GENIALNY ODCINEK! G-E-N-I-A-L-N-Y <3
- Matt Bomer ! "Things are serious. A man in a dress is dead" - najlepszy tekst odcinka<3
- nareszcie Blaine dostał jakiś porządny wątek, fajnie to wszystko rozegrali, i fajnie, że sobie wszystko bracia wyjaśnili...
- Fighter - I'm dead.
- STIUTK - wiadomo, perfekcja<3
- to coś od Duran Duran - średnio, ale sama scena świetna
- I'm Still Standing - wokal mi się wybitnie nie podoba, ale scena to ratuje
- Up, Up, Up - fajnie, ale bez rewelacji...
- Quinn - świetnie sobie radzi z tą sytuacją, podoba mi się jej postawa:)
- Sue daje się lubić
- scena Blaine, Kurt i maskotka - omggggg, cudo<3
- Finchel się kłóci - nuda...
Już dawno tak sie nie uśmiałam oglądając Glee... :)
Ja jestem dokładnie odmiennego zdania. Odcinek nie wart czekania tyle czasu.
- historia Blaine i brat wypadła w moich oczach strasznie sztucznie,
- Q. i wypadek: PORAŻKA. Przez 6 tygodni każą nam się zastanawiać czy przeżyje po takiej kraksie, a ona wpada w pierwszej scenie i z bananem na utach śpiewa "im still standing". Poza tym jakoś specjalnie nikogo to nie obeszło - nie licząc Rachel i kilkusekundowego łkania Tiny - w jednym odcinku Q. chodzi, w drugim pojawia się na wózku, a chociażby jej byli chłopacy zachowują się jak gdyby nigdy nic się nie stało.
Jeżeli chodzi piosenki to dużo bardziej podobały mi się w formie mp3 - bez video
Wracając do historia Andersonów i wypadku Q- upchnięcie tak ważnych wątków w jednym odcinku było moim zdaniem pomyłką. Przez to oba wypadły sztucznie i nienaturalnie.
Moje odczucia: średnio. Superrr w odcinku śpiewały w sumie 4 osoby- w tym 3 które mi zwisają. Wypadek Quinn- wiadome było, że przeżyje, że to sie tak skończy. A nie powiedziałabym, że z Quinn jest ok... Owszem Rachel to przyzyła chyba tylko jako jedyna tak widocznie, ale dzieciaki z Glee takie są, jak im nie postawisz czegoś przed nos, nie powiesz to sie nie domyslą. Zreszta- po co mają się nad Quinn użalać, skoro ona tego nie chce? Kłótnie Rachel i Finna- sorry Finn zaczyna mnie wkurzać. Rachel na końcu drugiej serii powiedziała, że jedzie do NY i koniec i Finn sie na to ochoczo zgodził. Jesli jego marzeniem jest jechać do Kalifornii, czyścić baseny i podrywać zony bogatych staruszków- no problem;D
Motyw z Sue na plus;DD za to bracia Andersonowie- yyyy, nie podobało mi się.
Odcinka nie widziałam niestety, ale z tego co piszecie to widzę że totalna porażka, nie pokazali nawet Quinn w szpitalu ani nic? i zero reakcji osób w Glee? A jak sie Rachel zachowała w stosunku do tego wypadku? czyżby ona jako jedyna okazała się przyjaciółką, bo innym to zwisa i powiewa
jeśli chodzi o Finna to rzeczywiście trochę nieładnie z jego strony, ale... poczekajmy na Jessie'go ;P
Mam takie samo zdanie! Jak dla mnie nudy, myślałam, że jakoś fajniej to pokażą... Chociażby jej rehabilitację, to, jak sobie z tym wszystkim radzi... Ale i tak pewnie za parę odcinków Quinn będzie chodzić, a za kolejnych parę wszyscy już zapomną, że kiedykolwiek miała jakiś wypadek:P
Jedyne, co mi się podobało w odcinku, to teksty brata Blejna, o wskazywaniu palcem i krzyczeniu jak Nicolas Cage ;D no i ich duet wyszedł fajnie. Resztę odcinka przespałam...
