Dużo się słyszy o Doktorze Who. Moja przyjaciółka oglądała każdy odcinek w TV i zawsze przez to spóźniała się na nasze spotkania. Odkąd mi o nim opowiadała, byłam zainteresowana i skłonna do obejrzenia. Ale opinia mojej przyjaciółki odnośnie seriali nigdy nie była najtrafniejsza bądź obiektywna. Jako fankę brazylijskich i meksykańskich seriali, nie trudno było ją zadowolić czymś z amerykańskim poklaskiem. Ze mną zwykle były w tej sprawie problemy. Co prawda oceniam seriale zupełnie inną miarą niż filmy i nie jestem tak krytyczna wobec nich, ani jeśli chodzi o fabułę, ani o grę aktorską, ale... Podchodziłam do Doktora Who dokładnie siedem razy. I nie byłam w stanie przebrnąć nawet do trzeciego odcinka! Te chodzące manekiny, komiczne momenty, które powinny być dramatyczne bądź niepokojące, marna gra Christophera Ecclestona i irytująca do granic moich cierpliwości postać piszczącej Rose, sprawiały, że porzucałam serial na starcie. Powiedźcie mi więc, czy warto? Naprawdę warto się za to brać, zagryźć zęby i dzielnie przewijać pierwsze odcinki, w nadziei, że później będzie lepiej?
Najlepszym testem jest odcinek szósty pierwszej serii, "Dalek" - to bardzo, ale to bardzo typowy dla serialu epizod. Moja rada: spróbuj rzucić na niego okiem. Jeśli Ci się spodoba - jest duża szansa, że wciągniesz się w całość.
hmm no ja się nie dziwię, że po pierwszym odcinku zwątpiłaś. Sama (nie znając jeszcze tego serialu) jak go zobaczyłam to przełączyłam TV z komentarzem "co za bzdura". Wróciłam do tego odcinka będąc już fanką a i tak miałam z nim problem. Mój pierwszy cały odcinek to "Father's Day". Zresztą po nim są dobre odcinki "The Empty Child" i "The Doctor Dances". Odcinek "Dalek" może być jeszcze ciężko strawny. Choć osobiście uważam, że serial już od 3 odcinka "The Unquiet Dead" zaczyna być fajny (pierwsze 2 odcinki są wyjątkowo ciężkie). Jeśli jednak masz problem z kiczem to skocz do 2 sezonu. Tam się zmienił budżet serialu więc i efekty były lepsze no i Doctor inny :) skoro Eccleston Ci nie leży. Aczkolwiek to świetny aktor i jego Doctor był super :). A potem najwyżej sobie wrócisz do 1 sezonu :)
Nie znam Ecclestona z innych ról, więc nie wypowiadam się o jego poziomie aktorskim w ogólnym pojęciu. Nie twierdzę też, że dalej w serialu też musiał grać Doctora źle. Ale w pierwszych dwóch odcinkach mnie nie powalił.
Nie przeskoczę chyba aż tak daleko, bo nie wiem, czy wtedy byłabym w stanie się wczuć w ten serial. Aczkolwiek dzięki za radę. Być może, jak mówisz, dalej będzie lepiej i dam radę z tą myślą przebrnąć przez trudny początek. Trochę mnie przekonałaś zapowiedzią lepszych efektów. Czy to znaczy, że dalej już nie latają odcięte ręce manekinów i nie próbują dusić ludzi? :D
Efekty będą lepsze z sezonu na sezon. Więcej latających odciętych rąk manekinów próbujących dusić ludzi nie będzie bo ani Autonomy ani świadomość Neste więcej się nie pojawią w serialu :). Urokiem i zaletą Doctora Who zawsze była kiczowatość. Musisz wiedzieć że serial ma jeszcze serie klasyczne. Ale w nowych seriach takiego kiczu jak w pierwszym odcinku pierwszego sezonu więcej nie będziemy mieli. :)
Co do efektów i reszty się zgadzam, ale Autoni (Wyglądający jak ludzie, ale zawsze) to jeszcze będą - Pandoryka :)
AAAA chodzi Ci o Rzymian. No faktycznie będą (zapomniałam), ale będą wyglądali jak ludzie a nie tandetne manekiny. Nie strasz dziewczyny :P
Ja z kolei uważam, że dobrym pomysłem jest start od 5 sezonu z Mattem. Po pierwsze, w zasadzie nie ma odwołań do poprzednich sezonów, scenariusz jest świetny i zaskakujący, no i budżet znacznie większy. No i Jedenasty to mój Doktor :D
Więc w sumie nie trzeba znać wszystkich sezonów, ani odcinków, żeby wiedzieć o co chodzi? Nie ma tam ciągłości fabularnej, ani reakcji przyczynowo skutkowych? Wszystko jest po prostu epizodyczne?
