Zauważyłem, że serial z najwyższej półki powoduje u mnie syndrom "przerywanego ogladania ostatniego odcinka sezonu". Tak było i tym razem.
Świetnie dobrani aktorzy. Każdy z głównych bohaterów ma swoje "miasto" wprost wypisane na twarzy. Piękne i utalentowane kobiety, prawdziwi mężczyźni.
Soundtrack - głównie tytułowe "My life is going on" oraz "Bella ciao, bella ciao, bella ciao ciao ciao..." - pozostanie ze mną na długo.
Utożsamiam się z historią. Wrócę tu jeszcze nie raz.