Kto według was powinien zasiadać na żelaznym tronie ?
Według mnie powinna być to Daenerys Targaryen jest dobra,sprawiedliwa i ma prawo żeby mieć
żelazny tron.
Arya hehe. Daenerys może być aczkolwiek jest troche szalona po ojcu ;) za Stannisem nie przepadam. Jak dla mnie Tyrion świetny gość :D bez różnicy byle nie Joffrey :/
no nie bo spalenie miasta i połowy mieszkańców za to, że jeden gościu pare razy ją brzydko nazwał to zupełnie normalne :D
Przecież chodziło o cały ten rynek niewolników, zabijanie niemowląt, nieskalanych. Chciała to zniszczyć.
Stannis, ponieważ:
- zna Siedem Królestw - khaleesi nie zna i nie chce ich poznać. Urodziła się tam i to wszystko.
- zasiadał w Małej Radzie przez całe lata, wspominano gdzieś, że zna siły każdego lorda w Westeros - khaleesi zna tylko nazwiska "psów Uzurpatora", a nie na przykład losy Rickarda i Brandona Starków i okoliczności, w jakich przypuszczalnie została poczęta, wie mniej niż Bran, ma przy sobie chodzącą skarbnicę wiedzy o królewskim dworze i nawet o swoim dziadku - I. NIE. PYTAŁĄ;
- doświadczony wojownik;
- surowy dla siebie i dla innych;
- umie docenić czyjąś prawdziwą wartość i zalety, niezależnie czy ktoś się urodził w zamku czy na Zapchlonym Tyłku;
- pod jego rządami Siedem Królestw mają szansę wydobyć się z długów;
Etc. etc.
Stannis surowy dla siebie? Jakieś przykłady? Bo osobiście nie widziałam w nim żadnej surowości względem siebie, raczej naginanie swoich "żelaznych" zasad, kiedy jest mu to potrzebne.
ludzie wypowiadają się zależnie od tego, czy na podstawie przeczytanych ksiązek czy tylko serialu...ja nie czytałam i jak wielu zapewne opierając się na serialu najładniej prezentuje sie daenerys. Ale skoro ma być to ktoś, kogo nie da się obstawić,może to być praktycznie każdy, choćby i Sansa( o ile wydorośleje i wyjdzie jej "pstro" z głowy) czy bękart Roberta...
Naprawdę nie było widać różnicy pomiędzy - na przykład - namiotem Renly'ego i namiotem Stannisa? Tym, jak Stannis się ubiera, tym co je i pije, co Stannis robi - a stylem życia takiego Roberta?
Oczywiście, można rzec, że Stannis po prostu taki jest i niczego się dla dobra prostaczków nie wyrzeka - ale czy nie lepiej mieć króla o spartańskim stylu życia, który prawdopodobnie nie zadłuży się po uszy i nie opróżni skarbca, wie, jak rządzić i walczyć, co jest ważne a co nie - nawet, jeżeli na jego ucztach, jeśli jakieś wyprawia, można usnąć z nudów?
To rzeczywiście jest jakiś rodzaj surowego życia, ale na pewno nie można tego porównywać do tego, co Stannis robił innym. Jest sprawiedliwy i surowy tylko wtedy, kiedy mu to pasuje. Byłych chorążych Renly'ego powinien był zabić według swojej zasady - nie zrobił tego, bo byli mu potrzebni, ale za to nie wahał się obciąć palców zaufanemu człowiekowi. To jest sprawiedliwość? Gdyby palce Davosa były mu potrzebne, bo naprzykład byłby jego kowalem, to także nie zdecydowałby się na obcięcie mu ich. To nie jest sprawiedliwość, to wyrachowanie. Druga sprawa, że sprawiedliwość nie przeszkodziła mu w zabójstwie brata (bo w życiu nie uwierzę, że nie wiedział, co zrobi Melisandre). Trzeba, że oszczędził Davosa za zdradę, też tylko dlatego, że był mu potrzebny. Naprawdę nie widzę tutaj sprawiedliwości.
I zapewniam cię, że gdybyś był wtedy w Westeros, wolałbyś za króla Roberta/Renly'ego niż człowieka, który spali cię żywcem, bo nie wyznajesz "jego" religii.