Nie, po prostu w piątym sezonie zmienia się główny scenarzysta oraz obsada. Jest ciągłość fabularna, itd, tylko że prawie wcale nie ma nawiązania do sezonów 1-4 i większość wątków jest nowa, więc bardzo łatwo się połapać :)
Dokładnie tak jest :) Przed seansem poczytać trochę o Doctorze, obejrzeć regenerację Tennanta i można spokojnie się wciągnąć :)
Ewentualnie jeszcze do tego odcinki o Bibliotece z czwartej serii - ze względu na debiut wiadomej postaci :)
To po co w ogóle oglądać ten serial? Wypiszmy jej kilka najlepszych odcinków i po sprawie.
Nie rozumiem Twojej irytacji. Jeżeli nie jest przekonana do stylu poprzednich sezonów i szuka w serialu czegoś innego, co być może odnajdzie w 5 sezonie, to dlaczego nie?
Irytuje mnie że pomiędzy sezonami 1 a (2,3,4) stawiasz kłamliwy znak równości odstraszając dziewczynę.
(a ona widziała tylko pierwsze dwa odcinki pierwszego sezonu)
Nikt nie mówi, że po obejrzeniu 5 i- jeżeli serial się spodoba- kolejnych dwóch sezonów, nie może wrócić do poprzednich i spojrzeć na nie z innej perspektywy, a nie zmuszać się do oglądania.
Napisałem tylko o tym, co było w tym serialu najgorsze, i co zdecydowanie mogłoby odrzucić założycielkę tematu. Zarzucanie mi kłamstwa jest naprawdę wielkim wyolbrzymieniem.
Skoro dla Ciebie stwierdzenie, że RTD popełnił wpadki, które (jak widać po założycielce tematu) mogą odrzucać ludzi od serialu jest kłamstwem, to naprawdę współczuję. Z drugiej zaś strony nie muszę Ci się tłumaczyć, skoro jestem tylko "trollem Moffata" :)
Nie. Kłamliwe jest dla mnie stawianie sezonu 1 na równi z sezonami 2,3,4 a za wizytówkę ery RTD podawanie najgorszego odcinka w historii.
Czy ja napisałam wcześniej, że RTD nie popełniał wpadek? Co teraz będziesz próbował wmawiać mi swoje kolejne kłamstwa? Nie wiesz co piszesz więc teraz do takich sztuczek będziesz się posuwał? Co jeszcze mi wmówisz?
Po pierwsze spokojnie :) Nic nikomu nie wmawiam, a już na pewno nie Tobie. To Ty zarzucasz mi kłamstwo. Proszę, podaj mi chociażby jeden kawałek mojej wypowiedzi, w której okłamałem założycielkę tematu. Naprawdę, w dzisiejszych czasach łatwo nazwać kogoś kłamcą, gorzej to kłamstwo udowodnić.
Po drugie, dlaczego tak na mnie naskakujesz? Liczyłem na ciekawą dyskusję, a nazwałaś mnie już nie tylko kłamcą, co "trollem Moffata" (z czego to drugie bardzo mi się podoba :)) Dlaczego tak boli Cię to, że ktoś ma odmienne zdanie niż Ty?
Człowieku o czym Ty w ogóle piszesz? Latasz za mną po tym forum jakby Ci ktoś obiecał lizaka. Odezwałam się do autorki Ty przyleciałeś, odezwałam się do Capitano S - znowu Ty. Odczep się ode mnie.
W czym kłamałeś już pisałam wielokrotnie.
A swoje manipulacje sobie zachowaj dla siebie.
Ciężko by było - założę się, że moje ulubione odcinki u ciebie byłyby raczej na tyłach stawki, i vice-versa.
