Witam serdecznie. Zastanawia mnie co w tym serialu sprawia, że cieszy się tak wielką popularnością. Nie przeczę, obejrzałem wszystkie sezony, ale jakoś specjalnie mnie nie urzeka. Raczej niż ekscytacje kolejnym, nadciągającym epizodem odczuwam po każdym odcinku niedosyt i lekkie zażenowanie. A zażenowanie to wynika z faktu, że reżyserzy odwalają zwyczajną, moim zdaniem, chałę. Owszem kostiumy i gra aktorska robią wrażenie, nawet sceny batalistyczne są przyzwoite (ze szczególnym uwzględnieniem panoramicznych najazdów kamery), ale sama fabuła i budowa postaci są już mocno infantylne. Irytuje powolne wprowadzanie postaci i błyskawiczne ich uśmiercanie, irytuje niekonsekwencja fabularna i granie schematem deus ex machina, irytuje epatowanie zbędną przemocą. Razi mnie również nie pogłębienie psychologii żadnej z przedstawionych postaci - odnoszę wrażenie (choć książki nie czytałem, więc może ma to podparcie w powieści), iż reżyserzy nie potrafią "prowadzić" postaci więc tylko pobieżnie (i niestety powoli) je naszkicują po czym zwyczajnie eliminują je z serialu. Poza tym, jeśli mamy serial w którym przewija się taka masa postaci, z pośród których wiele w tym czy innym momencie jest pierwszoplanowa, aż kusi się by obudować produkt w epicką fabułę, ewentualnie narrację. A tu posucha totalna - narracja polega na przeskakiwaniu pomiędzy obrazami i klejeniu z nich jakiegoś nieokreślonego tworu, który nie wiadomo do czego prowadzi. Z możliwych alternatyw to oprócz niewiadomej przychodzi mi na myśl jedynie pustka. Gdyby to jeszcze miało formę niepowiązanych epizodów, takich rzuconych "żywcem" obrazów z pewnego wyimaginowanego świata i kompozycje fragmentaryczną, która pobudzałaby wyobraźnię, pozwalała zapełniać luki, rodziła domysły, a jednocześnie kreowała neutralność i epicką rozciągłość narracji. Wtedy być może serial przekonałby mnie, ale póki co to nie bardzo rozumiem skąd te zachwyty. Nie wiem, być może nie dostrzegam oczywistości, ale w takim przypadku tym bardziej proszę o uświadomienie. Wszakże nie od dziś wiadomo, że najciemniej jest zawsze pod latarnią.
Zgadzam się z każdym słowem. Ja również nie pojmuję fenomenu. Serial nie urzekł mnie ani fabułą, ani (co ratuje wiele słabszych pod różnymi względami seriali) postaciami właśnie. Oglądam, bo oglądam, ale...szału nie ma.
W "Grze o tron" szału nie ma, a co się takiego zajebi**** dzieje w "Supernatural"? Albo (na boga) w "Plotkarze"? Powinni na filmwebie wprowadzić jakieś ograniczenia wiekowe, jak boga kocham...
Nie mogę się zgodzić z tym, że nie mamy psychologii żadnej postaci. Śmiem wręcz twierdzić, że różnorodne i niejednoznacze postacie są jednym z największych atutów Gry. Dlatego ten zarzut dosyć mnie zdziwił. Mógłbyś napisać coś więcej? Jakiej pogłębionej psychologii oczekujesz?
Myślę, że tej historii nie da się zekranizować w 50minutowych odcinkach. Stąd te niedociągnięcia i możliwy brak, jak mówisz, wgłębiania się w psychologię postaci. Autor powieści wprowadza tak wielu bohaterów, że twórcy serialu chcąc ukazać każdą postać, nie są w stanie przedstawić ich widzom od A do Z ze względu braku czasu. Dylemat między usunięciem niektórych wątków bohatera i skupieniu się bardziej na jego sferze psychologicznej, a wspomnieniu o każdym w sposób bardziej prosty bez wgłębiania się w szczególy? z pewnością nie jest to łatwe.