jestem dokladnie takiego samego zdania jak Ty david_dave, odcinek miał naprawde duzy potencjal, szczegolnie ze piosenki Fighter i Somebody that I used to know sa naprawde niezele i bardzo emocjonalne, a zrobili z tej takiej historii taka cukierkowa bajeczke,a tu nagle bracia sie nagle kochaja znowu po 5 minutach itp itd, tak samo z Quinn, wyszla z wypadku bez rzadnego szwanku, poza "drobnym szczegolem" ze jest sparalizowana, ale co z tego, nikt sie tym nie przejmuja i planuja wyprawe na karuzele... absurd
Także uważam, że odcinek świetny :-)
Świetna i rewelacyjna piosenka "Up up up", cały czas chodzi mi po głowie, w dodatku fajnie że wysłali wszystkich na rollercoaster. Ciekawie rozwiązany wątek Quinn, w ogóle nie dociera do niej, że może spędzić całe życie na wózku, wszystko na razie traktuje z zabawą.
Nie całe życie przecież ... Powiedziała , że dzięki terapii ma szansę na powrót do dawnej sprawności... :) I podejrzewam, że właśnie tak to scenarzyści rozegrają:)
Oby się wszystko dobrze zakończyło:) Najsmutniejsze jest to, że ona tak cały czas chwali się na prawo i lewo, że to tylko tymczasowo jest na wózku, a obok siedzi Artie u którego sytuacja nie wygląda tak różowo...
No dokładnie, też mi to nie podeszło... Trochę chamsko to wyszło... Btw. Artie w tym odcinku super się zachował, ciekawa jestem , czy pociągną dalej ich przyjaźń... :)
Nie miałabym nic przeciwko;) Paradoksalnie to był pierwszy odcinek w którym Q tak dużo się śmiała, chociaż spadły na nią kolejne problemy:)
O matko. W sumie too.. było dobrze, ale ja się pytam.. Odcinek miał być głównie o Blaine i Quinn a tutaj... przez większość odcinka była SUE! ; O normalnie, tego się nie spodziewałam . ; O
Artie świetnie się zachowywał w stosunku do Quinn, po tym wszystkim Quinn jest silna i w ogóle, ta pierwsza scena gdy śpiewają z Artiem i wszyscy takie miny pogrzebowe a ona uśmiech.
No i był Blaine pod prysznicem.. aww. umarłam .
Fajnie to rozegrali z Cooperem, no i pogodzili się. Ten uścisk po Somebody.. był świetny.
Rzygam Finchel....
Ja uwielbiam Finchel... Za te wszystkie ich banale piosenki o miłości, za ich "problemy" w związku, kłótnie, pomysł ze ślubem :D:D:D
to tak jak ja :D ale myslałam, że trochę z przodu bardziej pokażą jego klatę :D
Masz rację. Biedny ten Artie. Fajnie, że tak wspiera Quinn, ale jednocześnie musi mu być ciężko. W sumie ciekawe czy Artie był tak samo optymistyczny jak ona. I czy w ogóle rozumiał do końca sytuację (był mały, miał 8 lat)
Jak na wielki powrót Glee to odcinek był kiepski. Wątki nudne. Myślałam, że z tym Cooperem i Blainem to będzie jakoś lepiej.
A z Quinn jakoś też sztucznie, a to, że wszystkim zwiewa jej sytuacja - no comments.
Z piosenek najlepsza oczywiście wcześniej przedstawiona "Somebody That I Used To Know" i jeszcze "Fighter".
Tyle czekania, a odcinek przeciętny :/
Moim zdaniem świetny, ale pewnie dlatego, że uwielbiam Blaine'a.;) Trochę za mało było tych kłótni braci Andersonów, szybko się pogodzili. Mogło być więcej retrospekcji... Nasze scenariusze były chyba lepsze.;D Pomimo tego, że rzeczywiście trochę za dobrze przyjęli jej wypadek, to lubię taką Quinn.;p Artie mi zaimponował, na pewno bardziej go teraz lubię. Cooper nie przypadł mi do gustu, ale chyba takie emocje miała właśnie wzbudzać ta postać... Wielki plus tego odcinka to ''FIghter''. Uwielbiam wkurzonego Blaine'a, świetnie zaśpiewał. Widzę, że scena pod prysznicem nie tylko na mnie zrobiła wrażenie *_* Uwielbiam go z workiem treningowym! <3 Piosenki bardzo mi się podobały, ''Rio/Hungry like the wolf''- pozytywne zaskoczenie.;) Wszystkie były niezłe. muzyka zdecydowanie na plus, chociaż fabuła mogłaby być troszkę inna.;) Do odcinka będę z pewnością często wracać.;]
odcinek średni, wątek z Quinn na plus ale z Andersonami na minus niestety. Czy tylko ja słyszałam " freakin' " w tym odcinku ? ;P
nieee.. ja tez, w oogle Darren miesza, piosenki podsyla i jak widac nie tylko ;) :P
mi się odcinek podobał, zwłaszcza postawa Quinn! uwielbiam to, jakie ma do tego nastawienie [chociaż mina Artiego po tym, jak mówiła, że wyjdzie z tego... żal mi go było, na jego wyzdrowienie są małe szanse], nie załamała się, tylko z uśmiechem stawiła czoła kolejnym przeciwnościom! to takie w stylu Glee! ;) i nie uważam, że reszta to olała - ten odcinek od poprzedniego dzieli jakiś miesiąc, więc mieli czas na rozpacz. a to, że pokazali tylko odczucia Rachel - oczywiste, że czuje się trochę winna, poza tym, Q. stała się jej bardzo bliska.
