Zastanawia mnie, jaki odcinke serialu uznajecie za najgorszy? w moim przypadku będzie to
chyba Love and Monsters.
to nawiązanie do serii z lat 80-tych gdzie jest planeta badająca jakieś tam cząstki i potrafiąca również niestabilnie odmładzać.
Jest kilka słabszych odcinków w różnych sezonach, ale zdecydowanie najgorszy według mnie to Love and Monsters, słaby pomysł, mało Doktora, Abzorbaloff, niezbyt ciekawe postacie - wszystko w tym odcinku jest słabe.
Prawie wszystkie od 5 sezonu, kiedy to kompletnie zniszczono ten serial. A love and Monsters to historia bardzo w klimacie DW, Lazarus Experiment to ciekawy odcinek poruszający temat śmierci i próby ucieczki od niej. Szkoda, że teraz nie ma takich odcinków. Teraz wszystko zamerykanizowali, z Doktora zrobili jakiegoś komiksowego superbohatera. No, bo zobaczmy:
-Przeżywa upadek z obity na Ziemię
-Wysadza w powietrze wrogów
-Zostaje w pewnym sensie sklonowany
-Jeden z towarzyszy nieustanie umiera, potem wracając jak gdyby nigdy nic
-Kobieta towarzysząca jest super piękna i często eksponuje swe względy (patrz w praktycznie każdym odcinku eksponowanie nóg Amy)
-doktor pokonuje wszystkich bardziej siłą niż potęgom nauki.
-Wrogowie zazwyczaj schematyczni, zwykle chcą podbić świat/ Ziemię/ galaktykę
Nie mam nic do komiksów, ale nadanie takich cech temu serialowi nie pasuje i strasznie go spłyca. No, ale po co robić odcinki z głębszym przesłaniem z oryginalnym stylem jak można po prostu zrobić coś w stylu płytkiego komiksu, co bardziej się sprzeda, bo ludzie wolą głupią, odmóżdżającą rozrywkę.
Klon Doktora z "Końca podroży" to był kiepski pomysł, zgadzam się. (Wiem, że chodziło ci o tzw. gangery z najnowszych odcinków, ale nie mogłem sobie tego darować, wybacz) Nawiasem mówiąc Piąty Doktor też fruwał w kosmosie, i też miał "eksponującą względy" towarzyszkę.
Do rzeczy: dla mnie najgorszy był jednak epizod "Miłość i potwory". Idiotyczny wróg, żałosna fabuła odcinka, i kiepskie postaci ogółem. Swoją słabizną pobił nawet odcinki ze Slitheenami (których nie znoszę z tego samego powodu, co kolega kilka wiadomości wyżej) Nie za fajne były też odcinki "Partnerzy w zbrodni", czy "Zwycięstwo Daleków" (I to nawet nie ze względu na zmianę "kolorystyki" tych ostatnich)
Nie pamiętam jak się nazywał, ale główną postacią był jakiś koleś, który próbował znaleźć Doktora. Założył fanclub, poznał (jak dla niego) fają dziewczynę. I straszna sielanka aż do czasu... Kiedy pojawia się tajemniczy facet. Wtedy członkowie klubu zaczynają znikać. Potem główny koleś się dowiaduje, że ten fajemniczy facet był kosmitą, który wchłaniał jego przyjaciół, a ich twarze pozostawały mu na skórze.
No wiecie... Potem zjawia się Doktor, ale nie na czas, bo dziewczyna kolesia już została wchłonięta. Potwór ginie. A koleś do końca życia będzie chodził z dziewczyną, która jest tylko twarzą na asfalcie.
Okropny odcinek.
Tak, to to. Dla mnie najgorsze odcinki to ciąg The Impossible Planet i Satan Pit. Mroczny uwięziony rogaty mnie w całości jakoś odrzuca, choć mają dobre momenty
haha, to prawda, że Rogaty odrzuca, chociaż ja akurat lubię to odcinki to mogli paskudę pokazać jakoś mniej, jak Balroga, we Władcy Pierścieni, gdzie, przynajmniej w Drużynie mamy zarysy ognia i cienia co zostawia dużo więcej miejsca dla wyobraźni. a tak jest zawsze lepiej pokazywać znane potwory: jak najmniej, tak, żeby widzowie sami dołożyli resztę.
a ja się nie zgodzę, ten ciąg to były pierwsze odcinki, i dzięki nim zaczęłam oglądać Doctora. Najgorsze wg. mnie to The Lodger (5 seria)
Mam podobny pomysl na odcinek, ktory bylby jednak parodia nowoczesnych fanow Doctora
Jak dla mnie wspomniane już Love and Monters, oprócz tego Last of the Time Lords - motyw postarzania Doktora i przede wszystkim jego powrót do normalnej postaci mnie załamał (unoszenie się w powietrzu i świecenie na niebiesko było, delikatnie mówiąc, lekką przesadą). Trochę przesadzone było też, moim zdaniem, The End of Time - Doktor przesadnie rozpaczający nad swoją śmiercią przeżywa upadek z olbrzymiej wysokości. On jest odporny na wiele rzeczy (brak powietrza (tzn. duszenie), próżnia, bardzo niska temperatura) ale na to akurat nie - z tego co wiem, tak zginął Czwarty.
