PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
2011 - 2019
8,7 407 tys. ocen
8,7 10 1 406760
7,9 56 krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

Cersei Lannister

ocenił(a) serial na 10

Mógłby mi ktoś przypomnieć co Cersei zrobiła że ją zamknęli?

zuzanna_90

PS. "Robert był bardzo głupi i arogancki, a Cersei jest równie głupia i arogancka jak on."
Można by to tak uprościć, i owszem. Ale.
Oprócz tego mieli masę innych cech.
Przez to Robert bezpośrednio zginął, że był głupi i arogancki (choc to drugie bym zamieniła raczej na brawurę). Jednakże nie dlatego, że był głupi i arogancki Cersei mu podała to wino, a dlatego że miała dosyć nader innych jego cech. I nie dlatego mu podała, że sama była głupia i arogancka, a że po tym, jak dostała w twarz przy Nedzie, powiedziała sobie dosyć (oczywiście zaznaczając, że to była jej pierwsza próba ;) bo może czara goryczy przelała się już wcześniej).

ocenił(a) serial na 7
fune

Serdecznie przepraszam za to wypracowanie. Nie zdziwię się, jak nikomu nie będzie chciało się tego czytać.

zuzanna_90

Nie takie wypracowania się tu czytało ;). Co Cersei i Roberta ... Trudno powiedzieć, czy inna postawa Cersetki zaowocowałaby innym traktowaniem. Robert cierpiał na syndrom idealizacji Lyanny, a fakt, że jej nigdy nie miał i mieć nie będzie, tylko ten syndrom wzmacniał. Mało która kobieta ma z szansę wygrać z duchem "utraconej miłości", tym bardziej, że życie jej nie zweryfikowało. A zresztą sama Lyanna była świadoma charakteru Roberta i nie miała co do niego żadnych złudzeń. Inna sprawa, że Cersei nie miała łatwego charakteru więc "trafiła kosa na kamień".
Natomiast zgadzam się z tezą, że Cersei była wrażliwa głównie na własne cierpienie plus jej dzieci. Całą resztę miała w głębokim poważaniu. Mogła uczynić życie Sansy znośniejszym, ale nie uczyniła tego. Nie leżało to po prostu w jej interesie.

sts111

"Mogła uczynić życie Sansy znośniejszym, ale nie uczyniła tego"
No raczej nie mogła ;) Joff był samodzielnym królem i wydał rozkaz. Dla Meryna to było święte. Jedynie Tywin bądź Jaime mogliby tu coś zrobić, co zresztą uczynili.
Poza tym były ewidentne momenty, gdy Cersei współczuła Sansie. Co też jej przekazywała, jak również rady doświadczonej podobnym rozczarowaniem kobiety.

"Nie takie wypracowania się tu czytało ;)"
Ba :D I nie takie się pisało ;) To wyżej to raczej mały wstępik ;)

fune

Nie jestem do końca pewna czy współczuła, ale faktem jest, że kilka razy podzieliła się z nią swoimi doświadczeniami i przemyśleniami. A czy mogła wpłynąć na syna? Myślę, że jak by chciała, to by mogła, posiadała wymagane umiejętności. Tyrion wkroczył po prostu do akcji zakazał i tyle.
Dla mnie Cersei Sansa po prostu nie interesowała jako człowiek. Była cenna, ze względu na swoje pochodzenie i na fakt, że mogła się do czegoś przydać. I tyle.

sts111

Tyrion był p.o. namiestnika. To trochę inna para kaloszy. A Cersei otrzymała od króla wyraźne ostrzeżenie, że ma sie nie wtrącać do jego decyzji.
Będę się jednak trzymać zdania, że miała momenty. Gdy jakby spadała z niej maska tej silnej, co to nic jej nie rusza i była nad wyraz szczera wtedy z Sansą i wyrażała również i szczere zrozumienie. i była wtedy swego rodzaju solidarność jajników przeciw temu okropnemu męskiemu światu. I poczucie wspólnoty.

