Ja po ostatnim nudnym sezonie i głupiej śmierci mojego ulubionego bohatera Petyra miałam nie oglądać, przekonana że scenarzyści z Hollywood jednak nie są w stanie tworzyć wielowątkowych intryg na miarę Martina tylko przewidywalną papkę komercyjną. Nie wiem jak Wy, ale ja uważam, że od kiedy skończył im się materiał książkowy "jadą" na przewidywalnych zagraniach rodem z ogranych hollywoodzkich produkcji i zamiast na ciekawych i inteligentnych bohaterów stawiają na "ładnych" którzy pasują do typowo hollywoodzkiego zakończenia z zakochaną parą odjeżdżającą w stronę zachodzącego słońca. Ale jednak chyba obejrzę by zamknąć serial. Cho niczego dobrego się nie spodziewam. Ciekawe jak inni. Po stracie Petyra kibicuję Varysowi i Tyrionowi i może Cersei, która zaczęła być sensowna w ostatniej serii. Po cichu pokładam nadzieję w Nocnym Królu może namiesza:)
Najzupełniej się zgadzam, nastąpiła zmiana konwencji na której ta oryginalna produkcja sporo straciła. Nie ma już zawiłych niuansów polityki, ambitnych intryg. Ponadto w przeciwieństwie do piętrzenia wątków przez Martina, tutaj z łatwością uśmiercają ciekawych bohaterów drugoplanowych- Lord Petyr jest najlepszym przykładem. Ale też Olenna, Martell, Roose; w miejsce dobrych aktorów zostają w większości młodzieniaszki i ich pełne heroizmu przygody. Zbędny patos, co do Tyriona i Varysa- utracili niestety większość swojego sprytu i zaczynają robić za tło. Ja najbardziej kibicuje klasycznie Matce Smoków, a w dalszej kolejności Cersei i NK bo tylko im pozostała siła i żądza władzy. Można krytykować trend serialu, ale wiadomo że i tak wszyscy obejrzymy finał, mechanizm Dedeków jest nieomylny :-)
Ja tam kibicuje Jonowi,ale jak wygra ktoś inny to nie bede rozpaczac. Ktoś musi przejąć władzę, Inni muszą być pokonani.Kiedys to był film dla dorosłego widza teraz to jeden z kolejnych seriali dla małolatów które są jakie są. Nie wiem dlaczego oni to robią ludziom dorosłym i produkują kupe debilnych produkcji na poziomie najwyżej 15 minus.
Prawdziwa perełka mogłaby powstać gdyby ktoś wziął się za ekranizację Malazańskiej Księgi Poległych albo Czarnej Kompanii zamiast prequeli GoT; ale chyba nawet HBO brakuje na to budżetu
Nie zapominaj o planowanym serialu od Amazon "Koło czasu" na
podstawie 14 książek fantasy Roberta Jordana.
Jeszcze niedawno wydawało się nierealne, że ktokolwiek się na to porwie.
Podobnie jak kiedyś mówiono w latach 90', ze niemożliwa jest ekranizacja trylogii Władca pierścieni czy także takie głosy były odnośnie trudności zekranizowania Pieśni lodu i ognia.
A tymczasem Amazon zerwał trzy wisienki z tortu, bo w planach trzy wielkie seriale:
-Władca Pierścieni o wydarzeniach z II ery. Pierwszy sezon ma mieć budżet wyższy niż 8 sezon GOT.
-Koło Czasu na podstawie 14 powieści Jordana (ostatnie trzy kończył Sanderson po śmierci Jordana)
-Mroczna wieża na podstawie 7 powieści Kinga
Koło czasu to chyba najdłuższa saga w historii gatunku, przede mną jeszcze 5 tomów lektury. Ttrudno ocenić, czy jest potencjał na wierne zekranizowanie całości bez olbrzymich skrótów fabularnych, jak np miało to miejsce w starej Diunie. Co ciekawe wraz z serialem, mają wznowić wydanie całej sagi wzorowane na brytyjskim. Nowego LOTRa raczej nie zamierzam oglądać (zbyt wielkie przywiązanie do Trylogii Petera Jacksona). Mimo wszystko choć Martin i Jordan tworzą ogromne sagi, nadal łatwiej można je zekranizować bo to low fantasy gdzie występują w większości ludzie żyjący w jednym świecie. Oczywiście jest tam sporo elementów magicznych, ale nieporównywalnie więcej u Cooka, nie mówiąc o Eriksonie. Nakręcić dziesiątą bitwę pod Winterfell to jedno a nakręcić starcie Chaosu z Armią Kaptura to coś całkiem innego :-)
Serial Władca pierścieni pamiętaj, że nie będzie miał wiele wspólnego z trylogią Władca pierścieni zarówno książkową i filmową. Wcześniej tylko pogłoski były, że będą opowiadały o młodym Aragornie, ale wybrali jednak bardzo odległą przeszłość i
to moim zdaniem bardzo dobry wybór. Sądzę, że zahaczą nawet o tą bitwę z prologu Władca Pierścieni, kiedy został pokonany Sauron i stracił pierścień.