Ptóż to, na jeden sezon przypada 10 jednogodzinnych odcinków, nie da się tego zgłębić. A tak poza tym to za paroma postaciami nie widziałem żadnego braku wgłębiania się w psychikę....
W książce psychologia jest pogłębiona bardziej albowiem każdy rozdział jest pisany z punktu widzenia różnych bohaterów. Mam nadzieję, że wszystkie wątki zostaną dokończone i sfinalizowane już w najbliższej książce. Myślę, że zwłaszcza wprowadzenie Oberyna i szybkie go uśmiercenie mogło wpłynąć na Twoją ocenę, ale w niejaki sposób było ono potrzebne by mógł się rozwinąć wątek Dorne
Wszystko czego ci brakuje w serialu jest w książce. Jeśli chodzi o serial to dostajemy jedynie okrojoną wersję wydarzeń z książki. Brak wielu ważnych postaci, a te które są przedstawione też są strasznie okrojone. Po prostu chodzi o czas antenowy. Chodzi o to, że w paru minutach trzeba oddać wątek wielu postaci, a to jest bardzo trudne. Zważywszy na to, że w Nawałnicy Mieczy dzieje się bardzo dużo (3 i 4 sezon to ekranizacja "Nawałnicy") wszystkie wątki bohaterów muszą zmieśćić się w 50 minutach odcinka serialu. I dlatego wiele rzeczy jest po prostu ucinane albo naginane wg "wizjii" twórców scenariusza.
Pierwszy sezon był jescze dość spójny logicznie ze względu na małą ilość bohaterów i wątków. W 4 sezonie mamy kilkuminutowe urywki wątków wielu bohaterów. Niektóre są tak naciągane i bezsensowne, że głowa boli. Np. słynna, akcja Yary napadającej Dreadfort, albo decyzja Jona Snowa, że pójdzie osobiście rozprawić się z Mancem Ryderem.
Uwielbiam kiedy ktoś pisze: ''odnoszę wrażenie (choć książki nie czytałem, więc może ma to podparcie w powieści), iż reżyserzy nie potrafią "prowadzić" postaci więc tylko pobieżnie (i niestety powoli) je naszkicują po czym zwyczajnie eliminują je z serialu''. To moze najpierw przeczytaj książki a potem wieszaj psy na panów reżyserów i scenarzystów :D Kiedy dokonasz tej niebywałej rzeczy jak czytanie (w obecnych realiach zanikającej i skłaniającej się ku upadkowi ) to przestaniesz pisać te kolosalne bzdury i herezje. To nie panowie reżysery ubijają postaci, tylko autor sagi uśmierca je z dziką satysfakcją :D
Ewenementem natomiast na skalę światową jest to, że niezadowoleni z serialu nadal go oglądają, cytuję ''Nie przeczę, obejrzałem wszystkie sezony, ale jakoś specjalnie mnie nie urzeka.'' Nie ogarniam jak mozna się katować czymś co tydzień, czymś co nie urzeka a cytuję ''razi''. To chyba jakis nowy rodzaj masochizmu emocjonalnego, choć skłaniam się, że zwyczajna próba nadmuchania sobie ego. Bycie w mniejszości i terroryzowanie mentalnymi idiotyzmami większości, jest ostatnio bardzo w modzie i cool :D Po kiego smęcisz na forum dla fanów serialu, skoro Ci sie nie podoba? Po jaką cholerę obejrzałeś 39 odcinki tego razącego głupotą show? Nie masz ciekawszych rzeczy do roboty, jakiegoś hobby- rybki, akwarium, komiksy whatever? Po co tracisz co tydzień godzinę na ogladanie czegoś, co Ci się nie podoba? Nie pojmuję, jak trzeba mieć nudne życie żeby marnować jego drogocenne godziny na głupi serial i potem jeszcze smarkać w internecie :D
