Dlaczego ze Starków zrobiono kretynów i słabiaków? Dlaczego Karstarkowie mogę wystawić równie
potężną armię, jeśli nie większą? Ale to nic. Dlaczego podrzędny lord z Dorzecza wystawia
równorzędną armię? Dlaczego Rob musiał błagać chorążych, a Tywin ma tylko pod sobą ogromną
armię? Rozumiem, że pieniądze, ale bez przesady, Starkowie byli najstarszym i jednym z
najpotężniejszych rodów, musieli mieć pieniądze, nie żywili się tylko honorem(jako jedyni z
Westeros go wykazując). Prawie z każdego ze Starków zrobiono w pewnym sensie głupce, który nic
nie przewiduje i wszystkim ufa, coś Martin uwziął się na ten ród, najfajnieszy ród i z góry na
straconej pozycji ich ustawił, to było widać od początku.
Najbogatsze rody to Lannisterowie, a za nimi Tyrellowie. Potem jest duża przepaść. To raz.
Dwa, Północ nie jest tak mocno zaludniona, poza tym Karstarkowie (którzy zresztą pochodzą od Starków, jak nazwisko sugeruje) to nie jest byle jaki ród. To nie jest tak, że są Starkowie i długo długo nic.
Chyba masz na myśl Freya - to nie jest podrzędny lord.
Z tym honorem do bardzo dyskusyjna sprawa, samo mówienie o nim głośno na prawo i lewo nie przekłada się na praktykę.
A co do najfajniejszego rodu, to rzecz gustu, a czyny rodzą konsekwencje. I to nie tylko dla Starków, ale praktycznie każdego. Jest akcja, to logiczne, że następuje reakcja.
No ale coś w tym jest. Tywin miał jedną lannisterowską armię równie wielką co armia północy + armia Freyów.
Lannisterowie mieli kilka armii. W pierwszym tomie Tywin oddaje 30 000 ludzi (pół swojej armii) pod dowództwo Jaime. W Szepczącym Lesie i bitwie pod Riverrun (zwaną też bitwą obozów) Robb Stark i jego ludzie wybili prawie 3/4 ludzi Jaime, a jego wzieli do niewoli.
Tywin ze swoją armią walczył nad Czerwonymi Widłami z ludźmi z Północy pod dowództwem Boltona. Poniósł tam niewielkie straty i zmusił ludzi z Północy do odwrotu. Okazał się to jednak upozorowany atak. Północnych żołnieży było tylko 2000, a Robb ze swoimi głównymi siłami przebywał gdzie indziej.
Później Tywin ze swoją armią zabunkrował się w Harrenhal, wypuszczając na wypady tylko Górę i Amory Lorcha z kilkoma setkami jeźdźców oraz Vargo Hoata ze swoimi najemnikami, żeby plądrowali okolicę. Po tym jak usłyszał, że Stannis płynie na Królewską Przystań, opuścił Harrenhal zostawiając go Górze i ruszył z resztą swoich ludzi nad Czarny Nurt.
Kolejna armia Lannisterów wyruszyła z Lannisportu wkrótce po odbiciu Riverrun przez Starków. Liczyła kolejne 30 000 ludzi. Dowodził nią Stafford Lannister. Armia zdążyła zrobić zaledwie kilkanaście mil za miasto i została doszczętnie wybita z zaskoczenia przez siły Robba pod Oxcross. W zwycięstwie pomógł bardzo Szary Wicher, który spłoszył konie, uwiązane na zewnątrz lannisterskiego obozu. Pędzące konie stratowały ludzi i namioty robiąc duże szkody.
Ogólnie rzecz biorąc Lannisterowie mieli największe w wojnie 5 królów straty w ludziach, większe nawet niż ludzie z Północy.
Aha z wojennego punktu widzenia Starków nikt nie nazwie słabiakami. Na polu bitwy Robb i Blackfish za każdym razem wygrywali nawet z silniejszymi siłami. Potrafili przechytrzyć Tywina, dokopali Jaime'owi i chorążym Lannisterów. Tylko o tym się nie pamięta po tym jak Młody Wilk poniósł ostateczną porażkę.
