Troszkę zabawny odcinek, bo te facto można obejrzeć ostatnie trzy minuty i kompletnie nic się nie straci. Mięsiwem tego epizodu były przeróżne rozterki w stylu telenoweli. Tato, tato i tato... czy powinienem się poddać eksperymentalnej kuracji? Barry, czy będziemy razem? Dante, czy zbudujemy braterską więź? A to wszystko przyprawione tytułowym atakiem Rupture, które okazało się być... cameo... i to ostatnim na jakie możemy liczyć.
Ale za to finał to inna para kaloszy. Eksperyment jak to zwykle w komiksach bywa się nie udaje i Barry znika, co było dla nas ogromnym zaskoczeniem, a dla Zooma powodem do radości. A i Wally wraz z Jesse dostają falą w twarz tak jak podejrzewaliśmy.
Co do Barrego to nie martwcie sie, z promo następnego odcinka wiemy, że zyje, ale trzeba to ściągnąć i zrobi to... tak, Cisco. W sumie ciekawe co to za limbo do którego trafił? Acz można zgadywać, że to tam ujrzy matkę. I tak BTW skoncentrowana wiązka promieniowania wzmocnionego wiatrem drugów wzmocni efekt i Barry będzie szybszy, prawda?
Chcesz mi powiedzieć, że wpadł na genialny pomysł, żeby pie4dolnąć siebie piorunem? :D:D:D
No upraszczając, to tak. :D
A w szczegółach to nie w siebie tylko w Barry'ego, i nie tylko piorunem, ale jeszcze antymaterią (czy jak tam to się zwie) w towarzystwie konkretnych chemikaliów.
Czyli odtworzył to, co sprawiło, że Barry dostał moc.
Dobry odcinek. Bez wątpienia na plus Zoom - kapitalna scena z policjantami, lubię również, jak Hunter bez maski robi czarne łoczka i zmienia głos :D (nawet Caitlin chciała przeanalizować, dlaczego zmienia głos, lol)
Rozterki miłosne Iris zostawiam w niepamięci..
'Trójca' kłócących się o to, czy Barry ma być króliczkiem doświadczalnym całkiem niezła. Zabrakło mi jakiegoś większego wqrwienia ze strony Henry'ego na końcu, ale może będzie o tym więcej w następnym odcinku.
Cisco wymiatał, jak zawsze - patosem zajechało z motywem z jego braciszkiem ale ogólnie na plus. Szkoda, że Rupture wypadł tak słabo (miał świetne wejście, kose u boku.. i nawet w masce zmieniony głos jak Zoom = zadatki na świetnego villaina :D).
koncepcja Henrego wydaje mi się idiotyczna poza tym nie zapominajmy, że Garrick to panieńskie nazwisko Norry więc dlaczego wszyscy uparli się na Henrego? On z Garrickami nie ma nic wspólnego a jeżeli tak by było rzeczywiście w serialu to bylbym zawiedziony, ogólnie dla mnie fajny odcinek jest troszkę dramatyzmu mam nadzieje, że nie spaprają tego tak jak wtedy gdy Barry stracił władzę w nogach i scenarzyści ekspresowo przywrócili go do formy jakby nie mając pomysłu na kontynuację tego wątku poza tym uwarzam, że taka mocna koncówka tego odcinka była konieczna aby zatrzeć fatalne wrażenie po odcinku 18 i idiotycznym rozwiązaniu scenarzystów a co do Wallego to wolał bym aby na razie nie został speedsterem podobnie jak Jessie niech najpierw odkryje - lepiej puźno niż wcale defacto kto jest flashem i poobserwuje go z daleka, poza tym takie uzyskanie mocy było by dla mnie lekko żenujące może niech w ich ciele pojawi się speedforce, która kiedyś tam odkryją a pużniej niech się zastanowią jak ją zwiększyć bo tak to by było za prosto jak dla mnie
Przecież wyraźnie było powiedziane, że Garrick to panieńskie nazwisko matki Henryka. Oglądałeś serial?
zajebiście udław się a co do tego co napisał Kwarc to ok sorry mój błąd ale nie zmienia to faktu, że ta koncepcja mi się nie podoba
Rapture wygląda jak Peter Quill ze Strażników galaktyki.
Co do Wallego to masakra czorny raper wyścigowiec flashem zapewne sporo obniży loty tego serialu. Mam tylko nadzieje że szybko się go jakoś pozbędą. Liczyłem że to jakoś ominą no ale że czorny to będzie poprawnie itp. I wiem że komiksy itp. ale tyle rzeczy zmieniają że to też mogli.
