Wszyscy go kochają, wszyscy go wychwalają a ja nie rozumiem w czym ten serial jest taki dobry.
Obejrzałem 3 pierwsze odcinki(musiałem przewijać sporo bo tego nie dało się oglądać) i po
prostu usunąłem resztę. Nic ciekawego, przy tym się niesamowicie nudzę. Może ktoś z fanów
wytłumaczyć mi czym tu się tak podniecać ?
To po prostu kwestia gustu, każdy ma inny. Większości ludzi "Gra o tron" się podoba. Twój gust jest odmienny i dlatego serial cię nie wciągnął.
No właśnie taka sytuacja że moi znajomi którzy oglądają Grę o Tron, oglądają też tak jak ja Sherlocka, Mentaliste, The Walking Dead(pierwsze dwa sezony), Dextera czy Breaking Bad. Bardziej mnie interesuje jak wy oglądacie to, czy naprawdę ekscytują was te 20 minutowe rozmowy ?
Jak obejrzałeś 3 pierwsze odcinki z przewijaniem, to się nie dziwię ;) Do tego rozmowy te trzeba zrozumieć. To nie jest serial akcji. Polega głównie na intrygach, polityce, morderstwach itp...z dodatkiem fantasy - więc stąd te rozmowy. Czemu ekscytujące? Bo dosłownie w żadnym innym filmie/książce/serialu nie ma tak wspaniale wykreowanych postaci. Poza tym zaskakują nas na każdym kroku. Może lepiej przeczytaj książkę, bo z tego co często słyszę ciężko jest ogarnąć taki przypływ informacji (te wszystkie rody, bohaterów, miejsca itp...). Poza tym książka jest stokrotnie lepsza.
I po co kłamiesz. Jakbyś czytał, to nie zadawałbyś takich pytań. Zwłaszcza jakby ci się podobała. Mogłaby ci się nie podobać jako adaptacja, ale skoro czytałeś, to czego oczekiwałeś?
20 minutowe? Jakoś nie kojarzę. Ale to może dlatego, że pierwsze odcinki (te, w których fabuła jeszcze nawet się nie zaczęła rozkręcać) widziałem już dość dawno. Co prawda zdarzały się przydługie dialogi, ale zdecydowana większość z nich była uzasadniona i potrzebna, aby ruszyć fabułę do przodu. Myślę, że "nas" bardziej interesuje to, co z tych rozmów wynika, a więc morderstwa, intrygi i tym podobne. Jeśli zaś chodzi o to, co trzyma ludzi przy serialu, to zaryzykuję taki podział fanów "Gry o tron":
1) Ludzie, którzy oglądają GoT, bo kręcą ich klimaty fantasy.
2) Ludzie, którzy oglądają GoT dla golizny (niestety, pełno jest takich płytkich widzów, którzy bardziej docenią świecenie cyckami, niż zaskakujący zwrot akcji).
3) Ludzie, którzy lubią marnować czas przy serialach, a ten im się akurat spodobał.
4) Ludzie, którzy są fanami oryginalnej, książkowej wersji, zaś serial to dla nich okazja obejrzenia jeszcze raz tego, co zobaczyli już oczyma wyobraźni.
No i jak już wspomniałem, to wszystko jest kwestia gustu. Mówisz, że oglądasz jeszcze inne seriale, ale porównaj sobie "Grę..." z TWD albo Sherlockiem. Różnią się praktycznie wszystkim, co widać na pierwszy rzut oka. Twoim znajomym mogą podobać się wszystkie te seriale, ale ty jesteś już trochę bardziej "wybredny" (nie obraź się, po prostu nie znajduję innego słowa, którym mógłbym to opisać).
