dexter jest seryjnym mordercą i to z najwyższej półki. Dlatego nie chcę zakończenie bez wyjawienia tej tajemnicy.
Ok, obejrzałem promo. Brak wątku osaczenia uzupełniony. Jestem kontent :) Zapowiada się ciekawie.
odcienek niezly, koncowka genialna, i po tym odcinku jestem na 100% pewny ze Janusz Gajos gadajacy z Travisem jest nieprawdziwy
Skoro Brian powrocil to moze oznaczac tylko wylacznie jedno...Dex stanie sie bardziej morderczy ;]
Uwaga, duże spoilery: zapoznałem się z dwoma opiniami na temat następnego odcinka, niestety bardzo negatywnymi, zatem nie mamy chyba co oczekiwać zmiany kierunku, w jakim podąża serial, tylko raczej przygotujmy się na jednorazowy wyskok. Chyba nie muszę dodawać, o co (czy właściwie o kogo) chodzi... Tego się szczerze mówiąc spodziewałem, bo ta zapowiedź była trochę zbyt piękna.
Ostania scena jest juz jedną z moich ulubionych w calym "Dexterze " od razu przypomina sie genialna scena Dexter vs zabojca matki z 2 sezonu http://www.youtube.com/watch?v=TaCCCKzneNE
i chyba jedyny polski akcent w tym odcinku (i całym serialu) to oczywiście polska wódka Belvedere na przyjęciu u Debry
Odcinek niesamowity, genialnie zagrany. Szkoda mi śmierci brata Sama. Był kluczową postacią w tym sezonie, uwielbiałam jego rozmowy z Dexem, mógł mieć jeszcze większy wpływ na życie Dextera, gdyby pozwolono mu jeszcze trochę pożyć. Tak jak ktoś powiedział "powiedział co miał i mogli go usunąć z serialu". Rewelacyjna Deb w tym odcinku jej gra mi się podobała. Jeszcze te sceny na przyjęciu. Ciekawi mnie natomiast nowy asystent Masuki, jest jakoś nienaturalnie zafascynowany Dexem. A sam Dex? Niesamowicie podobały mi się jego rozterki, to, że naprawdę chciał odpuścić i to z jaką furią i pierwotną wściekłością zabił Nicka (ten wyraz twarzy- ciarki mi przeszły). Ciemna strona wygrała więc pojawił się Brain. Travis zdecydował się wypuścić tę dziewczynę! Bardzo mi się to podoba. Miejmy nadzieję, że pożegna się z Gellerem (czyli ciemną stroną swojej osobowości, bo teoria, że Geller nie istnieje przekonuje mnie już niemal całkowicie
A co promo odcinka 7. Woooow! Wybaczcie kolokwializm, ale naprawdę mnie zmiażdżyło! Dex szaleńczo śmiejący się w samochodzie, Travis który rezygnuje operacji "dzień sądu" i przede wszystkim "Hello, Dexter Morgan". Klimat 4 sezonu, ta niepewność i wyczekiwanie na kolejny odciek powróciły z wielką siłą. Nie mogę się doczekać. Żebym się tylko nie zawiodła...
Odniosłam to samo wrażenie co do asystenta Masuki....wydaje mi się,że będzie z tego ciekawy wątek.Zobaczymy,może się mylę.