...teraz wstydzę się przyznawać, że byłam jego fanką.
Dooglądałam serial do połowy 7. sezonu i spasowałam definitywnie, a spoilery na nowy sezon tylko utwierdzają mnie w tej decyzji i doprowadzają do mdłości. Z genialnego dramatu medycznego, którym były sezony 1-4, "HouseMD" zmienił się w średnich/niskich lotów serialik obyczajowy, którego akcja obraca się wokół tego kto, z kim i kiedy się prześpi, a później jak szybko para ze sobą zerwie. Brakuje mi Dawnego House'a - jego ciętych ripost, poniewierania pacjentów (najczęściej im się należało), błyskotliwych i genialnych diagnoz, "burzy mózgów" przy wiecznie-obecnej Białej Tablicy oraz jego zażyłej przyjacielskiej relacji z Wilsonem, stanowiącej niegdyś fundament serialu...
Łza się w oku kręci, że tego wszystkiego już nie ma i szanse na powtór tego są bliskie zeru.
Najgorsze ze wszystkiego jest to, że tytułowa postać z niepokonanego bohatera stał się już na początku sezonu 5. kozłem ofiarnym i życiowym nieudacznikiem na całej linii, który boi się własnego cienia. Poniżany i upokarzany w nietrzymających się kupy (z medycznego i prawnego punktu widzenia) wątkach, House nie przypomina już charyzmatycznego geniusza, tylko skazanego na porażkę bezpańskiego psiaka, robiącego "dobrą minę do złej gry" resztkami sił.
Kiedyś widziałam w tym serialu przesłanie, że można być outsiderem i równocześnie wieść w miarę satysfakcjonujące życie. Teraz - od 5. sezonu - ten przekaz się zmienił i brzmi: bądź dobrowolnie przeciętniakiem dopasowanym do standardów społecznych, bo inaczej znajdzie się ktoś, kto złamie twój kręgosłup moralny i na siłę wtłoczy cię w ramkę szablonowego obywatela.
Przykre i odbierające nadzieję :(
Skoro teraz się wstydzisz że byłaś fanką Housa to tak naprawdę nie byłaś prawdziwą.
Dziwne rozumowanie. Pewnie autorka dotąd jest fanką sezonów 1-4 ale nie całego serialu.
dzięki :)
Masz rację - sezony 1-4 uwielbiam i nigdy nie przestanę, i tylko dzięki nim nie uważam lat poświęconych na śledzenie serialu za czas stracony.
Ja nie byłem jakimś namiętnym fanem Housa. Ogólnie przestałem go oglądać po 3-cim sezonie (spoglądając co jakiś czas na dalsze epizody). Po prostu mi się znudziło.
Jednak wiem co czujesz. To samo miałem z serialem Lost, który po 4-tym (a nawet 3-cim) sezonie wkroczył w pole przesady i szukania wyjaśnień w najbardziej absurdalnych miejscach.
Dokładnie. Tylko osoba która z pasją ogląda wszystkie sezony Housea może nazwać sie prawdziwą fanką tego serialu .amen .:)
Jeśli chodzi o mnie to chyba mogę sie nazwać fanem ....sezony 1-5 obejrzałem 3 razy :D sezon 6 - 2 razy :D 7 tylko raz raz ale mam wszystkie odcinki na kompie więc napewno zrobię małą powtóreczkę przed 8 sezonem :D mało tego niektóre odcinki poszczególnych sezonów oglądałem też po kilka razy i zawsze robiły na mnie takie wrażenie jakbym oglądał je po raz pierwszy :D to juz zakrawa o fanatyzm :D:Phehe
Ja mam muzykę ze wszystkich sezonów, parę odcinków. Każdy sezon oglądałem. Mam książkę pt. "Co House wie o medycynie". Zbieram artykuły i wywiady z aktorami. Na resztę nie mogę sobie pozwolić, ze względu na sytuację finansową. Nie wiem czy uda mi się zobaczyć premierowe odcinki sezonu 8, bo ciężko będzie z wykupieniem transferu, ale zobaczę może się uda. Jak nie to zobaczę we wrześniu następnego roku na TVP 2. Jestem też fanem Hugh Lauriego. Mam jego płytę. Naprawdę prezentuje Blues na wysokim poziomie. Polecam!!!
