Ja tam wcale nie jestem łaski pełna, ale wszak zależało ci na jakimś pretensjonalnym wybaczeniu, to co będę spinać zwieracze? A teraz wybacz ty z kolei, ale chyba już wyczerpaliśmy uprzejmości, i skoro na dyskusję o książkach się nie zanosi, to ja nie jestem zainteresowana.
dzieki dobra kobieto, kurtuazje na bok..ja preferuje rozmawiac na temat serialu, jesli zechce pogadac o ksiazkach zachacze o swiat ksiazki.pl :)
Zahacz...
Przepraszam, sam się podczepiłeś pod temat książkowy,a na temat serialu powiedziałam już sporo, powtarzać się szkoda, a sezon 2 ledwo co liznęłam (przy czym nadal stwierdzam że to rozczarowanie jak na pierwszy prawdziwy serial fantasy). zresztą, ja wyjaśniam temu uroczemu panu, że kiczowaty serial jest efektem po kiczowatej książce, jak nie chcesz gadać o książkach to po kiego się odezwałeś?
ahh masz mnie, hah wstyd! wracajac do tematu tutaj ksiazka-film to temat zespolony wiec moge pogadac o GOT ale Sienkiewicz i Prus moze innym razem. Co do tego kiczu masz troche racji, ale sama forma prozy Martina mi nie przeszkadza, wydaje mi sie ze tak wlasnie mialo to wygladac i jest to efekt zamierzony. W gruncie rzeczy mozna to samo powiedziec o LOTR, tolkienowskie kilometrowe opisy skaly na ktorej siedzi Frodo..dla niektorych tez moze zalatywac kiczem. Rzecz gustu.
Ostatnio zauważam zjawisko trollingu, który aspiruje do bycia bardziej inteligentnym w stosunku do pierwowzoru. Wchodzą takie różne indywidua na fora wypełnione miłośnikami popularnej książki, filmu, serialu, krytykują go w sposób niezbyt konstruktywny żeby później bronić się, że przecież to nie jest Mann lub Tołstoj. Nie wiem z czego to się bierze. Jakaś chora chęć dowartościowania się i ukazania tego, że w przeciwieństwie do 95% społeczeństwa czytało się Manna lub Tołstoja? Ja też czytałem tych klasyków i nie jest mi wstyd przyznać się do oglądania/czytania "GoT".
Sprawa jest podobna do współcześnie popularnego trendu deprecjonowania wartości dzieł Sienkiewicza. Że przekłamanie historii, że historyczna nuda, że tani patriotyzm.
Chyba faktycznie nie ma sensu z takimi osobnikami dyskutować, bo są tutaj nie tyle dla dyskusji co dla dobrej zabawy psucia krwi innym. W mniej lub bardziej wyrafinowany sposób. Bo jeśli komuś naprawdę zależy na dyskusji to nie zaczyna od takiego tonu, stylu i epitetów by później dziwić się jakie reakcje tym wywołuje. Dixi.
Ha, Sienkiewicz jest moim literackim koszmarem, w sumie mam gdzieś historię, patriotyzm i nudności. To zwyczajny grafoman był.
Po drugie, ja się nie wstydzę że czytam GoTa - czytam, tylko mnie nie bierze na bezkrytyczne ochy i achy. Problem w tym, że po Tołstoju i Mannie można mówić, ze się książki czyta z jakiegoś dystansu. Poza tym, ilekroć tu wejdę i coś powiem, nawet niekoniecznie brzydkiego co do waszego ulubionego serialu i staram się być grzeczna, uprzejma i nawet podkreślam, żeby co bardziej nerwowi się nie rzucali, że to moja opinia to i tak jakiś obrażony dzieciak się oburzy. Tekst, że czyjaś stara wygląda jakoś tam śmisznie przy coitusie przywodzi w efekcie refleksję, że tutejsi bywalcy faktycznie są warci tego nad czym się tak agresywnie spuszczają.
Suchy, wrócę za rok, po 3 sezonie. Liczę na wyższy poziom dyskusji niż teksty o mojej starej.
