Bardzo ciekawy scenariusz. Mega plus, że to była Hiszpania, że to była jak gdyby akcja w Europie a nie te pseudo historię z USA, którymi widzę rzyga nie tylko moja osoba.
Pierwsze 2 odcinka mega sztos. Bez zbędnego wprowadzania przez 5 godzin a szybka zwarta akcja. Niestety kolejne odcinki gdzieś do 9-10 zrobiło się jakieś słabe romansidło. Można jeden - dwa odcinki przeżywać relacje na linii Rio-Tokyo ale trzeci, czwarty, setny akcent na ich temat było już zbędne i zabrało czas dla kolejnych zapewne ciekawszych postaci.
Jadąc klasyfikacją niczym na geografii
Berlin, Berlin, Berlin!
Nairobi
Moskwa
Tokio
--------------
Denver
Helsinki
Rio
Oslo
Mieliśmy znakomite przedstawienie trzech postaci. Inspektora vs Profesoro i zdecydowanie największy plus i MVP tej produkcji nie kto inny jak Berlin. Zabrał cały serial dla siebie, klasa sama w sobie.
Odcinki 10-13 tudzież 8-9 wg. hiszpańskiej ramówki odrobiły trochę ten zastój w środku. Końcówka z Bella Ciao mistrzostwo, które zdarza się naprawdę niewielu produkcjom. Scena niezapomniana.
Zapraszam do rzetelnej oceny i trafnych komentarzy. Zróbmy jeden a porządny temat.
Takie same odczucia. Serial trzymał profesor jego plan i jego kapitan. Reszta tłem. Sceny przygotowań jakie były wstawianie w trakcie odcinków wyglądały jak wycieczka w góry profesora z gimnazjalistami bo tak się zachowywali. Wątki romansu przewidywalne do bólu. Kilka postaci jak Arturo powinno odpaść w połowie pierwszego odcinka bo im dalej tym gorzej znosilem jego zachowanie. Nairobi też nadawała się do wszystkiego tylko nie do napadu na mennice. Ech....
Dla mnie świetny serial, emocje porównywalne z Prison Break. Mimo, że fabuła inna to liczba ciekawych postaci i historii stojących za nimi jest kapitalna. Mnie od razu kupiła Tokio- wygląda jak Natalie Portman z Leona Zawodowca :) Na początku myślałem, że przecież oklepana już fabuła napadu nie wystarczy na 13 odcinków i będzie nuda, a tu się okazało że 13 odcinków(Netflix) to dopiero połowa historii, a ja się nie mogę doczekać kontynuacji. PS. Dwie denerwujące rzeczy/osoby Arturo i śmiech Denvera :)
Mnie też na początku irytował śmiech Denvera, ale później polubiłam jego postać ;)
Ja w życiu nie słyszałem bardziej irytującego śmiechu, aż mną dygotało na jego dźwięk xd
Helsinki i Oslo byli trochę tłem, ale moim zdaniem oni najlepiej nadawali się do napadu (razem z Moskwą). Nigdy nie kwestionowali poleceń, nie wymądrzali się, nie chcieli przejmować dowodzenia, nie marnowali czasu na bzdury. Prawdziwa wojskowa dyscyplina, której tak brakowało w przypadku Tokio, Rio, Denvera, a trochę też w przypadku Nairobi i Berlina.