1. Czy uwazacie ze to specjalny zamysl rezysera I scenarzysty, aby gwalciciela, ktory zniszczyl zycie jednej z zakladniczek poprzez seryjne gwalty I dreczenie psychiczne (dziewczyna byla przekonana ze zostanie zabita, potem uwazala ze pomimo beznadziejnej sytuacji zostanie multimilionerka, a na koniec skonczyla szlochajac na podlodze bo zostala zmuszona do pomocy w ataku na policje jednoczesnie bedac pod ostrzalem) uczynic postacia ktora wiele osob bardzo lubi I ocenia pozytywnie ? Zwroccie uwage jak duzo osob w watku o ulubionej I najbardziej znienawidzonej postaci wybiera Berlina jako jedna z ulubionych postaci, a jak malo wybiera go jako postac znienawidzona ?

2. Czy moze jest to specjalna gra z widzami ? Relacja Berlina I Ariadny to taki atak na mennice w skali mikro. Zloczyncy dla opinii publicznej w filmie staja sie bohaterami dzieki sprytnemu manipulowaniu mediow. Podobnie jest z Berlinem I Ariadna dla nas widzow: gwalciciel I psychopata jest przedstawiony jako rowny gosc, decyzyjny, z przekonujacym usmiechem, gotowym do poswiecen dla przyjaciol, a do tego jest smiertelne chory. Jak go tu nie lubic ? A przeciez powinnismy nim pogardzac bo jest gwalcicielem. Lubie Berlina, ale odbija mi sie to czkawka - mam poczucie, iz wywolanie takiego efektu u widzow bylo w 100% zamierzone przez tworcow.