fune

Ja mam wrażenie, że poczucie pewnej wspólnoty usiłowała zbudować z Taeną. Nawet pamiętam, że coś wspominała o braku przyjaciółki. Z drugiej strony, trudno mówić o prawdziwej bliskości w przypadku królowej i powiedzmy damy dworu. Momenty to miewała, ale nic się z tego nie wykluło. Inna sprawa czy w takich warunkach w ogóle mogło.

sts111

Oj, to chyba była trochę inna wspólnota :D
Już nie chciałam się rozpisywać, ale to samo sobie pomyślałam. No i Sansa raczej nie próbowałaby z nią rywalizować, więc konfliktu jaki wybuchł na linii z Margaery również by nie było. Tutaj jednak zatargi międzyrodowe dały o sobie zbyt bardzo znać. Najpierw ta nieszczęsna sytuacja w Winterfell, później wilkor gryzie Joffa, potem dochodzi jeszcze Ned, że o Robbie nie wspomnę, raczej Sansa nie miała na zbliżenie zbytnich szans;) Potem zresztą Cersei miała własne problemy na głowie, żeby jeszcze o Sansie myśleć, tym bardziej, że ta wypadła z obiegu.
Co to Taeny, to skłaniałabym sie do tego, że nie. Że prawdziwej przyjaźni by z tego nie było własnie ze względu na różnice klas. Co innego z Sansą. Zresztą w tym obie były zgodne, Sansa też lubiła Jeyne, ale za równej jej nie uważała.

fune

:D nie o ten aspekt wspólnoty mi chodziło, bo to był raczej impuls chwili, w sensie "sprawdzę jak to jest być Robertem". Tak, przyjaźń pomiędzy kobietami z różnych rodów była raczej mało prawdopodobna, z przyczyn politycznych, a między różnymi stanami zwyczajowych.

sts111

Przecież nawet ponoć tak bliskie przyjaciółki jak Joanna i Rhaella nie wytrzymały próby czasu ;) W sumie prawdziwa przyjaźń to była tam możliwa chyba tylko w Nocnej Straży. Bądź bardzo rzadko lord ze swym chorążym, ale chyba tylko wtedy, gdy trwało to od czasów dziecięcych.

fune

No, albo taki Ned i Robert - równi sobie. Albo Rhaegar i Jon Connington (choć tutaj nie jestem pewna Rhaegara).
Arianne przyjaźniła się z bękarcicami, a zwłaszcza chyba Tyene.

sts111

Ale jednak, gdy go poznajemy, Neda w sensie, to bardzo miał na uwadze to, że Robert jest jego królem. Niby kumple, ale... Robert zresztą podobnie miał scenę z Renlym - uważaj na słowa, jestem twoim bratem, ale też jestem twoim królem ;) Więc nie jest łatwo, gdy mamy te różnice poziomów. Nawet w tak bliskich wydawałoby sie relacjach.
No i w rodzinie zapewne łatwiej :) Weźmy choćby Aryę i Jona.
Co do tego drugiego Jona, to on chyba darzył Rhaegara szczenięcym uczuciem? Co do samego Rhaegara to z nim nic nie wiadomo, co jest mega irytujące :D

fune

Tak, to prawda. Innymi słowy w Got trudniej znaleźć przyjaciela niż "miłość" ;)

sts111

W rzeczy samej :D Dlatego tam chyba tak ważne są te całe wiezi rodzinne i rodowe, a jak się żenią to raczej zacieśniajac więzy w obrębie swojego regionu, a najczęściej głównie własnego rodu. Ponoć to właśnie ze Świata wynika (z ich drzewek), że dopiero od pokolenia, którym kierowali lord Rickard, lord Hoster, lord Jon i lord Tywin zaczęło się jakieś dziwne szukanie małżonków dla swych dzieci (a w przypadku Jona dla siebie) w innych królestwach.

