Taa to włosnie do gęby Nocnemu Królowi wleci, byłoby zabawnie. A żeby rozwalić mur trzeba użyć tego rogu a nie wiem czy biali wędrowcy potrafią dmuchać:D
Wprawdzie też wydaje mi się, że to jakaś swego rodzaju broń Nocnego Króla, tak pomysł na Róg Joramuna nie jest wcale taki dziwny JEŚLI przyrównać to do innej ważnej persony w nowym sezonie: Eurona Greyjoy. Byłaby to odpowiednia okazja, aby przedstawić w serialu za jednym zamachem 2 rogi (biorąc pod uwagę konstrukcję poszczególnych sezonów byłoby to najlepsze rozwiązanie). Oczywiście możliwe, że nad-interpretuję, równie dobrze może zostać wprowadzony jeden róg aby Inni zburzyli Mur.. :)
Martwy Jon ma więcej czasu antenowego w tym zwiastunie niż moja Mardżi, którą kompletnie olali... Nie było chyba ani jednej sceny z nią?
W każdym razie, pomijając to - jak dla mnie zwiastun super, ja osobiście nie mogę się doczekać ;)
Właściwie Margaery pojawia się w dwóch scenach w tym zwiastunie, ale mnie bardziej interesuje do kogo się przytula? Za pierwszym razem myślełem, że to Euron, ale to chyba niemożliwe. Czy to Loras tak się zmienił?
1:07 Jak myślicie? Jaime i Mad King? ;)
Ta retrospekcja bardziej mnie jara, niż cała ta nadmuchana Wieża Radości ;D
Po co ta ironia. Równie dobrze może to być scena "teraźniejsza" jak ktoś kogoś po prostu sztyletuje, np. Wielkiego Wróbla. I np. znowu Jaime.
Inni już nie mają nic przeciwko ogniu, czy mi się zdaje? Btw, kto się całuje w 1:22? Osoba po lewej wygląda jak Asha, ale to chyba nie pasuje
Inni raczej nigdy nie mieli nic przeciwko ogniu, tylko Upiory. Co do pocałunku, no też mi się wydaje, że Asha/Yara i wcale nie musi pasować. To przecież serial.
Aśka się liże z jakimś kóórwiszczem, co Ci w tym nie pasuje?
W Hardhome było widać, że białym ludzikom nie tylko ogień nie szkodzi, ale nawet jest odwrotnie, zamrażają otoczenie jak Buka (postrach mojego dzieciństwa): tamten duży kolo (to był chyba jakiś oficer, jeden z tych 13 w zbrojach) wchodzi do płonącej chałupy i ogień wokół niego przygasa.
Dla mnie to wygląda, że sterowane przez Białasów truposzczaki zaatakują jaskinię Bloodravena, leśne dziatki w akcie desperacji ją podpalą, wtedy osobiście pofatyguje się tam Nocny Król z obstawą, ale Bran zdąży w tym czasie uciec.
aa dzięki za komentarz właśnie mi się nasunęł skąd Martin wział pomysł na lodowych gości ;d oglądał Buke w dzieciństwie wiedział , że to będzie dobry sposób , żeby każdy przed Tobą sp#@$#@#$#@@# :)
A Lodowa Pani to już w ogóle - wypisz wymaluj Nocna Królowa, nawet ma niebieskie oczy
https://www.youtube.com/watch?v=dIQZgaQcsW4
W pewnym momencie widać flagę z herbem Starków:
http://images78.fotosik.pl/500/c820006206dc9a65.jpg
Co o tym myślicie? Jest to związane z Jonem? A może z Sansą?
Też chciałbym żeby było to związane z Jonem, ale biorąc pod uwagę scenie z Sansą ubraną w tą suknie z wilkorem, to jakoś straciłem nadzieje;P
Ja wolałbym żeby to miało związek z Sansą. Ale w to nie wierzę. Ona będzie pewnie z LF.
Nie kracz bo jeszcze tak się stanie, a to byłby najbardziej żenujący moment tego serialu.
Ja ci powiem, ze na bank ona stoi z kimś na wzgórzu gdzie toczy się bitwa. Na 100%.
