Jeżeli ktoś lubi seriale w tym stylu to polecam "Filary ziemi", według mnie tamten jest o wiele lepszy i estetyczniej zrobiony. Choć ten zły nie jest, wręcz jest fajny ale do mnie filary bardziej przemawiają.
No tak. Młodzież tam bywa okrutna i nie pojmuje, że odmienność każdorazowo wzbogaca osobowość. ;-)
Rozumiem.
Ja w tym wieku raczej zacząłem się zbliżać do rzeczywistości - przynajmniej poprzez literaturę, bo w życiu odwrotnie, unikałem jej.
nie wtrącam się w wymianę zdań, ale tu właśnie leży problem
gdy ktoś ma za dużo rzeczywistości w rzeczywistości, to w książkach woli pomysłowe fabuły, niż rzeczywistość (my)
lub odwrotnie (ty)
Tylko że ja piszę o stanie sprzed wielu wielu lat. O pustelni młodości, która skończyła się już w okresie studenckim.
Teraz mam aż nadmiar rzeczywistości, a jednak interesuje mnie literatura ambitna.
Twoja zasada nie jest prawidłowa. Ja tu widzę raczej kwestie rozwojowe. Kończysz z tandetą, zaczynasz literaturę poważniejszą i to skłania Cię do refleksji, a tym samym - do oddalenia się od świata, przynajmniej na jakiś czas.
Gdzie jesteśmy, kiedy myślimy? Odpowiedź znajdziesz na przykład u Hannah Arendt.
Zbyt prosto chciałbyś to wytłumaczyć. Tu leży problem - za dużo fantasy i SF. Za dużo prostych wyjaśnień. ;-)
jak już chyba ustalaliśmy - mogę się pomylić wyłącznie wtedy, gdy nie mam wystarczających danych ;)
a tak poza tym proste wyjaśnienia są najlepsze - na dłuższą metę zawsze się sprawdzają, a wielka filozofia to znajdowanie najprostszego ;)
musisz chyba zatoczyć koło, przejść przez wszystkie te 'głębokie' bzdety,
aby na końcu - jeśli bozia da - powrócić do zbawczej prostoty, czego niniejszym życzę ;P
Wiem, że nic nie wiem. To słowa, które powinienem wypowiedzieć w momencie swojej śmierci. O ile będę w stanie.
Tylko że widzisz, to co piszesz, to nie do końca tak. Możesz usiłować to wszystko zgłębić i możesz z tego zrezygnować. Jeżeli zrezygnowałeś i poprzestałeś na fantasy i SF, nie wyrokuj o tym, co znajdziesz tam, gdzie się nie udałeś. ;-)
Zadedykuję Ci coś, Wilku:
"Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu / po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę"
ale kto mówi o poprzestaniu i rezygnacji?
usiłuję tylko przypomnieć, że nawet człek oczytany w popkulturze może znaleźć wiele ciekawych rzeczy, owszem, rozsianych nieco mniej gęsto, ale za to czasami uderzających ciekawym ujęciem, czy nawet wspomnianą prostotą
p.s. istnieje też możliwość, że powiesz "Mehr Licht!"
Ale obaj wiemy, że zbyt wielu poprzestanie.
Nie wiem, co powiem. Tego nie można raczej zaplanować. ;-)
Czy wiesz, że tak zwane "ostatnie słowa" (ew. "ostatnie zdania") to wręcz osobny gatunek literacki? M.in. George Steiner o tym pisał, wspaniała sprawa.
w internecie można znaleźć setki 'ostatnich słów' różnych znanych osobistości - prawdę mówiąc nie widzę w tym wiele wspaniałości, raczej zagubienie (uczciwsi) lub chojrakowanie pod publiczkę (ci trzymający fason do końca)
"trzymający fason do końca"
Czy nie wydaje Ci się, że to zdanie jest pozbawione sensu? Wobec śmierci - nie ma żadnego fasonu. Cokolwiek uczynisz, powiesz, jesteś - WOBEC ŚMIERCI i czynisz to, mówisz w związku z tym, że jesteś WOBEC ŚMIERCI.
