Po obejrzeniu 4. sezonu nie wyobrażam sobie zostawić ten serial bez komentarza- swój żal do Alexa Pina muszę wylać tu, na forum.
Zdecydowałam się obejrzeć "Dom z papieru" za sprawą Facebooka oraz Instagramu, gdzie mnóstwo moich znajomych pokazywało, jak są pochłonięci tym serialem. Zdecydowałam, że i ja dam się wchłonąć. 48
Pierwszy i drugi sezon obejrzałam w 3 dni (wiem, słabo, najlepsi by dali radę w 48 h albo i mniej), bo tak mnie wciągnął! Przyznaję, w niektórych momentach przewijałam nie tylko dlatego, żeby szybciej dojść do finału jakiegoś wątku, ale też dlatego, że niektóre sceny były po prostu nudne. Po obejrzeniu drugiego sezonu, mimo że byłam już trochę poddenerwowana niektórymi szczegółami, chciałam wręczyć mu Oscara, ale po trzecim sezonie to już tylko Złote Maliny. Wyssane z palca plany, niewnoszące nic retrospekcje, nudne i słabe dialogi tworzą kompletny chaos, w którym w pewnym momencie widz się gubi, czekając tylko na przełomowe BUM ( w trzecim sezonie nadchodzi dopiero w ostatnim odcinku, a w czwartym sezonie w czwartym odcinku- słabo, nie?).
A teraz przejdę do paru szczegółów, które były dla mnie czymś w stylu "WTF":
- romans pani Inspektor z najbardziej poszukiwanym człowiekiem w Hiszpanii
- niedojrzali, rozchwiani emocjonalnie złodzieje, zapominający chyba, gdzie są i jakie jest ich zadanie
- ARTURITO! (chyba nie muszę wyjaśniać dlaczego)
- niewyjaśnione sceny (reakcja Profesora na wieść o śmierci Monici; morderstwo, za przeproszeniem, grubasa w kiblu- no chyba, że dowiemy się o tym dopiero w piątym sezonie)
- sekretarka nagle staje się złodziejką i postanawia wziąć udział w akcji, dobrze wiedząc, że może osierocić dziecko???!!!!
- bezsensowne retrospekcje (np.ślub Berlina)
- tłumaczenie przebiegu akcji, od której może zależeć życie kilkunastu osób w czasie seksu
- śmierć Nairobi (nie było lepszego pomysłu na unicestwienie tej postaci?)
- i jak dla mnie HIT- baba w ciąży dowodząca akcją wszechczasów
Te i inne fragmenty sprawiają, że "Dom z papieru" traci swoją wartość, a nawet popularność. Czemu tak się stało? Czyż producent tak obrósł w pióra, że myślał, że jak stworzy byle gówno to go wszyscy i tak kupią, bo to przecież kontynuacja wielkiego hitu ostatnich lat, który wykreował za sprawą dwóch fenomenalnych pierwszych sezonów? Czy najnormalniej w świecie skończyły mu się pomysły na dalsze przygody błyskotliwego Profesora i jego rozpuszczonej bandy? Przykro mi jest, że musiały paść tu takie słowa, ale no cóż, takie życie.
Czy skuszę się na następny sezon? Oczywiście, że tak, ale tylko z czystej ciekawości. I szczerze, mocno trzymam kciuki by "Dom z papieru" wrócił w wielkim stylu!