Tekst "Pierwszorzędny pisarz drugorzędny" znasz? :)
Cóż ja Ci mogę odpowiedzieć. "Twin Peaks" i "Riget" dałaś tak jak ja 10/10, więc gdybyśmy spotkali się na tamtych forach dyskusja wyglądałaby pewnie inaczej. To jest w końcu Filmweb na którym niestety przeważa rzesza ludzi oceniających w systemie zero jedynkowym, dla których sklecenie 3 zdań w poście jest wyczynem na miarę napisania "Cichego Donu". Dlatego też dzielę zakładane tutaj tematy na te merytoryczne i mniej merytoryczne których nie traktuję zbyt poważnie. Żyjąc kilka lat w świecie Internetu też łatwo rozpoznaje się kto jaki poziom ze sobą niesie i z kim warto wdać się w polemikę. Dlatego też obawiam się nieco tego nowego rodzaju trollingu, bo zaburza ocenę danego użytkownika. Zobacz jak ten człowiek zaczął całą dyskusję - od razu ukierunkował się na wsadzenie kija w mrowisko. Nie traktując z początku poważnie tego pana dała znać o sobie moja atawistyczno-gimnazjalna część poczucia humoru. :)
Z podobnych dla Ciebie powodów ja nie wchodzę np. na forum "Housa" czy "Dextera", bo szkoda czasu i nerwów, które wolę poświęcić na bardziej konstruktywne tematy. Nawet tutaj czasami pewne osobistości zaczynają na mnie wjeżdżać gdy skrytykuję jakiś aspekt serialu (lub go bronię). Bynajmniej nie zacząłbym bluzgać czyjejś rzeczowej i konstruktywnej krytyki tego serialu. Wręcz bardzo chętnie wdałbym się z kimś takim w polemikę.
Znam, dla mnie takim pisarzem jest Martin ;]
No widzisz, gdyby u mnie odezwało się coś na kształt gimnazjum (ja jestem stara i do podstawówki chodziłam) to nie wiem co by było. W świecie internetu to ja jestem od czasu, gdy na modemach się wdzwaniało, pojęcie o trollach mam i jedyna taktyka na takich to zlew ciepłym strumieniem. Natomiast doprowadzić trolla do samobójstwa czymś więcej niż tekstami o starych zajetych dupczeniem to już sztuka, zwłaszcza w tzw. "jaskini lwa" wręcz się jej oczekuje.
Odpisałam temu panu żeby fantastyki nie nazywał niższą formą literatury, bo to krzywdzące i faktycznie źle chłop trafił skoro od GoTa zaczął, ja bym mu skoro taki rozkochany w Tołstoju, od Głosu Pana poleciła zacząć a fantasy nie ruszać za wyjątkiem może Sapkowskiego. Bo nie rozumiem fenomenu Gota, już drugi raz się biorę i znajduję tu żadnego klimatu. Zero. Ostatni raz tak się czułam przy Harrym Potterze, mając w ręku dziecko marketingu i zero pociągu. Z jednym plusem dla Gota, to się czyta z prędkością światła i nikłym znudzeniem.
Za ocenę Dextera masz wyjątkowego plusa, raczej nie spotykam tutaj ludzi, którzy by dawali tak niską ocenę tej chale. Okej, kończę te przekomarzania, za rok się podkręcę na zadanie znowu pytania o to, co wam się TAK podoba w tym serialu...
Na zatarcie nieprzyjemnych wrażeń, polecam wyjątkowo dobry serial o kulisach władzy:
http://www.filmweb.pl/serial/Boss-2011-616572
i idę sobie.
Do zobaczenia. :)
Co do Twojego braku zrozumienia "GoT" i stosunku innych ludzi do tego faktu, jako osoba płci męskiej nie przemawiająca żadnego ale to żadnego zainteresowania futbolem to chyba Ciebie rozumiem. :)
I koniecznie obejrzyj "Harolda i Maude", bo widzę, że masz zamiar. Powinno Ci się spodobać. :)
nara
i zapoznaj się w międzyczasie ze znaczeniem słowa "grafoman", bo raczyłaś się tak wypowiedzieć o człowieku, który władał piórem najlepiej w historii polskiej literatury
(tak, Martinowi do niego daleko)
Suchy Wilku, bredzisz, ale niech ci będzie, że grafoman to dla mnie coś zupełnie innego niż dla ciebie:).