Czy ja kogokolwiek atakuje? Nie atakuj Bogu ducha winnych ludzi, którzy chcą jedynie poznać opinię innych, bo to nie przystoi. Być może kiedyś przeczytam. Ponadto obawiam się (wręcz jestem pewny), że liczbą przeczytanych książek biję cię na głowę. Szukasz dziury w całym i rzucasz bezsensownymi inwektywami, więc możliwości dialogu to ja nie widzę. Przyznam, że obejrzałem głównie z tego prostego powodu, że od dłuższego czasu (paręnaście miesięcy?) nie obejrzałem żadnego serialu, więc zwyczajnie miałem ochotę trochę pomarnować czas. A że popularność "Gra o Tron" zdobyła niemałą to pomyślałem, że spróbuję. Ot i cała tajemnica ;)
Inwektywami? :D
Retoryka jaką stosujesz to iscie książkowy chwyt erystyczny, bardzo niegrzeczny zresztą, ba- występujący zawsze wtedy kiedy brak argumentów :) A co to ma do rzeczy ile ja książek przeczytałam? Niby co ma wspólnego z moją wypowiedzią fakt ile Ty ich przeczytałeś? I co to w ogóle za idiotyczna licytacja, skoro nie wiesz ile ja książek przeczytałam, ale juz od górnie zakładasz, że na pewno mniej niz Ty :) Erystyka pełna gębą, że aż wstyd :)
Piszesz też, że od dawna nie obejrzałeś żadnego serialu, wiec sięgnąłeś po Grę o tron. Przy czym ten serial wcale Ci nie podoba :) Cóz za przedziwny styl życia :) Nie lepiej poszukać serialu, który sie spodoba a nie po obejrzeniu 39 godzin tegoż cytuję ''niedosytu i rosnacego zażenowania'' marudzić, że jest do kitu? Stawiam perły przeciw króliczym bobkom, że jak tylko nadciągnie sezon 5, usiądziesz z wypiekami na twarzy, by patrzeć na kontynuację, tego zastanawiajacego Cię żenującego fenomenu jakim stał się serial:)
Masochizm emocjonalny i mentalne wrodzone stękanie i wieczne niezadowolenie, do tego słaba próba zwrócenia na siebie uwagi ''jaki to ja nie jestem wyjątkowy wśród wielomilionowego motłochu, który ten serial kupił. Ja go nie kupiłem, ale oglądam z nudów, bo przecież innych seriali nie ma. Ale i tak nie napiszę, że generalnie to jaram sie nim, pomimo, że sam zrobiłbym go najlepiej'' :)
;)
"Mówimy: to dosyć kiepskie, i czytamy dalej. Powiadamy: ależ to taniocha – i nie możemy się oderwać. Wykrzykujemy: nieznośna opera! i czytamy w dalszym ciągu, urzeczeni."
Trzeba tylko zamienić "czytamy" z "oglądamy". Nic się nie zmienia. :)
Gombrowicz, Sienkiewicz :)
Świetny cytat, świetny argument. Niestety nie zmienia mojego punktu widzenia na takich krzykaczy, wrecz go potwierdza w całej swej wymowie :)
Fakt faktem, że gdyby nie to, że jest tak wiele wątków nikt nie odniósł by wrażenia, iż Oberyn został wprowadzony na chwilę i chwilę później zniknął. Czytając książkę nie ma się wrażenia przeskakiwania z tematu na temat ani zbyt szybkiego uśmiercania postaci.
Wg mnie "złoty post". Gratuluję ci że obnażyłeś głupotę dzisiejszych ludzi. Nie podoba im się, a i tak oglądają. Straszne muszą mieć życie.