Jeśli chodzi o światy fantasy to zaimponowało mi ledwie kilka z nich np:
1) Forgotten Realms - stworzony na potrzeby Dungeons & Dragons.
Powstało kilkadziesiąt książek i kilkanaście gier z czego najbardziej popularne są Baldur's Gate 1,2, Icewind dale 1,2, Neverwinter Nights 1,2. W sumie na podobnych założeniach też jest Planescape Torment czy Pillars of Eternity 1,2, ale nie są w tym samym świecie.
2) The Elder Scrolls - świat powstały dla serii gier. Ilość książek bogatych w ciekawe historie opowiadające o poprzednich erach w Morrowind, Oblivion, Skyrim zadziwia. Spójność też tu jest zaskakująca.
3) Śródziemie - książki Tolkiena Hobbit, Władca Pierścieni i Silmarillion,
trylogie filmowe Władca Pierścieni i Hobbit oraz zapowiedziany serial Władca Pierścieni.
4) Wiedźmin - 8 książek Sapkowskiego i trylogia gier
5) Świat lodu i ognia - saga Pieśń lodu i ognia, Świat lodu i ognia, opowiadania oraz
serial Gra o tron
6) Koło Czasu - 14 książek
Diuna też ma duży potencjał, gdyby ktoś chciał nakręcić wierniejszą ekranizację serialową, ale dostaniemy film od Villeneuve.
Nie czytałem, ani chłonąłem innego fantasy głównie dlatego,
że stawiam w życiu na równowagę i różnorodność, by na bardzo różnych rzeczach skupiać się więc muzyka, filmy, gry czy książki to tylko pewien procent czasu jaki mogę im poświęcić, bo są też inne dziedziny życia czasochłonne, ciekawe i ekscytujące,
ale znam ze słyszenia Eriksona, którego już dwie osoby mi polecały.
Właśnie, ktoś MUSI przejąć władzę. Najgorsze co mogliby wymyślić to rozpad państwa albo upadek Tronu; broń R'hllorze
Ciekawi mnie mina Dany, jeśli będzie scena w serialu, gdy powie Samowi, że spaliła mu ojca i brata :)
Jakby rozbudowywali wszystko to serial miałby z 15 sezonów i stałby się nużący jak The Walking Dead gdzie w sumie przenoszą zeszyty komiksu na ekran. Łącznie z zapychaczami. Ja tam wole obecną formę ale zgadzam się że pierwsze sezony były o wiele lepsze, od 5 poziom zaczął spadać. Teraz mamy serial na wysokim poziomie wizualnym a niskim fabularnym.
Niekoniecznie narzekania są tylko na cięcia, uproszczenia, zmiany względem pierwowzoru literackiego.
Krytykują nowsze sezony też ludzie, którym same zmiany nie przeszkadzają lub też nie znający w ogóle książek,
a czepialstwo dotyczy słabej pracy nad własnym scenariuszem dedeków, którym wyraźnie brakuje talentu,
bo logika to nie jest mocna strona serialu ostatnio, ciąg przyczynowo-skutkowy często nie istnieje czy
nawet napisanie ciekawych dialogów to sztuka, która ich przerasta. Poziom wizualny jest jednak bardzo wysoki.
Tego nie można im odmówić. Potrafią zrobić serial z pompą. Ta cała intryga młodych Starków (Arya, Sansa, Bran),
kiedy ograli Littlefingera to dobry przykład co ludzie mają za złe dedekom. Bardzo źle pokazują pewne rzeczy.
Nie taki był ten serial, by w tak nieudolny i skrócony sposób pokazywać intrygę i upadek graczy :)
Za to na pewne sceny o niczym mają czas - te kiepskie rozmowy Tyriona z Szarym Robakiem i Misandei.
Których bohaterów jest Ci najbardziej brak? Mi oczywiście Petyra ale też Oleny i dawnego Tyriona i Varysa, bo "to co tam teraz jest to nie Tyrion ani Varys" z książek Martina. Za to skok+100 do inteligencji Sansy jest tak niewiarygodny że budzi tylko mój śmiech. Lubiłam też Stanisa.
Ja za Stannisem nigdy nie przepadałem w serialu, natomiast w sadze miał znacznie więcej charyzmy i bardziej złożone motywy. Z tą Sansa w 7 sezonie wyszło absurdalnie, chociaż już od 4 sezonu zmieniono ją w serialu, co widać zwłaszcza w relacjach z Petyrem. Co ciekawe; podobna różnica jest w przypadku Daenerys serialowej i książkowej. Obie bohaterki u Martina są wystraszonymi dziewczynkami na początku, potem dojrzewają ale nadal nie do końca znają własne cele. Natomiast w serialu przemiana jest gwałtowna- Sansa staje się chyba najmądrzejszym politykiem z rodu Starków, a Daenerys nabiera cechy wielkiego zdobywcy. Podoba mi się to wzbogacenie osobowości, ale niestety rzutuje na postaci drugoplanowe którym zostaje rozum ujęty. Najbardziej żałuję Petyra, Dorana Martella, Olenny i Barristana Selmy, który zdecydowanie za krótko był doradcą Dany
Po co Ci jakieś spiski i dworskie sztuczki gdy nadchodzą Inni i armia trupów. Nie mam pojęcia co jakiś szpieg mógłby w czymś tutaj pomóc. Ale spokojnie będziesz miał swoje intrygi w 2 części finału. Taniec Smoków 2.0 - może być?
