Pewnie, mnie właśnie najbardziej interesują pozostałe wątki, w końcu to historia Gotham, a nie Bruce Wayne co nie zmienia faktu, że jego losy są również bardzo ważne. :D
Rozumiem i też tak myślę, jednak ten paniczyk zaczął mnie irytować, jakoś nie mogę uwierzyć, że z niego ma się 'wykluć' Batman.
Kolejny bardzo dobry odcinek - zaczynam się przyzwyczajać. Parkour Seliny musi być niezłe - wyskakuje sobie ot tak z któregoś piętra budynku (ale, w sumie, to miało być chyba komiksowo). "Miss missess" w wykonaniu Bullocka wymiatało - koleś ma gadane, jednym zdaniem rozkminił czy 'da się czy się nie da' :D Wątek Pingiwna z Maronim całkiem ciekawy, i kurcze nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Cobblepot ma nerwy ze stali nawet w sytuacji w której się znalazł, hahaha xD Bullock i gorliwość do pracy po wizycie pani 'ruda' był niezły - Gordon w szoku xP "More optimistic" również wymiatało xD Motyw z ołówkiem u Eda też ciekawy, jak i 'zemsta' z szafką, haha xD "You gotta be kidding me" - jak już wspomniałem, Pingwin i telefon ze zgniatanego samochodu TO JEST TO! Lubię to! :D Albo 'takie rzeczy tylko w Gotham' :D Nie no, kapitalnie są rozpisane te odcinki, oby tak dalej :)
tak jak mowisz :) czekamy na nastepny odcinek a pozniej 2 tygodniowa przerwa : )
Od zawsze jestem fanką Batmana <3 a serial oglądam od samego początku. Z odcinka 14 na plus:
+Nygma :D zawsze mnie rozśmiesza a wątek ze zwolnieniem tamtego lekarza był epicki
+Pingwin i Maroni (zgniatanie Pingwina i zadzwonienie do tego operatora dźwigu genialne :D i gdy Pingwin chciał zastrzelić Maroniego)
+cieplejsza strona Bullocka
+Bruce (mnie on nie irytuje, rozumiem jego rozgoryczenie nieowocnym śledztwem)
+nowy zabójca i porwanie tej rudej terapeutki)
+rozwijający się romans Gordona z lekarką
+brak Barbary
A z minusów to ostatnia scena z Fish, chociaż niezłe zakończenie :P
Jak dla mnie 14 odcinek był jednym z najlepszych :) Akcja zaczyna się fajnie rozkręcać.
No i jak poprzednicy, też wypiszę swoje plusy i minusy:
+Pingwin, jak zawsze świetny, skubany umie sobie poradzić xD
+Nygma i jego akcja z szafką oraz dalsze próby poderwania panny Kringle :D
+Bullock i jego cieplejsza strona, ciekawe czy coś z tego wyjdzie
+brak Barbary!
+rozpoczęcie wątku Scarecrow'a
+Gordon i Thompkins
-Bruce i jego foch (lubię go, ale naprawdę dzieciak potrafi irytować)
-Selina którą chyba scenarzyści wpakowują dopiero wtedy gdy nic innego już nie mogą wymyślić
-ostatnia scena z Fish, też chyba zrobiona na siłę - i jeszcze naskakują na siebie jak jakieś pantery czy gladiatorzy xd
Odcinek też mi się bardzo podobał, w sumie cały, najbardziej oczywiście sceny z Pingwinem, Maronim i Nygmą. Podobał mi się wyjazd na wieś, choć osobiście myślałam, że wszystko inaczej się potoczy: kiedy Pingwin ukradł broń i przyznał się Maroniemu do kradzieży- myślałam, że powie mu coś w stylu, że gdyby chciał to mógłby go teraz zabić, zrobić z nim, co chce i przejąć jego imperium, bo ma pełną kontrolę nad sytuacją, ale ponieważ jest lojalnym i szczerym przyjacielem to nie zrobi tego- taka kolejna psychologiczna sztuczka, żeby Maroni mu uwierzył i żeby mógł dalej być u niego.
Nie spodziewałam się, że wybuchnie tłumioną złością ani tego, że będą to ślepaki. Teraz jest skreślony u Maroniego i nie wiadomo, co dalej. Może tylko wrócić do Falcone, ale jemu był potrzebny tylko jako donosiciel na Maroniego i Fish, a że teraz u obu tych postaci jest "spalony", to co może robić. Ale trzeba przyznać, ze był to ciekawy i zaskakujący zwrot akcji.
Mi się akcja na wysypisku podobała, wiem, że jest naciągana i mało realna, ale jak już mówiłam, mi brak realizmu nie przeszkadza w takich produkcjach. W każdym razie aktorsko było świetne. No i biedny Oswald znowu na kolanach proszący o życie, aż żal patrzeć, jak zawsze spotyka go coś złego. Taki jest biedny :) A już zaczynał się tak fajnie rozkręcać, pokazywać pazurki- przejął klub, wybuchnął na Fish poprzednio, a dziś zbeształ kelnera za smugę na nożu, no i oczywiście ten wybuch na Maroniego.
I ta mina w autobusie :)
romans Gordona też mi się podoba, fajna jest ta pani doktor.
Szkoda, że nie pokazali co się stało z Butchem, urwali wątek w poprzednim odcinku i liczyłam, że coś dalej będzie w temacie.
Kurczę, ja się jednak z Wami nie zgodzę. Niestety ale pierwszy raz jestem rozczarowany odcinkiem "Gotham". Głównie za te wątki 'romantyczne'.
1. Bullock pierwszy raz widzi kobitkę i od razu tak mu 'miękną nogi'? I jak bohatersko ratuje ją z basenu. Oczywiście ona chwile wcześniej mówi mu, że ma "fobię basenu" (już by mogła powiedzieć ze sie boi wody a nie basenów...), więc juz wiemy gdzie skończy...
2. Gordon też trochę śmiesznie wyszedł z tym "chciałbym się pocałować..", po czym piękny pocałunek na posterunku... No trochę takie "To właśnie miłość" wyszło z tego odcinka...
3. Scena z Pingwinem, który dzwoni do operatora "maszyny niszczącej" też trochę śmieszna... Pingwin zadzwonił powiedział, że Maroni zabije jego i jego rodzinę po czym ten zatrzymał maszynę i uciekł...
4. Końcowa scena z Fish i tym gostkiem - Matrix??
Oczywiście motyw Stracha i Nygmy jak najbardziej na plus, ale z uwagi na powyższe mam wielki niedosyt