"Nie pojmuję, jak trzeba mieć nudne życie żeby marnować jego drogocenne godziny na głupi serial i potem jeszcze smarkać w internecie :D"
XD
Świetny post : )
"Po co tracisz co tydzień godzinę na ogladanie czegoś, co Ci się nie podoba? Nie pojmuję, jak trzeba mieć nudne życie żeby marnować jego drogocenne godziny na głupi serial i potem jeszcze smarkać w internecie" ten post to geniusz, normalnie definicja niektórych książkowiczów, którzy tak plują na ten serial bo NIEZGODNY Z KSIĄŻKĄ, oni go wręcz nie znoszą ale nadal go oglądają i potem jeszcze wściekają się na forach ;)
[...] ciach ''normalnie definicja niektórych książkowiczów, którzy tak plują na ten serial bo NIEZGODNY Z KSIĄŻKĄ, oni go wręcz nie znoszą ale nadal go oglądają i potem jeszcze wściekają się na forach ;)''
Przedziwne :D
nie, do ogółu, bo jest takich pełno, i na westeros.org i na fanpejdżach, na tumblrach i bóg wie czym jeszcze ale do Ognia i Lodu także mimo że większość osób jest tam po prostu obiektywna ;)
Ja tylko czytam tamto forum bo zapomniałem hasła i po błędnym wpisywaniu wygasło a nie chce mi się nowej poczty zakładać by się zarejestrować bo starego maila mi nie przyjmuje ;)
Ja z tego co widzę są tam przynajmniej 3 osoby, szczególnie jedna z takim kucykiem pony co chrapie, która zawsze musi podkreślić jak czuje się zażenowana każdym odcinkiem :D
I zawsze kilka ocen na 1 przy danym odcinku ;P
ja się tam też czasami udzielam, głównie właśnie podczas sezonów GoT, bo zwykle przy teoriach książkowych po prostu tylko czytam.
tak, kojarzę osobę o której piszesz z tym chrapiącym kucykiem pony XD fakt, jest tam kilka takich osób i właśnie o takich mówię, nie rozumie, skoro im się nie podoba (i to nie kilka rzeczy czy tylko niektóre ale dosłownie wszystko) po co marnują czas na ten serial, nie lepiej zrobić coś pożytecznego? :P
tak, te jedynki mnie rozwalają. w temacie o 4x09 poleciały chyba dwie jedynki w ankiecie XD
Zgadzam się z Twoimi zażaleniami do serialu, ale zapewniam w książce o psychice bohaterów ich przeżyciach, doświadczeniach, emocjach jest aż nad to. Sama wielokrotnie narzekam na to jak scenarzyści spłycili większość postaci i nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że wielu z nich oni najzwyczajniej w świecie nie rozumieją, albo rozumieją w jakiś totalnie przekorny sposób.
No nic, pozostaje mi zachęcić Cię do przeczytania książki i zobaczenia, czy taka wersja historii będzie odpowiadać Ci bardziej.
Oglądam serial, czasem nieźle się bawię, ale często ogarnia mnie po prostu zażenowanie rozwojem sytuacji. Masz absolutną rację.
jeden lubi teściową drugi synową,ja zaczęłam oglądać ze względu na mojego ulubionego aktora Seana Beana który grał Starka ale serial mnie wciągnął i mimo,że ucięli Starkowi głowę oglądam dalej czemu? bo jest prawdziwy,pokazuje jaki jest człowiek i świat jest naprawdę -chciwy,podły,dwulicowy,fałszywy etc. nie ma słodzenia
Tak właśnie uważam. Twórcy nie patyczkują się z widzem. Mówicie o nadmiernej przemocy. Świat był i jest brutalny. Trzeba się do tego przyzwyczaić.
"Zastanawia mnie co w tym serialu sprawia, że cieszy się tak wielką popularnością."