Nie powiedziałbym. Z całej 20-tysięcznej armii która ruszyła na Południe, na Północ wróciło ledwie 4 tysiące. Lannisterowie mogli ponieść większe straty w liczbach bezwzględnych, ale w procentach Północ straciła więcej.
Bolton do Bliźniaków przyprowadził 3500 swoich żołnierzy. Większość wróciła potem na Północ. Oprócz tego Karstarkowie, których nie było na Krwawych Godach, poza nimi każdy północny ród stracił część swoich ludzi na KG.
W serialu liczby są nieco zmienione. Np w książce Karstark nie miał aż 10 000 ludzi. Co prawda miał ich dużo ale nie połowę armii Robba.
"Tuż za strażą przednią posuwali się ludzie z północy. Ich wystrzępione chorągwie powiewały na wietrze. Fetor przyglądał im się uważnie. Było ich niewielu, a większość szła na piechotę. Pamiętał potężny zastęp, który maszerował z Młodym Wilkiem pod znakiem wilkora z Winterfell.Dwadzieścia tysięcy mieczy i włóczni ruszyło na wojnę pod dowództwem Robba, albo prawie tyle, ale wracały tylko dwie dziesiąte i to przeważnie ludzie z Draedfort."
No tak może Tywin miał dużo forsy, ale to nie zmienia faktu że Północ jest o wiele bardziej rozległym regionem niż ziemie lannisterów i zamieszkuje tam więcej rodów wiernym Starkom.
Źle to napisałem. Chodziło mi o to że na Północy jest więcej ludzi niż na Zachodzie.
Może i są tam bardzo złe warunki ale mimo wszystko Północ jest 2 razy większa niż jakikolwiek inny teren.
Rosja też jest znacznie większa niż Chiny czy Indie, a ludności ma znacznie mniej.
Gdyby nie te srogie zimy pewnie populacja Północy byłaby większa. W zimę na Północy trwa walka o przetrwanie.
Z drugiej strony urodzajny i niezwykle bogaty zachód z dużo łagodniejszym klimatem. W samym Lannisporcie mieszka pewnie z 300 tys ludzi.
Nie mówię o Koronie. Ona i tak nie ma własnej armii. Miałam na myśli Lannisport.
(i przy okazji pardon, Stare Miasto jest jeszcze większe, no ale i tak przecież Hightowerowie wspomogliby Tywina).
Jak mówiłam wyżej nie mówię o KP, która zresztą jest biedna i śmierdząca, i nie ma nic współnego z żadna armią.
O Starym Mieście (które było stronnikiem Lanisterów w wojnie) i Lannisporcie napisałam też wyżej, dodam, że ponieważ Biały Port, choć duży jest jednak piąty, to jest zasadnicza różnica między nim a Lannisportem, który jest nie tylko większym (i bardziej ludnym), ale i bogatszym miastem, a co najważniejsze - podlega bezpośrednio Tywinowi, czego o Białym Porcie i Robbie nie można było powiedzieć.
Może rzeczywiście Freyowie to nie podrzędny ród, ale maniej potężny od Starków, to wiadome, Starkowie musieli mieć pieniądze, a w serialu mają tylko honor.
Honor to rzecz względna, kto jaki ma, ale jeżeli chodzi o to, jakim kto dysponował majątkiem, to może to Ci rzuci pewne światło na proporcje: http://www.freedomfinance.co.uk/game-of-thrones-westeros-rich-list/ - Ile warte są rody/osoby, przeliczając na dzisiejsze funty.
Ale co to znaczy na kiedy? Sądzisz, że Starkowie wpadli kiedyś przed Tyrellów? Albo w ogóle się do tego zbliżyli? Zobacz, jakie to są proporcje, pomiędzy tymi dwoma rodami a innymi. Zobacz, jak mają się do nich chociażby wcale nie uważani za biednych Martellowie. Sądzisz, że w Dorne zamieszkuje dużo mniej ludzi niż na Północy? A jednak lord Doran przyznał, że nie jest w stanie wystawić jakiejś wielkiej armii w porównaniu z liczącymi się rodami.
Chodzi mi o to że Starkowie mogli wydać wszystko na wojnę, a wcześniej mogli mieć więcej pieniędzy. Naturalnie w dalszym ciągu znacznie mniej niż Tyrellowie czy Lannisterowie.