kłótnia Finchel - NARESZCIE coś. :D
bracia Anderson - tak, tak, tak. ich piosenki razem mnie zauroczyły. poza tym - reakcja Kurta na Coopera, bezcenne!
piosenka Fighter i otoczka - nie spodziewałam się tego, piękna scena. <3
bardzo podobała mi się akcja z rollercoasterem i tym 'skejt parkiem', na którym był Artie i Q. piękna relacja się rodzi. piosenka I'm still standing to jedna z moich ulubionych, więc już w ogóle jestem zadowolona! bardzo podobało mi się to, że Q. nie chce litości.
fragmenty z Sue średnio mnie ciekawiły, ale lubię jej postać, więc fajnie, że rozszerzyli jej wątek.
brakowało mi w odcinku głosów innych osób niż Andersonowie, Quinn i Artie. liczyłam na fajny numer wspólny - tak jak wtedy, gdy Q. dowiedziała się o ciąży i gdy wywalili ją z domu [niezapomniane numery 'Lean on me' i 'Keep holding on', do dzisiaj mnie wzruszają!]. przydałoby się takie coś.
o, i wolałabym więcej dramy w relacjach braci. to chyba tyle. jutro obejrzę z napisami i z tatą, może on podzieli się jakimiś przemyśleniami [pomijając dzisiejsze 'ooo, śliczna Quinn dużo śpiewa, ooo, czemu tak mało su.owatej Santany?!']. :)
hahaha, pozdrów tatę.;) a co do Quinn i reakcji New Directions na jej przyjście, to kiedy po raz drugi oglądałam odcinek, zauważyłam, że były tam jakieś balony i transparent. Ale rzeczywiście, numer grupowy by się przydał.;D
jest juz do sciagniecia? niech ktos wrzuci jakiegos dzialajcego linka pliiiiiiiiiiis
ja oglądam tutaj: http://sonraf.blogspot.com/2012/04/glee-sezon-3-odcinek-15.html jeden z trzech filmików działa, bardzo ładny obraz, trzeba tylko chwileczkę poczekać.;] nie wiem tylko kiedy będzie z napisami...
Odcinek poniżej oczekiwań, niestety. Wszystkie piosenki zmasakrowali, ale nie są to jakieś moje perełki więc to przeżyłam. Poza "Fighter"...Jezusie,
sama scena i w ogóle zamysł scenarzystów, żeby wcisnąć w nią Blaine'a z jego "braciszkowym" problemem bardzo mocno naciągany...Naprawdę szkoda znakomitej
piosenki- przede wszystkim powinien ją śpiewać ktoś o bardzo mocnym głosie, jak chociażby Santana Czy Mercedes ( za którą nie przepadam ale śpiewa ok).
Zazdroszczę Quinn świergolenia i banana na twarzy po takim wypadku i wizji przynajmniej kilku najbliższych miesięcy na wózku- ja podczas okresu mam podły
humor i najchętniej bym wszystkich pogryzła a co dopiero mówić o takiej sytuacji...:) Widać, że scenarzyści się nie nudzą:)
Szkoda mi Rachel- Finnowi widać szajba odbiła- skumał czym pachnie "złoty" biznes basenowy- darmowe drinki z palemką i opalone mamuśki...no naprawdę warto
rzucić dla takiej perspektywy wszystko i czyścić baseny...;/ma chłopak ambicje. znowu ma kaszankę zamiast mózgu, a było już tak dobrze...