I jeszcze Closing Time - jak dla mnie po prostu mocno nijakie, chociaż było parę niezłych momentów.
Love and Monsters- najgorszy
Poza tym w pierwszym sezonie odcinki 1, 2, 4 i 5.
Trochę szkoda, bo znam osoby, które po ich obejrzeniu zrezygnowały i straciły wiele bardzo dobrych odcinków:( Szczerze mówiąc ja też po ich obejrzeniu zastanawiałam się, czy warto, ale na szczęście oglądałam dalej.
jeszcze nie skończyłam oglądać 5. serii, ale faktycznie, Love and Monsters było dziwne. i jak dla mnie to,że Doktor wyciągnął dziewczynę z nicości w płytę chodnikową było niepotrzebne i okrutne. Już nie pamiętam dokładnie tego odcinka, ale mam nadzieję, że ona będzie mogła umrzeć któregoś dnia.
Nie będę oryginalny: "Love and monsters". Drugiego tak marnego odcinka ze świecą szukać.
Ja również nie znoszę "Love and Monsters". Zgadzam się też z Basiek11 - "Last of the Time Lords" i całe to tandetne postarzenie/odmłodzenie Doktora było tandetne, przesadzone i wg mnie zwyczajnie głupie.
To samo z odcinkami ze Slitheenami. Sam Doktor i humor były fajne, ale wszystko to zniszczyli ci pierdzący kosmici (w dodatku kostiumy Slitheenów były aż do przesady tandetne).
Sam pilot był też słaby. Dawać w 1 odcinku za wrogów plastikowe manekiny? Słabe...
Niezbyt podobał mi się też "The Next Doctor". Pomysł niby fajny, ale wykonanie dość kiepskie.
"Closing Time" też było przeciętne, choć lubię Craiga i Stormaggedona :)
Szczera prawda! Najgorszy, pomimo fajnego pomysłu na pokazanie ludzi, którzy spotkali Doktora, ale nie podróżowali z nim.
Zdecydowanie ''Love and Monsters'' oraz wszystkie odcinki ze Slitheenami. Nie tylko że ci mieli strasznie zdeformatowane twarze to tylko pierdzieli i w dość tandetny sposób zabijali ludzi i używali ich ciał. Na dodatek wciąż wymyślali strasznie głupkowate plany.
A mi sie Love and Monsters podobal, tylko koncowka byla troche dziwna.
Nie tyle odcinki sie mi nie podobaja, co same motywy - np. Rose i Micky ciagle przeskakujacy poniedzy wszechswiatami, mimo, ze mialo to byc niemozliwe.
Najgorsza rzecz w Dalekach, to głosy. Oglądałam hurtem, po kilku odcinkach tego trzasku na słuchawkach zaczęłam świństwo wyciszać. I tak nie mówią nic odkrywczego XD
Heh rozni sa ludzie, jak dla mnie odcinki z Dalekami sa jednymi z najlepszych. PS. Nie ogladam filmow na sluchawkach, tym samym uwazam ze to jest jeden z najlepiej podlozonych glosow robotow ever. Exterminate! Exterminate! :D
Że co ??!! Jak można nienawidzić Daleków ? Przecież to esencja klimatu tego serialu ...... EXTERMINATE !!!!!!
Poza Love and Monsters jescze strasznie nie lubię The Waters of Mars, no i z 5 sezonu two-part The Hungry Earth/ Cold Blood też mi nie podszedł.
ale co było takiego słabego w waters of mars? moim zdaniem to jeden z najlepszych odcinków. postać Doktora zostaje tu znacznie pogłębiona i wyraźnie zostaje pokazana jego bezsilność. dodać do tego trzeba fakt, że grupa odizolowanych ludzi, wśród których krąży nieznany potwór - lub zaraza - to schemat bardzo często powtarzający się w DW. a The Waters of Mars, dzięki zakończeniu, wyłamuje się z tego schematu, przy okazji tworząc znacznie lepiej nastrój grozy, niż zazwyczaj.