"Nie ma już zawiłych niuansów polityki, ambitnych intryg" - proponowałbym podejść do tematu logicznie, czego na chwilę obecną nie robisz. Polityka,intrygi i niuanse mogły mieć miejsce i miały między poszczególnymi rodami walczącymi o dominację, zemstę itp. Oczekujesz tego samego w sytuacji kiedy 70% stanu osobowego kluczowych rodów zżeraja robactwo w ziemi, mając dodatkowo zombie z którymi hmm... ciężko bawić się w kotka i myszkę xD
W obliczu zagrożenia cywilizacyjnego w postaci... ataku chemiczno-biologicznego czy pędzącego w kierunku ziemi meteora też oczekiwałbyś ambitnych intryg? Litości xD
Teraz główny wątek to walka o życie czy istnienie w ogóle. Trzeba być świadomym priorytetów względem zmian środowiskowych jakie zachodzą.
Kto powiedział, że opowieść fantasy musi być logiczna? Nawet wojna z Nieumarłymi mogła przyjąć bardziej złożoną formę, podjazdy, obsadzanie wielu fortec, bitwy wzdłuż całego frontu; a nie czekanie z całą ogromną armią na oblężenie w jednym zamku. Na co niby zwolennicy Daenerys liczą- pod murami Winterfell zginie cała armia najeźdźców? Widać że scenariusz jest pisany na kolanie, Varys i Tyrion jeszcze żyją podobnie jak inni doradcy a nic nie robią oprócz przerzucania się słabymi żarcikami. Ambitny poziom zachował się tylko w Królewskiej Przystani; Cersei, Qyburn, Euron mają plany jak wygrać wojnę rozgrywając wrogów i ponosząc możliwie najmniejsze straty. Wątek Złotej Kompanii też jest 10x ciekawszy niż pogawędki dzieci Starków rodem z brazylijskiej telenoweli
Wiadome że obejrzę ale dla dobrych scen bitew efektów bo to akurat im wychodzi a na dobrą fabule sezonu czy prowadzenie postaci nawet nie liczę
Pewnie. Nie podobały mi się ostatnie sezony, ale jestem ciekawa jak to się wszystko skończy.
W głupi sposób został ograny? Ty tak naprawdę? Sansa ograła go tak samo jak Paluszek zrobił Ned-a, zakulisowo zrobiła go na szaro wykorzystując zdolności Brana. Nie mam pojęcia co się porobiła z widzami GoT-a jedni nie potrafią skumają, że Jon uwiódł Dankę aby wykorzystać jej armie do walki z Innymi, a drudzy nie mogą przeboleć śmierci Największego Karalucha Westeros...
A ja uważam że w "głupi sposób" bo karaluch czy nie był diablo inteligentny i przebiegły a Sansa nie, podobnie jak szczery i uczciwy ale średnio bystry Ned. Dlatego nie tylko ja ale wielu forumowiczów nie może zrozumieć takiego końca Petyra. Jak czytałam ksiązki i oglądałam pierwsze sezony to postać wiele wnosiła a w ostatnim sezonie snuł sie bez sensu z odcinka na odcinek i wdawał w niegodne go rozgrywki z siusiumajtkami, zamiast knuć np z Cersei. Załosny brak pomysłu na inteligentnego i przebieglego gracza. Takie jest moje zdanie
Chyba nie pamiętasz co działo się w stolicy, WW i wróbelki panoszyły się bez umiaru trzeba było zwiewać, po drugie wolał być przy Sansie i ją pilnować. Miał zamiar wyjść na wielkiego bohatera Północy i ostatniego sprawiedliwego ratując Ukochaną Sanse z rąk Boltonów tylko nie zdążył, uratowana przez Theona i Ślicznotkę zwiała do Jona. Za dużo osób zlekceważył, i jak Ty uważał Małe Starki za głupie bachory, które odpowiednio sterowane łatwo pokona. A i jeszcze coś, proszę nie obrażać Neda i jego bystrości umysłu. To że ktoś nie umiał grać w "GoT" nie znaczy że jest średnio rozgarnięty.
