No niby profesor jest taki genialny, wszystko zaplanował w najdrobniejszych detalach, a jeśli chodzi o rekrutację ekipy, to trudno było trafić gorzej niż Tokio i Rio. On bez doświadczenia z bronią, a ona impulsywna, niecierpliwa, uzależniona od akcji i adrenaliny. Naprawdę świetny wybór, jeśli chodzi o akcję, która wymaga siedzenia kilkanaście dni z zakładnikami i bycie otoczonym przez policję. Przecież to musiało się posypać. Na dobrą sprawę tak naprawdę w środku potrzebował Nairobi i Moskwy, a Helsinki i Oslo świetnie się sprawdzali jako typowi żołnierze do wykonywania rozkazów (choć jedną rzeczy Helsinki zawalił jeszcze przed skokiem). Rio był mu potrzebny na zewnątrz do ogarnięcia komputera i wszystkich urządzeń, ale w środku już czegoś takiego za bardzo nie było, więc i bez niego mogli dać sobie radę. Jak się potem okazało, profesor miał kontakt z jakąś grupą doświadczonych weteranów i właśnie takich powinien zrekrutować do tej akcji. Więc w tym przypadku genialny profesor zachował się jak idiota.

Berlin jeszcze w miarę się sprawdzał, ale nie do końca. W końcu to on wydał rozkaz zabicia zakładnika. Ogólnie serial fajnie się ogląda, ale sporo wątków jednak nie trzyma się kupy, np. strzelaniny gdzie oddziały specjalne nie mogą trafić żadnego z porywaczy, bo bezmyślnie walą seriami. A przecież wystarczyłoby, żeby jeden albo dwóch spokojnie czekali, celowali i strzelili w odpowiednim momencie, podczas gdy reszta waliłaby seriami. Albo snajperzy czekający na okazję, a było ich sporo. Końcowa akcja oddziałów specjalnych. Dopiero po jakimś czasie, kiedy kilku policjantów jest rannych i Berlin wali do nich z Browninga, nagle przypominają sobie, że mają granaty. Kompletny bezsens. Szkoda, bo pomysł był naprawdę świetny i można było zrobić to lepiej.