A tak na serio, to nie ma co się wściekać - rozpoczęcie od serii piątej nie uniemożliwia przecież powrotu do wcześniejszych odcinków później. (A, nawiasem mówiąc, dziewczyna dostała od nas wszystkich już tyle sprzecznych rad, że...)
Niekoniecznie. Ja np. tez uważam że odcinek Blink jest super. Pewnie że nie ze wszystkimi odcinkami byśmy się zgodzili ale nie przesadzaj.
Po co zaczynać serial od połowy? Kto to w ogóle wymyślił? Widziałam już takie rady wcześniej. Można wrócić po 7 sezonie do poprzednich ale czy jest sens? Czy ona wróci jak się naczyta kłamstw że sezony 1-4 są wszytkie na takim samy poziomie kiczu jak 1? Wróciłbyś? Bo ja nie...
Ja zacząłem od połowy serii trzeciej, a i potem daleki byłem od oglądania po kolei. Jak wciągnie, to da się i od połowy :)
Tak ale różnica pomiędzy 3 sezonem a 5 jest ogromna. Przy 3 nie ma takiej przepaści jak w przypadku 5. Poza tym przy 3 pojawia się też chęć dociekania wcześniejszych wątków. Ja tez nie zaczęłam od pierwszego odcinka 1 sezonu tylko od środka ale dlatego że tak trafiłam w TV.
Odradzam oglądania serialu od 5 sezonu. Tak owszem połapać się połapiesz, ale serial w 5 sezonie traci "duszę". Równowagę odzyskuje dopiero w 7. W ogóle uważam, że sezon 5 to najgorszy sezon ze wszystkich. Oczywiście zdania są podzielone. Zależy na czym Ci zależy i czego szukasz w serialu. Przy nowym scenarzyście serial stracił, coś co miał w poprzednich 4 sezonach. Ale efekty specjalne są super.
Odradzam też ze względu na super kreację 10 Doctora (jednego z najlepszych w historii Doctora) i wiele naprawdę fajnych odcinków, które stracisz zaczynając od 5 sezonu.
Wybacz mi, ale się nie zgodzę :) Oczywiście pomijam już MÓJ własny osąd, że serial wcale nie "traci", a zyskuje, a sezony Moffata to najlepsze sezony, bo nie chcę wszczynać kłótni. Chodzi mi tylko o to, że założycielka tematu wyraźnie nie szuka kiczowatości jaką prezentują sobą pierwszy i kolejne 3 sezony, i mógłbym się założyć, że widząc takich Slitheenów czy odcinki pokroju "Love & Monsters" po prostu odpuści :) Dlatego ja radzę oglądnąć chociażby pierwszy odcinek 5 sezonu i samej zdecydować :)
Ale Ty już wyraziłeś wcześniej swoje zdanie więc poco się podczepiasz pode mnie? Co to jakaś reklama Moffata?
od 2 sezonu efekty się zmieniają na plus. Autorka widziała pierwsze 2 odcinki i to właśnie ta kiczowatość ją odstraszyła. To są dwa najgorsze pod względem efektów odcinki w nowych seriach. Dlaczego dla odstraszenia wymieniasz najgorszy odcinek w którym nie ma prawie Doctora? Sezony 2-4 to wiele świetnych odcinków, historii i rewelacyjnych postaci.
A co zyskał serial od 5 sezonu? Amerykańską komercjalizację. Stał się taki jak wszystkie amerykańskie serialiki. Stracił duszę i długo musiał jej szukać. Nie mówię że to samo zło bo od 5 sezonu też mamy kilka fajnych postaci i historii, ale po co swoimi radami skazywać kogoś na ominięcie innych świetnych rzeczy w tym serialu?
Jakkolwiek to oceniamy, amerykanizacja to nie jest - serial "leciał" na tym dwadzieścia sześć lat. (Całe serie klasyczne)
Ok więc serial miał od 63 roku taka samą konwencję i efekty jak od 5 sezonu. Oczywiście kiczu tam wcześniej nie było.
Wyrażam swoje zdanie, od tego jest forum. I tak jak już wcześniej napisałem, autorce tematu nie przypadło do gustu to, co stworzył RTD, więc tak, to jest reklama Moffata :) I całkowicie nie rozumiem Twojego zdenerwowania... Możemy przecież powymieniać luźne uwagi i dyskutować o tym, co nam się podoba a co nie :)
No to się wyrażaj na forum w odpowiednich tematach a nie podczepiasz się pode mnie i cały czas mnie atakujesz bo śmiałam popierając argumentami przedstawić dziewczynie inne zdanie. Ja nie mam zamiaru tutaj dyskutować o Moffacie i RTD ale gratuluje obiektywizmu oceniania RTD poprzez pierwsze dwa odcinki 1 sezonu. Jesteś chyba najbezczelniejszym trollem Moffata jakiego spotkałam.