Po pierwsze: nie obciął palców zaufanemu człowiekowi. Obciął czubki palców jednej dłoni Davosowi z Zapchlonego Tyłka, który przez całe życie szmuglował, czyli przemycał morzem różne towary, czyli był przestępcą; który dostarczył morzem do Końca Burzy cebule, suszone ryby oraz zapewne inne rzeczy, omijając blokadę Tyrellów i Redwyne'ów, ocalając tym samym oblężonych - w tym Stannisa i małego Renly'ego - od głodowej śmierci.Trzy pytania za trzysta punktów - co zrobiłby w tym wypadku jakikolwiek inny lord? - co na ten temat myśli Davos, jakie są w tym względzie jego uczucia? - co poza tym spotkało Davosa?
1. Sądzę, że szmugler dostałby złoto, a następnie pokazano by mu drzwi; 2. Nie znam kogoś bardziej oddanego i lojalnego wobec Stannisa; 3. Ser. Seaworth. Herb. Ziemie na Przylądku Gniewu.
"Połowa mojej armii to niewierzący. Módlcie się goręcej"
Admirał Deszczowego Lasu, Namiestnik królewski, Lord Davos Seaworth wierzy w Siedmiu.
Renly był zdrajcą i sam był gotowy zabić Stannisa, chociaż w swojej dobroci polecił nie dekapitować jego zwłok.
Zabicie brata na polu bitwy, a zabicie brata podstępem, to jednak różnica. Założę się, że Stannis kazałby powiesić bratobójcę, bez względu na jego motywy.
Wiem, że Davos był przemytnikiem. A chorążowie Renly'ego byli zdrajcami. Powiedz mi, co usprawiedliwia ukaranie Davosa, a nie ukaranie chorążych?
Sytuacja?
To, że Stannis wie, że jedynie oni byli naprawdę zdrajcami? Tak, jak powiedział Davosowi przy jakiejś okazji, ludzie walczący dla Joffa mogli uważać, że walczą po słusznej stronie, Północni o niepodległość, Żelaźni o stare zwyczaje i "my nie siejemy", ale chorążowie Renly'ego nie mogli mieć żadnych złudzeń.
To, że powiedział "Wybaczyłem, ale nie zapomnę"?
Nagradzał Davosa za jego zasługi - uratowanie życia ludziom z Końca Burzy, dobre rady, lojalność, wierność, prawdę w oczy. Ukarał za bycie przestępcą.
Nie ukarał chorążych Renly'ego... ponieważ ich potrzebował. Ponieważ stracenie ich za zdradę w tym momencie byłoby idiotyzmem z każdego punktu widzenia.
Różnica? Hmmm, mniej więcej taka, jak uśmiercenie krewnego przy pomocy Rycerza Kwiatów lub innego Zielonego, Czerwonego czy Różowego a swoją własną ręką lub cieniem, stworzonym z własnych sił życiowych i magii Rh'llora; między Stannisem, który brzoskwini Renly'ego nie zapomni do końca życia, a Renlym, który miał hipotetyczną śmierć Stannisa głęboko w nosie - zauważyła to nawet Catelyn.
W zasadzie to żadna, ale... Stannis nie zdradził Renly'ego, do niczego nie był wobec niego zobowiązany.
Renly Stannisowi był winien przynajmniej szacunek, należny najstarszemu z żyjących Baratheonów.
Ale przecież o to mi chodziło od początku. Stannis nie zabił chorążych, bo byli mu potrzebni - i koniec jakiejkolwiek dyskusji, czy jest sprawiedliwy. Sprawiedliwie zachował się Robb, gdy ściął Karstarka pomimo tego, że groziło to dla niego poważnymi konsekwencjami. Czy to było mądre? Nie. Ale sprawiedliwe. Natomiast sprawiedliwość Stannisa to tylko pozory.
Czyn z cieniem był zdradziecki i niegodny rycerza. Zabić kogoś na polu bitwy, a podać mu truciznę w herbacie to zasadnicza różnica, pomimo takiego samego efektu. Nie będę bronić Renly'ego, bo zachował się źle nie oddając tronu bratu, ale jednak mimo wszystko chciał sprawiedliwie go pokonać. Mógł zaatakować w nocy i wtedy zachowałby życie, ale tego nie zrobił. Umawianie się na walkę o świcie, a atakowanie w nocy nie może być honorowe, niezależnie od tego, jakim człowiekiem jest ten, który ginie.
A brzoskwinia? Cóż, ja to odebrałam jako zasłanianie sie rzekomym żalem, nie żałobę po bracie.
