PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=792826}

Dom z papieru

La casa de papel
2017 - 2021
8,1 239 tys. ocen
8,1 10 1 239185
5,9 12 krytyków
Dom z papieru
powrót do forum serialu Dom z papieru

Trochę mi to zajęło, ale w końcu obejrzałem 3 sezon jednego z najlepszych seriali ostanich lat i się trochę zawiodłem.

,,Dom z papieru'' opowiada historię ośmiorga przestępców, którzy napadają na hiszpańską mennicę narodową. Reprezentuje ich niejaki Profesor, który prowadzi negocjacje z policją. Wydawać by się mogło, że będzie to zwykły, przeciętny serial, którego nikt na dłuższą metę nie zapamięta. I tak przez jakiś czas rzeczywiście było, ponieważ serial ten początkowo został wyprodukowany przez hiszpańską stację naziemną, a dopiero później Netflix wykupił serial i objął w swojej ofercie. Jednak za nim serial stał się światowym hitem, to po drodze miał kilka przeszkód, czy to za długie odcinki, czy to za mały budżet, ale w końcu udało się ten serial zrealizować, trochę inaczej niż pierwodnie planowano. I muszę śmiało powiedzieć, Netflix odkrył prawdziwą perłę wśród seriali za co mu bardzo serdecznie dziękuje. ,,Dom z papieru'' nigdy nie był serialem oczywistym, głównie przez to, że za bardzo nikt nie wiedział, czego się po nim spodziewać. Pierwsza część, jak już wcześniej wspominałem, miała bardzo mały budżet, co bardzo różni się od części trzeciej. Jednakże dzięki temu pierwsza część miała świetną intrygę, świetnie zarysowanych bohaterów oraz ich relacje. To sprawiło, że napięcie cały czas rosło, szczególnie w trzynastym, ostatnim odcinku, gdzie mój mózg wręcz eksplodował. Może faktycznie było to widać, że przez całą pierwszą jak i drugą część byliśmy głównie osadzeni w jednej lokalizacji, było też trochę miejsc pobocznych, ale teraz, kiedy jestem już po trzeciej częśći, to budżet wzrósł zdecydowanie, z tym jednakże wiąże się kilka problemów, a o tym za chwilę. Bardzo też podobał mi się zabieg, że niekontynuowano pierwszej części po tym trzynastym odcinku, ale pozwolono widzowi trochę pomyśleć nad tym, co się przed chwilą stało i jak to się wszystko zakończy, a część druga właśnie była bezpośrednią kontynuacją części pierwszej. I żeby mieć jasność, pierwszy i drugi sezon znacznie różnią się od trzeciego, który niestety, ale jest z nich wszystkich najsłabszych, choć nadal utrzymany na bardzo dobrym poziomie.

