Zwany także "Paradoksem podróżnika w czasie", jest stwierdzeniem, które eliminuje możliwość podróży w czasie z logicznego punktu widzenia. Jeżeli z przyszłości, cofamy się w czasie do teraźniejszości, by dokonać pewnego czynu i dokonujemy go, eliminujemy potrzebę teraźniejszego ja, do cofnięcia się w przyszłości w czasie i dokonania tego czynu, przez co w przyszłości nie cofamy się w czasie i nie dokonujemy go, bo nie mamy takiej potrzeby.
Jest to paradoks z którego bardzo trudno wyjść. Najlepsze wyjaśnienie znalazłem w animowanym serialu "Młodzi Tytani", w którym to super-przestępca Czasm, tłumaczy kradzież antycznego zegara z przeszłości w ten sposób: "Cofnąłem się w czasie, bo dowiedziałem się, że zniknął. Zniknął, bo sam go ukradłem". Jest to pewnego rodzaju pętla. Cykl przeznaczenia. Coś co się stało i będzie się powtarzać. Problem jest tylko jeden: W jaki sposób ten cykl się rozpoczął? To chyba pytanie typu "Co było pierwsze: kura, czy jajko?".
Wracając jednak do serialu, znalazłem w nim pewien paradoks i nie wiem, jak wielu z was to zauważyło, być może powtarzam teraz temat, ale mimo wszystko napiszę moje spostrzeżenie.
Pamiętacie scenę, w której to Eddie się zastrzelił? Prawdę mówiąc, opadła mi szczęka. Serio, dawno nie byłem tak zaskoczony. Jest jednak coś w całej tej sytuacji, co się nie skleja.
Cisco już wcześniej stwierdza, że śmierć Eddie'go doprowadziłaby do wymazania Eobard'a z rzeczywistości, dlatego ten stara się chronić swojego pra-przodka. Eddie jednak uznaje, że powinien się poświęcić. Zabija się i powstrzymuje w ten sposób Reverse-Flash'a przed zabiciem Barry'ego.
Fajnie. Eddie uratował dzień. Tylko że...
Skoro Reverse-Flash NIGDY się nie narodził, znaczy to, że NIGDY nie cofnął się w czasie, by zabić Barry'ego, przez co NIGDY nie zabił jego matki, NIGDY nie stał się Harrison'em Welles'em, NIGDY nie doprowadził do powstania Flash'a, a co najważniejsze: NIGDY nie dał Eddie'mu powodu, do odebrania sobie życia.
Wszystko to, czego Barry nie odwrócił, nie ratując swojej matki, zrobił Eddie. Barry nigdy nie trafiłby do Joe'go. Nigdy nie spotkałby Cisco i Caitlin. Iris i Eddie nigdy by się nie spotkali. Cholera, być może nawet Caitlin i Ronnie by się nie poznali! Barry miałby szczęśliwe, spokojne dzieciństwo, bo jego nemesis, który uczynił go bohaterem, nigdy się nie narodził.
Może być to błąd, a może... Może jest to po prostu powód powstania dziury w czasoprzestrzeni na końcu odcinka? Może Eddie, zmieniając bieg wydarzeń tak drastycznie, stworzył ogromnych rozmiarów paradoks, który rzeczywistość stara się zwalczyć, właśnie poprzez otworzenie tej dziury?
Zanim ktoś wyciągnie tą kartę: Eddie nie jest niczemu winien. Po pierwsze: nie był naukowcem. Nie był w stanie tego przewidzieć. Po drugie: starał się ocalić Barry'emu życie. Konsekwencje nie mają znaczenia.
Po trzecie: to tylko teoria. Być może dziura nie ma nic wspólnego z samobójstwem Eddie'go i twórcy serialu zaliczyli po prostu fabularną dziurę której, nie oszukujmy się, ominąć nie mogli?
Tak czy inaczej, ostatni odcinek zrobił na mnie ogromne wrażenie. Czekam na następny sezon. Pozdro!
No to co mu przeszkadzał Flash skoro żył jeden wiek po nim? Gdzie oni toczyli tyle nierozstrzygniętych walk skoro Flash już dawno nie żył?
1. Zapoznaj sie z historia Eobarda.
2. Czytaj ze zrozumieniem. Jest napisane wyraznie ze Thawne podrozowal w czasie. Na poczatku Flash byl idolem Eobarda Thawnea. Thawne go ubostwial i chcial byc taki jak on. A z reszta... nie chce mi sie pisac. Znajdz na forum temat "Ciekwaostki na temat Flasha"
Jak wyżej. W czasach Eobard'a Flash był legendą, której poświęcano całe muzea. Eobard był nim zafascynowany, niestety był też trochę niezrównoważony psychicznie.