Niezależnie ile Starkowie mogli wydać na wojnę zawsze to nie przybliży się do możliwości Tywina ;) Dlatego też każdy z nich mógł wystawić (i wyżywić) tyle, ile wystawił. Poza tym wśród ludzi Robba pojawiało się też nierzadko niezadowolenie z brania udziału w przedłużającej się wojnie, bo często to wpływało na to, że odbywało się to kosztem własnych zbiorów.
No ale wśród ludzi Robba z Północy panowało przekonanie o słuszności sprawy. Walczyli przecież o sprawiedliwość za śmierć ich wasala, lorda Eddarda. A reszta żołnierzy z Wojny 5 Królów walczyło ponieważ ich wasale mieli chęć zostaniem królem. (Oprócz Stannisa, któremu tron się należał)
A widzisz, przekonanie przekonaniem, a jednak woleliby wrócić do siebie. A dlaczego tron nie należał się np. Dany?
Jakim cudem może być dwóch prawowitych króli na raz? Mają się podzielić? Jeden rządzi w dni parzyste, a drugi w nieparzyste?
Prawowitym dziedzicem jest Stannis. Targeryanowie przegrali wojne, wszystkie rody przyrzekly im wiernosc i poddanie. Dzieci Cersei nie byly Baratheonami, wiec nastepnym po Robercie w kolejce do tronu byl Stannis, a po nim Renly, poniewaz Stannis nie posiadal meskiego potomka. Teraz na tronie po Stannisie ewentualnie moglby zasiasc Gendry gdyby Stannis oficjalnie uznal go za prawowitego Baratheona.
Pomijam fakt, że dzieci Cersei były Baratheonami (niezależnie od tego, czy były nimi genetycznie czy nie; dostały też wierność i poddanie, a ich wrogowie przegrali wojnę), w każdym razie skąd pomysł, że córka Stannisa nie dziedziczy po nim?
Wlasnie, ze nie byly nimi ze wzgledu, ze zostaly splodzone przez dwoch przedstawicieli rodu Lannisterow. Dowiodl tego Jon Arryn, a potem Ned Stark. Stannis, Tyrellowie, Starkowie i cale Westeros o tym wie, tylko teraz to niby przeyklepuja, bo Tywin jest zwyciesca poki co i karta typu moi wnukowie sa Baratheonami i dziedzicami tronu zapewnia mu spore pole do manewru. Stannis obiecywal przeciez Renly'em, ze zrobi go swoim dziedzicem jesli nie doczeka sie meskiego potomka. Jesli corka by dziedziczyla tron, to musiala by wyjsc za kogos, a wtedy wygaslaby linia Baratheonow na tronie. Tak rowniez czesto bylo w naszych czasach, ze po kondzieli sie nie dziedziczylo tronu czy tytulow, a jedynie dawalo sie posag za corke.
Doskonale to podsumowałeś. Bękarty niby są Baratheonami, bo Roberta okłamano, a potem, zanim poznał prawdę, zamordowano, podobnie jak zamordowano każdego kto chciał żeby prawda wyszła na jaw. Zaraz dostaniesz argument że Eddard zatwierdził legalny status dzieci Cersei (i nie ma znaczenia, że był szantażowany, grożono jemu i jego córce śmiercią i torturami).
Prawda jest taka że tylko krwawy terror militarny Lannisterów i kilka papierków (ile warte są papierki pokazała Cersei) zmusza Westeros do utrzymywania szopki, ze te dzieci to Baratheonowie, a nie Lannisterowie. Szkoda tylko że musiało umrzeć kilkaset tysięcy osób żeby utrzymać to kłamstwo.
A możesz powiedzieć, komu dowiódł tego Jon Arryn i w jaki sposób, bo chyba przegapiłam? A co i komu dowiódł Ned? (bo jakoś nie przypominam sobie, żeby komuś powiedział o przyznaniu się Cersei, a już na pewno nie królowi).
To, że zostały spłodzone przez Jaimeigo nie zmienia tego, że nazywają się Baratheon.
Jedyne osoby, które miały prawo wydziedziczyć Joffa (Robert, Ned) zmarły zanim to zrobiły, więc Joff, zgodnie z wolą poprzedniego króla, został namaszczony, otrzymał hołd i wierność.