ocenił(a) serial na 7
fune

Tutaj się mylisz. Joff nie był samodzielnym któlem. Bo nie był pełnoletni. Wcale nie miał władzy absolutnej i spokojnie przez te trzy lata Cersei mogła rządzić (nim).
A to że "szalał", bo nikt oprócz Tyriona nie próbował nad nim panować, to już inna para kaloszy.
Gdyby Cersei kiwnęła choćby małym paluszkiem, to mogła pomóc Sansie.
"Poza tym były ewidentne momenty, gdy Cersei współczuła Sansie." - Chyba nie były aż tak ewidentne, bo ja nigdy takowych nie zauważyłam. Cersei niegdy nie dbała ani o Sansę, ani o nikogo innego, z kogo nie mogła czerpać osobistych korzyści.

zuzanna_90

Skąd Ci w ogóle przyszło do głowy, że Joff nie był królem bądź że nie był w odpowiednim wieku? :D Był królem jak najbardziej. Cersei nie mogła wtedy nic. Nikt nie mógł. A Tyrion za swoje chamstwo i arogancję w stosunku do króla głowy nie stracił tylko dlatego, że był synem Tywina. Tak bronisz Roberta do jego prawa do przemocy w stosunku do Cersei, która to niby nieodpowiednio się odzywała, to co powiedzieć o Tyrionie. Jego powinnaś już wtedy w ogóle wysłać na szafot :D
Słowo Joffa było prawem. Dlatego jak Joff powiedział, po wyznaniu zdrady Neda, ściąć go, to było po ptakach.
Nie ma czegoś takiego jak zapanować nad królem. No chyba, że król sam tego nie zauważa, jak to było w przypadku Marg, ale i ona musiała cierpliwie znosić jego kaprysy. Bądź podchodzi do tego dyplomatycznie, a jednak stanowczo, no i ma się za sobą siłe swego autorytetu jak Tywin.
Gdyby Cersei kiwnęła paluszkiem, nikt by nie zwrócił uwagi.
Skoro nie zauważyłaś tych momentów, jak i też tego nawet, że Joff był królem, to również zachęcam do powrotu do ksiażek. Albo i serialu, bo to też było tam ujęte. Tylko tym razem uważniej. I mniej stronniczo. A ostatnim zdaniem to raczysz chyba w ogóle żartować. Cersei całe życie dbała o swoje dzieci i wszystko im poświęciła. I to jak każda matka, bezinteresownie. Wszystko by dla nich zrobiła i dla nich by też umarła.

ocenił(a) serial na 7
fune

Stąd, że był niepełnoletni. Było to wielokrotnie powtarzane.
Ktoś nawet wspomniał, że za trzy lata, gdy przejmie samodzielną władzę, będzie przekichane.
Tytuł królowej regentki nadaje się nie bez powodu. Dorosły król nie potrzebuje regentki, Cersei byłaby wtedy jedynie królową matką.
Również radzę czytać uważnie. I mniej stronniczo.
Co do mojego ostatniego zdania, o które się czepiłaś. Już wcześniej pisałam o jej dzieciach, więc uznałam, że nie ma sensu się powtarzać. Tak, oczywiście, że dla dzieci zrobiłaby wszystko. Każda inna osoba natomiast nic dla niej nie znaczyła.