No wreszcie udało mi się obejrzeć ten odcinek. Jakie mam odczucia? Moim zdaniem szkoda że nie pokazali momentu gdy dowiadują się o wypadku i Q w szpitalu- chociażby tak przez 2 minuty na początku. Za to postawa Rachel mi się podobała, jako przyjaciółka nie ukrywała swoich uczuć związanych z wypadkiem Quinn, najpierw kiedy był śpiewany numer " I'm still standing" to widać było że wszyscy się uśmiechali itp. tylko Rachel siedziała smutna, miała taką minę jakby nie wiedziała o co chodzi, potem dopiero wybuchła płaczem kiedy siedzieli w pokoiku jakimś i rozmawiali Rachel powiedziała coś w stylu" Przepraszam Quinn jest mi bardzo przykro, to w momencie gdy jechałaś na moje wesele uległaś wypadkowi, kiedy odpisywałaś na moje smsy i teraz wszyscy rozmawiają o dzisiejszym dniu o tym jaki będzie wspaniały, jak ukończymy szkołę itp. i ignorują to że Quinn siedzi na wózku! To nie powinno się stać, to nie powinno się tak skończyć" i wtedy dopiero kiedy Rachel to powiedziała i płakała do wszystkich jakby dotarło to co się stało i też posmutnieli. Potem był strasznie słodki moment kiedy Quinn i Rachel się przytulają.
Natomiast nie podobało mi się to jak ogólnikowo potraktowali ten wątek, moim zdaniem temu co spotkało Quinn powinno się poświęcić więcej czasu. To że jest taka zadowolona z życia jeżdżąc na wózku też mnie śmieszy, sory ale tak jest,
- dziewczyna była sportowcem, wróciła do drużyny Cheariosek jako kapitan pewnie, dostała się na wymarzone studia, wszystko jej się w życiu zaczęło układać i było już tak dobrze- a tutaj przez wypadek traci bardzo dużo, pewnie będzie mogła chodzić ale jednak trochę czasu na wózku spędzi... A ona to z takim luzem, uśmiechem przyjmuje? Ot tak wpada do sali i radośnie śpiewa piosenkę jakby nigdy nic... Dobra mogła się pogodzić z sytuacją ale nie tak od razu, powinno być pokazane jak było jej trudno czy coś w tym stylu.
myślę, że będą jej trochę więcej czasu poświęcać potem, ale co do bólu i cierpienia - pamiętajmy, że 1. Quinn jest bardzo wierząca, co udowadniano nam od paru odcinków, a ludzie głębokiej wiary tak sobie właśnie radzą z cierpieniem i 'kłodami, rzucanymi pod nogi' [same jej słowa, że 'dzięki bogu, żyję i, uwierz lub nie, to najszczęśliwszy dzień mojego życia']. może to naiwne i trudne do zrozumienia, dla mnie także, bo nie wierzę w boga, ale znam ludzi, którym wiara daje taką siłę i jestem pełna podziwu dla każdej takiej osoby; 2. już i tak wiele przeszła jak na swój wiek, umocniła ją ciąża, wyrzucenie z domu fakt oddania dziecka, potem ten okres 'buntu' - nie ma to wiele wspólnego z jazdą na wózku, ale każdy taki upadek umacnia, zwłaszcza, że już kilka razy jej 'idealne życie' zostało zakłócone przez własne i nie tylko błędy [świetny moment przyznania się do błędu, nie obwinia nikogo za wypadek, bo to tylko jej wina, jest świadoma tego, że za błędy się płaci, a ona po prostu musi zapłacić kolejny raz]; 3. przed paroma odcinkami pokazali nam dosadnie, jaką filozofię życiową przyjęła, że zmieniła swoje nastawienie do świata i tego, co się dzieje, więc bardzo dobrze, że pokazali jej konsekwencję i siłę, którą zawsze miała. może była ładną, złośliwą blondyneczką przez większość czasu, ale zawsze była jedną z silniejszych psychicznie i najbardziej upartych osób w Glee. a jej wiara w to, że dzięki ciężkiej pracy stanie na nogach jest świetna, bo realistyczna. nie pasowałaby do niej depresja i przygnębienie, musi przekonywać sama siebie, że to się jej uda, tu też myślę, że wpływ ma jej wiara. ;) cytując ją ponownie: 'może nie miało tak być, ale tak jest' - nic dodać, nic ująć. może jest mi łatwo to zrozumieć, bo sama się tak zachowuję w obliczu problemów [chociaż przyznam, że moich problemów nie można porównywać do jej], ale dla mnie jej postawa jest logiczna i idealnie pasuje do tej postaci.