Albo pokochało się ten serial za medycynę i House'a-geniusza, albo komuś jest wszystko jedno, co ogląda, byle tytuł brzmiał "House MD"
Ja pokochałem ten serial. Dzięki niemu przetrwałem najgorszy okres w życiu. Nauczyłem się od głównego bohatera jak postępować w życiu i wychodzi mi to na razie dobrze.
Mówienie że serial jest w coś świetny i wystawianie każdemu sezonowi 10/10 mimo żeby był nawet dużo słabszy to jest bycie fanem ? Nie, to jest już fanatyzm i brak obiektywizmu. No ale cóż niektórzy łykną wszystko co im podadzą.
Sam fanatyzm nie jest zły. Wszystko zależy od ludzi i od tego do jakich celów go wykorzystują.
Fanatyzm przesłania obiektywne spojrzenie. Gdyby w serialu pojawili się kosmici którzy porwaliby House'a żeby robić na nim eksperymenty też byś twierdził że nic się nie zmieniło i serial jest dalej taki świetny ?
Nie wrzucajmy wszystkich dodatków (nowych wątków) do jednego worka. Jedne by serial zepsuły, inne go wzmocniły. Należy rozgraniczać pewne rzeczy i je indywidualizować.
Od 3 sezonów House nie jest już tak dobry jak wcześniej i to dostrzeże każdy kto nie jest fanatykiem
Bo i nie może być z bardzo prostej przyczyny, braku pomysłów. Popularność serialu sprawiła, że zrobiono z niego tasiemca. Zaczęto z wysokiego C, no a potem... było już coraz gorzej. Sytuacje stały się zbyt wydumane, zabrakło iskrzącego humoru. Przypadki byle jakie, podobnie jak bohaterowie serialu. Oglądam House'a z sentymentu, z przyzwyczajenia. Ale coraz bardziej jestem zażenowana jego poziomem. Chociaż nie powinnam się dziwić, jeśli natłukli już ze 170 odcinków.
Skoro brakuje im pomysłów, to TFUrcy powinni rozejrzeć się za ludźmi, którzy je mają - wśród fanów pomysłów na ciekawe pociągnięcie serialu jest cała masa, ot choćby taki, żeby zamiast do koszmarnego psychiatryka wysłać House'a do poważnego i dobrego specjalisty od leczenia chronicznego bólu. Ale żeby napisać taki scenariusz, scenarzyści musieliby włożyć w to trochę wysiłku, a nie tylko miksować "Lot nad kukułczym gniazdem" z paroma horrorami klasy C.
I tu dopatruję się drugiego problemu, który niszczy ten serial - TFUrcom się NIE CHCE. Dopóki pomysł był świeży i trzeba było wywindować go na szczyty rankingów, przykładali się do roboty i było to widać; teraz "House" jest mimo wszystko marką samą w sobie, więc się scenarzyści rozleniwili i stali niechlujni, bo po co się wysilać, skoro pieniążki i tak wpływają na konto...
"House" stał się tasiemcem, to fakt, ale to nie musiało oznaczać aż takiego spadku poziomu. Są seriale, które - choć dorobek odcinkowy mają podobny (Chirurdzy, Detektyw Monk, Ostry Dyżur) - nie spadły aż tak nisko, lecz trzymają swój poziom i widownię. Prawdę mówiąc, nie znam serialu, który zaliczyłby takiego doła jak "House".
Myślę, że to jednak "zmęczenie materiału". Na temat innych seriali się nie wypowiem, bo ich po prostu nie oglądam.