Mina Ramsaya mówi wszystko.
Dwukrotnie widzimy Davosa i Sansę w tym samym (a przynajmniej bardzo podobnym) miejscu: raz na tle drzew, prawdopodobnie w okolicach Winterfell przed bitwą i raz w jakiejś sali z wielkim żyrandolem. Za Davosem jest w pierwszym przypadku sztandar Starków, w drugim - herb Mormontów (poprzednio był inny, ale może po prostu kolejny błąd twórców), czyli wiadomo chyba gdzie są. Mogłoby nawet dojść do tego, że Sansa wchłonie jednocześnie wątki Stannisa i Rickona i będzie przywódczynią, może nawet królową Północy. Słyszymy głos Ramsaya "Do you like games, little man?" (przebitka na Tyriona, bo on też też jest mały), a później ten sam pan uśmiechnięty z zakrwawionym nożem - Rickon udał się do Umberów, a ci walczą po stronie Boltonów, byłaby niezła akcja, gdyby został wydany Boltonom i oskórkowany. W takich okolicznościach sam fakt, że głupi rudy tłumok jest uznany za królową i wizytuje wojska przed bitwą, nie byłby aż tak rażący ;)
Nie, tylko nie to! Najbardziej żałosna postać tego serialu nie może dowodzić armią. Jeśli jeszcze wpadną na tak durny pomysł, że Sansa zabije Ramsaya to ten sezon będzie jeszcze gorszy od piątego. :O
Wszyscy zapomnieliśmy o tym, że Sansa to Stark. Jest żałosna, taką żałosnością jak skopane szczenię. Co nie oznacza, że ze szczeniaka nie wyrośnie groźny pies.
Pod koniec 4 sezonu Sansa się nieco ogarnęła, stała sprytniejsza i bardziej inteligenta (scena, w której udawała, że płacze przed tymi ludźmi z Doliny aby ochronić Littlefingera). Myślałem wtedy, że teraz jej postać ewoluuje, ale niestety w 5 sezonie znów stała się tą bezradną, bezmyślną i żałosną Sansą, którą widzieliśmy na początku. U boku Ramsaya kompletnie sobie nie radziła, a przecież było tyle sposobów aby traktował ją inaczej, nawet Myranda dała jej kilka wskazówek (które oczywiście Sansa odrzuciła). Od razu po ślubie mogła trochę poudawać i powiedzieć mu coś w stylu: "Słyszałam, że lubisz polowania. Może byś mi pokazał co nieco, kręcą mnie takie pościgi". Udawać przed nim psychopatkę. Wtedy Ramsay na pewno by jej nie skrzywdził, miałaby u niego raj. Tylko tak można przetrwać.
Gdzie tam "ogarnęła" - sk-wiel ją wrobił w morderstwo i wmówił, że ją "ratuje", a dziewucha uwierzyła. Zabił jej ciotkę, a ona go jeszcze broni (dlaczego?), a na dobrą sprawę mogła się go wtedy pozbyć i sama, jako najbliższa rodzina Sweetrobina, przejąć władzę w Dolinie.
Dlatego napisałem, że się NIECO ogarnęła bo było już widać pewien progres. Zaczęła używać głowy, udawała zrozpaczoną i płaczącą dziewczynę dla osiągnięcia celu. Dlatego dziwi mnie czemu nie użyła tej samej taktyki w Winterfell u boku Ramsaya. Mogła udawać psychopatkę aby zadowolić swego męża.
"aby ochronić Littlefingera"
lol i to świadczy o ogarnięciu? Jak wyżej, lepiej, gdyby wyeliminowała Baelisha z gry, nikt by jej nie skrzywdził w Dolinie. Sansa nie jest pierwszym Starkiem, który zaufał Baelishowi i wierzył w jego dobre intencje. To właśnie kolejny dowód, że Sansa nie ma ani trochę sprytu, o inteligencji nawet nie wspominając. Teraz znowu przeżyła tylko dzięki cudowi.