Cofnął się w czasie, by spotkać swojego idola. Lecz dowiedział się wtedy, że to on był Reverse-Flashem, największym wrogiem swojego idola. Z tego powodu mu odbiło i chcąc nie dopuścić do tego faktu, w końcu stał się Reverse-Flashem. Wiesz, taka gadka szmatka o przeznaczeniu i pętli czasu.
Co do drugiego pytania:
1. Eobard żyje w swoim czasie.
2. Eobard cofa się do czasów Flasha.
3. Eobard staje się Reverse-Flashem i stacza wiele pojedynków z Flashem.
4. Eobard cofa się znowu, by zabić małego Flasha.
5. Reszta jest w serialu ;).
To samo pomyślałem, w momencie kiedy RF zaczął się "wymazywać" z rzeczywistości.
Być może czas nie jest liniowy, nie można zmienić przeszłości, brojąc w teraźniejszości. To co zrobił Eddie wpłynęło na wszystkie wydarzenia od momentu jego śmierci, natomiast to co miało miejsce wcześniej zostało nietknięte. Gdyby cofnął się w czasie, np. w noc zabójstwa matki Barrego i wtedy popełnił samobójstwo - zmieniłby całkowicie timeline. Tak jak napisałeś: "Nigdy nie spotkałby Cisco i Caitlin. Iris i Eddie nigdy by się nie spotkali. Cholera, być może nawet Caitlin i Ronnie by się nie poznali! Barry miałby szczęśliwe, spokojne dzieciństwo, bo jego nemesis, który uczynił go bohaterem, nigdy się nie narodził."
Hmm... To właściwie ma trochę sensu.
Z punktu widzenia laika oczywiście. Taki Hawking zapewne zauważyłby tu wiele dziur :P.
Kiedy cofamy się w czasie, nasze cofnięcie się w czasie nie ma już znaczenia, bo stajemy się już częścią obecnego czasu. Nieważne jest, że "ja" w przyszłości, które się jeszcze nie narodziło, nie cofnie się w czasie, bo my już tutaj jesteśmy. Tak jakby rzeczywistość radziła sobie z paradoksem nie poprzez próbę jego wymazania, a raczej akceptację.
Trudno mi właściwie wyrazić to, co mam na myśli. Czy było to jasne? :P
Hmmm... Chociaż z drugiej strony, problem byłby tutaj taki sam, jak przy wytłumaczeniu poniżej, użytkownika 1radas1.
Gdyby cofając się w czasie, stawalibyśmy się częścią rzeczywistości do której trafiamy, samobójstwo Eddie'go nie zrobiłoby Eobard'owi żadnej krzywdy.
Tylko że to chyba ja coś pogmatwałem i nieco odszedłem od twojej teorii. Miałeś na myśli, że czas idzie tylko do przodu, a nie wstecz, a nie że przeniesienie się skutkuje przypisaniem do czasu docelowego :P.
@Andrzej, trochę gmatwasz to wszystko chyba :D chodziło chyba o to (jeżeli napisałeś to samo, to sory, ale jestem na uczelni i wolniej kojarzę :P), że wszystko, co zostaje zmienione w teraźniejszości ma wpływ tylko na przyszłość, jako, że to co było już się stało. Gdyby Eddie cofnął się w czasie np dzień przed zabójstwem mamy Barrego i wtedy się zabił, to żadne z następnych wydarzeń nie miałoby miejsca, bo w przyszłości (za dzień) RF nie zabije matki Barrego, bo go nie będzie. Jednak, że zdążył to zrobić, to nie zostanie to "cofnięte", bowiem czas leci do przodu. Dało mi za to coś innego do myślenia. Jeżeli to rzeczywiście prawda, to w takim razie nie powstał paradkos, tylko zupełnie inna linia czasowa. Spieszę z tłumaczeniem. Jak wiadomo, każda czynność musi mieć początek. W momencie gdy cofamy się w czasie, cała ta czynność (np. dorastanie Barrego) powtarza się jeszcze raz, aż do momentu w którym ten Barry cofnie się w czasie i sprawi, że kolejny Barry będzie dorastał i tak w nieskończoność. Ale czy aby na pewno ? Idąc tokiem myślenia użytkownika Pieczyk możliwe, że to był pierwszy raz w linii czasowej kiedy Eddie popełnił samobójstwo i tym samym, choć nieświadomie zakończył ów pętle, ponieważ w przyszłości Barry nie będzie musiał cofnąć się za RF, ponieważ go nie będzie. To by też tłumaczyło, dlaczego RF zniknął, ale nie zostały cofnięte jego czyny w przeszłości. Ponieważ to się już wydarzyło, ale po raz ostatni. Innymi słowy mały Barry, który byłby świadkiem walki pomiędzy RF (który już nie istnieje) a ówczesnym Barrym nigdy jej nie zobaczy, ponieważ Barry nie będzie musiał się cofnąć do tego czasu. Jednocześnie mały Barry może być początkiem kolejnej pętli, ponieważ Eddie z tego świata nigdy nie popełni samobójstwa, bo nie będzie miał ku temu powodu, czyli narodzi się kolejny RF, który prawdopodobnie cofnie się w czasie :D
No cóż, trochę to poje***e :D
Tak, miałem właśnie coś takiego na myśli, pisząc że "czas idzie tylko do przodu", ale ty to jaśniej wyłożyłeś ;).