Naprawdę tak Cię to zastanawia? Skoro tak, to wkleję post użytkowniczki kyrinn z innego wątku, pod którym mógłbyś się wypowiedzieć, zamiast zakładać setny temat o tym samym.
http://www.filmweb.pl/serial/Gra+o+tron-2011-476848/discussion/Nie+porywa,228442 9
"- wielowątkowość jest akurat zaletą i wszystkie wątki łączą się we wspólną całość
- cały wachlarz różnych, w miarę niesztampowych, ciekawych, dynamicznych postaci, które można wielbić i nienawidzić
- niejasna granica między dobrem i złem
- połączenie fantasy z dworskimi intrygami
- nieprzewidywalność i zwroty akcji, które obracają fabułę o sto osiemdziesiąt stopni
- nigdy nie wiadomo kto odpadnie z gry, a jeśli już ginie to ma to fabularny sens
- różnego rodzaje tajemnice, zagadki, teorie i domysły
- ciężki klimat (w książce bardziej odczuwalny, ale w serialu też obecny)
- jeśli chodzi o sam serial to jest świetnie zrobiony technicznie, tzn. jeśli chodzi o muzykę, kostiumy i scenografię
- oddzielny myślnik dla czołówki!
- za zaletę uważam też podział na rody, przy czym każdy charakteryzuje się czymś innym i każdy może znaleźć coś dla siebie
- cały motyw gry, gdzie jedne postacie są graczami, a inne pionkami
- fakt, że prawie wszyscy walczą o tron nieświadomi, że z Północy nadciąga zagłada
- sporo się dzieje bez potrzeby wciskania wszędzie walk, "pościgów, strzelanin i wybuchów"
- nie trzeba wcale czytać książki, żeby docenić serial. Wystarczy uważnie oglądać. Poza tym skoro fabuła jest nie do "ogarnięcia" to chyba jednak sporo się w niej dzieje?
- mimo wszystko serial ma genialną obsadę; co prawda jest trochę słabszych ról, ale większość błyszczy
- osobny myślnik dla kreacji Joffreya Baratheona
- rozbudowana polityka
- autor pierwowzoru serialu po prostu niszczy stereotypy fantasy, a ekranizacja siłą rzeczy za tym podąża
- wbrew pozorom brak przegadania, większość dialogów ma jakiś cel i sens, a to fabularny, a to po prostu pokazanie pewnych relacji i cech postaci
- hinty dotyczące przyszłych zdarzeń, na które początkowo nie zwraca się uwagi i dopiero potem nabierają znaczenia
- Stannis Baratheon"
To tak w skrócie. Czy Twoim zdaniem są to wystarczające powody, dla których komuś ten serial może się bardzo podobać?
Ładnie wypunktowanie toteż z chęcią odpowiem. Może najklarowniej będzie jeśli zwyczajnie odpowiem na każde z wyliczeń.
- zgoda.
- bzdura.Reżyserzy totalnie się w tej materii pogubili i jedyne na co wraz z kolejnymi odcinkami potrafili się zdobyć to na ciągłym podważaniu jasnego rozgraniczenia między dobrem a złem. Nie ma alternatyw, nie ma refleksji.
- tu nie ma dworskich intryg. Owszem intrygi tak, ale nie dworskie. To, że intryga dzieje się na dworze nie oznacza, że jest "dworska". Analogicznie jeśli fasolka nazywa się po bretońsku a barszcz ukraiński to nie muszą one mieć rodowodu odpowiednio w Bretonii i na Ukrainie :)
- kolejna bzdura. Nieprzewidywalność jest tak w tym serialu przewidywalna, że nie ma żadnej przewidywalności. Serial był nieprzewidywalny w 1 sezonie i momentami dalej, kiedy zaskakiwał w kulminacyjnych punktach.
- zgoda i niezgoda jednocześnie. Postaci giną naprawdę bez żadnego większego sensu fabularnego. W 4 sezonie jednym z niewielu przypadków takiej śmierci była ciotka Aryi.
- poważnie? Nie zauważyłem. Ja to widzę tak, że zawsze jest od razu cała rzecz wytłumaczona.
-tu zgoda.
-zgoda poza muzyką.
-?
- yyy?!
- yyyx2?! (sic!)