W budownictwie, w przypadku stwierdzenia "zmęczenia materiału", ewakuuje się ludzi z budynku, żeby zminimalizować liczbę ofiar. Jeżeli to o "zmęczenie materiału" chodzi w "House'ie", to wielka szkoda, że ewakuacja nie nastąpiła jakieś 2 sezony temu, a TFUrcy najwyraźniej wolą czekać, aż wszystko runie.
Acha, super. Czyli każdy kto ma inne zdanie na ten temat niż Ty jest fanatykiem?? A nie pomyślałeś, że może po prostu ktoś potrafi docenić różne rzeczy, pod różnym kątem? Dla Ciebie istnieje tylko 1 zaleta? Człowieku, pomyśl zanim coś napiszesz.
Nie, fanatykiem jest ten, kto reaguje agresją, jeśli spotka się z innym zdaniem niż jego własne.
Ciekawe, że w tym temacie zareagowałam tak tylko na Ciebie hm...może być pomyślał dlaczego, zamiast dorabiać kolejną ideologię, która jest bzdurą podobnie jak kilka poprzednich? No tak, dla Ciebie pewnie jest to za trudne, bo dużo prościej jest wymyślać coś i uznawać za pewnik, na wybranych i pasujących akurat przykładach. Poza tym ,owy wysiłek wymagałby zmierzenia się z całością, a to już by się wiązało z nieprzyjemnych odczuciem dysonansu poznawczego. Że już nie wspomnę o tym, że pytania nie kierowałam do Ciebie, tylko do konkretnej osoby tym razem.
Ps. Twój avatar to hipokryzja;)
Założę się, że tak by właśnie twierdził. Dobija mnie, gdy widzę wypowiedzi, że House z 6. i 7. sezonu wcale się nie zmienił i jest taki jaki był zawsze, nawet jeśli czarno na białym zaprzecza własnym wcześniejszym słowom. Spotkałam się nawet ze stwierdzeniem, iż "nie można mówić, że House zachowuje się niehouse'owo, bo wszystko co robi House automatycznie JEST house'owe". Takim ludziom pewnie nie przeszkadzałoby nawet, gdyby House okazał się być kosmitą. :D
Nie, to jeszcze nie jest fanatyzm. Zauważyłam, że określenie to jest dość często nadużywane.
Mam wrażenie, że niektóre osoby wystawiają oceny na zasadzie odruchu Pawłowa: Jest House, jest 10. Znam osoby z innego forum, które - mimo 10-cio punktowej skali - odcinek ich zdaniem nieciekawy i niefajny oceniają na 7-8, a te ich zdaniem dobre na 9-10. Paranoja jakaś i fanatyzm. O__o
A jeżeli ktoś uważa, że każdy sezon ma coś w sobie i każdy mu się podoba, tyle że pod innym względem. Boże jakie te zaślepienie na temat własnej opinii jest przerażające...
Masz rację, że się mylę i mylisz się że ty masz rację...ach, kocham te House'owe mądrości
Zaprzeczasz sam sobie;) Albo celowo wprowadzasz coś, co nie ma sensu pomimo bardzo pozornej logiczności, żeby bez sensu zakończyć temat;)
Ze mną było dokładnie tak samo. House był dla mnie inspiracją, by stawiać czoła przeciwnościom losu i doceniać mój indywidualizm, nawet za cenę sympatii otoczenia. Dlatego jestem rozczarowana, że nagle to wszystko poszło gdzieś w cholerę - House zaczął z pochylonym karkiem i pokorną miną dawać sobą pomiatać; z "władcy marionetek" sam stał się marionetką w rękach każdego, komu przyszła na to ochota... No sorry, ale TAKIEGO wzoru do naśladowania nie potrzebuję.
Postać serialowa wzorem do naśladowania? Czyżbyś chciała być "władcą marionetek", rozdawać karty? Nieźle.
Jeżeli w najbliższym otoczeniu brakuje wzorców, to trzeba sięgać po te serialowe ;-) I nie, nie palę się do bycia "władcą marionetek" - raczej wolę za wszelką cenę uniknąć zostania czyjąś marionetką.