Sherlock, dexter, breaking bad to są zupełnie inne seriale. Gra o tron jest całkowicie inna. Świat toczy się przeszłości, nie ma walk na bronie palne tylko na miecze, rody które poszczególne momentami się lubią momentami nienawidzą. To serial zupełnie innej kupy
Co kto woli. Choć może lepiej byłoby obejrzeć do końca,a dopiero potem robić podsumowania,że nudne i się nic nie dzieje. To w końcu początek,musi wprowadzać w klimat,miejsca i bohaterów. Poza tym świat Martina jest bardzo złożony,pełen wątków i postaci. Mniej lub bardziej istotnych dla fabuły,ale ogarnięcie takiej ilości miejsc,nazwisk i rodów wymaga na pewno więcej niż 3 odcinków, w dodatku przewijanych. Po co przewijać? Żeby potem nie wiedzieć co się dzieje? Tego ja nie rozumiem. Poza tym serial serialem. Prócz niego jest książka. Śmiem twierdzić,że znacznie ważniejsza niż ekranizacja i wciąż nie ukończona,a autor zajmuje się tą sagą od jakichś 20 lat. Może po większym wniknięciu w temat ta opowieść zyska w Twoich oczach na wartości. Nie przekreślałabym po 3 odcinkach. Tym bardziej,że 1 seria jest lepsza niż druga. No i znacznie bardziej wierna książce. 1 sezon jak i 1 książka są wprowadzeniem do wydarzeń w następnych tomach. Poza tym,to naprawdę nie jest jakaś tam prosta bajeczka,w której wszystko można przewidzieć. Im dalej w las,tym więcej drzew. Coraz więcej niespodzianek. Radziłabym jednak dać drugą szansę,bo warto. Fenomen serialu jest fenomenem tej wciągającej,złożonej historii i wykreowanych przez Autora bohaterów. Dawno nie czytałam tak dobrej książki,która wymaga od pisarza tylu lat pracy.
nie dziwne, że ci się nie podoba jak przewijasz i nic nie wiesz z filmu. Pierwszy sezon zaczyna się na dobrą sprawe od 5 odcinku. Więc polecam obejrzeć dokładnie a potem się wypowiadać ;)
Odpowiadam: nie, nie wszyscy. Jeśli już nie patrzeć na ludzi ze swojego środowiska, to wystarczy spojrzeć na największą bazę polskich kinouserów - Filmweb; tutaj ludzie serial kochają lub nienawidzą, lubią i nie lubią, i wszystkie inne podpunkty, które wymienił Hetman313. Podejrzewam, że z GoT jest jak z Avatarem James'a Cameron'a - jest i ogromna ilość fanów, i ogromna ilość tych, którzy na samą wzmiankę o tym filmie reagują konwulsjami, a wszystko to zapoczątkowała.. wielka popularność danego produktu xd
btw. oceniać GoT po trzech odcinkach? Srsly? SERIAL?! ..
żeby móc ocenić serial powinieneś chociaż oglądnąć jedną serię, bez przewijania, inaczej nie ma to sensu
Zgodzę się. Również nie rozumiem fenomenu serialu i książki. Z sagą Martina jestem od 13 lat, czytając na bieżąco kolejne tomy i cóż - fajnie się czyta, ale nie jest to jakiś genialny pisarz. Dobry, ale nie genialny. Jego zaletą jest to, że pisze on książki w świecie fantasy. Ludzie to lubią.
Tak samo jest z serialem. Serial jest dobry, ale nie genialny.
W książce fajny był początkowo mrok związany z pierwszą sceną. A potem wszystko powoli zaczęło się przeciągać, White Walkers zeszli na drugi plan - początkowo wydawało się, że są ogromnym zagrożeniem i białym mrokiem wiszącym nad Westeros, a teraz zanim to zagrożenie się w jakiś sposób rozwinęło (ponad to co widzieliśmy w pierwszej scenie) mamy coraz więcej motywów, które doprowadzą do ich pokonania np. smoki, smocze szkło (pradawny sztylecik Sama), kapłani Rhollra, Azor Ahai (czy jak mu tam) i od biedy dziki ogień - z takim potencjałem nadchodząca zimia nie wydaje się już taka straszna jak na początku. Szkoda, że ten wątek rozwija się tak powoli i poziom zagrożenia drastycznie opadł zanim się w ogóle tak na dobre rozpoczął.
Wkurza też w książkach/serialu wiele absurdów np. zakup armii przed Dany, wyprawa prawie całego stada wron w nieznane na północ nie wiadomo po co. Misja zwiadowcza była sensownym celem, ale nie na tyle sensownym aby ryzykować życie najlepszych wojowników w walce z dzikimi. Akcja Stannisa z ostatniego tomu sagi również była totalnym absurdem - jak on mógł w tym miejscu wylądować (bez portu) i przemaszerować armią w takim miejscu, na takim terenie i w takich warunkach atmosferycznych. To jest absurd wymyślony na potrzeby fabularne.