Może Thawne udawał, że umarł i tylko odegrał scenę? Jak umierający Doc w "Powrocie do przyszłości" ? :)
Masz całkowitą rację. Zgodnie z tą (na tą chwilę najbardziej logiczną i oczywistą) tezą podróż w czasie rzeczywiście nie jest możliwa. Należy jednak pamiętać, że zarówno DC jak i Marvel wolą te mniej prawdopodobne teorie. Głupim byłoby pytanie o to, czy znasz multiversa, albo jak kto woli alternatywne rzeczywistości. Każda z nich różni się nawet takimi drobnymi rzeczami jak podanie ręki na przywitanie nielubianemu wujkowi, albo tak wielkimi jak np całkowita eksterminacja ludzkości. W filmie "Justice League: Crisis on Two Earths" Owlmen (zła wersja batmana) tłumaczy, że nowe universum powstaje za każdym razem gdy ktokolwiek stanie przed wyborem. Masz wtedy dwie ziemie (i nie tylko) gdzie tak jak napisałem wcześniej dana osoba poda tą rękę, albo nie. Tak samo jest z czasem. Co prawda ta teoria nie do końca tłumaczy wszystkie nieścisłości, jednak pozostawia ich znacznie mniej niż wspomniana wyżej teoria podróżnika. Chodzi o to, że w momencie, gdy ktokolwiek cofa się w czasie, to nie tylko przeskakuje do wcześniejszego czasu, ale też do innego świata, w którym podjął inne decyzje niż w świecie "pierwotnym" W skrócie można by powiedzieć, że gdy Flash cofnął się o jeden dzień stworzył dwa światy. Jeden. do którego się przeniósł i w którym można powiedzieć powtarzał przeżyty dzień, oraz drugi, w którym prawdopodobnie (jedna z niepewnych tej teorii) zniknął i w którym central city zostało zniszczone przez Tsunami (albo w którym został alternatywny Flash, który nie cofnął się w czasie i powstrzymał kataklizm). Od razu też przepraszam za ten wywód mojego autorstwa, ale sam próbuję pisząc ten komentarz jak najprościej ogarnąć tą teorię. W razie czego proszę pytać :D Pozdrawiam.
PS. Żeby nie było, nie uważam, że ta teoria jest jedyna i słuszna. Po prostu uważam, że chyba najłatwiej oddaje to, co się dzieje w tej czasoprzestrzeni :)
Znam tą teorię z Dragon Ball (chociaż "Crisis on Two Earth" też oglądałem ;P).
Jest taki motyw, że Trunks cofa się w przeszłość, by zmienić przyszłość. Ale, jak twierdzi, w jego rzeczywistości nic się nie zmieniło, bo tak naprawdę nie zmienił przyszłości, a jedynie stworzył nową, alternatywną rzeczywistość.
Na przykładzie Komórczaka: Komórczak również przeniósł się do teraźniejszości, z przyszłości. Bohaterowie w teraźniejszości w końcu znajdują laboratorium, w którym Komórczak był jeszcze zarodkiem i niszczą je. Jednak od samego początku stwierdzili, że: "Na tą chwilę to nic nie pomoże, ale na pewno zaoszczędzi kłopotów w przyszłości".