- a jest to w jakikolwiek sposób pokazane widzowi? Ponieważ walka o tron rozegrała się przed jakimikolwiek informacjami (przynajmniej w serialu) o nadciągających barbarzyńcach to nie ma to żadnego znaczenia dla widza. Smutna prawda o niewykorzystanym potencjale.
- [liczba yyy nie mieszcząca się w akceptowalnych społecznie granicach]
P.S x2
-kwestia gustu a de gustibus non est disputandum. Nie możesz zakładać, że każdemu serial musi się spodobać.
- no zgoda, obsada jest solidna, momentami nawet bardzo.
- de gustibus...
- i tak i nie. Rozbudowana owszem, ale dość płytka.
- na pewno nie.
- nie sądzę, że przy takim natłoku postaci, zdarzeń oraz wątków do przekazania w 10 odcinkach da radę "przegadać" dialogi. One są po prostu przyzwoite, nic nadto.
- A bo ja wiem?
- De gustibus... .
Moim skromnym zdaniem te powody nie są wystarczające, żeby ten serial mógł mi się bardzo, a nawet średnio spodobać. Starczają jedynie aby mi się on trochę (troszkę?) podobał i zostawiał poczucie niedosytu :)
Ale mnie nie interesuje, czy to, co napisałem wyżej, sprawi, że ten serial Ci się spodoba czy też nie. Nie mam zamiaru Cię do niczego przekonywać. Napisałeś, że zastanawia Cię, co sprawia, że ten serial cieszy się taką popularnością, więc wymieniłem te czynniki, które w mojej ocenie mogły sprawić, że wielu widzów na świecie ten serial pokochało. Tylko tyle.
Uważaj sobie co chcesz, na siłę nie będę Cię przekonywał, zresztą wyżej masz porządnie wszystko napisane. Wytłumacz mi tylko jedno - "granie schematem deus ex machina". W którym miejscu ?
Cały czas. Potrzeba ruszyć wątek to nagle ni z tego uśmiercamy któregoś z pierwszoplanowych bohaterów tak, żeby zrobiło się miejsce dla innego. Fabularnie to nie ma jakiejkolwiek podstawy, prócz tej,że jest fabularnie uzasadnialne - taki mały literacki paradoks :)
Z odcinków 4 sezonu to przychodzi mi na myśl np. pojawienie się w kluczowym momencie Baelisha i ciut wcześniej ciotki i śmierć Locke'a. Tego jest od cholery, można przesledzić wybrany odcinek i po kolei wypunktowywać. Z ostatniego przypominam sobie kosę na wspinaczy (swoją drogą niekonsekwencja fabularna związana z czasem wspinaczki), dzieciaka z łukiem, poległych obrońców bramy i olbrzyma (praktycznie wymazanie wątku najbanalniejszym ze sposobów, a o wyniku dowiadujemy się też jedynie niejako przez przypadek, kiedy Snow wyrusza na quasi-straceńczą misję), zakończenie walki na dziedzińcu (zauważ, że z góry przyszedł raptem Snow z 5 strażnikami + wypuszczono wilczura, a obrońcy przegrywali do tego momentu z kretesem). Tego jest od cholery! Wszędzie tam, gdzie sytuacja wymaga narracyjnego kunsztu i elastyczności pojawia się rozwiązanie przez irracjonalne uproszczenie. Czy to jest smierć bohatera czy głupie oszczędzenie 2 minut czasu serialowego nie ma żadnego znaczenia.