Reszta to tylko obserwacja z zewnątrz - bez znaczenia.
nie wydaje mi się - wobec ludzi
bez egzystencjalistycznego żargonu o tej porze, please,
wobec śmierci albo nic nie ma sensu, albo wszystko ma sens - jednak to co robimy w życiu, robimy wobec ludzi i niektórzy zachowują się tak do samego końca; to kwestia charakteru, nie rozsądku
Kiedy umierasz na nowotwór, przykładowo, w tym ostatnim momencie możesz zdecydować, czy chcesz, by w tym stanie oglądali Cię najbliżsi bądź też z tego rezygnujesz. Rzecz w tym, iż jedno i drugie znaczy tyle samo, jest tak samo ważne i nieważne, wartościowe i bezwartościowe. Nie mówiąc już o tym, iż sami najbliżsi podejmują podobne decyzje - pozostać bądź opuścić. Więc tak, "wobec śmierci albo nic nie ma sensu, albo wszystko ma sens".
Jednak jest coś jeszcze. Przeczytaj fragment "modlitwy" Rainera Marii Rilkego:
"O Panie, własną śmierć każdemu daj,
daj umieranie, które z życia płynie,
gdzie miał swą miłość, swój ból i swój raj."
WOBEC ŚMIERCI. Zawsze.
A Ty znowu generalizujesz! Pomijając żarty i ironię (ponieważ może nie jestem jeszcze w Twoim wieku, ale powiedzmy, że mam niewiele mniej lat). Nie dla każdego pojęcie tandety oznacza to samo. Przeplatam sobie różne gatunki literackie praktycznie od początku mojej przygody z książkami a za nadmiarem filozofii zwyczajnie nie przepadam, za dużo filozofów rozpływających się w dywagacjach o wszystkim i o niczym muszę zwalczać w pracy żeby później sięgać dobrowolnie po książki w których mam do czynienia z przemyśleniami autorów, którzy z marnym skutkiem próbują podrobić starożytnych filozofów. Tę wolną chwilę, którą miałabym na to zmarnować wolę poświęcić na analizę poezji.
w takim razie co sądzisz o mangach i anime ? tez sa dla dzieci i młodziezy ? Bo jak oglądam niektore to czuje że nawet ja jestem na nie za młody.
nie mogę sobie przypomnieć kto to powiedział, ale brzmiało jakoś tak:
"literatura fantastyczna z racji swoich licznych braków nadaje się wyłącznie dla ludzi ponadprzeciętnie inteligentnych"
Tak, ale w młodym wieku. To fakt - wymaga ponadprzeciętnej inteligencji. Jednak to się kończy gdzieś około 20-tego roku życia - wówczas staje się zwyczajnie banalna.
nie zgodzę się
chociażby przedmiotowy Martin to całkiem dobre książki o ludziach, nie o cudownym never never landzie
choć rzeczywiście od którejś tam części zaczynają przeważać cuda na kiju i wymuszone zakręty fabularne, jednak 2-3 pierwsze tomy są kapitalne
no i Dicka nigdy nie mam dość, żałuję że tak mało mi już zostało do przeczytania i to w większości raczej chłam
To tylko zależy od tego, jak daleko od brzegu wypłynąłeś. ;-)
Jeżeli znasz wymienione przez mnie powyżej powieści, w porządku. A uwierz - mógłbym takich tytułów wymienić spokojnie kilkaset, przeczytanych tylko w ostatnich latach. Wobec tych dzieł jakakolwiek SF to zwyczajnie banał. I pisze to ktoś, kto SF zna dość dobrze.