I tutaj pojawia się ta dziura, której istnienie sam zresztą stwierdziłeś. Gdyby faktycznie równoległe światy byłyby wytłumaczeniem, to Eddie zabijając się nie zabiłby Eobard'a z przyszłej rzeczywistości, tylko Eobard'a który jeszcze się nie narodził. Tego w obecnej, teraźniejszej rzeczywistości. Eobard-podróżnik żyłby spokojnie dalej, tak jak wspomniany Komórczak :P.
Jak sam wspomniałeś, teoria wcale nie tłumaczy wszystkiego, ale faktycznie, nieco więcej ;).
No właśnie, paradoksy czasu są zbyt obszerne, aby dało się to "zamknąć" w jednej teorii. Śmierć Eddiego jest jednym z tych niewiadomych, dla których nie ma jeszcze żadnej teorii. Dlatego też powstała czarna dziura :) Nie bez przyczyny powstała akurat w momencie, w którym Eddie zginął. Wytworzył się wtedy paradoks z którym rzeczywistość nie potrafiła sobie poradzić i postanowiła się unicestwić :) prawdopodobnie większość zniszczonych Ziem, to w rzeczywistości pozostałości po paradoksach z którymi rzeczywistość nigdy sobie nie poradzi :) Prawdopodobnie jednak zaraz obok istnieje ziemia w której Eddie nie popełnił samobójstwa, przez co nie powstała żadna czarna dziura :)
No coś takiego ;). Oczywiście jeżeli czarna dziura faktycznie była skutkiem owego samobójstwa. Nie zostało to jeszcze potwierdzone :P.
Owszem, ale jeżeli Tom Cavanagh rzeczywiście potwierdził, że będzie w drugim sezonie, to Flashowi chyba tylko pozostało cofnąć się w czasie, żeby to naprawić (chociaż patrząc na te nasze teorie stworzy tylko alternatywny świat, który nie zostanie zniszczony :D).
No cóż, zobaczymy.
Mówiąc szczerze mnie trochę irytuje to zostawanie w serialu osób, które już nie żyją. Co prawda miało to miejsce tylko w Arrow, ale prawdopodobnie tylko dlatego, że Flash ma dopiero jeden sezon.
Sarah zginęła? Wrzućmy ją do Jamy Łazarza!
Slade został pokonany? Zróbmy z nim jeden, zupełnie niepotrzebny odcinek!
I największa beka: Shado nie żyje? Zróbmy jej siostrę bliźniaczkę!!!
Chyba jedynie Malcolm miał udany powrót, ale i tak zastanawia mnie jedno: Jak??? Przecież Oliver i Diggle byli tuż przy nim, kiedy "umierał". Jakim cudem udało mu się to przeżyć? Można założyć, że któryś z jego współpracowników wrzucił go do Jamy, ale... Nigdy nawet nie starali się tego wytłumaczyć!
Arrowa dopiero oglądam 5 odcinek, więc jeszcze nie wiem co tam się dzieje :) a z Flashem zobaczymy co wykombinują :)
Spoko :) Już i tak kumpel dość sporo mi zaspojlerował zanim w ogóle zacząłem oglądać, więc się przyzwyczaiłem :D A i tak serial mnie na tyle wciągnął, że już pierwszy sezon obejrzany :D
Po obejrzeniu finału sezonu również przykuł moją uwagę ów paradoks. Zgadzam się z tym co napisałeś. Eddie popełniając samobójstwo, wyeliminował jednocześnie powód jego popełnienia. Równie dobrze, GDYBY zginął z ręki Eobarda, doszłoby do tego samego. Reverse-Flash zabijając swojego praprzodka, unicestwiłby jednocześnie siebie, ale skoro nigdy by się nie narodził, to nie cofnąłby się w czasie i nie zabił swego przodka. Czarna dziura nie jest błędem, a po prostu chyba jedynym (?) rozwiązaniem tego paradoksu. Gdyż sam Flash również powinien przestać istnieć (powstał parę lat później). Niestety mam za kiepską wyobraźnie, aby zastanawiać się nad innymi rozwiązaniami tego problemu. W 'Powrocie do przyszłości' był podobny paradoks, tylko że Marty akurat miał czas, aby naprawić swój błąd. Komiksów nigdy nie czytałem, więc nie wiem czego się spodziewać. Jedna z opcji, która pozwoliłaby naprawić ten bałagan, to powstrzymanie Eddiego przed samobójstwem. Ogólnie Barry'emu pozostaje raczej tylko podróż do przeszłości.