Cóż począć: Jak zachwyca, kiedy nie zachwyca? ;p
I tak, zgadzam się, Martinowi, stanowczo do niego daleko.
na pewno cenisz przynajmniej Prusa - zazdrościł panu S. talentu literackiego
niejakiego Sapkowskiego nazwano drugim Sienkiewiczem - słusznie, acz też nieco na wyrost
No nie mogę, pamiętałeś o Prusie? ująłeś mnie tym za wątpia.
Hm, to że Prus zazdrościł to akurat fakt mi nieznany, ale jestem skłonna uwierzyć, bo Sienkiewicz trzepał kasę niczym rzeczony Sapkowski i sama bym mu zazdrościła, może nie talentu, co zdolności do czerpania z tego korzyści. Daj już spokój, żeby już zupełnie cie zniesmaczyć to powiem ci że lubię Masłowską, bez kitu, Wojna to była jedna z najlepszych książek jakie czytałam z ostatniej dekady.
Teraz uwierz, że na Sienkiewicza to ja nie mam odpowiedniego modułu, zepsuli mi, jak mnie montowali na taśmie. A jak słysze tekstem typu "Jędruś, ran twych niegodnam" dostaję autentycznych spazmów i sraczki.
ojtam, nie czepiajmy się takich szczegółów, on to pisał w odcinkach do prasy i w pośpiechu, bo pół Polski czekało (znaczy, cały zabór rosyjski).
Prus zazdrościł mu stylu, lekkości pióra i potoczystości narracji - "Lalka" jest moją ulubioną powieścią z XIX wieku (licząc z Dostojewskim włącznie), ale to Sienkiewicz pisał lepiej, it is known!
Te odcinki w pośpiechu to był najlepszy pomysł marketingowy w tamtych czasach, ponoć Dumas też tak robił, więc nic tylko podziwiać.
"it is known! " - tak, jak to, że pierdyliard much nie może się mylić. Zadziwiające, ale do Martina też pasuje:)
ja już od dawna Sienkiewicza nie czytuję, ale w dzieciństwie przeczytałem od deski do deski i po prostu wiem, że to niesamowity talent,
dobra, skończmy to, właśnie się zastanawiam czy Sweeneyowi Toddowi któren się skończył na TVN-ie dać 1, czy 10, to jest problem
a klimat, który zachwyca?
że o Helenie B-H,której do dziś nie lubiłem, nie wspomnę
(w sumie dałbym 10, gdyby nie sposób jej śmierci)
Mnie tam nie zachwyciło. wyjątkowo źle znoszę musicale i Tima Burtona. Zawsze możesz walnąć coś pomiędzy 1 a 10, skrajności warto zostawić sobie na inne filmy.
aha, za pamięci - "Lalka" też ukazywała się w odcinkach, nie zdobyła jednak nawet ułamka popularności Trylogii.
i tylko bez miliardów much proszę, w tamtych czasach w Polsce czytały elity i to te prawdziwe, których już w tym kraju nie ma (zostały wymordowane lub zmuszone do emigracji, ostatnie resztki spsiały w PRL-u).
Szukales, szukales w necie i wreszcie znalazles. Niestety, internet nie zastapi wiedzy nabytej w szkolach. Pojecie "indywiduum" ma znacznie wiecej znaczen, a jednym z jego synonimow jest "indywidualnosc" w znaczeniu jednostka wybitna, genialna. I oto cie zmiazdzylem.
Tylko ja bym np. Lema do tego nie mieszał. Muszę powiedzieć, że z niepokojem obserwuję tendencję umieszczania obok nazwisk twórców "opowieści z mchu i paproci" o potworach, smokach itp. nazwisk autorów fantastyki naukowej, która z gatunkiem fantazy ma niewiele wspólnego.
"Fantastyka? To jeden z najbardziej prymitywnych gatunków literackich i filmowych. "
To twoje słowa, do tego się odniosłam. Oczywiście rozróżniam fantastykę od fantasy, miałam tylko wrażenie że ty nie. Wielu laików w temacie traktuje oba słowa jako zamienne.
W domyśle fantastyka naukowa. Doprawdy, dziwię się że musiałam to dopisać.