ja o Dicku akurat ;P
spisu jeszcze nie widziałem - przerzuciłem w życiu sporo różnej jakości literatury i jakoś ostatnimi czasy nie chce mi się nic ambitnego, raczej dostrzegam perły na samym dnie - bardziej ciągnie mnie do szwedzkich kryminałów Mankella lub anglosaskiej fabuły dającej, jak to ładnie ujęła Tara, "najbardziej pierwotną przyjemność czytelniczą", niż jakichś osobników o latynosko lub egzystencjalnie brzmiących nazwiskach
I w tym cały sekret. ;-)
A "Ubicka" to cóż, rozpracowałem jako jedyny w Polsce. Jak poznamy się lepiej, prześlę Ci kiedyś artykuł. Wątpię, czy ktokolwiek rozpoznał, dlaczego ta powieść tak fascynuje. Z pewną satysfakcją stwierdzam, iż nawet Lemowi się nie powiodło. ;-)
dawaj na priv, bo po tych straszliwych herezjach o "Człowieku" zaczynam poważnie wątpić, czy cokolwiek z Dicka pojmujesz
I właśnie w tym problem - tam nie ma co pojmować. Te konstrukty rzeczywistości, które u Dicka znajdziesz, nie są w rzeczy samej aż tak skomplikowane. Acz przyznaję, większą kreatywnością się wykazał niż 99% pisarzy SF.
konstrukcje rzeczywistości są u niego umowne lub dziurawe jak durszlak
u Dicka chodzi o jego obsesje i pytania co do natury rzeczywistości
Jego obsesje to jego obsesje. Nie były nadzwyczajne. Zwłaszcza jak poczytasz o tym, jakie można mieć. Polecam Jacka Sieradzana "Od kultu do zbrodni.Ekscentryzm i szaleństwo w religiach XX wieku". I tym podobne opracowania. Dick przy tym blednie i powszednieje.
A co do pytań o naturę rzeczywistości, nie zadał żadnego, które nie pojawiłoby się wcześniej u mistyków, filozofów, wybitnych pisarzy. Ot, zrobił z tego mix i dodał trochę wariacji. To był samouk, oczytany, fakt, ale niezbyt pojętny. Gdyby był bardziej, czytałby wszystko w oryginale i prowadziłby wnikliwe studia. Nie był w stanie jednak. Umysł nie puszczał.
W "Ubiku" najważniejsza jest kwestia konstruktu rzeczywistości. To dlatego tak cenił to dzieło i Lem, i Jean Baudrillard. "Symulakry i symulacja". Dalej szukaj już samodzielnie. :-)
1. obsesje - mylisz się, nie ma większej niż dickowska, choć oczywiście daleko mu do pierwszeństwa czy oryginalności
2. on to czuł, nie rozumiał (tu zgoda)
a najbardziej wnikliwe studia w oryginale nic by mu nie dały (lizał zresztą w tym celu trochę greki - polecam "Ostatnie rozmowy z P. D."), bo dorobek ludzkości na ten temat pod względem wiedzy i logiki składa się z pytań bez odpowiedzi --- a ja prywatnie skłaniam się ku gnostycyzmowi, dalej szukaj sam ;)
"obsesje - mylisz się, nie ma większej niż dickowska, choć oczywiście daleko mu do pierwszeństwa czy oryginalności"
Z pierwszą połową się nie zgadzam, z drugą - tak.
"on to czuł, nie rozumiał (tu zgoda)"
Także zgoda. Czuł, nie rozumiał - ale najważniejsze, iż potrafił to wyartykułować poprzez SF, niesamowite jest to właśnie.
A moja biblioteczka na temat gnozy i gnostycyzmu (to nie to samo, he he) liczy około trzydziestu pozycji. Nie muszę daleko szukać. To najważniejsze opracowania na ten temat - w języku niemieckim, angielskim i polskim.
Wilku, nawet mnie nie rozśmieszaj. ;-)
i cóż ci po biblioteczce, skoro wiedząc i być nawet coś rozumiejąc, najwyraźniej tego nie czujesz choćby tylko w tym stopniu, co nasz bohater?