"(powstał parę lat później)"
Hmmm... To stwierdzenie przykuło moją uwagę. Flash powinien przestać istnieć, gdyż powstał parę lat później? Nie do końca wiem, co masz na myśli.
"Jedna z opcji, która pozwoliłaby naprawić ten bałagan, to powstrzymanie Eddiego przed samobójstwem."
Jak wyżej. Zakładając, że samobójstwo faktycznie było przyczyną powstania osobliwości. Na razie to tylko teoria ;).
Flash powstał oczywiście na skutek awarii akceleratora w Star Labs. Aczkolwiek w pierwotnej linii czasowej akcelerator cząstek został odpalony dopiero w 2020 roku, dzięki Harrisonowi Wellsowi i jego żonie Tess Morgan. Eobard przejął ciało Wellsa, aby doprowadzić do katastrofy wcześniej.
Hmm... Skoro tak, to Flash raczej nie powinien przestać istnieć. Skoro piorun uderzył w niego i bez ingerencji Eobarda?
Znaczy się Barry dalej by istniał, tylko nie miałby swoich mocy, bo dopiero powinien je zdobyć za kilka lat ;)
Wiec tak moze zaczne od tego jak uważam ze to powinno wyglądać?
Wiec czas powinien wyglądać tak jak w terminatorze czy harrym potterze albo niedawnym interscelar ktury mi sie nie podobał ale zawiera podobna teorie czyli czas jest jeden a wszystkie "powroty" juz sie odbyły nawet jakby sie miały wydarzyć za 1000 lat. Mam nadzieje ze mnie rozumiecie. Teraz napisze jak moim zdaniem wyglada to w serialu:
Najpierw kilka faktów z uniwersum
1 speed force to nie tylko siła flasha ale rownież miejsce poza czasem i przestrzenią do którego mozna sie dostać poruszając sie odpowiednio szybko. Troche tak jakby miejsce w ktorym istnieje chrześcijański bóg (poza czasem)
2 nie wiem jak w komiksach ale w animacjach jest tak ze matka berego zawsze ginie (noe wiem czy ktos oglądał bibliotekarzy ale tak to wyglada)
Teraz juz moja teoria ktora sie częściowo pokrywa z teoria ktora juz tu była wiec ja uważam ze to sie dzieje tak Jany tylko z perspektywy jednej lini czasowej na ktore diziala wiecej lini nie wazne ze berry jest uratowany i nie mosi sie ratować i tak sie ratuje bo juz sie uratował (tu chodzi o paradoks dziadka) jednak obecna linia moze działać na przyszłość np niszcząc dziadka i tym samym wnuka bo to zadziała na wszystkie nowe linie.
Wiem ze nikt nie zrozumiał ale nie umiem mniej zagmatfac
PS nie krytykujcie błędów ortograficznych wiem ze ej popełniał
Pps jak chodzi o speed force to mozna z tamtąd "sięgnąć karzdego czasu przyszłości tez" a najlepiej opisuje to schemat drzewa
Jeżeli oglądałeś cały serial to wiesz że ten drugi Barry z białym znakiem jest tym który nie przeżył tego samego co oglądamy teraz. Flash by istniał nie zależnie od tego czy reverse żyje czy nie . Wg serialu każdy kto już cofnął się w czasie żyje w innej rzeczywistości lecz spotykają się w speedforce . Co do paradoksu to jest to Sience fiction wymyślone na rzecz komiksu lub uogólnione ze wszystkimi wymysłami podróży w czasie. A tak po za tym nikt nie wie czy istnieją równoległe wszechświaty albo czy jest takie coś jak czas , równie dobrze to co było jest wymazywane tak jak by tego nie było , może nie ma czegoś takiego jak czas . Andrzeju jeżeli ten serial lub ta postać spodobała ci się przekierowuje cie do użytkownika
ZnawcaPedobear on wie bardzo dużo na temat flasha.
Nie do końca jestem przekonany, że to Eddie pogmatwał to wszystko. Mam wrażenie, że samo przybycie Eobarda zmieniło już wiele. Zabijając oryginalnego Wellsa i podszywając się za niego starał się ze wszystkich sił utrzymać bieg wydarzeń, który miał istnieć bez jego obecności. Podejrzewam, że zamach Eddiego po prostu nadwyrężył przestrzeń. Z resztą sam Flash też to zrobił - przecież cofnął się i też zmienił bieg wydarzeń (Cisco miał zginąć).
Może Eobard przybywając tu utworzył tymczasową bańkę czasoprzestrzenną, która po prostu z uwagi na zbyt dużą rozciągłość zdarzeń rozpadła się.