Zabicie chorążych Renly'ego - tych, którzy ugięli kolana - nie wiem, czym by było. Chyba samobójstwem i klęską. Tym bardziej, jeżeli po nich - po armię Renly'ego Stannis tam się zjawił i oferował co tylko mógł, by młodszego brata przekonać - prawdę o dzieciach Cersei, tytuł następcy tronu, miejsce w swojej Małej Radzie.
Renly przede wszystkim nie wiedział o dzieciach Cersei i po pierwsze zdradził swojego 'bratanka'. Po usłyszeniu prawdy - pomimo tego, że Stannis nie był przez nikogo postrzegany jako kłamca - dał jasno do zrozumienia, że ma czyjekolwiek prawa do sukcesji bardzo głęboko w nosie, co jest raczej zastanawiające dla osoby, która pełniła urząd Starszego nad Prawami w Małej Radzie.
W nocy Renly odprawiał modły ze swoim Rycerzem Kwiatów. Potem Brienne przyszła nałożyć mu zbroję. Stannis jeszcze spał, więc przynajmniej ciałem był obecny w swoim namiocie, o czym może zaświadczyć Devan...
Brzoskwinia? Kiedy i w jakich okolicznościach Stannis kłamał Davosowi prosto w oczy?
Chyba się nie zgadzamy w ocenie króla Stannisa...
Twój problem polega na tym, że nie chcesz zauważyć wad Stannisa.
Raz jeszcze napiszę - nie kwestionuję, że decyzja o nie zabijaniu chorążych była słuszna, bo była jak najbardziej właściwa! Po prostu nie można jej nazwać sprawiedliwą. W dzisiejszych czasach można to porównać z wypuszczeniem zdrajcy za łapówkę.
Po drugie - nie kwestionuję, że Renly zachował się nie w porządku. Ale honorowy człowiek nie zabiłby go w taki sposób - Ned Stark coś by ci o tym powiedział.
Obydwaj bracia mieli swoje wady. Renly chciał władzy za wszelką cenę, a Stannis był hipokrytą. Ale w sumie życie jest za krótkie, żeby się kłócić, także nie ma chyba sensu przekonywać kogoś do zmiany opinii, skoro ten ktoś wyraźnie tego nie chce ;)
Po pierwsze - Stannis nie ma charyzmy. Nie umie zjednywać sobie ludzi. Nie uśmiecha się. Zgrzyta zębami. Jest sztywny i nudny, nie umie się cieszyć, na jego ucztach panuje grobowa cisza, nie wierzy w żadnych bogów, jest gorzki i skwaszony, pielęgnuje urazę do osoby, która już nie żyje, posługuje się wiarą w Rh'llora po to, aby osiągnąć cel, jaki uważa za słuszny, jego żona jest brzydka i fanatyczna, nie ma synów, córka jest na zawsze naznaczona piętnem choroby.
Zauważam wady Stannisa.
Ty natomiast nie zauważasz jego zalet.
Po drugie - oni zgięli kolana, a nie uciekli do Lannisterów za Lorasem.
Po trzecie - nikt tu nie wspominał o honorze.
Po czwarte - myślę, że nie zmienisz zdania o Stannisie, więc już Cię nie będę przekonywać.
,,Uważajcie na ludzi, którzy się nie śmieją – są niebezpieczni."
-Juliusz cezar
Umiem zauważyć jego zalety - przede wszystkim dobre umiejętności bitewne i odwagę - ale rzeczywiście masz trochę racji, że trudno mi wykrzesać cokolwiek pozytywnego z tej postaci. Nienawidzę zmanipulowanych osób, a niestety Stannis daje się od początku manipulować czarodziejce, bo jest piękna, dała mu "syna" i pokazała kilka sztuczek. Stannis byłby znacznie ciekawszy, gdyby czasem pomyślał sam, zamiast słuchać się Melissandre. Wtedy nawet jego wady byłyby znośne, bo nie ma ludzi bez wad, a już szczególnie nie w GoT.
Odnośnie sprawiedliwości Stannisa i Robba. Stannis nie ukarał chorążych Renly'ego, bo ich potrzebował. Faktycznie, nagiął swoją sprawiedliwość. Z drugiej strony Stannis ukarał śmiercią żołnierzy, którzy dopuścili się gwałtów i okrucieństwa podczas starcia z Dzikimi. Nie można zatem powiedzieć, że nagina swoją sprawiedliwość. Robb zabił Karstarka za dzieciobójstwo, chorążowie Renly'ego / Stannisa nie dopuścili się znaczących zbrodni (jedynie wybrali złego króla). W momencie ciężkich zbrodni, takich jak gwałt i okrucieństwo, Stannis nie ma w zwyczaju przymykać oka. Nawet jeśli może to osłabić jego szeregi.