" Jego zaletą jest to, że pisze on książki w świecie fantasy. Ludzie to lubią."
Wiesz, to nie jest jakiś specjalnie dobry argument xP Ilu pisarzy zaczęło pisać fantasy i nie było w stanie się przebić na tle innych? Nawet jeśli Martin nie jest genialnym pisarzem, z pewnością w pomysłach, ciekawych postaciach i ogólnym rozplanowaniu swoich intryg robi to bezbłędnie. I nie boi się uśmiercać ważnych postaci.
W TYM TEKŚCIE BĘDZIE SPOILER KTO ZGINĄŁ W KSIĄŻKACH
Sam przyznałeś, że nie jest genialny. Chodzi o to, że jeśli zwyczajny pisarz piszący książki o zwykłym świecie jest po prostu dobry to nie odniesie ogromnego sukcesu. Po prostu nie jest w stanie zdobyć szerszego uznania bo ludzie uwielbiają fantastykę - ja uwielbiam fantastykę. Jeśli miałbym przeczytać dobrą książkę, której głównym bohaterem jest Jan Kowalski, a która jest dobra to bym jej na bank nie przeczytał. Lubię inne rzeczy. A dobrą fantastykę zawsze będę chciał przeczytać chociaż też nie każdy świat fantasy do mnie trafia. Lubię klasyczne fantasy (elfy i krasnoludy), dark fantasy, historyczne fantasy i low fantasy czyli Gra o Tron, w której elementów fantastycznych jest niewiele.
Właśnie to połączenie dobry + fantasy przyniosło sukces.
A to, że nie boi się uśmiercać ważnych postaci? Ok. Tylko dlaczego uśmierca te najciekawsze, a zostawia samych nudziarzy? Zginął Ned i jego czarnowłosy przyboczny, który dostał sztyletem w oko (zapowiadał się na ciekawą postać), zginął Robb, zginął (albo zaginął) Benjen (który również zapowiadał się ciekawie), zginął (albo zaginął) Sirio Forell, zginął Joffrey, zginął Tywin, zginął Góra i żmija, zginął nawet Snow (tego jeszcze pewni nie jesteśmy), który w końcu zaczął być ciekawy. Ba, zginął nawet Dondarion, ale na szczęście został wskrzeszony.
A kto jeszcze żyje? Żyją tacy nudziarze jak: żona Neda (sorry jest tak nudna, że zapomniałem jak się nazywa, a książki czytałem dawno - co prawda zginęła, ale została wskrzeszona), jak Sansa Drewno Stark, Cersei, Brandon, Dany.
Fajnie, że zabija, ale niech trzyma się proporcji i zabija ciekawe i nudne postacie po równo. Jedną ciekawą i jedną nudną itd.
Co do pierwszej części postu - to już kwestia gustu pewnie <druga cześć pewnie też, ale sobie popiszę xd>
Co do drugiej, cytuję:
"Zginął Ned i jego czarnowłosy przyboczny, który dostał sztyletem w oko (zapowiadał się na ciekawą postać), zginął Robb, zginął (albo zaginął) Benjen (który również zapowiadał się ciekawie), zginął (albo zaginął) Sirio Forell, zginął Joffrey, zginął Tywin, zginął Góra i żmija, zginął nawet Snow (tego jeszcze pewni nie jesteśmy), który w końcu zaczął być ciekawy. Ba, zginął nawet Dondarion, ale na szczęście został wskrzeszony."