Umówmy się zatem, że Nę† nie był "nieinteligentny" ale brakowało mu sprytu, umiejętności knucia wilelopoziomowych intryg, przewidywać ruchów wrogów i pozornych przyjaciół na kilka ich działań wstecz. Był uczciwy i prostolinijny dlatego przegrał. Petyr był inny. Nie zapominaj, że jak nie wielu postaci z tej sagi wszystko co osiągnął ,osiągnął sam sprytem, zdradą i przebiegłością. Słusznie zauważył, że wielu wyżej urodzonych oprócz nazwiska nie mieli wielu przymiotów. On był sprytny i pracowity. Przebiijał sie jak mógł (np, od domów publicznych) ale wkrótce był już wpływową osobą. ∆ego inteligencji nie kwestionował nikt. Doceniał go też mistrz intryg Varys i Ollena. Nie tłumacz mi jak rozegrano jego wątek bo oglądalam, ale dalej nie akceptuje go. Petyr był za sprytny by tak głupio sie dac ograć. Jak Jon go potraktował po wspomnieniu o Sansie i to krótko jak uratował ich w bitwie Bękartów. Powinien sie zwinąć i ojdechać do swoich włości i po cichu knuć na dwie strony: z Cercei i Jonem i zobaczy kto wygrywa i do tego sie przyłaczyc jak wielu znanych generałów w historii ludzkości. Dlatego to bezsensowne snucie sie tak pomysłowej postacji po Winterfel oznaczało brak na niego pomysłu a to co "urodzili" Scenarzyści wyglądało jak pisane na kolanie jak najszybszybe zlikwidowanie postaci na które nie mieli pomysłów . I dllatego w moim odczuciu wyszło głupio
Zapominasz o kilku rzeczych, Boltonowie byli ludźmi Lwów. Wyruszając z Doliny do Winterfell aby uratować Sansę - palił most pokoju z Lannisterami a po BB nie miał już po co wracać do Stolicy.
Druga sprawa: cały konflikt Lanisterowie - Tyrellowie to też była robota Paluszka, ta wojenka na południu miała sobie spokojnie trwać długo, ostatecznie pertraktowałby z Kevanem albo z Babcią Cierń, nie przewidział, że Blondyna przyparta do muru wysadzi Sept.
I najważniejsze po co miał się zwijaj? Siedział w Winterfell podsycał paranoje u Sansy, że nie powinna nikomu ufać, że Arya jest jakaś dziwna i może chcieć zrobić jej krzywdę itd...
A czy ze strony scenariuszowej cały ten wątek ten jest głupi i słabo napisany, może w niektórych momentach tak, ale działa. Dziwie się temu jak wielu widzów przypisuje LittleFingerowi niemal nadludzkie zdolności planowania, on po prostu popychał pionki i czekał na skutek. Bo chyba nie chcesz mi powiedzieć, że przewidział śmierć Neda, Krwawe Gody czy Bitwę Bękartów?
On nie tylk przewidział KRWAWE GODY ale wręcz uczestniczył w ich "zakończeniu", mier neda nienprzwidziaL bo byL w gruie ktOra chiala gowysłać na mur lub na mur. W wojnie Bekartów też wizął udzuial ale już na końcu gdy wiedzial jak jego ruch przechyli szalę zwycięstwa na korzySC Straków.. CaLy czas aktywnie pozytwynielub negatywnie ale AKTYWNIE UCZESTNICZYŁ w tych wydarzeniach
T0 zgodnie ze słowami Mrtina taki WESTEROWSKI GATZBY. INTELIGENTNY lecz nisko urodzony w paniecnce z wyższych sfer. I dla niej , wykorzystujac swoje przymioty jak minteligencja i spryt, nie zawszelegalnie osiągnie sukces. Szczególnie że gdy juz byll wysoko zobaczyl ze CI WYSOKO URODZENIU TO CZESTO BANDA MAŁO BYSRYCH GŁIPCÓW. Czemu nie miel spróbować odwrócić tę sytuację.? Zaslużył na lepszą swier. A Apropos zwrócenia sie przeciwko Lanisterom w bitwie Bękartow nie uniemożliwiło mu konszachtów z ćercesi. polecam: "KRÓLOWIE PRZEKLĘCI" Moiurice Druon, na której do pewnego stopnia wzorował sie Martin. Nie ma tam smoków i trójokich wron i złego króla armią umarła a mrozim krew w żyłach bardziej niż GoT. Wtedy zrozumiesz co mam namyśli pisząc o wilowątowych intrycgach
Trzeba też brać poprawkę na różnice między Bealishem książkowym, a serialowym :)
Łączy ich to, że w obu przypadkach książkowej i serialowej wersji odpowiadali za:
-otrucie Jona Arryna przez Lyse, wysłanie listu do Starków z wieścią, że odpowiadają za otrucie poprzedniego namiestnika Lannisterowie
-dalsze podsycanie konfliktu między Starkami, a Lanisterami (kłamstwo ze sztyletem)
-połączenie Lannisterów z Tyrellami czyli poniekąd zniszczenie Stannisa i Robba
-otrucie Joffreya i uratowanie Sansy z królewskiej przystani
-zabicie Lysy Arryn po poślubieniu jej
Różnice duże, bo były tylko w serialu, a nie w książkach:
-Wynajął gościa do zabicia Brana i dał mu sztylet (w książkach na 90% był to Joffrey)
-Powiedział wprost do Cersei, że wie, że jej dzieci nie są Roberta i mógłby to wykorzystać, bo wiedza jest władzą na co Cersei udowodniła mu w praktyce, że władza jest władzą (mogła go uśmiercić, ale odwołała rozkaz) W książce nie było tego na 100%.