Przejdźmy jednak już do samej części trzeciej, bo mógłbym gadać i gadać o całym serialu ,,Domu z papieru'', chyba właśnie niedługo zrobię taki bonus, czyli już dokładnie omówię wszyskie części pod względem fabularnym itd, no ale to się okaże, czy w najbliższym czasie będe miał na to wszystko czas, ale chętnie bym zrealizował taki projekt. Wracając, w części trzeciej nasi bohaterowie zrealizowali wszystko co chcieli, udało im się okraść mennicę i żyją jak w najlepszym filmie. Jednak najgorsze dopiero przed nimi, ponieważ Rio zostaje aresztowany i torturowany nie wiadomo gdzie, więc nasza brygada postanawia jeszcze raz wziąć udział w skoku, tym razem na Hiszpański Bank Narodowy, gdzie nie czekają już na nich tylko pieniądze, a prawdziwe złoto. No właśnie tutaj zaczną się niestety i spoilery, więc jeżeli nie mieliście jeszcze okazji obejrzeć trzeciego sezonu ,,Domu z papieru'' to wróćcie tu już po seansie. Jak już wcześniej wspominałem, trzecia część i to bardzo widać, miała solidny budżet. Na samym początku właśnie sobie tak skaczemy po tych wszystkich lokalizacjach, na których znajdują się Ci bohaterowie. Widać to np. po czołgach w finałowej scenie, po tej całej wojskowej artylerii, nawet po ostatniej scenie pierwszego odcinka. Pozwala nam również oswoić się powiedzmy z nowymi lokacjami, ale twórcy tym razem za szybko przechodzą do tej głównej osi, która pozostawia sobie dużo do życzenia. Otóż tym razem nie jest to plan Profesora, ale jego brata, Berlina (!!!!) czego kompletnie się nie spodziewałem i to było jedno z lepszych zaskoczeń, jakie mnie w tej cześci spotkały. Z tego też rodzą się pewne konflikty, bo jak dobrze wiadomo, Sergio (Profesor) zawsze wszystko lubi mieć pod kontrolą, wszystko ma być przemyślane ze sto razy, zaś Berlin był zawsze taki wyrywczy, jasne prezentował klasę, ale jego decyzje nie były lubiane przez resztę załogi. Można nawet by rzec, że każdy by najchętniej go tam pozabijał, ale przez to, każdy go z widzów pokochał. Niestety, ale ten bohater zginął pod koniec drugiej części, poświęcił się on dla drużyny, dlatego miałem też lekkie obawy, że twórcy nagle sobie wymyślą, że on jednak przeżył, tak jak to sugerowały niektóre zwiastuny czy spoty. Na szczęście, Berlin pojawia się tylko we wspomnieniach swojego brata, co jeszcze bardziej dodaje uroku i ten wydźwięk dramatyczno - rodzinny przez to staje się jeszcze mocniejszy. Wogóle wydźwięk dramatyczny jak i podkreślanie tego, że jednak oni są tą rodziną zawsze dodawał czegoś w rodzaju, że cieplej o tym serialu myślałem, że poznawałem tych bohaterów bardziej od środka, przez co śmierć np. Moskwy, Berlina czy w tej części Nairobi powodowała, że musiałem biegać po chusteczki. I to jest w tym wszystkim najlepsze, że my te postaci tak polubiliśmy i tak dobrze poznaliśmy, przez co taki efekt mógł nastąpić. Wracając, w tej części mamy również nowych bohaterów, z czego tylko jednego dobrze poznajemy, drugiego tak połowicznie, a trzeci jest tak po prostu i ma wykonywać takie i takie zadanie. I właśnie to jest ta największa różnica, że między innymi jest to spowodowane tym, że mamy jedyne 8 odcinków. Wolałbym, aby powstało z 3,4 odcinki więcej, ale właśnie w tych odcinkach, po pierwsze - poznalibyśmy bardziej Marsylię i Bogotę, po drugie - więcej czasu by poświęcono na rozwinięcie pewnych wątków, a po trzecie - wszystko byłoby doprowadzone do naprawdę solidnego poziomu, jaki reprezentowały pierwsza i druga część serialu. Twórcy zbyt szybko przeskakują do określonych wątków, przez co niektóre są potraktowane po macoszemu i przez to trzecia częśc jest bardzo przejściowa. Każdy ruch, każde posunięcie jest na zasadzie tego, że trzeba parę rzeczy wcisnąć, jakoś to poukładać, jednak czy to ma jakiś sens. W pewnym momencie nowa pani inspektor Sierra postanawia zadać cios Nairobi, ale czy ma w tym jakiś konkretny cel, czy tylko akurat przeglądała sobie akta i akurat ją wybrała, żeby później każdy widz płakał, jak umiera? Nie odnalazłem niestety w tym wszystkim swojego pierwiastka, tak jak było to w poprzednich częściach.