Mam nadzieję, że Barry przeniesie się do innej równoległej rzeczywistości, lub wróci do momentu tego samego co Eobard i go tam zaciupka przed ukatrupieniem prawdziwego Wellsa. Ale to tam takie moje dywagacje...
Nie wiem czy ktoś już o tym pisał, nie czytałam wszystkich odp. Odnośnie fragmentu:
"Skoro Reverse-Flash NIGDY się nie narodził, znaczy to, że NIGDY nie cofnął się w czasie, by zabić Barry'ego, przez co NIGDY nie zabił jego matki, NIGDY nie stał się Harrison'em Welles'em, NIGDY nie doprowadził do powstania Flash'a, a co najważniejsze: NIGDY nie dał Eddie'mu powodu, do odebrania sobie życia.
Wszystko to, czego Barry nie odwrócił, nie ratując swojej matki, zrobił Eddie. Barry nigdy nie trafiłby do Joe'go. Nigdy nie spotkałby Cisco i Caitlin. Iris i Eddie nigdy by się nie spotkali. Cholera, być może nawet Caitlin i Ronnie by się nie poznali! Barry miałby szczęśliwe, spokojne dzieciństwo, bo jego nemesis, który uczynił go bohaterem, nigdy się nie narodził."
I z tego wynika kolejna zabawna rzecz - skoro w związku z tym paradoksem wszystko potoczyłoby się tak jak piszesz i Eddie by się nie zastrzelił to Eobard by się jednak urodził, stał Reverse-Flashem, cofnął w czasie i znów wszystko zaczęłoby się od początku.
No to skoro Eddie by się nie zastrzelił, a by się Eobard urodził to adekwatnie do tego późniejsze zastrzelenie się Eddiego nie powinno spowodować śmierci Eobarda. Właśnie o taki syf chodzi z tymi paradoksami, których jest więcej niż jeden.
Jeśli przyjąć, że jest jedna linia czasowa to pomijając te wszystkie paradoksy przyczynowo-skutkowe to śmierć Eddiego całkowicie zmieniłaby teraźniejszość zamiast jedynie wymazać Eobarda.
Natomiast teoria, że przy przenoszeniu się w czasie tworzy się i przenosi do alternatywnych rzeczywistości, nie ma już tylu tych paradoksów i ogólnie ma więcej sensu, jednak nie została wykorzystana w serialu, bo gdyby tak było to śmierć Eddiego nie zabiłaby Eobarda z przyszłości, tylko nie powstała do jego powstania w owej rzeczywistości. Eobard z przyszłości dalej by zył, bo przeszłość w jego świecie nie zostałaby zmieniona.
Twórcy serialu poszli na łatwiznę i pomieszali obie te teorię tak, żeby zabić Eobarda, jednocześnie nie zmieniając reszty. Co oczywiście nie ma żadnego sensu.
btw. idąc logiką zastosowaną w serialu to poświęcenie Eddiego była nadaremna, wystarczyłoby samo postanowienie o nie rozmnażaniu się (ew. jeśliby nie pomogło to mógł odstrzelić sobie jajka :p).
Jak dla mnie to żaden paradoks tylko dziura w scenariuszu. Paradoks to mieliśmy w terminatorze kiedy Kyle Reese zapładniał Sarę Connor itp. Skoro Eddie się zabił i spowodowało to zniknięcie Eobarda to powinno także wpłynąć na teraźniejszość i przeszłość w świecie Barrego, a może i Arrowa. Dlatego właśnie babranie się w skokach w przeszłość jest dość ryzykowne i łatwo się na tym przejechać.
Zgadzam się z Tobą w kwestii tej teorii w 100%, bo też sporo o tym myślałem.
Ale wydaje mi się, że w jednym się mylisz-Barry zostałby Flashem, tylko 5 lat później. Po tym gdy Eobard, zabił matkę Barry'go, powiedział (sam do siebie) że akcelerator powstanie, ale dopiero za 20 lat i że nie może tyle czekać, wtedy przejął tożsamość Wells'a. Jemu zajęło to 15 lat, więc różnica niewielka.
Po prostu na potrzeby serialu musimy chyba przyjąć że Eddie zabijając siebie w teraźniejszości zmienił przyszłość bo ta się jeszcze nie wydarzyła dlatego Eobard zniknął. Natomiast nie wpłynęło to na przeszłość bo jak to mówią "co się stało to się nie odstanie". Dlatego wszyscy pamiętają to co się dzieło wcześniej a sama wersja przeszłości pozostała taka sama. Trochę to naciągane, ale wygląda na to że twórcy serialu nie mają więcej zamiaru do tej sprawy wracać.