-Wrócił do stolicy i odpowiadał za to, że skazali Margaery, a później Cersei (W książkach nie miał z tym nic wspólnego)
-Oddał Sansę Boltonom (klucz do północy) nie mając z tego żadnej korzyści, gdy w książkach u Boltonów pojawiła się służąca Jayne Poole. Boltonowie wiedzieli, że to fałszywa Aryę Stark, ale przed północą oficjalnie przedstawiali jakby była prawdziwa, bo potrzebowali poparcia innych rodów
-Siedzenie na tyłku w Winterfell, gdy Bran mówi mu "chaos is a ladder" .
Serialowy Littlefinger w pierwszych czterech sezonach poza jedną głupotą z Cersei był przedstawiony dobrze. Owszem nie był tak pożyteczny i lubiany jak w książkach,
bo większość go miała za przebiegłego lisa i mu nie ufała, bo bardziej potrzebowała, ale było dobrze to odwzorowane na 8/10.
Serialowy Littlefinger z sezonów pięć, sześć, siedem to ostry zjazd.
Czyli identycznie jak z Tyrionem, Varysem. Te postacie straciły mózg w serialu wraz z końcem 4 sezonu, gdy David Benioff oraz D.B. Weiss zaczęli sami wymyślać ich losy/dialogi nie mając podpory książkowej.
Oczywiście najbardziej i tak w serialu popsuli wątek Dorne.
Littlefinger nie zasłużył na to, by w tak spłycony sposób pokazać pokonanie go.
Wszystkie postacie, które były ogrywane miały dużo lepiej przedstawione intrygi na ekranie jak do tego doszło. A tu nic. Bran, Arya, Sansa knuli poza kadrami i nagle pach. Przecież to nie przypominało w niczym tego uniwersum tylko film/serial klasy Z.
Brak czasu ? Nie sądzę. Mieli czas pokazywać żenująco słabe sceny karła z szarym Robakiem i Misandei, kiedy silili się na nieudolne żarty mecząc widza :)
Odpowiedź jest najprostsza na świecie.
Panowie David Benioff oraz D.B. Weiss są przeciętnymi scenarzystami i ich talent jest bardzo mocno przeceniany.
Nie potrafią pisać dialogów. (regres)
Nie potrafią pisać scenariusza. (regres)
Nie potrafili zrozumieć też wielu książkowych postaci. (regres lub od początku coś nie tak Doran, Euron)
Z rozbudowanej historii uczynili ostatecznie bajkę w stylu Władca Pierścieni, gdzie główne postacie są wybielane, gdy w książkach dobre potrafią być złe, a złe umieją być dobre.
Ich sukces to podpora z początku PLIO (5 tomów), sztab HBO, wielu uzdolnionych aktorów i ludzi, którzy uczestniczyli przy serialu.
Sądzę, że znalazłoby się bardzo dużo ludzi, którzy lepiej zrealizowaliby sezony 5-7.
Ale nadal wierzę, że sezon 8 przynajmniej pod względem technicznym i emocjonalnym nie zawiedzie. No i kluczowe rzeczy zdradził im Martin więc tu też powinno być ok jak poszli tropem jego pomysłów.
George Martin jest z kolei wymieniany jako jeden z lepszych pisarzy Fantasy po Eriksonie, Cooku, Sandersonie. Gość wolno pisze. Ale on w swoich książkach tworzy tak niesamowity klimat, świetne wątki. Te jego postacie są tak nieprawdopodobnie ciekawie stworzone, że u niego każda postać żyje. Nie ma u niego postaci, że jest jakaś nudna, nieciekawa. Zupełnie inny poziom w kreacji bohaterów, tworzenia klimatu. Cała kraina i wszystko co jest z tym związane, każda postać, każdy wątek jest tak dobrze i logicznie prowadzone, że to kupuje z miejsca. Do tego symbolika i ukryte między wierszami przesłania i smaczki. Dlatego potrafię poniekąd wybaczyć, że tyle czekania za Wichrami zimy. No ale przede mną też dwie bardzo wysoko cenione sagi fantasy
Malazańska Księga Poległych od Eriksona i Kroniki Czarnej Kompanii od Cooka.
Z tego co słyszę to nawet wyżej cenione fantasy niż Pieśń Lodu i ognia w co trudno uwierzyć.