Fantastyka zawiera w sobie zarówno sf jak i fantasy, a te dwa to już zupełnie różne gatunki. Byłam przekonana że fantastyki używasz jako sf, skoro dalej operujesz fantasy...
Musiałem, bo sprawiasz wrażenie, że nie rozumiesz. Terminologia i rozgraniczenie gatunków jest jasne i nie ma miejsca na domysły.
Okej, skoro już sobie wyjaśniliśmy skróty myślowe i terminologię to rozumiem, że w cytatcie "Fantastyka? To jeden z najbardziej prymitywnych gatunków literackich i filmowych" obrażasz także Lema?
Fantastyka = fantasy + horror + sf.
Dziękuję.
Jest fantastyka (fantasy) z twórcami takimi jak Tolkien i fantastyka naukowa (science fiction), której przrdstawicielem jest choćby Lem..
I jeszcze jedno, odpimkaj się od "Opowieści z mchu i paproci", to był świetny czeski serial dobranockowy i ja odczuwam wyjątkową nostalgię wobec niego ;). Proszę sobie znaleźć inny erzac na określenie chały w gatunku fantasy. Ponadto, inteligentny człowiek nie skreśla całego gatunku na podstawie jednego serialu, który nie wyszedł. Fakt, ja sama miałabym trudność, żeby poza LOTRem wskazać urzekającą produkcję w świecie fantasy, ale jednak są i takie, których prymitywnymi nazwać zwyczajnie nie wypada.
Zaiste, mógłbym nawet powiedzieć, że "Opowieści z mchu i paproci" były nawet serialem fantasy, ze względu na postaci głównych bohaterów. I jeśli tak to rzeczywiście muszę przyznać, że trafiają się w tej dziedzinie sztuki rzeczy prawdziwie wartościowe. Zatem musiałbym, chcąc tego,czy nie, uznać swoją klęskę.
A Willow? Niekończąca się opowieść? Labirynt Fauna? Cała niemal filmografia Mizayakiego?
Im bliżej 2012 roku, tym ciężej...fakt. Ale prymitywny to bardzo złe i nie na miejscu słowo, jak już chcesz obrażaj poszczególne filmy.
Zaiste, rozmowę się czytało dość...zabawnie. Ja osobiscie jestem fanem i serialu i książki, pomimo, że mogę otwarcie powiedzieć, ze książka nie jest najwyższych lotów, to serial już zupełnie inaczej.
Wasza rozprawka na temat fantasy, a fantastyką, była dość...jakby to ująć, zabawna, bo o ile z Panią Nixx się zgadzam w wielu kwestiach <za wyjątkiem oceny i zdania na temat serialu, proszę o wybaczenie>, to już z tym..ee...dziadol? Już gorzej, zbyt krytyczny jesteś i zapatrzony, jakby w swoje ja. Nie mam na celu obrażania Ciebie, ale wybacz...no inaczej powiedzieć czasem nie wypada.
Może i jestem smarkiem dopiero po maturze, ale jest jedna ważna rzecz... uwielbiam kino, dobre kino. Ale jak wiadomo...czasami każdemu się spodoba coś, co po prostu jest debilne, lub jak to zostało ujete przez autora 'kiczowate'. Cholercia i znów od tematu odjechałem.
Dupa i tyle, no, jednak uważam, że gatunek fantasy przeżywa obecnie swój renesans <w/w. Labirynt Fauna, Miyazaki, czy nawet głupiutki LotR>, a ja się z tego cieszę, bo lubię ten gatunek.
A w odpowiedzi na post oryginalny raczej nic oryginalnego dodać się nie da :)
Po prostu... nie jest kiczowaty, zależy od gustu. Proste.
Każdy kto ma tutaj konto, uważa że lubi dobre kino, ja też ;]
Dla mnie serial jest filmowym rozczarowaniem życia, odrobinę mniejszym niż ekranizacja opowieści z narnii w wykonaniu disneya ;]
Kiczowata w nim jest przede wszystkim scenografia, od ciuchów na aktorach poczynając, na wystroju sali tronowej w przystani kończąc. I tego kurczę nie rozumiem, przesz teraz efekty komputerowe to podstawa... Wizualnie ten serial mnie dobił. Scenografia jest mniej więcej na tym poziomie co w Przygodach Herkulesa.