P.S. Podoba mi się wypowiedź poniżej, bardzo trafna. Faktycznie, rodzina w GoT pełni olbrzymią rolę i palców u rak nie starczy, by wymienić funkcje jakie pełni w serialu. Problem w tym, że nie jest to uwypuklone w serialu w tym sensie, że nie pełni roli osi wokół, której obracają się wszystkie wydarzenia. Temat rodziny jest, jakby to powiedzieć, rezultatem akcji a nie jej przyczyną, aczkolwiek sentencje typu "rodzina jest najważniejsza, toteż robię to dla rodziny" w GoT pojawiają się często. Tylko zawsze odnoszę wrażenie, iż bohaterowie stosują je jedynie dla podbudowania własnych egoistycznych pobudek i nic z tego więcej nie wynika. Motyw rodziny jest bardzo rozbudowany, jednak odnoszę wrażenie, że to taki typowy motyw-kolos na glinianych nogach. Miał być wątek przewodni, epicki spajacz narracyjny, konstrukt fabularny, a wychodzą wytarte frazesy i próby konsolidowania akcji. Zwyczajnie nie kupuje tego.
Powiedzmy, że takie nielogiczności w akcji (nie w fabule) mogą przeszkadzać, ale to tylko serial, a B&W mimo, że są rzemieślnikami to jednak wciąż pracę wykonują bardzo dobrą.
Co do fabuły, to któryś raz z rzędu się na tym złapałem. Kiedy oglądałem serial z koleżanką co jakiś czas musiałem tłumaczyć, dlaczego ta postać jest tutaj, a inna ginie. Po prostu znając wydarzenia z książki przed ich ekranizacją wszystko (no prawie) jest dla mnie jasne i przejrzyste, bo znam całą historię danej postaci w momencie wprowadzenia jej do serialu. Także nie mogę się za bardzo postawić na Twoim miejscu i po prostu grania schematem "cap i nie ma albo jest" tutaj nie widzę. Mimo, że często narzekam (ostatnio nie ;) na rozwiązania fabularne w serialu, to jednak muszę przyznać, że bocznej drogi względem książki, którą panowie scenarzyści obrali od 2 sezonu, trzymają się i idą całkiem żwawo.
Więc tak delikatnie zasugeruję Ci, jeżeli chcesz się dobrze bawić przy GoT, czasem trzeba wyłączyć czepialską stronę. Miliony ludzi na całym świecie nie mogą się mylić. Serial naprawdę ma w sobie to "coś", ale to wciąż tylko serial.
"Kiedy oglądałem serial z koleżanką co jakiś czas musiałem tłumaczyć, dlaczego ta postać jest tutaj, a inna ginie."
Podpisuje się pod tym - również zdarzyło mi się parę razy tłumaczyć co i jak podczas seansu GoT bo.. no właśnie, nie znajomość książek u innych osób <przy tym nie twierdzę, że serial jest trudny w odbiorze - ja po 2/3 odcinku łatwo rozpoznawałem kto, co i jak bez znajomości wówczas sagi, ale to serial z półki 'oglądać uważnie', wg mnie - potraktowany jak każdy inny 'lepszy' serial może rozczarować na wielu płaszczyznach, choćby pod względem ilości wątków i postaci>.
Podobno tym ukrytym "konikiem" GoT jest rodzina. Mamy Tyriona znienawidzonego przez Cersei i Tywina, oraz wspierającego go Jaimiego. Mamy Sansę i Aryę, które myślą, że cała jej rodzina nie żyje. Mamy Ogara potępionego przez swojego brata i ojca. Mamy Ramsay'a, którzy robi wszystko by być zaakceptowanym przez ojca. Mamy Theona zdradzającego Starków dla własnej rodziny, oraz Yarę, ostatnia osoba kochająca Theona. Mamy Daenerys próbującą przywrócić władzę Targaryenom i być przy tym dobrym władcą. Mamy Stannisa, który robi to samo co Daenerys, lecz w inny sposób. Mamy Samwella, który był pomiatany przez ojca i teraz jako członek Nocnej Straży pokazuje swą wartość.
No i podobno większość postaci w GoT prowadzi kieruje się swoim stanowiskiem i doświadczeniami w rodzinie, choć czasem ta teoria się nie zgadza.
Ciekawy post. Masz dużo racji, chociaż zawsze mi się wydawało, że jakby nie byłaby tak bliska memu serca fabuła z sagi, to sam serial (ze względu na scenariusz) bardziej by mi się podobał.