Całą tą również serię wyróżniały najprzeróżniejsze zwroty akcji, które zazwyczaj naprawdę mocno szokowały i pozostawały takie niedopowiedzenie po sobie. I to było w porządku, jak najbardziej był ten zabieg potrzebny, ale w tej części również mamy naprawdę dobrze zastosowane twisty fabularne, jednak część z nich jest bardzo absurdalnie potraktowana, np. Tokio i Rio żyją sobie na tej plaży, mają wszystko czego chcieli, ale Tokio nagle się zaczyna nudzić, postanawia zagrzać w inne miejsca, a Rio, który chce z nią mieć jakikolwiek kontakt przez ten czas, kupuje dwa telefony, które można namierzyć, a przecież jest zarówno poszukiwany na całym świecie oraz jest specem od technologii. A potem ma za swoje, czyli tortury, które mamy pokazane z dwa, trzy razy? Być może pokazanie tego, chociaż na połowę odcinka, zwiększyłoby obecny poziom trzeciej części. Zatem możemy przejść do wątków, które połowicznie się udały. Z pewnością udał się wątek Helsinki plus Nairobi, ponieważ jak można było się tego spodziewać, Nairobi zakochała się w Helsinki, ale on niestety jest gejem i przez to, ten ich wewnętrzny konflikt w tym sezonie jest najlepszym konfliktem wewnętrznym od bardzo, bardzo dawna. Ja tam poczułem wszystko, zwłaszcza w scenie konfrontacji Nairobi z nowym członkiem - Palermo. Ta scena była najlepszą sceną jaką kiedykolwiek widzałem w tym serialu, więc jest się czym pochwalić. W ogóle bardzo polubiłem relację Nairobi z Helsinki i śmiało też mogę powiedzieć, że ta relacja jest odrobinę lepsza od relacji Profesora z Berlinem. Oczywiście nadal jest to dość wysoki poziom, ale no tak wyszło. Dla innych może być odwrotnie, kto wie? W drugiej części ,,Domu z Papieru'' natomiast mieliśmy cały wątek poświęcony Profesorowi i pani inspektor Murillo, która musiała zmierzyć się z tym, czy wydać Profesora policji i zakończyć ich związek, czy jednak zostać z miłością swojego życia i prowadzić zupełnie nowe życie od tej pory i to fajnie nawet wybrzmiewało, wyraźnie było czuć ten konflikt i podtrzymywał on te postacie, zaś w trzeciej części ten konflikt też się pojawia, ale ja już tego wogóle nie odczuwałem i było zbyt przekombinowane. Sytuację trochę polepszyła ostatnia, finałowa scena (ona chyba wszystko polepszyła), gdzie widać było, że Profesor naprawdę kocha Murillo i wypowiedział wszystkim prawdziwą wojnę. Trochę też po macoszemu potraktowano wątek Palerrmo, który kochał Berlina, ale nigdy mu o tym nie powiedział. To też rodziło pewne wahania, ale szybko temat porzucono, więc nawet nie mieliśmy okazji do zastanowienia się. Także mamy nowe postacie, jeżeli chodzi o policję, czyli nową powiedzmy ,,negocjatorkę'', inspektor Sierrę i nowego pułkownika Tamayo, który był zdecydowanie lepszym pułkownikiem niż Prieto, a co do pani inspektor Sierry, to naprawdę umie postawić na swoim i przydała się temu serialowi taka postać, gorzej jest już z aktorstwem, ale o tym za chwilę. W pierwszej i drugiej części pojawiał się też wątek Denvera i Monici, którzy podczas napadu zakochali się w sobie, co niespodobało się obecnemu wówczas kochankowi Monici - panu Arturo i to też budziło naprawdę solidne napięcie. W tej części ponownie mamy spotkanie pana Arturo z Monicą, które trwa z 5 minut i już nie wracamy do takiego tematu. Trochę mi to jednak przeszkadzało, ale twórcy tym razem bardziej postawili na konflikt Monici i Denvera, który wybrzmiewał również bardzo dobrze. Można to też tak podsumować, że wątki miłosne, których jest już naprawdę sporo, raz się udają, a raz nie. Chciałbym jednak przejść do najbardziej kiczowatego wątku w historii wszystkich seriali, wątek ten był jeszcze gorszy od tego co nas spotkało w serialu ,,What / If'', czyli wątek Tokio i Rio. Mówią, że nie wolno kopać leżącego, dlatego zostawiam to bez komentarza, mam jednak jedną radę: w czwartym sezonie niech zginą.

Zatem przejdźmy do aktorstwa, które się jak najbardziej udało, gorzej mimo wszystko z postaciami drugoplanowymi. Według mnie, Pedro Alonso (Berlin) jak i Alvaro Morte (Profesor) powinni dostać wszystkie możliwe nagrody jakie tylko są, bo są w swoich rolach rewelacyjni, grają na dwieście procent i wykonują kawał dobrej roboty. Alba Flores jako Nairobi również zasługuje na uznanie, ponieważ dawno nie widzałem aż tak mocnej kobiecej roli, a do tego reprezentuje ona bardzo wysoki poziom. Świetnie również ponownie poradzili sobie Jamie Lorente (Denver) i Esther Acebo (Monica), którzy najlepiej grali w duecie, ale i tak wielkie brawa dla nich. No nie mogę też zapomnieć o Darko Peric jako Helsinki, który udowodnił, że nie wolno oceniać książki po okładce. Trochę gorzej, ale też w miarę dobrze poradziła sobie Itziar Ituno w roli Murillo, która czasami grała zbyt ,,dosłownie'' i wkradał się czasami w to wszystko kicz, ale miło się ją oglądąło. To samo można powiedzieć o Ursuli Corbero jako Tokio, której od początku do końca nie lubię, nie lubię tej postaci, non - stop mnie drażni, ale postać co innego, a aktorka co innego. Za to Miguel Herran zagrał fatalnie i mogło by już go nie być. Strasznie działali mi na nerwy Fernando Soto oraz Enrique Arce, czyli kolejno: Andre i Arturo, którzy również mogliby zniknąć. Ich motywacje kompletnie do mnie nie przemówili, a aktorom albo się nie chciało, albo zagrali bo zagrali i tyle. Co do nowych aktorów, to nikt tutaj nie zrobił na mnie dużego wrażenia. Rodrigo De la Serna (Palermo) zagrał jak najbardziej poprawnie, Najwa Nimri jako Sierra też zagrała poprawnie, ale bez żadnego polotu, odegrała jedynie swoją rolę i nic swojego nie dodała. Zaś Hovik Keuchkerian (Bogota) i Luka Peros (Marsylia) zagrali dobrze, ale ich postacie nie miały większego znaczenia, może trochę Bogoty było więcej. Mam jednak nadzieje, że jest to jedynie część przejściowa i czwarta część będzie o wiele lepsza. Co do scenariusza, to nie mam tutaj wszelkich zarzutów. Może pojawiały się pojedyńcze błędy, typu zarysowanie nam niektórych charakterów, ale biorąc pod uwagę całość, to wszystko poszło zgodnie z planem. No może, można było odczuć, że został on trochę skrojony i niektóre rzeczy powinne być bardziej dociągnięte, ale to już są same drobiazgi i można byłoby się tego wszystkiego doszukiwać, ale tak jest przy każdym serialu, więc jest to naturalna rzecz. Za to pod względem technicznym, ten film wymiata. Muzyka jest perfekcyjnie dobrana, tempo narzuca bardzo intensywnie, co jeszcze bardziej podbudowuje napięcie, zdjęcia i scenografia też są w jak najlepszym porządku, trzecia część też jest dobrze oświetlona i zmontowana. Trochę i tak było też z pierwszą częścią, obawiałem się, że montaż wspomnień trochę sknoci wizualny efekt i będzie wpasowany w najmniej dobry sposób, ale twórcy wiedzą co robią i wszystko to jest odpowiednio wyważone.

