PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=792826}

Dom z papieru

La casa de papel
2017 - 2021
8,0 240 tys. ocen
8,0 10 1 239723
5,8 14 krytyków
Dom z papieru
powrót do forum serialu Dom z papieru

Obejrzałem pierwszy sezon na raz. Wchodził tak gładziutko i pięknie, że zaczynałem rozumieć dlaczego wszyscy mi go polecali. I był on zdecydowanie lepszy od drugiego. Otóż w pierwszym poznawaliśmy cały plan, każdy szczegół i zagrywkę Profesora. Nigdy nie byliśmy pewni co się stanie. A gdy nagle byliśmy przekonani, że policja wygrywa (wtargnięcie z maskami szybem), Ci nagle zmieniają maski. Nieprzewidywalność i perfekcjonizm planu (mimo, że czasami dość abstrakcyjny) mnie jako widza powalał. Drugi sezon to był moment ucieczki, tu nie było już nic ciekawego, ciągnięcie bez pomysłu. Aczkolwiek innym czynnikiem bezpłciowości drugiego sezonu mógł być fakt, iż spora część planu im nie wypaliła. I właśnie o tym chciałem pogadać bo mnie trzęsie.

Od początku dostajemy obraz perfekcyjnego planu. Profesor, który wygląda jak nerd co daje nam jeszcze więcej pewności, że plan jest naprawdę dobry. Słuchamy jego pomysłów, jego rozwiązań NA KAŻDĄ ZAISTNIAŁĄ EWENTUALNOŚĆ. Pół życia spędził nad tym planem i wierzymy razem z nim, że jest idealny. I co się okazuje?
- A no to, że mamy Tokio, która sama nie wie czego chce, plan ma trochę głęboko w D, ciągle się sprzecza.
- A no to, że mamy Rio, który ciągle o wszystko płacze.
- A no mamy tę dwójkę razem wziętą, która była parą jeszcze przed skokiem. Nawet Profesor o tym wiedział. Zasada była złamana już na początku a mimo to zezwolił na to?
- No i mamy też Profesora, który miał obserwować ciągle kamery. Gdyby tak było, nie doszłoby pewnie do żadnych ucieczek, żadnych prób wydostania się, krew nie zostałaby rozlana. Zamiast tego wolał pukać inspektor.
- No i trochę poza ich drużyną ale... PANI INSPEKTOR, która po tygodniu seksu stwierdziła, że im pomoże? :D:D:D To był największy absurd jaki widziałem.
Więc wytłumaczycie mi jakim cudem na największy skok w historii, na który plan był przygotowywany przez pół życia, wzięli taką amatorkę, zezwolili na pójście pary i do tego sam mózg operacji spuścił całą misję z oka? Bo jeśli mam być szczery to wszystkie zasady, których mieli przestrzegać naprawdę były sensowne. A ktokolwiek w ogóle ich przestrzegał?
Wbrew pozorom największym wygranym moim zdaniem był Berlin. Bezuczuciowość była i jest kluczem w takich skokach. No i poza "próbą rozlewu krwi" to gość podążał za planem od początku do końca. Pomijam genialną jego postać i grę aktorską, koleś niesamowity.
Więc generalnie mam mieszane uczucia, bo oglądam świetny projekt, plan i początek jego realizacji. Ale głupot nie ma końca. Do tego Arturo, czyli postać jakich najbardziej nienawidzę. Płaczące pi*, które czują zew bohaterstwa a kiedy zostają złapani to znowu płaczą a później znowu zgrywają bohaterów i tak w kółko.
Słyszałem również, że ma być sezon 3. Mnie to trochę martwi. Bo nie bardzo widzę pomysł?