zuzanna_90

Początek dojrzałości płciowej świadczy o tym, że jesteś traktowany jak dorosły. Dlatego Tommena mogła sobie straszyć biciem, a Joff z kolei mógł uderzyć ją, jeżeli uznał, że przekracza granice. Do tego Cersei przy Joffie nie miała żadnej realnej władzy czy prawa głosu. To słowo Joffa było prawem. W którym niby miejscu jego władza nie była samodzielna? W czym by się ta samodzielność różniła za trzy lata? To właśnie dlatego Tywin wysłał tam swego syna w zastępstwie siebie jako namiestnika. Wystarczą dwa pierwsze przykłady z brzegu.
"Moja matka namawia mnie, bym pozwolił lordowi Starkowi przywdziać czarną szatę, lady Sansa zaś błaga o litość dla swojego ojca. – Po tych słowach spojrzał na Sansę i uśmiechnął się, tak że przez moment Arya sądziła, że bogowie usłyszeli jej prośbę, lecz tylko do momentu, kiedy Joffrey znowu odwrócił się do tłumu i powiedział: – Lecz ich serca to miękkie serca niewiast. Dopóki ja będę waszym Królem, zdrada nigdy nikomu nie ujdzie bezkarnie. Ser Ilynie, przynieś mi jego głowę. Tłum zawył, a Arya poczuła, że statua Baelora kołysze się pod jego naporem. Wielki Septon chwycił Króla za pelerynę, Varys podbiegł do niego szybko, wymachując ramionami, nawet Królowa coś do niego mówiła, lecz Joffrey kręcił tylko głową. Lordowie i rycerze rozstąpili się, robiąc mu miejsce: Królewski Kat stanął przed nimi, wysoki, upiorny, szkielet w żelaznej kolczudze."
"Joffrey siedział na Żelaznym Tronie i wymierzał, jak lubił mówić, sprawiedliwość. W przypadku dziewięciu spraw spośród dziesięciu wydawał się znudzony, dlatego pozwolił radzie zająć się nimi. Wiercił się niespokojnie, kiedy lord Baelish, Wielki Maester Pycelle albo Królowa Cersei zabierali głos. Gdy jednak sam rozstrzygał problem, nikt, nawet jego matka, nie był w stanie zmienić jego postanowień"
Tak wygląda niesamodzielna władza? Kto wykonałby jakikolwiek rozkaz Cersei, będący zaprzeczeniem woli króla?

To całe "regenstwo" Cersei polegało na tym, że Joff jej łaskawie pozwalał zajmować się sprawami królestwa, gdy jemu się nie chciało. Bądź że to ona by go zastępowała w stolicy, gdyby wyjechał bądź zaniemógł. "Cersei wyrwała mu list z rąk, złamała pieczęć i rozwinęła pergamin. Tyrion przyglądał się, kiedy czytała. Zasiadała na królewskim miejscu – najwyraźniej Joffreyowi, podobnie jak Robertowi, rzadko chciało się przychodzić na spotkania rady". Tylko wtedy mogła się bawić w jakieś dzielenie czy rządzenie (bawić, bo jak przyszło co do czego, to Tyrion jako p.o. namiestnika mógł sobie z nią pogrywać jak chciał. Nawet nie była w stanie powstrzymać oddania własnej córki w ręce wrogów). Ale gdy miał ochotę zajmować sie swymi obowiązkami osobiście to nie było zmiłuj się.

Co to znaczy "znaczyła". To że ja sobie odbędę szczerą konwersację z jakaś osobą w pociągu, poczuję do niej współczucie i dam jej nawet korzystając z własnego doświadczenia kilka dobrych lat, oznacza zaraz, że dla mnie nie wiadomo co znaczy? Pisałam przecież, że miała momenty. Bo miała. W obu uniwersach. Z racji tego, jak to się potoczyło, nie mogło się to rozwinąć w nic innego. Poza tym, Jaime, jak i ojciec, że o matce nie wspomnę, znaczyli dla niej bardzo wiele, więc nie bardzo "każda inna osoba".

Ja stronnicza? W którym miejscu? To nie ja usprawiedliwiam przemoc wobec kobiet tylko dlatego, że dotyczy ona postaci, której wyraźnie nie darzysz sympatią. A gdy Sansę Joff karał za nieprawidłowe odzywanie się, bądź wkurzał się za to na Tyriona - to Cię już akurat strasznie oburza i jakoś dziwnie już nie ma tych argumentów, co przy Robercie.

