Ja tez widziałem amerykańską, a teraz oglądam duński oryginał. Mimo iż znam fabułę to zdecydowanie warto.
Właśnie skończyłem pierwszą serię i spotkało mnie zaskoczenie, bo myślałem, że scenariusz będzie taki sam, a okazuje się, że amerykańscy twórcy sporo pozmieniali. Na dobrą sprawę, ze względu na konstrukcję fabuły, w której niemal wszyscy po kolei stają się podejrzanymi, faktycznie można pozmieniać kolejność, w jakiej stają się podejrzani, a potem oczyszczanii z zarzutów, a nawet sama osobę (lub osoby) mordercy. Coś jak w sztuce "Szalone nożyczki", gdzie publiczność pod koniec seansu wybiera kto ma być sprawcą.
Duńczycy wybrali zakończenie rodem z "Siedem" Finchera. Amerykanie poszli inną drogą...
W rezultacie duński serial (czy też amerykański- w zależności od którego kto zaczął) ogląda się jak zupełnie inny serial. I to równie wciągający.