Nie wiem jak wy, ale scena gdy Beth wróciła do sierocińca wywarła wielkie wrażenie. Ten chór śpiewający Ave Maria i ten ból...
"powinnaś być w kaplicy młoda damo"...zauważcie że pani Deardorff jej prawdopodobnie nie poznała, Ale Beth jakby odruchowo odpowiedziała "yes ma'am"
Scena gdy Beth schodzi do piwnicy pana Shaibela, jego stare krzesło i stolik, przy którym już nie zagra, to była najboleśniejsza scena w serialu.
Absolutnie najbardziej wzruszająca scena, bo ona tam znowu zmieniała się w mała bezbronna dziewczynkę.. Tylko tam.okazala prawdziwe emocje, zabrała zdjęcie, zobaczyła, że była dla kogoś naprawdę ważna i tylko wtedy wybuchnęła płaczem....obok kogo? Obok swojej wspolsiostry z sierocińca, której nic nie musiała tłumaczyć, bo byly z tego samego świata. Bardzo płakałam na tej scenie.