O ile dobrze pamiętam, śmierć przydupasa Neda wyglądała tak jak opisałeś w serialu, w książce chyba nawet nie było czegoś takiego, że dostał nożem w oko <choć w książce więcej ludzi Neda ginie i ta sytuacja wygląda znacznie inaczej niż w serialu - choćby fakt, że wszystko odbywa się na koniach>. Uważam, że nie był to materiał na jedną z "najciekawszych postaci". Dalej, Ned był TYLKO honorowy, i to aż do bólu - żadna z niego ciekawa postać aczkolwiek Martin wyraźnie zrobił go jakim zrobił co by większość ludzi była w szoku, kiedy został uśmiercony <bo jak go tu nie lubić?>. Niestety, Robb w serialu jest - rzeczywiście - świetną postacią, ALE w książce to postać 10-planowa, zawsze opisywana z punktu widzenia innych postaci; nie widzę w tym nic ciekawego <tak jak napisałem: w serialu to inna bajka>. Sirio Forell, Joffrey, Tywin, Góra, Czerwona Żmija - ciekawe postacie, ale równie ciekawe zostały wprowadzone: Żmijowe Bękarcice, Arianne i Doran Martell <za Czerwoną Żmiję, Quentyna nie wspominam xd>, Jaqen H'gar i cały wątek Aryi z ludźmi O wielu twarzach w zamian za jednego Syria, śmierć Tywina nagle wyrwała innych lordów z letargu i nowe intrygi i knucia <choćby Gryf, Młody Gryf, Manderly, Euron, Victarion, i tego typu wątki>, a śmierć Joffrey'a pokazała, jaka Cersei jest nieudolna w sprawowaniu rządów - w grze o tron jest świetna, ale gdy już wygra, to jest kiepskim 'królem'. Jon Snow zawsze mnie ciekawił, więc nie mogę się zgodzić, że zaczął być ciekawy.. a o co chodzi z Dondarrionem i wskrzeszeniem?
Wymienionych "nudziarzy" jak Catelyn <nawet w książce jako Pani Kamienne Serce pojawia się rzadko <raz?> a i tak intryguje jej przemiana, nie widzę problemu; z Sansą się zgadzam do momentu, aż jej wątek koliguje z LF'em <wtedy robi się interesująco głównie z jego powodu, więc jestem w stanie przetrawić jej rozdziały>, Cersei nie jest nudna, ba, nawet mi się świetnie czytało jej rozdziały, już nie wspominając o Branie i Dany - zwłaszcza ten pierwszy w książce ma znakomite rozdziały <w porównaniu do serialu to niebo a ziemia>.
"Fajnie, że zabija, ale niech trzyma się proporcji i zabija ciekawe i nudne postacie po równo. Jedną ciekawą i jedną nudną itd. "
A kto powiedział, ze ma to być standard? xd
Zgadzam się z tobą poza Stannisem. Uważasz, że nie można było przeprowadzić desantu? Dlaczego? Bez portu sobie radzono, tak jak to pokazano - czyli z okrętów na szalupy i do brzegu. A teren(brzeg) był piaszczysty, a nie skalisty, więc sprzyjający, więc o co chodzi?
Skąd Stannis miałby tyle okrętów aby przewieźć armię skoro do Smoczej Skały dotarły niedobitki? Jak wyładować na ląd konie i wozy? Do tego szalupy nie wystarczą.
Zakładam, że większość drogi podążali południową stroną muru, a na ostatnim zamku towarzyszące im wrony otwarły im furtkę aby mogli przejść ostatnie kilkadziesiąt (nie wiem co ile km są rozmieszczone zamki) kilometrów północną stroną murów w celu zaatakowania dzikich z flanki.
Północna strona murów jest zarośnięta (nocna straż ma za mało ludzi aby karczować) lasem i okropnie zaśnieżona bo winter is coming. Jakim cudem przez taki teren miałaby maszerować armia rycerzy na koniach z taborami? Już każdy czynnik pojedynczo wyklucza przemarsz. Duże armie maszerują drogami, a w najgorszym razie równymi łąkami, skoszonymi polami itd. Kartoflisko, metrowe zaspy, las, krzaki to dobry teren dla zwiadowców, wron, banitów, ale nie teren dla armii.
Jak armia z południa mialaby zachować przydatność bojową w momencie gdy:
- miała za sobą porażkę pod Królewską przystanią (dobiło ją to moralnie)
- miała za sobą minimum tydzień żeglugi w hulających się łajbach
- miała za sobą wiele dni szybkiego marszu w zimnie do którego nie była przyzwyczajona, nie mówiąc już o tym czy wypływając mieli do dyspozycji wystarczającą ilość ciepłej odzieży. Wątpię w to bo po co ciepła odzież na południu.
