Cześć :)
Jak w tytule - jak wam się podobał finał serii? Coś was zaskoczyło?
Mnie osobiście rozwaliła kwestia z ładowarką i patent ze współrzędnymi na pocztówkach kozak, oczywiście zakończenie dla mnie jak najbardziej satysfakcjonujące a jakie są wasze odczucia?
Jak się podobał? Niespecjalnie. Z policji znów zrobiono debili, którzy nie potrafią zablokować miasta, w momencie gdy wywożone są z niego setki milionów euro, a Raquel zamiast siedzieć w więzieniu wyleguje się przed telewizorem i kolekcjonuje pocztówki, a potem olewa swoją córeczkę i jedzie miziać się z Profesorem. Dodam jeszcze, że oddziały antyterrotystyczne mają problem ze zneutralizowaniem paru gówniarzy, a postrzały w kamizelke są praktyczne nieodczuwalne.
Finał miał kilka zgrzytów, ale w gruncie rzeczy bardzo mi się podobał. Kibicowałem tym postaciom o ciepło mi się zrobiło na serduchu, że przynajmniej większości z nich się powiodło. Scena z ładowarką to fajne mrugnięcie okiem do widza i spuszczenie nieco powietrza po dramatycznym finale z Berlinem. Uznałem też za dojrzałe ze strony twórców, że nie zdradzili nam, czy związek Denvera z Monicą przetrwał, czy faktycznie był jedynie rezultatem syndromu sztokholmskiego. No i wciąż nucę sobie Bella Ciao Ciao Ciao ;)