dobra, jak kiedyś będę w innym nastroju (bo na trzeźwo głupio mi o tym gadać), zapytam cię o poglądy metafizyczne na serio
niesamowite - tak, choć artykułować co w komu w duszy gra można na wszystkie dostępne sposoby i sf w najmniejszym stopniu nie dziwi
w każdym razie - konstrukt rzeczywistości w 'Ubiku', bez wątpienia nośne, płodne i ciekawe, zapewne można o tym pisać prace i przypodobać się duchowi Lema (gdzieś w szpargałach powinienem mieć wydanie z polecanką pana Stanisława, w wolnej chwili poszukam), jednak nie tylko o to chodzi, ja mam zastrzeżenia co do logiki tej rzeczywistości, a poza tym najbardziej urzeka mnie pewien rodzaj szaleństwa, nie zaś to, co ewentualnie tym razem udało się autorowi przemyśleć
"ja mam zastrzeżenia co do logiki tej rzeczywistości"
A kto tu pisał, iż rozumie Dicka bardziej niż ja. Rzecz w tym właśnie, iż Dick wykroczył poza logikę - sam pisałeś, czuł, a nie rozumiał. ;-)
odniosłem po prostu wrażenie, że uważasz inaczej i widzisz tu coś dobrze skonstruowanego - "W "Ubiku" najważniejsza jest kwestia konstruktu rzeczywistości. To dlatego tak cenił to dzieło i Lem, i Jean Baudrillard"
gdyby to było takie proste... rzeczywistość "Ubika" jest zarówno logiczna, jak nielogiczna, pewne rzeczy da się wywieść rozumowo, a inne trzeba poczuć;
niemal co czytelnik, to inne zdanie nawet na temat tego O CZYM w ogóle JEST ta książka ;)
rzuć kiedyś tezy z tego artykułu, a będziemy wiedzieli na czym stoimy, wtedy ładnie napiszę z czym się zgadzam, a z czym nie
Wolałbym, by ktoś wreszcie odpowiedział na moją kontranalizę dotyczącą "12 małp", bo to jest w Sieci, na KMF. Bo po tym, jak okazało się, że nikt nie potrafi, to się cokolwiek zniechęciłem. Może spróbujesz, cobym miał myślenice? ;-)
"bo na trzeźwo głupio mi o tym gadać"
He he he - dokładnie. Mnie o tym głupio gadać od lat. Milczenie.
Ja też chcę:) Jeśli można, oczywiście:)
Za listę lektur dziękuję, kiedyś na pewno coś przeczytam. Czytam dla przyjemności, nie z potrzeby samokształcenia, a różne rzeczy w różnym czasie sprawiają mi przyjemność (to tak jak z jedzeniem - raz ma się ochotę na kaszankę z ogórkiem kiszonym, a raz na .... hmmm, chyba nie jestem znawczynią wykwintnych dań;).
i cycków ;)
nikt nie twierdzi, że to dojrzała literatura
niemniej jednak na tle przeciętnego chłamu fantasy lub też sag wszelkiego gatunku - wybija się bardzo pozytywnie i nie, nie chodzi o seks i przemoc
Seks to tam jest akurat żaden.
O seksie to warto poczytać u Lawrence'a Durrella czy jego kumpla, Henry'ego Millera.
Przykład?
"Ale płci jest więcej niż pięć i myślę, że tylko rodowity Grek potrafi je odróżnić."
Dajcie spokój, przecież tam, u Martina, nie ma żadnego seksu. To jakiś tam seks dla ubogich, he he he...
A co Dukaja tak cię zraziło? Ja czytałam kiedyś "Xawrasa Wyżryna" i mnie nie zachwycił, niedawno sięgnęłam po "Lód", bo miałam ochotę na jakąś porządną, obszerną powieść i rosyjskie klimaty i wpadłam po uszy, pewnie przez ten stylizowany język. Reszty nie czytałam, ale mam zamiar.
Dukaja ogólnie nie cenię. I jako krytyka, i jako pisarza. Ale to wymagałoby rozpisywania się. Nie miejsce na to. ;-)
Ej, ale jestem ciekawa:) To chociaż streść. I interesuje mnie, dlaczego nie cenisz go jako pisarza (krytyka sobie podarujemy;). I najlepiej na przykładzie "Lodu", bo jak już napisałam, nic innego na razie nie czytałam (Xawrasa nie biorę w ogóle pod uwagę). No chyba, że chodzi o inne książki, też chętnie poczytam i poznam twoje zdanie (nawet jak się z nim nie zgodzę;).