Ci ludzie byliby przybici i wykończeni fizycznie
Kolejna rzecz, która nie trzyma się kupy to zaskoczenie. Czy naprawdę Mance jest takim durniem, że mając do dyspozycji gigantyczną armię zaniechał wystawienia ubezpieczeń? Ale przyjmijmy, że zaniechał.
Jakim cudem armia rycerzy miałaby walczyć w śniegu i terenie, który w większości pokryty jest zaroślami? Rycerze wgniatali wroga w ziemię na trawiastych polanach, a nie w metrowych zaspach. W takich warunkach to pieszy wdeptywał ich w ziemie. Nawet gdyby tam nie było śniegu to rycerze z pewnością mieliby za mało miejsca aby rozwinąć uderzenie - byliby ograniczeni zaroślami.
Z militarnego punktu widzenia to się nie trzyma kupy.
Twierdzisz że rozumiem wszystkie inne seriale, książki i inne badziewa ale gra o tron jest po prostu za dobra ? Dobre sobie...
Nie ma jeszcze takiego co wszystkim by dogodził... nie trzeba ci nic tłumaczyć.
Chciałbym wiedzieć bo to jest jak dla mnie kolejna dziwna moda, tak jak kiedyś House(choć przyznaje że serial był przedni) czy ostatnio Jak poznałem waszą matkę
A co jesteś tak Hipsterski że uważasz Każdy popularny serial za Mainstreamowy ?
Gra o Tron jest na 1 miejscu w rank, na filmweb, 3 na imdb , ma od groma nagród i jest najlepiej zarabiającym serialem w historii HBO, to chyba wystarczy żeby uznać serial za dobry, to nie jest opinia pojedynczych osób...
A od kiedy większość ma racje. W tłumie więcej jest idiotów niż ludzi mądrych, kolejne wybory w Polsce tego dowodzą.
Takim tokiem myślenia uczyłbyś się że ziemia jest płaska.
Większość zawsze tłumiła jednostki wybitne, choć współcześnie nie jest to już tak odczuwalne.
Podzielam twoje zdanie, moda się co chwile zmienia. Ile osób kochało gangdam style a teraz wyzywa tą piosenkę ? Podam przykład ze sportu, ile osób chwali Maradone a ile z nich widziało rzeczywiście jak gra? Telewizja i Internet wmawiają ludziom trendy, tak jest w wielu dziedzinach. Zaczynając od kina kończąc na sporcie.
Nie ma to odzwierciedlenia w tym wypadku gdyż wtedy te wysoko oceniane seriale jak np. Breaking Bad czy Sherlock były by zjechane przez rzesze krytyków i nie były by nagradzane , to raczej tyczy się filmów typu Trudne sprawy, dużo ludzi ogląda chociaż wiedzą że to syf
Właśnie kolejny (idiota) wychylił się ponownie z tłumu. W tym przypadku filmwebowego. Napisz jeszcze o Smoleńsku. Będzie pasowało znakomicie do rozmowy o serialu.
Bo są seriale w których wciaga historia i tak dalej i takie na które jest moda. Nie widzieliście nigdy sytuacji że ktoś nie wiedzący co to gra o tron nagle zaczął oglądać bo ktoś mu powiedział że to zajebiste ? Albo gdy komuś się nie podoba ale inni mówią że jest dobry to nagle zaczyna mu się podobać ? I z tym idiotą to możesz się podetrzeć, to ty jak na razie pokazałeś że gówno się znam a nie on.
A masz mózg? Nie potrafisz sam obiektywnie ocenić czy coś Ci się podoba albo nie? Rozumiem że działasz według gówniarskiej hipsterskiej zasady - niszowe i mało popularne= dobre. Popularne=słabe. Nie przyszło Ci do główki że może być też taka opcja że "wciąga historia i tak dalej" i jednocześnie jest to popularne i jest na to moda? Co złego w tym że ktoś zacznie oglądać serial z polecenia znajomych, przeczytania recenzji czy też spojrzenia na notę na filmwebie lub imdb ? Jak mu się nie spodoba to przestanie. Proste.