W Powrocie do przyszłości II gdy Biff ukradł Almanach z wynikami i dał swojemu młodszemu Ja, jak to tłumaczył doktorek, Stworzył alternatywną linię czasu, w którą wskoczył Martin i tak samo ma się Tutaj, Revers Flash, pojawiając się w przeszłości i zbijając matkę Barrego, stworzył alternatywną linię czasu, która na dobre się za kotwiczyła w czasie. Podobnie ma się w Dragon Ball z kiedy to Trunk z przyszłości po pokonaniu cyborgów i Cella wraca do swej linii czasowej nic się nie zmienia
A ja mam pytanie z innej beczki ale też o podróżowaniu w czasie.
Otóż, gdy Barry pod koniec sezonu cofa się w czasie z chęcią uratowania swojej matki, on sam w tamtym momencie, daje do zrozumienia Barry'emu, aby nie ratował matki, byli dwaj w jednym miejscu no nie? I potem Barry wrócił przez wyłom czasoprzestrzeni do swojej teraźniejszości. Ok.
Ale gdy Barry cofnął się w czasie przypadkowo o jeden dzień, to został w tej przeszłości o jeden dzień sam, a nie obaj jak w przypadku ratowania matki. Jak to rozumieć? Bo gdyby to było tak jak w przypadku ratowania Matki, to flasz z tego dnia wstecz dalej robił by to samo, czyli powstrzymanie fali itp.
Barry, który powstrzymał drugiego Barry'ego przed ratowaniem matki nie był tym samym Barry'm. Był innym Barry'm, który miał inna historię. Którego matka nie zginęła, który stał się Flash'em dobrych kilka lat później, niż Barry, którego historię śledzimy.
I mimo tego nie potrafię inaczej odpowiedzieć na twoje pytanie niż w ten sposób: dziura fabularna.
Jak w "Facetach w Czerni 3". Urządzenie ma przenosić w czasie, a nie cofać, dlatego przenosząc się w czasie zobaczysz drugiego siebie, co jest pokazane na przykładzie Borysa Bestii. Jednakże pod koniec filmu, J używa urządzenia by cofnąć się w czasie, nie tworząc przy okazji drugiego J.
Dziury... Wszędzie dziury...
"Skoro Reverse-Flash NIGDY się nie narodził, znaczy to, że NIGDY nie cofnął się w czasie, by zabić Barry'ego, przez co NIGDY nie zabił jego matki, NIGDY nie stał się Harrison'em Welles'em, NIGDY nie doprowadził do powstania Flash'a, a co najważniejsze: NIGDY nie dał Eddie'mu powodu, do odebrania sobie życia."
A wtedy Eddie nie odebrałby sobie życia, nie wymazałby Eobarda, który znowu cofnąłby się w czasie, zabił matkę Barry'ego, podszył się pod Wellesa i tak dalej, i tak dalej... Właśnie dlatego nie przepadam za motywem cofania się w czasie.
Jestem zaskoczony ze tego serialu nie oglądają tylko nastolatkowie albo dzieciaki, masz racje co do tej luki i czasem kilka odcinków spędzało mi sen z powiek jak np to ze Berry wrócił żeby uratować swoja matkę a future Berry wiedział żeby nie reagować a wszystko de facto działo się w przeszłości. Serial bardzo ciekawy mimo że z naukowego punktu widzenia całkowicie bezzasadny to świetnie pokazuje że każde działanie ma swoje konsekwencje i przykre lub nie, musimy z nimi żyć. :)
Niekoniecznie wszystko by się zmieniło tylko powstał w czasoprzestrzeni nowy świat, zatem 2 wtedy płyną 2 czasoprzestrzenne linie - jedna bez zmian, druga już z nimi 2 różne światy. W "Dragonball" było to wytłumaczone.
To nie zmienia faktu fizycznej niemożliwości dokonania przez Thawn'a czynów, które dokonał. Nie mogłaby istnieć żadna alternatywna linia czasowa z jego udziałem, bo on po prostu nigdy nie istniał.
Zauważ, że w Dragon Ball'u Trunks tworzy dwie linie czasu w momencie, w którym przenosi się do przeszłości, a nie kiedy coś w niej narozrabia. Druga linia czasowa nie wpływa na linię czasu, z której przybył podróżnik, ale na samą siebie wciąż ma wpływ.