To zakrawa o śmieszność, bo do tej pory to Ty mnie atakujesz :)
PS
Pewnie Moffat byłby ze mnie dumny, czytając te słowa, aczkolwiek nie jestem trollem... A miejsce na dyskusje jest dobre jak każde inne.
To idź się śmiej gdzie indziej jak Ci tak wesoło a następnym razem nie podczepiaj się pode mnie. Nie interesuje mnie że nie możesz znieść jak ktoś prostuje Twoje kłamstwa.
Nie chciałabym się wtrącać, czy coś, więc wybaczcie, ale po prostu nie widzę sensu w kłótni. Przeczytałam wszystkie Wasze opinie i chciałabym bardzo podziękować, za Wasze rady. Przemyślę to bardzo gruntownie i podejmę decyzję, od którego odcinka/sezonu zacząć seans. A na pewno w końcu go zacznę :)
Jeszcze raz dzięki.
Naprawdę nie ma sprawy, i przepraszam, jeżeli kłótnia rozpoczęła się z mojej inicjatywy :) Na forum Doctora widocznie nie ma szans na pogodzenie fanów RTD i Moffata, zawsze trzeba stawać przy swoim... Miłego oglądania, którejkolwiek opcji nie wybierzesz :)
Nie mój drogi pogodzenie fanów RTD i Moffata jest jak najbardziej możliwe. Przykład ja i Capitano S. Uwielbiamy ze sobą dyskutować, więc nie zwalaj tego na różnice w zdaniu. Ale dobrze, że przynajmniej określiłeś siebie, że musisz zawsze stawiać na swoim bez względu do jakich manipulacji się posuniesz i to mnie tak wkurzyło. Bo naprawdę nie interesuje mnie co Ci się podoba bo gusta są różne i dopóki piszesz "moim zdaniem" jest ok. Ale to co zrobiłeś jest po prostu chamskie.
To może uogólniając wszystkie opcje:
http://splay.pl/2013/05/24/doctor-who-dla-poczatkujacych/
To jest chyba najlepsze.
Autor jest też wielkim fanem Moffata i w bonusie: wybrane odcinki dał głównie jego. Pozwolę sobie trochę zmienić i
w 2 serii polecić "The Impossible Planet (1)/The Satan Pit (2)". to co on polecił jest przeciętne.
w 4 serii polecam całkowicie odcinek "Midnight" To jest perełka jakich mało i szkoda byłoby go nie zobaczyć. Wielka szkoda. Choć odcinki z biblioteka też są fajne.
w 7 "Hide" a nie jakieś dinozaury.
a ze specjalnych odcinków: "Planet of the Dead" i "The Waters of Mars"
Według mnie jeszcze godne polecenia są:
2 seria- School Reunion
4 seria- The Fires of Pompeii, The Unicorn an the Wasp, The Stolen Earth (1)/ Journey's End (2)
6 seria- Let's kill Hitler
A z specjalnych- The End of Time
"Let's kill..." to jednak odcinek stricte związany z ówczesnym głównym wątkiem - z szóstej serii dla nowego widza lepsze by były np. "Curse of the black spot", "The god complex", lub "Closing time".
Oj tak, "Midnight" jest odcinkem genialnym! Ale... nie jestem przekonana czy odpowiednim dla typowego świeżaka. Wątpię czy zrobiłby takie wrażenie na osobie, która Doktora nie zna w ogóle.
Kwestią sporną w sprawie "Doctora Who" jest to czy warto czy nie warto skakać po odcinkach, by wkręcić się w serial. Ja sama zaczynałam od 5. sezonu, więc możliwe, że mój odbiór różni się od tych którzy "po Bożemu" oglądali od pierwszego odcinka z Dziewiątym. Nie miałam w sumie problemu z nadążaniem za moffatowymi pomysłami, przynajmniej do "The Big Bang". Potem się zagubiłam i po "Day of The Moon" wróciłam do sezonu pierwszego, bo myślałam, że tam znajdę odpowiedzi (HAHAHAHHAHAHAHHAHAHHAHAHAHHA!) i kurde zdziwiłam się. Ale to tak, że sama nie wiedziałam czy będę kontynuować moją przygodę z Doktorem. Ale nie poddałam się, pierwszy odcinek oglądałam jakieś 4 godziny, ale przebrnęłam i się cieszę.
