PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=832320}
7,8 8,2 tys. ocen
7,8 10 1 8221
8,0 4 krytyków
For All Mankind
powrót do forum serialu For All Mankind

S01 – Najlepszy sezon i tu w podsumowaniu będę wyliczał same zalety co przełoży się na moją bardzo wysoką ocenę końcową:

Przede wszystkim kapitalny wątek Vernera von Brauna, jego wkładu w rozwój NASA oraz kapitalnie przedstawiona relacja z Margo.

Bardzo dobry wątek obiecującej meksykani Aleidy był genialnie poprowadzony. Przy okazji pokazywał poświęcenie i egoizm Margo.

Szokujący wątek straty dziecka Baldwinów mnie osobiście powalił. Może nieco za dużo czasu poświecono pokazaniu rozpaczy Karen, ale sam fakt uśmiercenia ich syna i to w czasie gdy Edward był na księżycu – złoto!

Bardzo pozytywny wątek powrotu do zdrowia psychicznego po powrocie na ziemię Gordo.
Ok – nieco przydługie i nudne rozmowy z psychologiem ale ja kibicowałem Gordo cały czas.

Potem niesamowity uścisk małżeński i przypięcie odznaki astronauty – Brawo!

Generalnie sezon pierwszy dla mnie jest najbardziej wciągający.

Moja końcowa ocena S01 to 9/10

S02 – Zdecydowanie mniej plusów, a właściwie wyliczę minusy bo jest ich masa:

Uśmiercenie Thomasa Paina w katastrofie lotniczej    jak dla mnie było ogromną stratą. Kapitalna postać wiecznie zestresowanego negocjatora pomiędzy NASA a prezydentem - wprowadzała wiele kapitalnych momentów w rozmowach. Uśmiercono go a w to miejsce wprowadzono irytującą Elly Willson. W efekcie (chyba zamierzonym) uzyskano trzy kobity stające na najważniejszych stanowiskach w NASA. Chyba potrzeba była taka aby stworzyć takie femini – trio dla nakarmienia postępowej opinii publicznej.

Nie dość że dla mnie mocno męczący był wątek lesbijski Elly – ciągnący się jak flaki z olejem od pierwszego sezonu, w drugim sezonie mamy jeszcze więcej Elly i jej sercowych rozterek. Ile można żerować na intrydze utajania preferencji seksualnych. Ojej – dowiedzą się czy nie dowiedzą. Ojej – ten świat jest tak zacofany że jakby się dowiedzieli to afera ta rozsadziła by NASA od środka … litości ale to jak u mnie nie wywołało żadnego zaciekawienia, a jedynie sporą irytację.

Strzelanie z karabinów – Niestety o ile serial w miarę dba o zachowanie realiów przebywania na księżycu, to całkowicie wykłada się w momencie używania broni. Nie jest praktycznie możliwe użycie konwencjonalnych karabinów na księżycu z uwagi na brak tlenu. Także tutaj duży minus.

Sposób skomunikowania się zaatakowanej bazy księżycowej z Ziemią … mowa była o starej antenie która być może działa. Ale jak do cholery w jakimś zapyziałym magazynie NASA cały czas działał monitor zastawiony pudłami odbierający sygnał sprzed dekady?

Zdrady małżeńskie pomiędzy Edwardem i Karen Baldwin były żałosne – zwykłe zapychacze zamieniające ten serial w brazylijski tasiemiec. W momencie gdy jako widzowie jesteśmy przeprowadzeni przez poważne kryzysy wychowawcze związane z wyborem uczelni przez ich adoptowaną córkę. Gdzie mamy bardzo poruszające sceny głębokiego jednoczenia się rodziny. Za chwilę z totalnej dupy mamy Karen która poczuła chcic.. ę i ..uj – Karen ma to wszystko w dupie i w sumie to nie wiemy czy chce tego małżeństwa – NARA. Nosz ja pier … kto to pisał i po co?!

