Już w pierwszych dwóch sezonach było mnóstwo bzdur i głupot, ale całość przynajmniej miała jeszcze jakiś sens: okradają mennice dla pieniędzy. Ale to co się dzieje w 3 i 4 sezonie to kompletny bezsens. Porwali jednego gościa z bandy, więc co oni robią żeby go uratować? Napadają na bank. Jest to tłumaczone niby tym że nie są w stanie go zlokalizować, bo jest w jakimś kraju gdzie można go bezkarnie torturować i tylko poprzez napad można go uratować. Ale jak się później dowiadujemy profesora ma na swoich usługach 60 super pakistańskich hakerów, którzy są w stanie podsłuchać każdy telefon, włamać się do każdego satelity i generalnie wszystko shakować. Pod koniec 4 sezonu okazuje się że ci super hakerzy byli w stanie wykraść maile w których jest pisane o torturach Rio. To czy nie mogli zrobić tego przed napadem? Podsłuchać tego Prieto i tą Sierre? W ten sposób pewnie mogliby się dowiedzieć gdzie jest przetrzymywany i go odbić. Tym bardziej że w tej Algierii wszystko było tajnie i raczej nie był super strzeżony. Albo mogli zaszantażować kogoś z policji czy wywiadu, tak jak to zrobili z tym Antonianzasem. Ale nie zamiast wymyśleć jakiś logiczny plan lepiej zrobić kolejny napad. Co prawda podczas poprzedniego napadu, gdzie mieli super dopracowany plan zginęło 2 członków drużyny, ale co tam. Przecież teraz kiedy mają gorszy plan na pewno nikt nie zginie...
A szczytem absurdu jest koniec 4 sezonu, gdzie Lizbona zamiast się ukryć w jakimś bezpiecznym miejscu np. w kanciapie profesora przylatuje helikopterem do banku xddd Chyba przyleciała tam tylko po to żeby umrzeć. Mistrzostwem jest to że profesor bez trudu kupuje sobie helikopter wojskowy i wszystko jest tłumaczone czarnym rynkiem... Cała Hiszpania ma pewnie z kilkadziesiąt takich helikopterów, bo takie są drogie i trudno dostępne. Nie sprzedaje się ich byle komu bo to jest broń i ma do niej dostęp tylko wojsko. Ale oczywiście profesor wyciąga sobie helikopter z dupy. Pewnie po odleceniu nikt tego helikoptera nie będzie nawet ściągać, bo po co. Albo zgubią pościg bo przecież co to dla nich za problem.
A no i warto jeszcze wspomnieć o Marsyli. Gość jest po prostu niemożliwy. Jest zawsze wszędzie gdzie go potrzeba, nic mu się nie dzieje, nikt go nie ściąga, wszystko potrafi. No normalnie mistrz... On ma chyba moc teleportacji. Najpierw jest w Madrycie, chwile później ratuje profesora 600 kilometrów dalej. Potem leci do Algierii i zaraz potem wraca. A przypominam że cały napad trwa raptem kilka dni! Poza tym gość jest niezniszczalny, rozwala się samochodem przy 100 km/h i nie ma nawet zadrapania. Okazuje się też że potrafi sam świetnie pilotować wojskowy śmigłowiec i jest świetnym złodziejem. Ja myślę że on sam mógłby ten napad przeprowadzić...