Skończyłem dziś oglądać i powiem tak - zakończenie trochę mało mnie satysfakcjonuje, myślałem, że zostanie poprowadzone trochę szerzej. Pani inspektor po roku wpadła na pomysł zajrzenia do pocztówek, rozwiązania zagadki dotyczącej miejsca przebywania profesora, następnie pakuje się, wylatuje i już tonie w objęciach ukochanego. Zabrakło może jednego odcinka, by poświęcić też nieco czasu pozostałym bohaterom, którzy rozpłynęli się we mgle.
Nie wiem czy jeszcze jeden odcinek ukazujący życie ekipy po skoku nie zrobiłby więcej złego niż dobrego. Jak dla mnie zakończenie w pełni satysfakcjonujące. Oglądałem już tyle świetnych seriali z fatalnym zakończeniem, że wolę jednak to tutaj, które zostawia może pewien niedosyt ale nie psuje odbioru całego serialu, który był naprawdę świetny :)
Dla mnie to tu brakującym puzzlem jest wyjaśnienie skąd się znali Profesor i Berlin. Po co tak podkreślali to, że od lat się znają, skoro tego nie rozwinęli...
Byli braćmi, można było się tego domyślać już w pierwszym sezonie, kiedy Berlin, powiedział do profesora, żeby ten go ukarał, kolejne elementy układanki dostaliśmy w finale sezonu, a ostatnią część pod koniec drugiego sezonu.
No właśnie nie jestem przekonana, dla mnie to jednoznaczne nie było i to 'bracie' było raczej metaforyczne. Bardziej myślałam, że byli przyjaciółmi od lat i chciałabym się dowiedzieć jak wyglądała ich historia.
Wydaje mi się, że istnieje duża szansa na przedstawienie ich relacji w 3 sezonie, jako retrospekcje.
w jakimś wywiadzie (jako aktorzy) Profesor czy tam Berlin powiedział, że są braćmi z innych ojców/matek
A moim zdaniem serial jasno sugerował, że są braćmi - zresztą ta myśl przyszła do mnie już na początku 1 sezonu :) Profesor opowiadał cały czas o tym, że jako dziecko chorował i przebywał dużo w szpitalach, ale wydaje mi się że mówił tak na prawdę nie o sobie, a o Berlinie, który jak wiemy był śmiertelnie chory. Profesor rzeczywiście spędzał dużo czasu w szpitalach w dzieciństwie - ale odwiedzając swojego brata. O tej teorii może też świadczyć fakt, że Berlin miał taką samą "profesję" jak ojciec Profesora - przecież napadał na banki i sklepy jubilerskie. Scena kiedy rozmawiają ze sobą w domu dla mnie również wygląda jak rozmowa między braćmi, ponadto śpiewają wspólnie "Bella ciao", której słowa znają od ojca. Do tego dochodzi kwestia tego "ukarania".
Oczywiście to wszystko może także świadczyć o tym, że byli dobrymi przyjaciółmi od dziecka i znają się od lat, będąc niemal jak bracia - ale w gruncie rzeczy to wiele nie zmienia, relacja pozostaje podobna. Jedno jest pewne - cały plan napadu nie był planem Profesora, a Profesora i Berlina. Wiele kwestii wskazuje na to, że razem wszystko zaplanowali i razem "oddali hołd"... no właśnie, swojemu ojcu :) Berlin był głową operacji w środku mennicy, a Sergio na zewnątrz.
A, no i zapomniałam o najbardziej oczywistej sprawie: Sergio w ostatnim odcinku zwrócił się do Berlina per "hermano", co rzeczywiście mogło mieć wymiar symboliczny, ale wydaje mi się, że scenarzyści chcieli nas zaskoczyć informacją o tym, że mężczyźni są braćmi - nie doszukiwałabym się tutaj jakiegoś głębszego znaczenia, bo też nikt do nikogo się nie zwracał w taki sposób przez cały serial.
Nie jest jego matką, po prostu Moscow był już w złym stanie i myślał, że rozmawia ze swoją żoną, którą kiedyś porzucił.