Wywiad z 13 kwietnia z Martinem jak zamierza skończyć sagę.
https://www.youtube.com/watch?v=SjDentEr9c4
To wszystko prawda. Jeśli chodzi o koronę gatunku fantasy ranking pod względem poziomu warsztatu pisarskiego autorów i ich najlepszych powieści wyglądałby mniej więcej:
1. Erikson- MKP i Trylogia Kharkanas
2. sir Tolkien- LOTR i Silmarillion
3. Cook- Czarna Kompania
4. Martin- Pieśń Lodu i Ognia
5. Zelazny- Kroniki Amberu, Pan Światła
6. Howard- wszystko o Conanie
7. Donaldson- Kroniki Thomasa Covenanta
Jednak Erikson wyróżnia się nie tylko pod względem treści i konceptu, ale także doskonale nakreślonych postaci politycznych, czy wojskowych przywódców których przebiegłość i ambicje znacznie przewyższają nawet Tywina czy Littlefingera z GoT. Ponadto (może dlatego że autor nie robił przerw w pisaniu sagi) nie ma wspomnianego regresu w najciekawszych wątkach i spychania wszystkiego do nudnych schematów romansowych, jak robią to Dedeki. Przecież ostatnie sezony lord Petyr właściwie istniał tylko jako cień przy Sansie. W istocie, saga nawet stawia najwyższą barierę pod koniec, podobnie jak Czarna Kompania ze swoim apokaliptycznym klimatem. A w tym wywiadzie są jakieś ryzykowne spoilery ?
Nie ma spoilerów :)
Sanderson - Archiwum Burzowego Światła.
To dzieło jego życia. Polecam.
W tej chwili u mnie ranking sag fantasy jest taki:
1 - Martin - Pieśń Lodu i ognia
2 - Sanderson - Archiwum Burzowego Światła
3 - Jordan - Koło czasu (ostatnie 3 tomy Sandersona)
4 - Tolkien - Władca Pierścieni
5 - Sapkowski - Wiedźmin
6 - King - Mroczna wieża
Ale jak pisałem dwie sagi wielkie przede mną:
Erikson - Malazańska Księga Poległych
Glen Cook - Kroniki Czarnej Kompanii
Być może dwóch najlepszych nie znam i przeceniam Sandersona i Martina. Zwłaszcza liczę na tego Eriksona.
A i trylogia husycka Sapkowskiego jest b.dobra.
Martin w sumie jeszcze może też zyskać, jeśli napisze porządnie dwie ostatnie książki sagi, które zmiażdżą system.
Dziękuję za ten wpis. W 100% podpisuję się pod każdym słowem. O to mi chodziło w moich postach tylko nie umiałam aż tak dobrze i jasno tego ująć. Ja jestem jeszcze w trakcie czytania , bo przerywam, czytam inne książki itp. Ale z tego co piszesz dużo jeszcze dobrego przede mną. A co do serialu, to zastanawiam się czy na scenarzystów nie mieli wpływu producenci, który chcą serial dostosować do przeciętnego amerykańskiego widza, który jest średnio bystry i chce czarno-białego świata z superbohaterami i tymi złymi. Niuanse i niejednoznaczność ludzkiej osobowości to dla nich rzeczy niezrozumiałe i typowe dla kina niszowego. A to ma być superprodukcja. Oglądałam film na temat efektów specjalnych między innymi w tym serialu. Koszty pewnie olbrzymie stąd upraszczają co mogą by amerykańskie społeczeństwo to masowo obejrzało. A Twoim zdaniem Martin jest równy w pisaniu? Przyznam, że niektóre wątki przeczytałam ze wszystkich książek ale tak od deski do deski trudno mi wytrwać. Na ostatni sezon serialu czekam bez większych emocji (inaczej niż poprzednio). Obejrzę by zakończyć serię, ale po ostatnim sezonie jestem tak negatywnie nastawiona i znudzona, że cudów się nie spodziewam. Jak zrobią półinteligentów z Varysa i Tyriona to już tylko nocny król będzie nadzieją na ciekawą postać:)
W książkach dużo lepiej wypada Euron, Stannis, Jaimie, wątek Dorne i mamy Aegona. Jedyny POV w książkach, który mnie nudził to Quantyna Martella, ale już go nie ma.
Co do bystrości Amerykanów to nie zgadzam się.
Statystyczny John to odpowiednik statystycznego Janusza.
Rozmawiam z ludźmi z całego świata na różne tematy i nie widzę tego, by ludzie zza oceanu byli głupsi od Polaków i innych narodowości, gdy zsumuję średnią.
Jak zsumuje się średnią to wiadomo, że wszędzie jest podobnie. Sama pracuję w amerykańskiej korporacji i często tam jestem. Znam wielu inteligentnych kreatywnych ludzi. Jednak moją pasją jest X MUZA. Kino i jego historia, które w Stanach właśnie zostało rozwinięte i rozpropagowane. Potrzebą tzw. "ludu" były proste opowieści gdzie dobro wygrywa itd. Czarno-biały podział świata a z racji kosztow wykształcenia ogół ludności jest prosty a ich wiedza o świecie mocno ograniczona. Do tego dochodzi przekonanie, że to Stany są imperium i to o nich i ich historii ma się uczyć świat a nie na odwrót. Z drugiej strony masz rację, że nie powinnam uogólniać. Filmweb to nie miejsce na takie rozważania. Przyznaję Ci rację.
Historia narodu Stanów ZJednoczonych jest jednak bardzo uboga w stosunku do krajów z Europy. Tego nam otwarcie zazdroszczą :)
Z jednej strony mają "kompleks" Europy z drugiej jakieś sztucznie nadmuchane przekonanie, że to oni są najpotężniejszym krajem na swiecie i że to o nich mamy sie uczyc i wiedziec my a nie na odwrót. ∆ednak skoro sami amerykanie twierdzą, że przecietny amerykański widz oczekuje prostych seriali, filmów o superbohaterach i nieskomplikowanych rozwiązań to daje do myślenia.