myślę, że celowo nie pokazali tego godzenia się z losem, by uwagę widza skupić na tym, co najważniejsze - jej nastawieniu i postawie. inteligentny widz będzie w stanie wyobrazić sobie całą resztę.
co do Fighter - też od początku byłam zdania, że to piosenka dla kogoś o mocniejszym głosie - może nawet nie dla Santany, ale dla Mercedes, Rachel, a najlepiej dla kilku osób. ale trudno. ;P
się rozpisałam, mam nadzieję, że ktokolwiek to zrozumie. ;)))
A co myślisz o zachowaniu Rachel? Ja mam wrażenie że ona jako jedyna pokazała emocje i zachowała się jak przyjaciółka... Innych to w ogóle nie obeszło, wszyscy z uśmiechem się cieszyli, gadali o pierdołach jakby nie było ważniejszych rzeczy... tak jak powiedziała Rachel ignorowali fakt że Q jest na wózku.. Dopiero kiedy Rachel powiedziała co o tym myśli, Puck spuścił głowę, Santana posmutniała, miała łzy w oczach inni też. Ja uważam że Rachel widzi że coś jest nie tak z Quinn ciekawe jak się potoczą dalsze losy tej dwójki.
Rachel jest jej najbliższą osobą i czuje się winna, poza tym, zawsze była wrażliwa i uczuciowa, pokazywała swoje emocje w sposób nawet czasami przesadny, więc zachowała się całkiem normalnie. u niej przeważa to poczucie winy - Q. jechała na JEJ wesele, to na JEJ smsy ponaglające odpisywała.
wiesz, wydaje mi się, że ludziom wokół trudno było zachować się stosownie do sytuacji - nigdy nie wiadomo, co zrobić/powiedzieć w obliczu takiej tragedii. gdy zobaczyli postawę samej Q., przyjęli podobną. skoro nie chciała litości, łez, to oni też nie chcieli jej, że tak powiem, 'dołować', chcieli traktować ją jak kiedyś, nie dać jej odczuć tego, że coś w ich wspólnych relacjach [!] się zmieniło. nadal jest ich przyjaciółką, nadal jest w Glee, nadal są wszyscy sobie bliscy. sama podkreślała, że też jest maturzystką tak, jak oni i chciała normalnej atmosfery. gdyby przywitali ją z płaczem, ciągle rozmawiali o wypadku, wózku, załamałaby się totalnie - i doskonale sobie zdaje z tego sprawę, co widać było w rozmowie z Artiem. ona NIE chce przestać wierzyć w to, że może chodzić, NIE chce się załamać i stracić sił. myślę, że wszystkim jest ciężko z tą sytuacją, ale każdy na swój własny sposób musi sobie z tym radzić.
jestem pewna, że R. będzie dla Q. wielkim wsparciem, podobnie jak Artie. gdy/jeśli Q. się załamie, oni wszyscy ją 'podniosą'. :))
hm, na pierwszy rzut nie jestem zachwycona.. ale smaczki, sa musze jeszcze ze dwa razy co najmniej i koniecznie z napisami, brak sluchawek i nocna pora nie pozwolil na skupienie sie na wszystkim, a wszystko jest wazne ;p
ale no normalnie tak jak lubie Blaina to ten watek jakis taki faktycznie naciagany.. chociaz pewnie po kolejnym obejrzeniu, dotrze do m nie ze to jednak Glee i tam wszystko musi byc przerysowane - tak jak ten caly Fighter/. - boks, prysznic.. hahah ;p LOL
ale wokal ma dobry, mnie tam sie podoba, no pewnie santana tez b mega wypadla w tej piosence.. al;e akyurat jemu przypadlo i tez mi sie podobalo. tylko ta otoczka.. ja nie wiem,. jesli oni to robia npowaznie to.. ale jesli nie a to bardziej przypuszczam, to musza meic zarabisty ubaw ;p ja bym miala