Moim ostatnim problem związanym z fabułą jest fakt, że twórcy porzucają wspaniały element jakim były przez dwie pierwsze części negocjacje. Nigdy nie mogłem się doczekać właśnie negocjacji Murillo i Profesora, co świetnie wpływało na wizerunek serialu, był to taki element rozpoznawczy ,,Domu z papieru''. Tutaj czegoś takiego za bardzo nie ma, mamy jedynie dwie, trzy negocjacje, z których nic nie wynika, za to w ostatnim odcinku twórcy wiedzą już, jakie błędy popełnili i starają się je naprawić w sposób nieoczywisty. Otóż nasza Murillo postanawia negocjować z farmerami, aby nie wydali oni jej policji. Oczywiście policja jest już blisko nich, więc nasza była pani inspektor nie ma za wiele czasu, a pogrąża ją fakt, że ci farmerzy są dość biedni, a od paru dni krąży informacja, że jeżeli ktoś wyda Profesora dostanie nagrodę w wysokości 10 mln euro. W tej scenie już bardzo dawno nie widziałem aż takiego napięcia związaną z tą bohaterką od czasu ostatniego odcinka pierwszej części. Siedziałem po prostu na szpilkach, przed komputerem, zastanawiając się, co za chwilę nastąpi. No właśnie, temu serialowi, praktycznie przy każdym odcinku towarzyszy niesamowite napięcie za co kocham ten serial.
Widz naprawdę niczego nie może się spodziewać i to jest w tym wszystkim najlepsze. Widz jedynie może oglądać, ale nie jest w stanie domyśleć się, co w danym momencie bohater zrobi. Na tym polega magia tworzenia napięcia. Bo z jednej strony, ktoś może zrobić napięcie, że dosłownie każdy wie, jak coś się zakończy, ale reżyser myśli, że widz jest na tyle głupi, więc jeszcze dodaje jakąś muzykę, która jedynie zaczyna irytować, a z drugiej strony twórcy od razu atakują z grubej rury i to sprawia, że akurat w moim przypadku, ja nie mogłem oderwać się od każdej z tych trzech części. Jak już zacząłem, to po dniu już kończyłem. Tak a pro po, jak już jesteśmy przy fabule, to twórcy wykazali się prawdziwą kreatywnością, jeżeli chodzi o tą trzecią część. Naprawdę nigdy bym się nie domyślił, jak rzeczywiście cała ta banda chce przemycić złoto i nadal nie wiem, bo serial kończy się w takim momencie, że widz ma jedynie depresję i chce się przetransportować na premierę czwartej części, która już w 2020. Kocham takie seriale. Kocham ze względu na to, że nic nie jest oczywiste i wolę kilka niedopowiedzeń, która mają sens, niż jak np.w ,,What / If'', gdzie się nagle okazało, że Anne Montgomery to matka głównej bohaterki, w ogóle bez sensu. A tu, jest z goła inaczej.

Podsumowując, trzecia część ,,Domu z Papieru'' dostaje ode mnie 8 / 10, a więc w takim razie cały serial otrzymuje 9 / 10. Niestety, ale ta część jest najsłabsza ze wszystkich do tej pory, no ale ocena i tak jest wysoka, bo to nie jest tragicznie słaby sezon, nadal utrzymuje rzeczywiście wysoki poziom. Noo, to by było na tyle, pewnie jutro, albo nawet jeszcze dzisiaj (jak się wyrobię) dostaniecie recenzję ,,Pewnego razu w Hollywood'' i do zobaczenia w kolejnej recenzji. Na razie!