Dla mnie może nie jest aż tak zły, aby zasłużyć na miano najgorszego, ale też niezbyt mi się podoba. Głównie przez końcowe fazy Doktora - sorry, ale skoro jest Władcą Czasu, to nie ma nic niewłaściwego w tym, że próbuje zmienić bieg wydarzeń. (Władca, nie? Może więcej) To, czy mu się to uda, czy nie, to inna sprawa, ale on na końcu dochodzi do idiotycznego wniosku, że sama próba była z jego strony jakąś niewysłowioną zbrodnią.
bo była. pamiętaj, że Doktor wiele razy tłumaczył, że są momenty, które może zmieniać i są takie, których mu nie wolno pod żadnym pozorem tknąć. a to był jeden z tych drugich. więc to, czego się podjął, było wbrew wszystkiemu, co dotąd głosił i wynikało z upojenia władzą. i jeden jedyny raz to człowiek okazał się lepszy od niego.
Nie zgodziłbym się. Po pierwsze jest Władcą - ergo miał prawo do takiej decyzji. Po drugie nie miał powodu do paniki - nawet zanim ta kobieta się zabiła, nie stało się nic złego. Nie pojawiły się na przykład potwory jak w "Father's day". Ich brak zwyczajnie znaczył, że ta zmiana nie była aż takim złem, by wywołać kataklizm.
potwory z 'Father's day' nie pojawiły się bezpośrednio po interwencji Rose, tylko po chwili. tutaj też mogłyby się pojawić, tego nie wiemy. a fakt, że Doktor jest Władcą Czasu, nie daje mu prawa robić z czasem, co mu się żywnie podoba - to jak powiedzieć, że człowiek posiadający pistolet ma prawo każdego zastrzelić. zresztą, tu to chyba jest najlepiej wyjaśnione - http://tardis.wikia.com/wiki/Fixed_point_in_time
Moim zdaniem w tamtym momencie miał prawo działać - w końcu zrobił to w dobrych intencjach. Zresztą nawet nie idzie tu o prawo. Zrobił to, co zrobił, (Mając dobre intencje!) i, jakby nie patrzeć, nie stało się nic złego, więc o co tak rozpaczał? (Na szczęście etap rozpaczania Doktor ma już za sobą, i oby to nigdy już nie wracało)
Rose też uratowała ojca w dobrych intencjach.
Ojej, ale etap rozpaczania zakończył się z regeneracją :( właśnie angst czynił dziesiątego tak cudownym. cóż, rozmawiasz z kimś, kto do tej pory nie pogodził się z nadejściem jedenastego, a to trochę wyjaśnia.
Aha. A ja tego, przepraszam za wyrażenie, emowania Dziesiątego po prostu nie znoszę. No i "I don't want to go"... Władca Czasu powinien regenerować z uśmiechem!
on się nie może regenerować z uśmiechem bo to dla niego oznacza to co dla nas śmierć...jego postać i charakter znany wszystkim zniknie i zostanie zastąpiony nie wiadomo czym lub kim :D
no bo sam doktor nie wie czy będzie miał postać ludzką czy nie....mnie scena z "the end of time" i tekst :I don't want to go miały być przesycone smutkiem i rozpaczą i miały wzruszyć widza tak żeby wiedział że traci coś ważnego czego nie chce...dlatego tak lekko szalał w gabinecie gdy Wilfred był zamknięty w tej szklanej pułapce i tylko on mógł go uwolnić bo wiedział co się stanie z nim czyli coś jak śmierć którą miał zresztą od kilku odcinków wstecz przepowiadaną...
ja się łatwo nie wzruszam i nie płaczę na filmach ale ten moment od pożegnania z Rose po regenerację przeryczałam :)
Problem polega na tym, że regeneracja to ucieczka od śmierci, a nie śmierć. A inne wcielenia mogły bez problemu regenerować z uśmiechem.
no dobra może ucieczka od śmierci :) źle to ujęłam :)
jednak nie zmienia to faktu że każdy doktor przyzwyczajał się do siebie samego i niekoniecznie w smak im było zmienianie się i jak mogli to go unikali...a poza tym taka była koncepcja tego odcinka że miało być smutno i patetycznie :) co confidential potwierdza gdy mówią ile razy próbowali tą scenę zrobic tak aby była ok :)
Co nie zmienia faktu, że Dziewiąty, czy Czwarty Doktor regenerowali szeroko się uśmiechając.
a'propo tych innych doktorów....znalazłam kilka starych całych ale wielkość pliku mnie poraża...czy można znaleźć poszczególne sezonu osobno? bo znalazłam 1,2,3 i chyba 7 ale nie mam pewności bo są nieco inne tytułu w połowie plików....a chętnie jeszcze raz obejrzę sobie :D
Chodzi o stare serie? Jeśli tak, to o ile dasz sobie radę ze słuchu, na Dailymotion są całe epizody, tylko trzeba wpisać tytuł poszczególnego. Jeśli natomiast masz na myśli dawniejsze odcinki już z nowych serii to na i i tv (Sorry za wpisanie tej ostatniej nazwy z niepotrzebnymi spacjami, ale inaczej draństwo nie chce opublikować wiadomości)
nowe od ecclectona znam i mam ale mówiłam o tych od 63' ale spróbuje na daily znaleźć :) dzięki