Barbarra, zgodzę się, że od jakiś 2 sezonów serial wypada nieco blado pomijając parę dobrych scen ale Twoje przekonanie o tym, że scenarzyści nie są w stanie stworzyć nic lepszego od intryg na miarę Martina bez podparcia o literaturę jest bez pokrycia.
Argument prosty - Martin zapewne wiedział jak chce zakończyć sagę jeszcze przed rozpoczęciem jej pisania, pewne wątki pewnie przychodziły w trakcie. Mimo przerwania ciągłości książkowej Martin pełni rolę konsultanta i bez jego sakramentalnego "tak" czy to HBO czy to scenarzyści czy reżyserzy nie mają prawa dodawać nic od siebie. Amen
Mało tego, "Mały Palec" i tak umrzeć musiał. Kombinatoryka na dłuższą metę nie popłaca i kończy się kiepsko. I tak długo się utrzymał jak na kogoś kto odpowiada za "przyspieszenie" narracji serialu xD
Akurat w GoT "kombinatorka" bardzo popłaca. Przynajmniej dopóki trzymali się Martina. Czarno-białe, prawe i nudne w tej prawości postaci szybko ginęły (vide Ned) czy Kat. Fałszywa i wiecznie knująca Cercei ma sie dobrze a nawet zyskała w ostatnich sezonach moją sympatię. Zmężniała. Ja lubię niejdnoznaczne moralnie i inteligentne postaci. Są fascynująca jak ludzka natura. Gracz, który potrafi przewidzieć ruchy przeciwników na kilka wprzód imponuje mi. A Littilfinger imponował mi dodatkowo bo osiągnął wszystko sam. Nie urodził się wysoko, nic nie odziedziczył a jednak zasiadał wśród najmożniejszych. .wszystko zawdzięczał swojej inteligencji sprytowi i bezwzględności A przy tym taki przystojny. Szkoda Go...
Martin pełnił rolę dodatkowego scenarzysty tylko do 4x2, a potem drogi się rozeszły, bo miał za złe scenarzystom, że zbyt wiele wycinają dobrych jego pomysłów w 3 sezonie. On nie ma już nic wspólnego z serialem od 5 sezonu. Ale w ostatnich wywiadach powtarza, że opowiedział kluczowe rzeczy scenarzystom w połowie 2013 roku.
Losy głównych postaci powinny zostać zakończone według tego co im powiedział. A losy drugoplanowych postaci będą całkiem inne. Jestem pewien, że w środku trochę się w nim zagotowało jak zobaczył to co się stało z serialem i jak został spłycony w sezonach 5-7 :) Ale głośno tego nie mówi, bo nie może robić antyreklamy :)
Dziś dla przpomnienia obejrzałam ostatni odcinek VII serii dla przypomnienia i rozpoczęcia ostatniej serii. No nie jestem w stanie znieść tej akcji Petyrem w wykonaniu Sansy i Aryi. I emocje wróciły. Nie mogę tego znieść tej głupoty. Szkoda Petrya który by jeczcze namieszał a nawet pomógł w walce z Nocnym KrOlem bo tu juz jest potrzebny diabli spryt. Mam nadzieję że Sansa źle skończy i Danka ją wykonczy choc dotat jej nie lubilam. Ale Sansy nie cierpie i tego jka pozuje na wżną i mądrą. Nie cierpie s...ki
Sansa miała dobrych nauczycieli Cersei i Littlefingera.
Wiele od nich podpatrzała i nabrała doświadczenia. Zwiastuje dla niej dobre zakończenie na sam szczyt.
Poza tym mimo, że ona była dosyć naiwna, gdy była młoda to udawała zawsze głupszą niż jest.
Spokojna, miła, niewychylająca się, potrafiąca ugryźć się w język. Takie osoby wielu lekceważy,
a skupia swą uwagę na wyszczekanych przeciętniakach.
Jednakże zabawne jest, że w 6, 7 i 8 sezonie jest w serialu mądrzejsza od Tyriona. Spore przegięcie.
Jak powiedział Bruno Volta, "geniusz to nie ten, co wie wszystko, tylko ten, co wie wcześniej". Tyrion nie zgłupiał, jego porady były sensowne. Po prostu trafił na kogoś, kto go przechytrzył, kto wiedział jak myśli Lannister. Załóżmy, że Olenna i Ellaria docierają do swoich wojsk. Gdyby jednocześnie uderzyły na Cersei, efekt byłby jasny. Wpadka na morzu sugerowałaby zdradę w szeregach koalicji. Dlaczego w Wysogrodzie, ani Słonecznej Włóczni nie zostawiono instrukcji na wypadek "co jeśli"? Czy to też wina Tyriona?