No ale mniejsza z moją historią. Myślę, że każdy musi znaleźć swoją indywidualną drogę na zmierzenie się z Doktorem. Nie polecam tylko powtarzania tej mojej ;) Mimo wszystko, że obróciło się to na moją korzyść to jednak...
Oglądanie od szlagierowych odcinków każdego sezonu jest dobrym pomysłem, bo rodzi wiele pytań, na które chcemy poznać odpowiedzi jak najszybciej. I tak jak Moffat mnie wkurza jako showrunner, tak nie mam zamiaru ujmować mu jako scenarzyście i polecam "The Empty Child"/"The Doctor Dances" na początek podróży.
Hahaha rozbawiłaś mnie tą swoją historią, próbą szukania odpowiedzi we wcześniejszych sezonach i Twoją późniejszą reakcją na to :D
Nie martw się ja byłam zażartą fanką Doctora więc uwielbiałam wszystko "rozumieć". Ale Moffat jakiegoś sprinta wrzucił i mnie też zgubił. Teraz to sobie truchtam bez stresu w tyle a jak czegoś nie rozumiem to lecę z pytaniami do tych z lepszą kondycją :). Zgadzam się, że jest dobrym scenarzystą pojedynczych odcinków, ale do prowadzenia serialu się nie nadaje. (przekombinowuje)
Też uważam skakanie po odcinkach za głupi pomysł, ale jeśli już...może i masz racje co do "Midnight" trzeba być wciągniętym aby docenić jego klasę, ale czy jest chociaż jeden odcinek, który byłby reprezentatywny/typowy a jednocześnie nie miał naleciałości fabuły? Ludzie wymieniają "Blink" - ok ale on nie jest typowym odcinkiem bo jest jedyny w swoim rodzaju :).
A mam pytanie. Nie uderzył Cię styl i efekty jakie były w sezonach przed 5 serią?
Ja to w ogóle typem biegacza nie jestem, ale akurat tutaj staram się dorównać kroku innym i czasami kończy leżeniem plackiem na ziemi starając się rozkminić nurtujący mnie problem. I wtedy też lecę do tych mądrzejszych, coby obwodów sobie nie przeciążać :D
Jakby nie patrzeć oglądanie po kolei, od "Rose" jest pomysłem najlepszym. Po prostu trzeba mieć albo dużo samozaparcia, albo kogoś kto nas usadzi i pod groźbą eksterminacji każe oglądać zapewniając, że od drugiego odcinka jest już znacznie lepiej, a podczas "Aliens of London" obieca, że Slitheen się już w kolejnych seriach nie pojawią :D
Z "Blink" jest moim zdaniem podobna sytuacja jak z "Midnight", z tym, że tutaj nie dość, że historia jest niestandardowa to jeszcze Doktora jak na lekarstwo...
Jakoś niespecjalnie przeszkadzała mi ta ubogość efektów specjalnych, ponieważ dużo bardziej byłam zainteresowana fabułą. Czasami wywracałam oczami, np. w odcinku "The Lazarus Experiment", bo po co takie kombinacje z człowieko-pająko-skorpiono-czymś -.- Ale ogólnie nie przeszkadzało mi to, że niektóre rzeczy wyglądały sztucznie. Och, no dobra Doktor-Zgredek w "Last of the Time Lords" też był nieco ponad moje siły xD
Doctor-Zgredek był fajny :D (choć nie chciałabym z takim podróżować :]) Zaś "The Lazarus Experiment" to cały odcinek mi nie leży, nie tylko "potworek".
Dobrze określiłaś "Rose" :D trzeba być albo przywiązanym albo zmotywowanym. W DW raczej mniejszą wagę zwracam na efekty, ale w tym wypadku plastikowy Mickey i mnie odstraszył.
Fajnie, że wróciłaś do wcześniejszych sezonów mimo, że zaczynałaś od 5. :)