Mi także House i "HouseMD" pomogli przetrwać trudny czas. NIe spierajcie się Kochani - każde z Was ma rację - mamy prawo do innych odczuć, jednak nie popadajmy w przedadę ("wstyd mi...")
@House90@ napisz proszę jakie są Twoje wrażenia odnośnie książki "co dr House wie o medycynie"; słyszałam tak różne (w większości niezbyt pochwale) opinie; widze jednak, że podobnie odbieramy serial, więc zdam się na Twoją opinię :)
z góry dziękuję i pozdrawiam Wszystkich House'owców ;)
Książka jest interesująca i ciekawa. Można dowiedzieć się dużo ciekawych faktów o medycynie. Do każdego przypadku podany jest odcinek w którym House się z nim zmagał.
Nie wymądrzaj się tak bo Ci bokiem wyjdzie. Za to jestem ateistą i nie muszę obchodzić tych wszystkich świąt i słuchać klechy, który lubi się wymądrzać.
Masz kompleks głupka, że wszędzie wszyscy się wymądrzają? :)
Serio, nie interesuje mnie jakiego jesteś wyznania, bądź którego nie jesteś. Pozdro
wow, kocham takie głębokie analizy mojej osoby ^_^
Ale sprzeczać się nie będę. Znam parę osób, które nazywają się "prawdziwymi fanami House'a" - ja bym ich raczej nazwała FANATYKAMI - i z ich zachowania wynika, że prawdziwym fanem jest ten, kto bezkrytycznie i z uwielbieniem przyjmuje wszystko, co mu się wciska, a taka to ja rzeczywiście nigdy nie byłam.
Właśnie całe szczęście, że każdy sezon jest na swój sposób inny i są różne wątki, m.in. różne związki. Dzięki temu serial jest tym bardziej ciekawy i różnorodny oraz dynamiczny, w przeciwnym razie wg Twoich sugestii po tym 4 sezonie stałby się monotonny i mdły. Wg mnie sezony 1-4 i pakiet pozostałych stanowią nierozerwalną całość.
"Wg mnie sezony 1-4 i pakiet pozostałych stanowią nierozerwalną całość" -- pod zbiorczym tytułem: "Greg House i przyjaciele", tak? Więc TFUrcy mogli od razu tak to nazwać, zamiast tytułem serialu dawać do zrozumienia, że w centrum zainteresowania znajduje się tylko jedna postać.
A na podstawie jakich moich sugestii zawartych powyżej uważasz, że sezony 5-7 byłyby nudne? Bo ja tam niczego nie sugerowałam. Ale mogę zrobić to teraz:
- sez. 5 - trochę więcej niż 4 odcinki poświęcić na pogodzenie House'a z Wilsonem, a w końcówce niech by te halucynacje były wywołane jakimś drobnym uszkodzeniem mózgu podczas zabiegu w odcinku 4x16 (to by przynajmniej było medycznie możliwe, bo Vicodin NIE powoduje halucynacji)
- sez. 6 - House dochodzi do siebie po tym, jak poskładali jego łeb do kupy (oczywiście wspierany przez dręczonego-wyrzutami-sumienia Wilsona, Cuddy i resztę), a w międzyczasie - zamiast bezsensownej psychoterapii - House próbuje znaleźć alternatywny sposób leczenia bólu swojej nogi
- sez. 7 - nadal niech by był o romansie House'a z Cuddy, czemu nie, tylko niech by ten związek został napisany dla dwojga dorosłych ludzi, a nie jak dla pary nastolatków, którzy bzykają się jak króliki, chowają po szafach, strzelają fochy o szczoteczki do zębów i w akcie desperacji wjeżdżają samochodem do domu.
Oczywiście to wszystko miałoby tylko stanowić urozmaicenie dla diagnozowania pacjentów, jak w sezonach 1-4 - kogo nudzą zagadki medyczne, niech sobie je przewinie...