Wiem, ale jestem na etapie książek, gdzie Sansa nie jest tak bystra wiec to nagłe +50 do inteligencji jest nieuzasadnione dramatycznie. Do tego te oskarżenia nie były prawdziwe w całości Paeyr zabił Lise by ratowac Sanse Brana chciał zabić Jamie, a sumując wszystkie winy to wiele też zrobił dobrego dla Sansy i Starków. Zresztą to nawet nie był proces tyko parodia. Nienawidzę tej postaci ale czytałam, ze to ona na końcu wygra. Nabardziej nudna i nijaka postać w książce. Ļodobno ma zostać na żelaznym tronie z Tyrionem i dzieckiem Jona i Denerys.
Brana chciał dobić w książkach raczej Joffrey (wiele wskazówek mamy podsuwanych)
I jeszcze co myślą na ten temat Tyrion, Jaimie, Cersei, że tylko Jofrey mógł być tak głupi.
Nawet w jednej rozmowie z krasnalem Joffreyowi się wymsknęło coś co go zdradziło :)
W serialu niestety jest to Littlefinger. To on opłacił mordercę i dał mu sztylet.
(Skrypty 7 sezonu nie pozostawiły złudzeń, ale już wcześniej można było przypuszczać)
Dedeki wiele zmieniają względem książek lub stosują skróty. Nie zawsze to wychodzi dobrze. Czasami bardzo źle.
W którym to było momecie, napisz proszę bo w ramach przypomnienia mamy teraz maraton serialu i oglądam całą serie od początku. O zabójstwie Brana cały czas w serialu rozmawiają tylko Cercei i Jamie. I jeszcze po nieidanym zamachu Cercei wyzywa Jamiego jak mógł spaprać tak prostą robotę. Ani w książce a ni w filmie wydawało mi sie że ani Petyr ani Tyrion.
Pisali ludzie na watchersonthewall , którzy przeczytali skrypty wszystkich sezonów, że w serialu wyszło, że Littlefinger, ale trochę mimo wszystko to nieprzekonujące. Wprost żadne słowo nie łączyło go z tym. Jedynie ten sztylet, który znalazł się na północy.
Natomiast w książkach przebiegły Littlefinger wygrał sztylet od Tyriona w turniejowym zakładzie. Podrzucił go wraz ze swoim pomysłem Joffreyowi, który miał dostęp do broni, a ten sztylet jako jedyny był bronią z Valyriańskiej stali więc przykuł jego uwagę. Chciał zaimponować ojcu, ale nie wiedział jak więc najął jakiegoś idiotę żeby zabić Brana z którym miał wymianę zdań na placu odnośnie jaką bronią będą walczyć. LF zapytany o sztylet później zwalił winę na Tyriona. Catelyn porwała Tyriona. Joffrey miał też inne oznaki, że próbował imponować ojcu, a nie wiedział jak (rozprucie kota)
Generalnie Joffre zrobi gafę. Tak drogiego sztyletu nie miałby zwykły rzezimieszek i od razu Starkowie podejrzewali rodzinę królewską. A Bealish tylko dolał oliwy do ognia.
Sztylet wziął Joffrey ze zbrojowni ojca i nasłał z nim zabójce, bo usłyszał jak ojciec mówił, że jeśli chłopak ma być kaleką/w śpiączce do końca życia to lepiej by było, gdyby się zabił spadając.
To się chciał przypodobać.
"While at Winterfell, Joffrey hired an underling to murder the critically injured Bran Stark after hearing Robert drunkenly mention that the boy should be mercifully killed. The attempt failed, and was later blamed on Tyrion Lannister, which furthered the growing enmity between Houses Stark and Lannister."
Tyrion zorientował się, że to Joffrey stoi za zamachem na Brana:
"Joffrey's marriage is on the first day of the new century.[1] In the morning the Lannisters and their allies meet for a family breakfast. His grandfather, Tywin Lannister gives him a Valyrian steel sword as a wedding present, which Joff declares he will name Widow's Wail.When Addam Marbrand warns Joff to be careful, since the blade is Valyrian steel, Joff boasts that he is no stranger to Valaryian steel. At that moment, Tyrion baits him, guessing that Joff is referring to the dagger given to the assassin that was sent after Bran Stark, though he is unable to fathom why, attributing it to Joffrey's innate cruelty.[2] Jaime would later deduce that Joffrey did it in an attempt to get "a pat on the head from that sot [Cersei] let him believe was his father" after overhearing a drunken Robert say it would be kinder to put the crippled Bran out of his misery."
Podejrzane, że Varys nie wiedział do kogo należy sztylet, że Tyrion przegrał go w zakładzie. Dziwne, bo książkowy Varys wszystko wie.
Jesteś prawdziwą encyklopedią GoT. Dziękuję za odowiedź. Tak czy owal Petyr był jednym z moich ulubionych bohaterów. Teraz zostali Tyrion i Varys, oczywiście w ich wcześniejszej formie intelektualnej, do której wrócą mam nadzieję. Z petyra zrobili idiotę ale już z Tyriona, który jest pierwszoplanowa postacia w ksiazce i serialu chyba tego nie zrobia...