Pierwsze dwa sezony były najlepsze, bo wszystko szło głównym wątkiem i mimo oczywistych wad jakie zawsze niesie za sobą fakt, że produkcja należy do Netflixa to oglądało się bardzo dobrze. Następne sezony były już naciągane, co też wcale mnie nie dziwi, bo jednak serial został skrojony jakby był pod jedną misję, a powstaje kontynuacja, która wynika z tego samego co większość problemów w tym serialu, czyli z bezmyślności. Rio, Tokyo, Denver to postacie niezwykle szkodliwe. Każdy serial musi mieć te irytujące postacie. Tylko dlaczego napad planowany całe życie ma dobranych kompletnie randomowych wykonawców? Tak naprawdę nie ma żadnych szczególnych przesłanek do wyboru konkretnie tych osób. Serbowie, czy inne osoby zaangażowane w ten projekt w późniejszym czasie mogliby zdecydowanie lepiej się sprawdzić. Jedyną motywacją jaka mi do tego pasuje to fakt, że Profesor potrzebował nieinteligentnych podwykonawców, bo wszyscy ślepo poszli w to, że trzeba zrobić kolejny napad, aby uratować Rio. Ratunek udaje się niemalże odrazu, nic dziwnego. Kompletnie nikt się nie zorientował, że tu chodzi o realizację osobistych pobudek Profesora? Całokształt serio jest fajnie strategicznie rozłożony i mimo tego, że zachowania postaci są miejscami irytujące to ma to jakiś swój klimat i dobrze się ogląda rywalizacje ich między sobą, jak i całą resztą. Wrzuciłbym całkowicie w niepamięć to co tu nie zagrało i ocenił wyżej, ale ta gra dla idei "nikt nie może zginąć". To było po prostu męczące. Ciągle te same problemy, wynikające od tych samych osób. Ratowanie życia morderców własnych sojuszników. Tego absurdu nie da się przeskoczyć. Zapewne inny zamysł uniemożliwiłby wiele z tego, co miało miejsce w tym serialu, ale akurat sytuacja w której ginie osoba winna śmierci "przyjaciela" podczas napadui jest w pełni naturalnym następstwemi