ocenił(a) serial na 7
fune

Odniosę się tylko do jednego fragmentu Twojej wypowiedzi, bo w przypadku reszty nie widzę już sensu (wydaje mi się, że wyczerpałyśmy temat).
A mianowicie, że niby Tywin czy Jamie coś dla niej znaczyli.
Wystarczy przeczytać rodziały Cersei po śmierci ojca. Nic dodać nic ująć. Tam jest wszystko jak na dłoni.
A Jamie znaczył dla niej wiele, póki był pod jej wpływem. Kiedy zaczął myśleć samodzielnie i nie był już tak podatny na jej wdzięki, przestał "wiele dla niej znaczyć".
Matka nie żyje od kiedy Cersei miała 9 lat, więc nie ma sensu jej tu przywoływać.
Cersei jest kompletną egoistką, niezdolną do odczuwania współczucia czy empatii. Liczy się dla niej tylko jej własny interes (i tak, interes jej dzieci, bo tutaj "kobieta nie ma wyboru).
I nie, nie usprawiedliwiam przemocy wobec kobiet, jedyne co próbuję napisać, to, że Cersei mogła "uchronić" się przed Robertem, gdyby nie była głupia. Sansa natomiast w starciu z Joffem nie miała żadnych szans, bo Joff nie był tylko źle wychowanym dzieciem, ale sadystą.

zuzanna_90

To że ją zawiódł, to że przestał być dla niej oparciem, nie znaczy, że przestał dla niej być ważny. Co do ojca zarówno przed, jak i po, widać więź jaką Cersei czułą do ojca, to z niej wynikał żal, jaki miała do niego, gdyby jej nie zależało na ojcu, to by miała wylane na jego opinie, a nie całe życie starała się, by zauważył w niej coś więcej.
Skoro miała swoje momenty z Sansą, a w serialu też i z Cat, skoro suszyła głowę Jaimiemu o Brana, mówiąc, że to tylko dziecko i po cóż zrobił co zrobił, to nie jest " kompletną egoistką, niezdolną do odczuwania współczucia czy empatii". Cersei nie mogła się uchronić przed Robertem, bo ten był w stanie traktować z szacunkiem jedynie jedną kobietę (ponoć, bo sama zainteresowana za bardzo w to nie wierzyła). A Joff był rozpieszczonym bachorem zaniedbywanym przez ojca, który (jak ojciec zresztą) nie znosił jak się mu sprzeciwiało bądź go upokarzało. Ale nie czerpał przyjemności z samego okrucieństwa dla okrucieństwa czy brutalności dla brutalności. Zawsze mial osobisty powód do postępowania w taki sposób, jak to czynił. Sadystą to w tej sadze jest Ramsay. Bądź Gregor i jego ferajna.

ocenił(a) serial na 7
fune

Ale ja się prawie we wszystkim z Tobą zgadzam. Uważam po prostu, że winy Cersei nie można tutaj odmówić, bo winko jednak przygotowała i już samo to było ewidentnym planem wkopania Roberta pod ziemię. W przypadku "zwykłej" pijacko-łowieckiej wyprawy mogło mu się coś stać, ale mógł też ujść z życie (co do tej pory mu się udawało). W starciu z Cersei nie miał szans, bo on po prostu miał wtedu zginąć i tyle.

zuzanna_90

Myślę, że współcześni prawnicy mogli by obalić ten tok rozumowania. Tzn. trzeba by udowodnić bezspornie ciąg przyczynowo - skutkowy, w sensie wzmocnione wino równa się śmierć za pomocą dzika ;). A tego nie da się utrzymać. Współcześnie dałoby się Cersei wybronić, co nie zmienia kwestii, że moralnie rzecz ujmując, działała z zamiarem wyrządzenia Robertowi krzywdy. Coś na zasadzie "a nuż się uda". No i się udało.

ocenił(a) serial na 9
zuzanna_90

No błagam...
Sprawa z Cersei ma się mniej więcej tak jak ten przykład:
Komuś kto jedzie nad jeziorko i ZAWSZE podczas takiego wypadku skacze sobie na główkę z 10 razy bo tak lubi ktoś powiedział: "A skocz se 11 raz." No i akurat pech chciał że za tym 11 razem nie wyszło i gościu zostaje kaleką.
Wina przypada na tego co co tak se powiedział czy to jednak ten pierwszy SAM JEST SOBIE WINIEN?