Tym tokiem rozumowania, Thawn nie zginąłby wraz ze śmiercią Eddie'go, gdyż pochodził z zupełnie innej linii czasowej od momentu, w którym przeniósł się w przeszłość.
Pozwolę sobie ominąć dyskusję, bo i tak raczej nikt mnie nie przekona do zmiany zdania. Zgadzam się z autorem i doszedłem do tych samych wniosków - po śmierci Eddiego Flash zwyczajnie przestałby istnieć. Dlatego nienawidzę motywów cofania się w czasie we wszystkim, bo zawsze wychodzą tego typu niespójności. ZAWSZE I WE WSZYSTKIM, gdzie nie ma mowy o tworzeniu nowych, równoległych wymiarów, albo "cichego obserwatora" (gdzie widzi się przeszłość jak coś w rodzaju filmu i nie ma możliwości interakcji z nią)! Obniżam swoją ocenę z mocnego 7 na 3. Zapowiadał się ciekawy serial o ulubionym superbohaterze z dzieciństwa, może nie jakiś wysokich lotów, ale miał coś w sobie, co przyciągało do ekranu. Niestety śmierć Eddiego była zbyt wielką dziurą w scenariuszu, że drugiego sezonu po prostu nie jestem w stanie przełknąć.
Wow... Aż na 3...?
Wiesz... Większość zarąbistych seriali ma denne zakończenie. Czy to powód by tak chrzanić im ocenę ^^?
Postanowiłem nie zmieniać oceny całościowej, mimo rozczarowania. Poczytałem trochę, żeby lepiej zrozumieć, co i jak i widzę, że takie wycieczki w czasie i między wymiarami, były dość częste i twórcy filmu chyba nie mieli za bardzo wyjścia w wątku o RF. Zresztą, to tylko serial :D Mocne 7 zostanie z sentymentu!
Nad logiką podróży w czasie nie ma co się zastanawiać, bo forma w jakiej jest przedstawiona w tego typu serialach jest sprzeczna z prawami fizyki, więc logiczne, że napotkamy błędy logiczne :p Mnie natomiast nurtowała jedna sprzeczność, w jednym z odcinków metahuman władał elektrycznością i jest taka scena gdzie Barry ratuje det. przez piorunem, jakim cudem ja pytam? Było powiedziane, że osiąga prędkość zaledwie 2 machów, a tu szybszy od światła ?
PS A propos paradoksu dziadka w jego najczystszej formie, spotkałem się z takim wytłumaczeniem w jednej z książek. Jeśli cofnąłbyś się w czasie i chciałbyś zabić swojego dziadka natura w jakiś sposób by Ci przeszkodziła. Tak samo jak np. możesz chcieć chodzić po suficie, ale grawitacja na to nie pozwala :p
To szkoda bo miałem właśnie jutro lecieć z kumplami zaje*ać Hitlera. A tak na serio ciekaw jestem w jaki sposób powstają takie teorie i jak są potem badane. Ktoś wymyśla teorię, buduje wehikuł czasu i potem leci sprawdzić czy jego przemyślenia są słuszne :P
To są tylko myślowe eksperymenty :D Z naukowego punktu widzenia możliwe są (w teorii) podróże w przyszłość i to nie w taki sposób jak pokazują w większości filmów.
Masz rację, zagalopowałem się. Wyładowanie elektryczne nie mają prędkości światła. Z tego co sprawdziłem porusza się z prędkością 10 000 km/s, jeśli Barry osiągał dwukrotną prędkość dźwięku, czyli ok 660 m/s to i tak jest nieporównywalne. :D
Mnie chyba w tym serialu i w innych filmach, powieściach itp (poza podróżami w czasie) irytują megapodobieństwa między równoległymi ziemiami, lub światami. Jest to dla mnie nie do ogarnięcia, czemu te postacie są tak podobne, żyją tak samo i nawet język którym się posługują jest ten sam , a wynalazki i technologia są całkiem inne (oraz główni bohaterowie muszą mieć odwrotne cechy). To wszystko jest bez sensu. Wiem, że jest multum teorii tłumaczących to, lecz dalej mega mnie to razi. Nie chce mi się bardziej rozpisywać tego co mam na myśli bo wydaje mi się, że każdy ma podobny pogląd na ten temat. Szkoda, że w serialu tak namieszali z tymi garrickami, bo trochę wg mnie ten serial traci, poza tym mogłoby być więcej Groda.