W celi według mnie siedzi Eddie i mam nadzieje że rozwali to telenowele Iris z Barrym.
Zabawne było jak Zoom z Rupturem zaczęli gadać ze sobą. Jeden chrypa i drugi chrypa. Jak tylko jeden tak gadał to dało sie tego słuchać i miało to jakis klimat ale w duecie to już mi sie kojarzyli z przepitymi głosikami spod monopolowego :D
Dokładnie niech w celi będzie Edi i skończy się ta telenowela między Barry i Iris . W ogóle do siebie nie pasują , przez cały sezon nic i nagle w końcówce się jej na amory zebrało . Niech wróci Patty ona pasowała go Barrego idealnie. co do głosu Zooma to mi się on podoba ,wprowadza mroczny klimat, A co do odcinka to mój idol Cisco rządzi , ala hamora czy jak tam powiedział i strzał z różdżki jak Harry P. Końcówka mega , będzie teraz 3 speedsterów :)
Oj niee. Eddie to będzie początek trójkąta miłosnego czyli będzie mega telenowela :D
A co do Patty to pełna zgoda. Najfajniejsza dziewczyna w serialu :)
Od jakiegoś czasu podczytuję to forum i zauważyłam, że głównie męska część zachwycała się Patty - w ogóle tak szczerze byłam zdziwiona, że tak się ją tu lubi ale teraz wiem dlaczego - bo większość nie trawi tu Iris. Zatem Patty była dla nich jak wybawienie :D
Ale w zasadzie nie wiem z czego to wynika, dla mnie Patty wyskoczyła jak filip z konopi i na serio na samym początku byłam przekonana, że to 'love interest' dla Joe :D Wręcz była mi podejrzana jak tak "narzucała" się Barremu. Może to przez ten początek właśnie nie byłam w stanie jej polubić chociaż były urocze momenty z jej udziałem.
Po prostu jakoś nie widziałam jej na początku z Barrym i tak już mi zostało do końca. I powiem szczerze, serial dostał kopa według mnie właśnie po odejściu Patty - Barry w końcu wrócił do STAR LABS :D
Ja akurat lubię Iris (mimo że ona tylko jest w tym serial i wygląda :D). Patty ma fajny charakter ..ach i ten uśmiech sprawiający że sie człek przed monitorem rozpływa :D
Ja też jakoś szczególnie mocno za Patty nie przepadałam, nie pasowała mi do Barry'ego. Wyglądała dużo starzej niż on xd Iris nie cierpię, jednak wolę ją niż Patty.
Tylko, który to będzie Eddie, bo raczej nie ten z Ziemi Barry ego. Na powrót Patty nie ma szans, a szkoda:) I skończcie z tymi trójkątami. Mnie zdziwiło, że było tak mało scen między Joe, a Barrym. W końcu to on wychował Barryego, więc aż się prosiło o więcej dialogów między nimi. Jak Henry może doradzać synowi, którego praktycznie nie zna ?
Zacieram ręce na więcej scen między Harrym, a Joe, gdy ujawnią się moce ich dzieci. Może nowy "związek " we Flashu?
Phi, jak Ed wróci to dopiero zacznie się telenowela... Iris wróci do Thawne'a, bo nie będzie umiała mu powiedzieć w twarz, że on tyle dla niej wycierpiał, a ona już go nie kocha. I będzie się bić... przywoitość wobec Edwarda czy miłość do Bartłomieja :P
Ouu jees, będzie wtedy suuperaście i liczę na częste gościnne występy Felicity która znakomicie się wkomponuje w przyszły klimat serialu :D
Jeszcze trzeba jakąś postać kobiecą przerobić na archetyp nastoletniej dobrej koleżanki. "I jak Twoje uczucia do Barrego? Nadal je tłumisz w sobie?" :D
Do czegoś takiego by sie nadawała Felka własnie ale fakt, to musi być ktoś ze stałej ekipy. Jak nie zrobią z Caitlin nowej Killer Frost to ona będzie kandydatką nr1. Ma dziewczyna bogate doświadczenia jeżeli chodzi o związki, więc z pewnością stworzyłyby z Iris fantastyczne dialogi które my fani z rozrzewnieniem byśmy wspominali po latach :D
Już czytając to co piszecie o tych trójkątach, telenowelach i felicity wyobraziłam to sobie i rzygać mi się chce.