Co do dziedziczenia to się mylisz, córki jak najbardziej dziedziczą po swoich ojcach.
W tradycji andalskiej są za braćmi, ale przed wujami; w targaryeńskiej za wujami, a w Dorne są przed wszystkimi, jeżeli są najstarsze w rodzeństwie.
A obietnice dawane Renly'emu były swego rodzaju przekupstwem, każdy lord, gdy uzna za stosowne, ma prawo wydziedziczyć swojego dziedzica, jak to zrobili swego czasu Tywin czy Randall.
To wyliczenie jest chyba jednak przesadzone. Nie mamy tylu danych, aby, aż tak dokładnie wyliczyć majątki rodów. Już nie biorąc pod uwagę faktu, że wygląda na to, że wyliczenie zawiera Starków po zniszczeniu Winterfell i rozbiciu ich armii. Ziemie Starków warte mniej niż Żelazne Wyspy? Owszem, Żelazne Wyspy miały flotę, ale mieli jednocześnie dużo mniej ludzi i gospodarkę opartą głównie na ataku. Gospodarka bardzo krótkowzroczna i która z łatwością może upaść.
Północ ma tereny, na których można było produkować żywność, co prawda znacznie mniej wydajnie niż na południu, ale jednak. Zapewne mieli też rudy metali, aby produkować uzbrojenie. Wątpię, aby kupowali metale z południa.
Petyr Baelish wart więcej niż cały ród Martell?
Co wiemy o gospodarce Martellów? Raczej nie za dużo. Na pewno stanowczo za mało, aby można było zrobić tak dokładną wycenę ich majątku.
To wyliczenie jest niestety nie poparte odpowiednią metodyką. Skoro u Lannisterów liczymy wartość ich kopalń to w takim razie czemu nie liczymy wartości surowców leżących na terenach innych rodów?
Dlaczego nie liczymy wartości podatków zbieranych np. przez Starków?
Wiadomo, że Lannisterowie i Tyrrelowie byli daleko przed innymi rodami pod względem zamożności , ale tutaj dysproporcje są zbyt gigantyczne.
Z tego zestawienia wychodzi, że Baelish mógły wystawić armię mogącą podbić większość Westeros. Nie mówiąc już o Dany, która powinna spokojnie najechać i podbić całe Westoros. Skoro Robb z tak biednym rodem był w stanie zadać tak potężne ciosy Lannisterom.
No jakoś to wyliczają na podstawie wielu zmiennych. Po prostu są tacy, którzy mają takie hobby. Nie wiem, czy zwykły czytelnik zauważą wszystkie takie szczegóły. Musiałbyś czytać specjalnie pod tym względem i wychwycić wszystko. A następnie odpowiednio zanalizować, żeby prawidłowo to zrobić, trzeba chyba być zaprzyjaźnionym z ekonometrią finansową.
Zajmuje się tym nawet tak poważny magazyn jak The Forbes, co roku wystawiając swoją piętnastkę najbogatszych postaci fikcyjnych i tutaj jest np. aktualna najbogatsza piętnastka http://www.forbes.com/special-report/2013/fictional-15/index.html Tywin Lannister zajmuje miejsce dziewiąte. Oni aktualizują listę zgodnie z tym, jak w danym roku stoi rynek i wg nich taki np. Tywin zbiedniał przez rok o jakieś 300 milionów dolarów (o ile dobrze przeliczam te amerykańskie biliony).
A Dorne jest najmniej ludnym regionem w Westeros, no i mają jednak dużo tej swojej pustyni. Północ owszem, na flocie stoi, ale jaka to jest flota. A poza tym oni bardzo oszczędnie żyją i nie wydają kasy na bzdury, więc mają czym inwestować.
Co do Dany to widać było, co może dostać za jednego smoka. Problem w tym, że nie wszystko tak po prostu da się kupić, zwłaszcza w potrzebnej ilości. Tak samo jak Petyr, pewnie że by mógł, ale kogo? Na jego nieszczęście armie w Westeros są już podzielone, jeżeli chodzi o zwierzchnictwo. Dlatego tak bardzo walczy o Dolinę, bo wtedy przejąłby jej ludzi. A już Robb to jest idealnym przykładem jak ważny jest czynnik ludzki.