Dany ponieważ :)
To nie moje słowa ale lepiej wym tego nie napisał :).
Dla mnie Dany to ideał kobiety. Potrafi zmierzyć się z tyranem jakim jest jej brat, przekonać męża do miłości i odnaleźć się w męskim, twardym świecie, a do tego jest nieskończenie piękna :] Nie będę tutaj ukrywać, że kibicuję jej i mam nadzieję, że przyprowadzi smoki i zasiądzie na tronie. Byłaby świetną królową, bo władza nie potrafi jej zmienić (jak na razie stara się postępować sprawiedliwie, co ukazane jest w kolejnych tomach). Zresztą kto jak kto, ale Dany jest prawowitą dziedziczką tronu i zachowuje się jak prawdziwa królowa. Jest kobietą i swoją pozorną słabość potrafi przekształcić na siłę, której obawiają się nawet władcy za Wąskim Morzem :] Trzymajmy za nią kciuki!
Po pierwsze, dożyła do dnia swojego ślubu nietknięta - jest to, w pewnym sensie, TAKŻE zasługą tego brata. Wiem, że nie tylko jego, wiem, że nie zawsze był dla niej dobry, a czasami wręcz zły, raczej częściej niż rzadziej.
To prawda, potrafi się przystosowywać i odnajdywać w obcym świecie. To jest jej plus.
Ma trzy smoki. Nauczyła je reagować na słowo "dracarys". Czy poza tą sztuczką umie je kontrolować? Potrafi im czegoś zabronić i to wyegzekwować? Eee... nie? Czyni jakieś wysiłki, żeby się czegoś dowiedzieć o smokach? Wie przynajmniej coś o tym, że istnieje coś takiego, jak Cytadela w Oldtown, jakieś biblioteki, czy chociażby książki o jej przodkach i ich smokach?
Co właściwie z nimi robiła, poza trzymaniem w lochu na łańcuchach?
Nic?
"Dany jest prawowitą dziedziczką tronu"
Kolejny który nie ma żadnego pojęcia o zdobywaniu władzy ale się wypowiada. Zrozum ,że nie ma czegoś takiego jak prawa do tronu. Tron zdobywa się na drodze podboju. Kto go podbije ten jest władcą i już.
"zachowuje się jak prawdziwa królowa"
Czyli jak ?
Nie ma żadnego prawa do tronu. Aerys stracił prawo do tronu Targaryenów swoim szaleństwem, tak jak Aegon nabył je niecałe 300 lat wcześniej prawem podboju.
najlepszym kandydatem na wielkiego króla jest oczywiście Hodor. Duży, dobry i ma jaja koleś!
Dany byłaby bardzo ciekawą królową. Jest mądra, dobra i sprawiedliwa, chociaż żądna zemsty, więc jej droga do tronu byłaby bardzo krwawa. Jednak jak na razie Dany karze tylko "czarnych charakterów", a ratuje, uwalnia i otacza opieką niewinnych i bezbronnych. Zastanawiam się, co się stanie, kiedy stanie przed ludźmi odpowiedzialnymi za śmierć jej przodków. Czy zemsta ją zaślepi i ukarze nie tylko winnych, ale także postronne osoby. Jeśli potrafiłaby zapanować nad swoimi emcojami, to wg mnie byłaby dobrą kandydatką na królową. Jednak jest poważny problem. Dany jest bezpłodna. I nawet jeśli zasiądzie na Żelaznym Tronie, to i tak jest problem sukcesji po niej. Jest przecież ostatnią z Targaryenów.
Żąda zemsty bardziej jej brat a ona chce tylko wrócić do domu ... i rozwalić połowe królestwa xD. Mam nadzieje że nic głupiego z tymi smokami jej do głowy nie przyjdzie ;).