Chociaż w jednym przyznam ci rację, jeśli chodzi o gusta - jedni lubią pomarańcze, drudzy jak im nogi śmierdzą. Problem w tym, że jako wielbicielka fantastyki, nie znajduję w GoT niczego magicznego, jest zwyczajnie słaba realizacja.
Po prostu jest kiczowaty, gust jedynie nie pozwala ci tego zauważyć. Proste:)
Hah, może tak, ale tutaj zaczyna się znów mały...hmmm, konflikt. A więc uniknąć go nie bedzie łatwo. Cóż, zgadzam się z Tobą pod względem tego, ze są detale w serialu które rażą, w szczególności sala tronowa. Ale scenografia? Zależy jak na to patrzysz. Warto zwrócić uwagę na to, ze nie koniecznie nasze wyobrażenia muszą się zgadzać z wizjami scenarzysty (właśnie dlatego LotR mnie razi w podstawowej wersji), a co dopiero producentów.
Może mi gust nie pozwala zauważyć, ale z mojej strony ja to odbieram tak samo, wydaje mi się, że to Twój gust zawęża Ci pole widzenia i mówisz, że serial jest kiczowaty, ale też powiem jedno... Ocena 5/10 nie należy do najniższych. Więc jak sądzę szanse jeszcze serialowi dajesz.
Moim filmowym rozczarowaniem życia jest natomiast żenujący 'Miecz Prawdy' Sama Raimi'ego. Nie ma co ukrywać, ale też powiem, ze ostatnio rzadko mam okazję pisać na filmweb'ie z kimś inteligentnym.
Proste : D
No cóż, ja bardzo dużo o serialu napisałam rok temu, po prostu dla mnie i książka i serial to takie rozczarowujące combo, spokojnie mieszczące się koło 5, czyli krótko mówiąc: średniak. Nie mogę dać 1, to nie było aż tak denne jak pamiętniki wampirów...Co do scenografii, to u mnie jest tak, że jak serial/film jest dobrze zrealizowany, to w ogóle jej nie zauważam:)
Rzeczonego Miecza Prawdy nie widziałam i chyba nie chcę po szybkim luknięciu na stronę.
Co do fantasy, które warto zobaczyć (?), żałuję, ale ominie mnie Śnieżka w kinie. Trailer mi się podobał, a wiadomo, trailery to takie rodzynki wydłubane z ciasta niewiadomego smaku...Ale właśnie, jak fantasy ma być w takiej mrocznej konwencji, to ja to lubię (to kolejna rzecz, jakiej brakowało mi w GoT - i bez tekstów, że czary Melisandre były straszne bo nie były;p).
Nie były i nie sądzę by się to zmieniło tak szczerze. Cóż, GoT można oskarżać o wiele, ale nie o... Tyriona Lannister'a. Co jak co, ale on im wyszedł. I to bardzo dobrze.
I naprawdę nie polecam tego serialu.
Cóż, na Śnieżce wczoraj z siostrą byłem... mnie film do gustu przypadł wybornie. A i ja przepadać, przepadam za dark fantasy. Ale do Śnieżki powracając, film świetny, klimat wymiata, ale nie spodziewaj się suuuper kina na najwyższym poziomie, natomiast muzyka najwyższej klasy. James Newton Howard mówi sam za siebie. a jeśli chodzi o samo fantasy w Śnieżce, no jest, ale nie do końca dark, bo co prawda w pierwszej części filmu i owszem, ale później gdzieś znika. Wstępnie dałem 8/10, ale to się chyba zmieni. Na niższą.
A wracając do GoT. Będę go uparcie bronił z kilku powodów, ale jest tez parę głupich (uwielbienie seriali HBO). Ale nie o tym tutaj. nie się podobają zarówno książka, jak i serial i obu tym tworom nie można odebrać jednego... dobrze w napięciu trzymają.
Wiesz, ja chyba z większym zaangażowaniem oglądałam 1 sezon, ale to dlatego, ze zwyczajnie nie znałam jeszcze książkowej fabuły. Drugi czeka, ale coś mnie nie bierze, żałuję, że czytałam Sagę, być może lepiej było w moim przypadku tego nie robić.