I co, takie to by było nudne i monotonne?
Ale skoro "prawdziwi fani" są żądni różnorodności i dynamiki, to mam nadzieję, że w 9. sezonie Hugh Laurie'go zastąpi Denzel Washington, bo przecież biologiczny ojciec House'a był Murzynem, a House do tej pory - z sobie tylko wiadomych powodów - skutecznie ukrywał swój prawdziwy kolor skóry...
Hmm... właściwie nie byłoby źle, gdyby House okazał się przyrodnim bratem Foremana. To by dopiero była dynamiczna jazda, po bandzie i bez trzymanki! *facepalm*
To chyba logiczne, że cały serial nie będzie tylko o 1 osobie...poza tym, nikt Ci nie każe tego oglądać. Na takiej, żebyś chciała żeby były takie jak pierwsze 4, czyli sam szpital i pacjenci ze swoimi chorobami, nic więcej. To wg mnie byłoby jałowe i nudne. Jest to bardzo ważna i ciekawa część serialu , ale nie jedyna i na szczęście. Zmiana tego aktora zabiłaby ten serial, to oczywiste. Na koniec powiem Ci tylko 1-naucz cieszyć się tym co jest i nie wymagaj niemożliwego, czyli chęci dostosowywania całego świata pod siebie, bo takie sprawiasz wrażenie.
To, że jedna osoba byłaby W CENTRUM zainteresowania, NIE OZNACZA, że wszystko miałoby być tylko o niej. Czy sezony 1-4 były tylko o House'ie? Nie, było o Wilsonie, Cuddy, Kaczątkach, była Stacy z mężem, byli rodzice House'a... Teraz o Taubie i jego małżeńskich problemach wiadomo więcej, niż o tytułowym bohaterze, a matka i siostra Cuddy pojawiały się częściej w jednym sezonie, niż rodzice House'a w całym serialu =_=
Nigdzie NIE napisałam, że chcę tylko SAMEGO szpitala i pacjentów - zresztą pierwsze 4 sezony absolutnie się do tego NIE ograniczały. Boże, jakim cudem przetrwałaś tę jałowość i nudę aż 4 sezonów?! Gratuluję wytrwałości w oczekiwaniu na fascynującą resztę!
Łał, scenariusz jednego serialiku nazywasz "całym światem"? To też Ci jedno powiem - te "niemożliwe wymagania" nie są wyłącznie moje, nawet nie ja je wymyśliłam, tylko powtarzam za setkami fanów "House'a" z amerykańskich forów, którzy są równie zawiedzeni jak ja. I sama "ciesz się tym, co jest", bo kontrakt Hugh kończy się po 8. sezonie i więcej nie będzie.
Ja nie napisałam, że były tylko o Housie, ale bardziej o pacjentach. Ty najwyraźniej sama nie wiesz, co piszesz;) Nie napisałam też, że pierwsze 4 sezony były jałowe i nudne, znowu sobie coś dopowiedziałaś. Serial, czyli wszystkie sezony (ich całokształt) taki by był, gdyby były takie jak Ty chcesz, tudzież sugerujesz.
Setki są nawiedzone a setki nie, nie ma w tym nic odkrywczego. Całym światem nazywam wiele aspektów życia, które zapewne traktujesz podobnie jak ten temat. Znowu nie zrozumiałaś. Super, najważniejsze w końcu jest Twoje szczęście, więc dzięki Bogu, że się kończy.
Z Twoją zdolnością do interpretacji "co autor miał na myśli" wróżę Ci celÓjący z matÓry. A później karierę wróżki, skoro tak dobrze wiesz, jaki byłby serial, gdyby został poprowadzony inaczej niż obecnie. Uzdolnienia psychologiczne też masz, widzę, wrodzone i wspaniale rozwinięte, jeżeli po kilku postach na jeden temat potrafisz ocenić cały mój światopogląd. No, naprawdę, czapki z głów i gacie z tyłków =='