Daenerys jest okrutna i bezwzgledna, i kiedy trzeba jest gotowa poswiecac ludzi "w imie wyzszych celow". Jest przy tym sprawiedliwa. Nie chce spoilerowac i mowic co sie przytrafi poszczegolnym bohaterom, ale Robb Stark, choc nie jest zbyt madry, to zawsze uwzglednia straty ludzkie i koszta wszelkich wojen. O dzieciecych postaciach nie ma sensu tutaj rozprawiac, choc jedna z nich juz teraz zasiada na tronie i jest jedna z najbardziej odrazajacych jednostek w calym cyklu. Postac mlodego krola z Lannisterow jest jednak wyrazna anomalia. Jego matka nie jest swieta, ale ma swoje zalety, jest inteligentna i dziala racjonalnie i pragmatycznie. Tymczasem mlody krol jest postacia zupelnie niepasujaca do historii Martina. bo jako jedyna postac jest skonstruowana wg czarno-bialego szablonu. Zaleta martinowskiej opowiesci bylo, ze unikal tworzenia komiksowych bohaterow, zgodnie z dzieciecym podzialem dobro-zlo. Mlody krol jest wyrazna wpadka Martina, bo majac liczne wady, nie ma zadnych zalet.
Ekhm, śmiem nieśmiało zwrócić uwagę, że o kimś zapominasz. Nie bardzo też rozumiem co ma inteligencja do bycia dobrym/złym. Zresztą ma zaletę - potrafi dobrze strzelać z kuszy. :D
Choć nie przepadam za Stannisem to sądzę, że to on właśnie zasiądzie na żelaznym tronie. Będzie to taki słodko-gorzki koniec ponieważ wojna się skończy, ale Stannis mimo wszystko nie jest wymarzonym królem.
To ja chce żeby Daenerys Targaryen miała jakiś swój zamek i tam trzymała smoki i wojsko. I była tylko kimś kto pilnuje żeby był pokój w 7 królestwach i dała żelazny tron jakiemuś rozsądnemu człowiekowi którym na pewno nie jest Stannis, palić miasta dla boga światła ( to jest chore ). Albo niech się dzieje co chce tylko żeby to nie był zły charakter serialu , ale chyba jak ktoś już pisał tu nie ma złych charakterów , każdy ma coś na sumieniu oczywiście można podzielić na bardziej i mniej złych , chociaż ja w Daenerys nic złego nie zauważyłem.
W gruncie rzeczy, po cóż te gdybania. Tron nie jest wcale pusty, rządzi nam miłościwie panujący Król Joffrey Baratheon, syn i spadkobierca korony po świętej pamięci Robercie. Reszta to tylko uzurpatorzy, których obecnie nawet nie ma aż tak wielu. Stannis, Robb Stark... i Daenerys.
Z czego Stannis doznał porażki, Stark wygrywa bitwy, lecz wojna coraz gorzej mu idzie. A Matka Smoków jest póki co daleko, i mało kto wie w ogóle o jej pretensjach do Tronu.
Ehh nie będę tutaj oryginalny, i powielę zdanie wielu.
Danerys jest najgorszą możliwą opcją do zasiadania na tronie, podchodzi dość emocjonalnie do rządzenia i w ogóle nie zna reguł gry. Wielokrotnie już pokazała że chce dobrze, ale póki co nic dobrego z tego nie wynika.
Pozostaje mieć tylko nadzieję że martin po to tak pokazuję nam jej postać by póżniej uśmiercić ja w spektakularny sposób.
W gruncie rzeczy jest to bez znaczenia kto zasiądzie na tronie, każdy wybór jest zły.
Kiedyś był podobny temat i ludzie widzieli na tronie Jon Snow. Trzeba mu przyznać że nie żle radził sobie na murze, ale mur to nie królewska przystań, a on podobnie jak Danka kierował się sercem choć miał na uwadze dobro ogółu i to mu na dobre nie wyszło.
Stannis mógłby być dobrym wyborem, gdyby objął władzę jego żelazna konsekwencja mogłaby postawić na nogi podupadłe królestwo, szczególnie gdyby jednym z jego doradców był cebulowy rycerz, niestety Stannis uległ wpływom czerwonej kapłanki i uważa że jest wybrańcem, to go dyskwalifikuje jako nowego władcę, a szkoda ponieważ uważam że mógłby on rozprawić się z grasującymi bandami i bezprawiem w królestwie a także wspomóc mur w nadchodzącej zimie.
Więc jak widać to bez znaczenia kto jest na tronie, liczą się doradcy którzy są wokoło króla, najlepszym namiestnikiem mógłby być Tyrion, który doskonale rozumie zasady gry i potrafi w nią grać, i o ile Martin nie odwali numeru to Tyrion będzie namiestnikiem a Sansa królową.