Załamuje mnie jak ktoś czuje się wyjątkowy bo mu się coś popularnego nie podoba. Mi się Mad Men nie spodobał i przestałem oglądać po kilku odcinkach. Po prostu mnie nie wciągnęło. Nie moja bajka. Ale nie mam zamiaru wywyższać się i wiercić dziurę w brzuchu ludziom którzy lubią ten serial.
Ja nie wiedziałam,zaczęłam go oglądać z ciekawości,żeby zobaczyć,co to w ogóle jest. Spodobało mi się i z ciekawością oglądam dalej. Sięgnęłam też po książki i czekam na ukazanie się następnych. Nie obracam się w kręgu miłośników fantastyki,sama też się do nich nie zaliczam,ale uważam,że powstanie serialu to dobry pomysł. Dzięki niemu mogłam sięgnąć po książki,które bardzo mnie wciągnęły.
"Obejrzałem 3 pierwsze odcinki(musiałem przewijać sporo bo tego nie dało się oglądać) i po
prostu usunąłem resztę".
Oglądanie czegoś na przewijaniu. Powinno się to zostawić bez komentarza albo z wredną dygresja ale nie. Po prostu trzeba zrozumieć że są różni ludzie i nie każdemu musi się coś koniecznie spodobać tylko dlatego bo serial ma średnią 8,5 - to nigdy nie gwarantuje sukcesu.
Tym nie mniej doradzałbym dać drugą szansę choć widzę że przy tym nastawieniu szanse są już marne.
Pozdrawiam.
Przede wszystkim dobra historia. Wyroznia sie na tle innych fantasy, nie ma prostego podzialu dobra i zla, za to jest podobienstwo do realnego swiata i ludzi. Postacie, ich charakter jest bardziej dopracowany, kazdy ma inne cele i postawy zyciowe. Serial sie dobrze oglada, aktorzy jak dla mnie w porzadku, malo jest tak dobrych seriali wiec warto obejrzec, to tez kazdy to robi. Podoba mi sie jeszcze to, ze HBO produkuje seriale bez cenzury, pokazuje swiat takim jakim jest.
Nie możesz oczekiwać od tej historii dużo akcji. To jest przede wszystkim low fantasy, które wolno sie rozwija i głównym lubianym aspektem jest klimat i postacie. Ciesze sie, że ten serial jest popularny bo w miare ogarniętego fantasy jest bardzo mało ostatnio.
Jest taki podział.
Ned, Arya, Robb, Brandon i Jon są dobrzy. Nawet Catelyn jest w sumie dobra. Sansa w sumie też, ale jest też zwyczajnie głupia - Rickon to dziecko więc się nie liczy.
Meera, Jojen też są dobrzy. W książce zdaje się (czytałem dawno temu) bractwo nie sprzedaje Gendrego więc też trzeba ich uznać za siły dobra
Daneyrys to uosobienie dobroci i szlachetności. Barristan Selmy to też dobry facet, podobnie zresztą jak stary Mormont.
Kolejnym dobrym jest Tyrion.
Ze złych mamy Cersei, Joffreya, Tywina, Ramsaya Snowa, Jaimie (do momentu przemiany), Górę, przywódce straży miejskiej (który potem ląduje na murze), Mellisandrę.
Pierwszy sezon jest najgorszy jak dla mnie ze wszystkich, te odcinki to nawet ja ledwo przetrwałam, ale dalej już jest na serio dobry. Oczywiście są momenty lepsze i gorsze, są odcinki które dosłownie miażdżą mnie w fotelu, ale są również i takie na których usypiam, albo "budzę się" pod koniec odcinka, kiedy wreszcie coś się dzieje. A serial najprawdopodobniej jest tak popularny i lubiany, ponieważ ma bardzo charakterystycznych aktorów, którzy sprawiają, że Dean, Sam czy Castiel to "debeściaki", wszyscy ich lubią, każdy chce nimi być chociaż przez chwilę; no i oczywiście serial opiera się na różnych mitach, legendach, wierzeniach wielu kultów, motywach z biblii i takich tam, a wielu ludzi to interesuje (mnie na przykład): walka z demonami, złe jak i dobre anioły, szalejąca apokalipsa...