I co w ogóle to co się odwala w finale sezonu to już jakaś komedia. Gordo i Tracy popierniczają owinięci w duck-tape po księżycu, w centrali NASA mamy jakieś grono dyskusyjne gdzie jedynie kobiety są władne do podejmowania kluczowych decyzji, a na koniec astronautka z Patfaidera w przypływie emocji grozi śmiercią dowódcy Edwardowi za co powinna finalnie dostać czapę za zdradę stanu … I znów zwrócę uwagę że to postać kobieca ma jaja przystawić broń do głowy dowódcy, gdzie jej męski odpowiednik (drugi pomocnik) to wystraszony kogucik.

Co do biegania w kombinezonie z duck-tape po księżycu to widać pewne starania o to aby było chociaż nieco science (naukowo) i wspomina się o tym aby przed wyjściem na powierzchnię księżyca wypuścić całkowicie powietrze z płuc. I niby akcja miała trwać 15 sekund ale widać że przebiegnięcie i manewr przy wtyczkach jak i potkniecie się w drodze powrotnej wydłużyło ten czas bardzo znacznie. Przy tak katastrofalnej zmianie warunków otoczenia dla ludzkiego organizmu czyli ekstremalna temperatura, promieniowanie, brak tlenu i brak ciśnienia w atmosferze – człowiek traci funkcje życiowe niemal NATYCHMIAST! A tutaj pokazano ekstremalnie naciągniętą sceną nie mającą sensu ale bardzo patetyczną w odbiorze dla nieświadomego widza.

Dla mnie bardzo wymowna była scena gdy Karen Baldwin w jednej ze scen w swoim barze zaawizuje szmatkę na rurze mającej przeciek …. I właśnie tak idiotyczne pomysły jak ten, szmata mogłaby w jakikolwiek sposób zatamować wyciek wody, są poprowadzone wątki w tym sezonie.

Więc moja ocena trzeciego sezonu z uwagi na uśmiercenie Thomasa Paina po to aby na czele NASA mieć kobiece trio, szczelanie się z M16 na księżycu oraz debilne zniszczenie bardzo budującego wątku relacji rodzinnych Boldwinów dostaje ocenę 5/10.
Aha in plus to rola Adamczyka i mikro romansik z Margo.

Transformacja – determinacja Gordo aby polecieć ponownie na księżyc i przy okazji odzyskać zdzirowatą żonę.

Burzliwe relacje rodzinne Baldwinów i ich adoptowanej córki – oczywiście do momentu gdy Karen się puściła co jak już pisałem zrujnowało wspaniale zbudowaną relację rodzinną.

S03

I co my tu mamy na początek. Oczywiście zdzirowata Karen rozwalił małżeństwo Baldwinów i poszła do milionera Sama Cleavlanda który chyba lubi przygarniać kobitki z NASA. Molly Cobb która po otrzymaniu śmiertelnej dawki promieniowania oślepła nadal jest first person w NASA do wyznaczania personelu misji kosmicznych No i mój ulubiony poczciwy Edek Baldwin zmienił się naprawdę nie do poznania – zdziadział ale niby ma predyspozycje do lotu na Marsa.

Szczerze? Po drugim odcinku S03 zacząłem zmuszać się do kontynuowania oglądania. Sezon otwarty katastrofą w hotelu orbitalnym dalej strasznie zamula. Prezentowanie różnych wątków i relacji kosztem jakiejkolwiek akcji w kosmosie przygniata. Oczywiście już po dwóch odcinkach mamy kolejne triumfy kobiet jak chociażby zwycięstwo Daniell Pool w drodze do przywództwa misji na Marsa. W ogóle to znudziła mnie całkowicie jej mina dumnej uśmiechniętej Afroamerykanki. Jak również wysłanie na księżyc Aleidy było kolejnym triumfem kobiet. No i pani lesbijka zostaje prezydentem USA – mam dość! Probsy dla Adamczyka za świetną rolę – ja się wymeldowuję.

Ocena S03 5/10.

Polityczna poprawność zabiła ten serial, a do tego nieustannie wali się widza po głowie feminizmem i ideologią LGBT. Na otarcie łez dodaje się nieco „kosmosu” w serialu który miał być o „kosmosie” właśnie. Faceci to w większości pierdołowate fujary – przybudówki dla epickich roli kobiecych bohaterek.