Na pewno wszyscy zgodnie oddadzą koronę w ręce karla. Patrząc ogólnie to jest tylko 3 godnych pretendentów to tronu:
1) Aegon Targaryen - niby prawnie to jemu się należy tron, ma pierwszeństwo przed Danką, wyuczony, przeszkolony - idealny ksieciunio(Rhaegar Nr.2)
2) Stannis Baratheon - surowy, sprawiedliwy do bólu, na wojaczce się zna, nieufny i podejrzliwy - idealny władca.
3) Euron Greyjoy aka Wonie Oko - okrutny, cholernie sprytny, charyzmatyczny, coś jak Stalin, jedna ręką ściska twoja dłoń, w drugiej trzyma nóż by wbić ci go w plecy.
To są jedyni godni tronu. Chyba ze Martin nas zaskoczy i nie wiadomo skąd wyskoczy nam jakiś Blackfyre - a ludzie za nimi stali równo.
Zdecydowanie Petyr "Littlefinger" Baelish tylko on intelektualnie ogarnia wszystkie tajniki władzy i ma sobie urok, styl Tuska.
Pan Martin wszystkich na zaskoczy. Zobaczycie. Może nie będzie Żelaznego Tronu. Ostateczna bitwa odbędzie się w Królewskiej przystani. Kiedy Inni opanują miasto Tyrion się poświęci i je wysadzi, podpalając dziki ogień Aerysa, zalegający w różnych zakamarkach stolicy. Serio mogę wypisywać dziesiątkami takich gdybań. Gdybym miał jednak wybierać najbardziej prawdopodobnego władcę, to chyba Dany. W końcu udaję się jej panować nad Drogonem a w Meereen ma wciąż sporą armię.
Dokładnie. Strasznie jestem ciekaw tego zakończenia. Zwłaszcza, że ono już jest. George zdradził je scenarzystom na wypadek gdyby nie był w stanie (odpukać !!!) dokończyć sagi.
Czemu miał wy nie być wstanie dokończyć sagi ? A ja aż tak ciekawy zakończenia nie jestem chce żeby serial jeszcze trochę trwał.
Moim zdaniem żelazny tron powinien zdobyć :
Stannis Baratheon - jest on prawowitym spadkobiercą tronu po Robercie - który nie miał dzieci z prawego łoża.
Ja uwielbiam Dany. Nie wiem czemu tak ją hejtują. Jest jedną z nielicznych dobrych postaci, ale ostatnio zauważyłam na wielu forach, że uwielbia się to co złe, chamskie i nikczemne. Masakra. Dany świetnie poradziła sobie z zyskaniem armii, rozłożyło mnie to na łopatki. Uwielbiam ją już od pierwszego sezonu. Sprzedana przez brata, dobrze odnalazła się w sytuacji i stała się kimś lepszym, ważniejszym niż ścierwo, którym była na początku sezonu. Oczywiście faceci będą mnie linczować i wyzywać od feministek, ale mam to gdzieś. Uwielbiam tą postać i kropka. Irytuje mnie z kolei wiele innych postaci, które przez innych są lubiane.
Wyzywać od feministek? Płeć Daenerys, ani twoja, ani innych fanów Gry o Tron, naprawdę nie ma tu znaczenia, ale wyglądasz mi na taką, która wszędzie się doszukuje dyskryminacji, a sama przecież "uwielbiasz" Dany głównie dlatego, że jest kobietą.
Daenerys jest naiwna i irytująca, nie zna zasad gry, zniszczyła dwa miasta zanim dotarło do niej, że wywołała wojnę na darmo. Taaak, jest taką dobrą osobą, obchodzi ją życie każdego jednego niewolnika, tylko że przez to (och! niechcący!) skazuje na śmierć tysiące. Wybiera to, co jej pasuje w danej chwili, w ogóle nie myśli o przyszłości. Smoki zrobiły się duże i niebezpieczne i jak ona sobie z tym poradziła? Zakuła je w łańcuchy, schowała w lochach i liczy na jakiś cud. Smoki zrobią się jeszcze większe, jeszcze niebezpieczniejsze i coraz trudniej je będzie wytresować, ale co tam, smoków nie widać, to problem przestał istnieć - to sposób myślenia dziecka, a nie królowej. Samą dobrocią i marzeniami nie zmieni się świata na lepsze, a można - jak Daenerys - doprowadzić do katastrofy.