Mam nadzieje, że po 2 sezonie nie sp******ą tak flasha jak zrobili z arrowem :<
Ojj nie czujesz telenowelowatego bluesa. Zalecam szybką powtórkę wszystkich scen z Felicity z dwóch ostatnich sezonów Arrowa a ujrzysz tęczę , spłynie na Ciebie światło i również zaczniesz niecierpliwie wyglądać trudnych scen uczuciowych między Iris , Barrym i Eddiem. Taki wątek jest konieczny żeby Iris miała co robić w serialu :D
Nie mam nic do Iris. Nie mam nic do związku Barry'ego z nią. Mam dużo do wprowadzania na siłe wątków miłosnych do serialu o superbohaterach. Ok, mogą pokazać raz na jakiś czas jakąś krótką scene, żeby tylko było wiadomo, że są razem, ale nie że w każdym odcinku milion takich scen, które stanowią 3/4 odcinka tak jak z Felicity zrobili.
Moim zdaniem wszystkie dzisiejsze seriale powinny brać przykład z tego co było kiedyś w "z archiwum x".Tam przez 7 sezonów była pokazywana relacja Mouldera ze Scully, ale w subtelny i mądry sposób, nie zapominając o tym, o co chodzi w całym serialu, czyli o zjawiska nadprzyrodzone a nie jakieś miłosne niewiadomo jakie shity które obrzydzają cały serial
Arrowa nie da się już oglądać, to jest tragedia. Felicity, która na początku była fajną, lubianą postacią, zmieniła się na jakąś niezdecydowaną histeryczke, która ma za dużo w d*pie.
Aha i nie wspominając, że uśmiercono Black Canary, czyli jedną z ważniejszych bohaterek, tylko po to żeby zaskoczyć widzów, pozdro koniec nie wypowiadam się już na ten temat, mam nadzieje że nie zniszczą takim g*wnem flasha, dobranoc
A tak na poważnie to zgadzam się z każdym Twym słowem , (z tym co piszesz o Archiwum też) , dobranoc ;)
Gadka że jak Wally i Jessy mogą zostać sprinterami skoro nie uderzył w nich piorun tylko sama czarna materia. A moze w nich uderzyło SPEEDFORCE, czyste SF moze spowoduje że zostaną sprinterami i do tego nie ptorzebne pioruny błyskawicei chemikalia. :)
No to by było żałosne, że Barry potrzebował ryzykownego eksperymentu z piorunem a tamtym wystarczyła sama materia z rzekomym speedforce. W ogóle nie podoba mi się idea trzech speedsterów no ale cóż...
-Strasznie mi się podobało, że w końcu wszyscy trzej tatusiowie Barry'ego byli naraz :D I w ogóle interakcje między nimi a Barrym i między sobą <3
-Cisco jak zawsze boski (Expecto patronum) i brat też mi nie przeszkadzał, a ten uścisk po śmierci Rupture był strasznie wzruszający.
-Iris też trochę rozumiem, w końcu musiała kiedyś z siebie to wyrzucić, a znała Barry'ego na tyle, żeby wiedzieć, że się zgodzi na eksperyment, więc chciała, żeby wiedział.
-Za to trochę irytuje mnie Snow i Zoom jak są w tym samym pomieszczeniu, a już szczególnie to jej łzawe "Jay nie rób tego" i Jay słucha.
-reakcja Wells'a na Zooma ogłaszającego "śmierć" Barry'ego mnie rozwaliła. Takie "huh nie wyszło..." XD A przynajmniej takie było moje wrażenie.
specjalnie obejrzalam jeszcze raz ta koncowa scene. Dla mnie to wygladalo , ze Wells byl zszokowany, ze eksperyment sie nie udal
Też miałem wrażenie, że był zszokowany. Wg mnie widać, że jest 'zaskoczony', że się mu nie udało (w końcu przez cały odcinek upierał się, że jest pewien sukcesu).
Czy tylko mnie dziwi że odcinek nazywał się "Rupture"? Rupture tylko przez chwile się pojawił.
Ten i kolejny odcinek to takie przeciąganie do dwóch finałowych odcinków w których Flash pokona Zooma. Odciek kolejny nie zapowiada się za ciekawie, co do tego odcinka to dużo dramatyzmu mało walki i jakiejś ciekawej akcji.