Jakim cudem Rio po postrzale już w następnej scenie nic po sobie nie daje odczuć? Siedzi przy stole jakgdyby nigdy nic, a lamentowali jakby co najmniej wyzionął ducha i dostał w serce.
Tak samo Monica. Kuluje, krew z nogi leci, omdlewa, a po kilkunastu godzinach baraszkuje z porywaczem. Ale w tym filmie tak się roi od głupot i niekonsekwencji, że nie da się oglądać bez przymykania oczu na takie rzeczy.