Robcio chlał stale, dla takiego alkoholika jeden dwa kufle w tą czy we wtą, piwko trochę mocniejsze bez różnicy. Ochlejus pije ile mu się żywnie podoba. Nie Cersei wina że pijoczek sobie poszarżował na dzika. Nawet jeśli ona sobie przypisała "zasługę" w uśmierceniu Roberta nie znaczy że ona ma rację.
No chyba że Cersei się wwargowała i była tym dzikiem^^.
To luz^^.

ocenił(a) serial na 9
LadyLannister

gdyby żył Tywin nigdy by nie dopuścił do żadnej sekty która teraz ma większą władzę niż Tommen. Tyrion nieźle narozrabiał w stolicy zabijając swojego ojca.

użytkownik usunięty
ghost21

Raczej Tyrellowie zabijając króla Joffreya.

xD

ocenił(a) serial na 9

to też ale Joffreya nie żałuję, miał tak samo naj***ne w łbie jak Ramzej

ocenił(a) serial na 7
ghost21

no tak wszyscy niedobrzy powinni zginać w pierwszym odcinku, po co kręcić to dalej prawda.

ocenił(a) serial na 9
Wolfman_PL

tego nie napisałem że wszyscy źli powinni zginąć, porównałem tylko Joffreya do Ramzeja.

ocenił(a) serial na 7
ghost21

Joffrey to ciota i przygłup (za to dobry aktor go grał) , bez żadnych umiejętności. Po prostu wysoko urodzony. Ramsey, wyśmienity dowódca wojskowy - psychopata. Pokonał mniejszymi siłami kilkutysięczna armie kasztelana Rodrika. No tak w serialu , Theon ściął mu łeb, a tak naprawdę to zginął w bitwie z Ramseyem.
Psychopata nie oznacza , że przygłup przecież on jest przebiegły,sprytny i inteligentny. Beznadziejne porównanie.

ocenił(a) serial na 9
Wolfman_PL

Przeważnie socjopaci mają wysoką inteligencję i do tego potrafią być czarujący :)

ocenił(a) serial na 10
returner

Dokładnie ja jestem psychopatą i wiem jak to jest

ocenił(a) serial na 9
Wolfman_PL

Joffrey był przygłupem i psycholem Ramsey jest tylko psycholem

ocenił(a) serial na 7
ghost21

Joffrey był ciotą i okrutnikiem. W młodości dręczył pewnie zwierzątka i tak mu zostało. Nie porównuj ich nawet do siebie.

ocenił(a) serial na 10
Wolfman_PL

No właśnie a Ramsey dba o zwierzęta jak pięknie nakarmił swoje pieski pamiętacie ? hehe

użytkownik usunięty
ghost21

Ale zabicie Joffreya zapoczątkowało cały ten ciąg wydarzeń, który doprowadził do śmierci Tywina. Zresztą Tywin zamierzał wziąć się za wychowanie wnuka tylko nie zdążył :(

ocenił(a) serial na 9

zgadza się, masz rację to śmierć Joffreya była początkiem, Tywin nie musiałby zajmować się sądzeniem Tyriona tylko zająłby się wrogami

ocenił(a) serial na 9
ghost21

mógł zabić jeszcze siostrę i mieszkańcom Kings Landing żyłoby się teraz lepiel ;)

Eph

Cieżko powiedzieć. Chyba za zdradę króla.

ocenił(a) serial na 10
Eph

A tak w ogóle serialowa Cersei wierzy dalej że Tyrion otruł joffa ?

TyrionLanister

Za pewne tak, Jaime'iemu wygarniała w sepcie, że przyczynił się do śmierci ojca i o tym, że Tyrion zabił ich syna (czy jakoś tak).

ocenił(a) serial na 10
matiiii

No ale w 10 odcinku 4 serii. Powiedziała tylko że chce dalej śmierci Tyriona bo zabił matke xD to już nie wiem