Obejrzałam serial ponownie i historia nie mogła się skończyć inaczej. Daenerys zachlysnela się władza już w 6 sezonie. Ciężko było spodziewać się po niej czegoś innego, jeśli pojawił się ktoś z prawem do tronu, do tego kochany przez ludzi. Jej ostatnia przemowa do ludu, była znacząca i bardzo prawdziwa. Dokładnie tak by powiedział każdy z króli Wesretos, no może oprócz Roba i Jona. Hitler też by tak powiedział.
Mimo to, nocnego króla powinien był zabić Jon, królem zostać Davos, a najlepiej w ogóle usunąć ostatni odcinek bo żenowal.
Mimo to, bardzo dobrze bawiłam się oglądając serial.
problem w tym, że ludzie nie są sensowni i spalenie miasta (oczywiście bez udziału smoka) to nie jest coś co się nie zdarzało :)
No to sobie wyobraź taką wersję wydarzeń. Rhaegal nie ginie w czasie ataku na flotę Eurona, tylko razem z Drogonem masakrują obrońców na murach. Byłoby to spójne, bo niby dlaczego najpierw skorpiony z pokładu okrętów były skuteczne (mimo kołysania i braku punktów odniesienia przy celowaniu), a potem w KP już bezużyteczne? Biją dzwony, miasto kapituluje, a smoki siadają na murach. I wtedy z ocalałego skorpiona pada strzał, który zabija Rhaegala. Wobec złamania zasad kapitulacji gniew Daenerys byłby uzasadniony, a utrata hamulców w użyciu smoczego ognia odzwierciedlałaby ukryty charakter Targaryenów.