Książki faktycznie czyta się w napięciu, tylko mi tak przeszło w okolicy 4 tomu chyba. Ale czytam jeszcze raz, tym razem całość.
Tyrion jest jedną z najlepszych postaci w serialu i książce zarówno, chociaż ja nie wiem czemu, ale mam słabość do jego taty :P
A ja do jego brata. Cóż, ja miałem podobnie z czym, że najpierw przeczytałem, więc nie byłem jakoś zdziwiony czy zszokowany, a jezeli po śmierci Eddarda były takie wielkie kontrowersje, to co będzie dalej? Catelyn, Robb, będzie tego od cholery. W napięciu czytać czytałem cały czas. Ale jak wiadomo, to jeszcze nie koniec. Trzeba będzie ocenić wszystko za lat kilka jak się serial skończy (podobnie jak z Dexterem, True Blood i kilkoma innymi), ale nie sądzę by się zmieniło, drugi sezon jest swietny. Choć najlepsze w serialu jest to, że cały czas mi brakuje Eddarda, nie wiem czemu. Rzadko miewam tak, ze lubię pozytywnych bohaterów. Chyba zbyt już wsiąkłem w te 'ciemniejsze'(?) klimaty. Któż wie.
Ale największą słabość mam do Daenrys, po prostu coś hipnotyzującego jest w niej, zarówno w książce jak i w serialu.
ten serial istotnie jest kiczowaty, aczkolwiek nie na tyle, zeby dawac mu 1/10:
- kiczowate są kostiumy;
- kiczowate są niektóre postacie;
- kiczowate sa niektóre zabiegi fabularne czy dialogi;
ale serial zapewnia to do czego go stworzono: rozrywkę;
ciężko jest stworzyć fantasy gdzie tego kiczu nie będzie, bo często mieszają się rózne style, kultury, trzeba dużego wyczucia;
dobrym przykładem jest "Wiedźmin" (z wyłaczeniem filmu), negatywnym "Xena, wojownicza księżniczka";
GoT jest czyms posrednim pomiedzy tymi dwoma przykładami, moim zdaniem
"- kiczowate są kostiumy;" - super. kostiumy szyte specjalnie pod serial, idealnie pasujace do klimatu serii. To jest kicz? Nie wiem co palisz ale pal mniej.
"- kiczowate są niektóre postacie;" - Tu się zgodzę, ale bez przesady. Chodziło Ci raczej o postacie drugoplanowe.
"- kiczowate sa niektóre zabiegi fabularne czy dialogi;" - zabiegi fabularne? Czyli co? "Bahterobójstwo"? I jeszcze dialogi... Japier....
ludzie nie odpowiadajcie na tego typu zaczepki i basta. Troll ma satysfakcję z poświęcanej uwagi. Widocznie w realu nikt tego nie robi ;)
uważam, ze ogólnie cały konflikt pomiędzy rodami, kulturami jest kiczowaty jeśli trochę się zna historię:
- ludzie Północy - twardzi i hardzi, cos w stylu wikingów, średniowieczna Anglia, Dania, Szwecja
- ludzie Południa - bardziej intryganci niz wojownicy, średniowieczna Italia, nawet architektura zbieżna
- Horda z drugiego kontynentu: Hunowie, Scytowie, Zlota Orda w jednym,
o to mi chodziło w sensie zabiegów fabularnych, patrząc ogólnikowo na cały konflikt to dla mnie kicz i historyczna klisza
kostiumy są dla mnie kiczowate, w szczególności kostiumy Hordy,klimaty Xeny wojowniczej księżniczki
ogólnie widzę, że najlepiej zrobione są kostiumy ludzi z Północy, im bardziej na południe tym gorzej, póki twórcy trzymają się północnoeuropejskich klimatów jest nieźle, widać, że bardziej je czują
moim zdaniem to jest kicz, ale nie uważam ze ocena 1/10 jest sprawiedliwa, dla miłośników fantastyki to może być nawet 10/10 jak ktoś lubi takie klimaty, serial jest nieco przereklamowany w moim przekonaniu, bo żadne wybitne dzieło to nie jest przede wszystkim pod względem aktorskim. cała młoda obsada jest zwyczajnie cienka, a i starsi aktorzy to też nie są jacyś mistrzowie