Bo Starkowie są w ogóle jacys upośledzeni, mają problemy z dogadywaniem się z innymi ludźmi i odczytywaniem ich intencji. Jednocześnie sami są łatwi do przejrzenia i mało odporni na manipulacje. Nie jest to dobry materiał na polityka.
Akurat jeśli chodzi o Neda, LF zaakceptowałby go jako regenta (przynajmniej na jakiś czas) i dawał mu do zrozumienia, że rządy Stannisa nie są mu na rękę (a poza tym wydawały się przegraną sprawą), przedstawiał alternatywne rozwiązanie, całkiem rozsądne, a ten się uparł, to ma za swoje. Tak to wyglądało w książce (nie wiem jak długo link będzie aktualny) - bo w serialu nawet nie mówi wprost, że przekupi straż miejską:
http://www.onenovels.com/game-thrones?page=0,238
Ważny cytat: "For a moment I did not remember that I was talking to a Stark"
A co myślałeś, że z dnia na dzień stanie się super inteligentną, pełną sprytu postacią? Tą sztuczką, którą uratowała Baelisha postawiła pierwszy krok w stronę ogarnięcia się, domyśliła się jak to wszystko działa, co trzeba robić aby przetrwać w tej grze. Jednak zamiast się doskonalić to przy Ramsayu zrobiła krok w tył, znów stała się głupią, naiwną i żałosną Sansą.
To, co z nią zrobili w tym serialu to jakaś masakra. Najpierw "cudowne" przebudzenia, potem nie rozumiem kompletnie, jak ona mogła w głowie sobie ułożyć, że poślubiając Ramsaya może się zemścić na Boltonach, ciekawe jak, chyba rodząc mu dzieci (sark). Nic sensownego mi do głowy nie przychodzi. To było najgorsze, najbardziej bezsensowne posunięcie twórców. A tak ciężko było wprowadzić fałszywą Aryę.
Nie no, sam wątek Sansy w Winterfell w s5 był całkiem ciekawą ideą i można było to znacznie lepiej zrealizować np. pokazać, jak Sansa 'radzi' sobie z Ramsay'em tak, jak to robiła Margaery z Joffrey'em (wprawdzie Joffrey to niewinne dziecko przy Ramsay'u ale wiadomo o co mi chodzi). Tymczasem Sansa wróciła do bycia tą naiwniaczką z pierwszych sezonów, gdzie nawet 'pyskowała' Boltonom (a przecież, jak wiemy choćby nawet w s2, nauczyła się zachowywać w pobliżu Joffrey'a aby go nie gniewać). Tak, jakby nic z tego nie wyciągnęła idąc do Boltonów.
A po jaką cholerę miałaby sobie radzić z Ramsayem, chodzi mi o to, że ten wątek jest tak pozbawiony sensu, tak spieprzony, że szkoda gadać. Poradziłaby sobie z Ramsayem i potem co? Zaszłaby w ciążę i co dalej? Gdzie ta zemsta? Żadnej logiki tam nie ma. Czy się ogarnęła, czy nie, to pozbawione znaczenia, bo całość jest bez sensu.
Zajście w ciążę byłoby dobrym zabiegiem - dziedzic Starków i Boltonów? Sansa miałaby naprawdę ciekawe możliwości zemsty. W serialu potencjału tego zabiegu z Sansą w WF nie wykorzystano, po prostu.
"Tą sztuczką, którą uratowała Baelisha postawiła pierwszy krok w stronę ogarnięcia się, domyśliła się jak to wszystko działa"
Nie sama sztuczka ma znaczenie, tylko kogo tym sposobem uratowała i w jakim celu. I tutaj kończy się spryt Sansy: uratowała Baelisha, bo czuła się przy nim bezpiecznie. Nie ufała ludziom Doliny.
Zresztą brak inteligencji potwierdziła odcinek wcześniej jak zapytała Baelisha dlaczego zabił Joffreya (to już niby ta "ogarnięta" Sansa) mimo że kilka odcinków wcześniej jej to łopatologicznie wytłumaczył. Także nie daj się nabrać, że Sansa zrobiła jakikolwiek krok w stronę bycia graczem.